też imię miał Walanty. Kilka dni po weselu, dawna wniosła moda, Na wywód i na spowiedź poszła panna młoda. Tam jej czyni skrupuły, jako zwykli księża: „Mówiłaś: Biorę ciebie, Walanty, za męża; Jam też — prawi — Walanty, w dożywotnią ligę, Na co jest więcej świadków, brał ciebie, Jadwigę. Moja, o sumnienie tu i o grzech gra chodzi, Dwóch masz Walantych; ten twój, co lepiej dogodzi” — Że owa, bojęcy się w czym naruszyć ślubu,
Pozwoli sobie wstrząsnąć duchnikowi czubu. Na przestrogę, młodzieńcy, do tej bożej służby Nie przybierajcie sobie nigdy księdza drużby
też imię miał Walanty. Kilka dni po weselu, dawna wniosła moda, Na wywód i na spowiedź poszła panna młoda. Tam jej czyni skrupuły, jako zwykli księża: „Mówiłaś: Biorę ciebie, Walanty, za męża; Jam też — prawi — Walanty, w dożywotnią ligę, Na co jest więcej świadków, brał ciebie, Jadwigę. Moja, o sumnienie tu i o grzech gra chodzi, Dwóch masz Walantych; ten twój, co lepiej dogodzi” — Że owa, bojęcy się w czym naruszyć ślubu,
Pozwoli sobie wstrząsnąć duchnikowi czubu. Na przestrogę, młodzieńcy, do tej bożej służby Nie przybierajcie sobie nigdy księdza drużby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 134
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi. A o was co, odważni Sapiehowie, rzekę? Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z dawnym Kantymirem; Wszytkie was okazje, wszytkie, mężnej Litwy Widziały, kędy tylko toczyły się bitwy: Nie trzeba świadków szukać, gdzie wiedzą sąsiedzi, Moskwa sto razy bita i waleczni Szwedzi; Jeszcze Węgrzyn zuchwały, po wielkim Sapiże, Wspomniawszy Czarny Ostrów, swoje stopy liże, Jeszcze Ruś wiarołomna, jeszcze orda licha Na imię i buławę sapieżyńską wzdycha. Cóż znaczą krzyże szabel przy złomanej strzele? Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze
i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi. A o was co, odważni Sapiehowie, rzekę? Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z dawnym Kantymirem; Wszytkie was okazyje, wszytkie, mężnej Litwy Widziały, kędy tylko toczyły się bitwy: Nie trzeba świadków szukać, gdzie wiedzą sąsiedzi, Moskwa sto razy bita i waleczni Szwedzi; Jeszcze Węgrzyn zuchwały, po wielkim Sapiże, Wspomniawszy Czarny Ostrów, swoje stopy liże, Jeszcze Ruś wiarołomna, jeszcze orda licha Na imię i buławę sapieżyńską wzdycha. Cóż znaczą krzyże szabel przy złomanej strzele? Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nich dla tego samego ziezdżając. Ażem doma tego/ czego szukałem/ nie naszedł. szukać tego u swoich że na Wschód puściłem się: i com tam naszedł/ o tym da Bóg potym. Teraz co przez tę moję Apologią czynię/ sumnieniem przymuszony czynię: które cięższym mi jest bodźcem nad tysiąc świadków. Czekałem na Sobór domowy/ abym to był ustnie przedtymi/ którymby o tym wiedzieć należało/ przełożył/ i do uważenia podał. Lecz widząc nas do tego Soboru barzo nie śpiesznych/ na który już to trzeci rok/ po zwroceniu się moim z tej peregrynacji/ zbieramy się/ zebrać się jednak nie
nich dla tego sámego ziezdżáiąc. Ażem domá tego/ cżego szukałem/ nie nászedł. szukáć tego v swoich że ná Wschod puściłem sie: y com tám nászedł/ o tym da Bog potym. Teraz co przez tę moię Apologią cżynię/ sumnieniem przymuszony czynię: ktore ćięższym mi iest bodźcem nád tyśiąc świádkow. Czekałem ná Sobor domowy/ ábym to był vstnie przedtymi/ ktorymby o tym wiedźieć należáło/ przełożył/ y do vważenia podał. Lecż widząc nas do tego Soboru bárzo nie śpiesznych/ ná ktory iuż to trzeći rok/ po zwroceniu sie moim z tey peregrinátiey/ zbieramy sie/ zebráć sie iednák nie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 89
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
go w ten dzień siebie przepraszającego i do siebie cokolwiek mówiącego nie widziała. Co się zaś tknie hałasu w tydzień uczynionego, odpowiedziała, że ją na dom naszedł, Słów wyżej mianowanych nawołał, kamieniami rzucał. Sąd niniejszy, wysłuchawszy stron obudwu, ponieważ te obiedwie strony nie przyznają się do zadania i odpowiedzi swoich, onym świadków na przyszłe sądy zstawić kazał. (IJI. 13)
4365. (45) W sprawie między uczciwymi Łukaszem i Barbarą Gołeckimi małżonkami z jednej strony aktorami, a lakubem i Katarzyną Kokosczykami o pewne zniewagi i pobicie, ponieważ sądownie obie strony przyznały się do zadanych Słów sobie, aktorka przyznaje, że przy poswarku rzekła
go w tęn dzień siebie przepraszaiącego y do siebie cokolwiek mowiącego nie widziała. Co się zaś tknie hałasu w tydzień uczynionego, odpowiedziała, że ią na dom naszedł, słow wyżey mianowanych nawołał, kamieniami rzucał. Sąd ninieyszy, wysłuchawszy stron obudwu, poniewaz te obiedwie strony nie przyznaią się do zadania y odpowiedzi swoich, onym swiadkow na przyszłe sądy zstawic kazał. (III. 13)
4365. (45) W sprawie między uczciwymi Łukaszęm y Barbarą Gołeckimi małżonkami z iedney strony aktorami, a lakubęm y Katarzyną Kokosczykami o pewne zniewagi y pobicie, ponieważ sądownie obie strony przyznały się do zadanych słow sobie, aktorka przyznaie, że przy poswarku rzekła
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 641
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
przeczytanym dekrecie, uporczywie odpowiadał, że dekretowi dosyć czynić nie będzie, ani go od ojca nikt nie odłączy, sprawy tej do dalszej decyzji remissę do konwentu na dzień Sobotni przyszły uczynił i do pomienionego konwentu odesłał. (IJI. 79) (IJI. 80)
4375. (55) Sąd niniejszy, wysłuchawszy inquizycji świadków poprzysięgłych w sprawie między p. Kazimierzem Kwiatkowskim i jego małżonką aktorami a Ewą Sporkową z drugiej strony pozwaną o zadanie Słów nie uczciwych, z której inquizycji pokazało się to, że Sporkowa, przyszedszy w dom Filuski, wołała słowa nieuczciwe na p. Kwiatkowskiego i małżonkę jego, osobliwie te słowa: bogdaj a tyło zjadła
przeczytanym dekrecie, uporczywie odpowiadał, że dekretowi dosic czynić nie będzie, ani go od oyca nikt nie odłączy, sprawy tey do dalszey decyzyi remissę do konwentu na dzień Sobotni przyszły uczynił y do pomienionego konwentu odesłał. (III. 79) (III. 80)
4375. (55) Sąd ninieyszy, wysłuchawszy inquizycyi swiadkow poprzysięgłych w sprawie między p. Kazimierzem Kwiatkowskim y iego małżonką aktorami a Ewą Sporkową z drugiey strony pozwaną o zadanie słow nie uczciwych, z ktorey inquizycyi pokazało się to, że Sporkowa, przyszedszy w dom Filuski, wołała słowa nieuczciwe na p. Kwiatkowskiego y małżonkę iego, osobliwie te słowa: bogdai a tyło ziadła
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 644
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, ale zaraz nań nastąpić In recenti crimine, mając jasne dowody Luce meridiana clariora: kazać go było zaraz skarać, na tortury dać, aby wydał z-kim traktował, co złego stanowi ludzkiemu myślał, jako na Boga z-wężem sprzysięgał się, a potym summario processa sądzić go, ani Delatora, ani świadków nie potrzebować. Pan mówi: Kaifaszowski to rząd. Quid adbuc egemus testibus, nie przeświadczywszy sądzić. dam ja wszystkim prawidło sądu, aby to prawo prawem, statut statutem szedł. Mówi Cajetan na to miejsce: Exemplum dedic ludicibus, ut quantumvis certissimi forent, quòd aliquis deliquerit, non procedant, incitato reo. Przykład
, ále záraz nań nástąpić In recenti crimine, máiąc iásne dowody Luce meridiana clariora: kazać go było záraz zkaráć, ná tortury dáć, áby wydał z-kim tráktował, co złego stanowi ludzkiemu myślał, iáko ná Bogá z-wężem zprzyśięgał się, á potym summario processa sądźić go, áni Delatorá, áni świádkow nie potrzebowáć. Pan mowi: Kaifaszowski to rząd. Quid adbuc egemus testibus, nie przeświádczywszy sądźić. dam ia wszystkim práwidło sądu, áby to práwo práwem, státut státutem szedł. Mowi Caietan ná to mieysce: Exemplum dedic ludicibus, ut quantumvis certissimi forent, quòd aliquis deliquerit, non procedant, incitato reo. Przykład
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 83
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
porobił; ale iż beły zakryte I jam do tego czasu o nich nic nie słyszał, Nie winienem, że o nich nic nie będę pisał. Bo Orland więcej beł zwykł czynić, niżli swoje Sprawy potem powiadać i czci godne boje, I wszytkie jego dzieła nie były wiedziane Okrom tych, które były od świadków widziane.
LXXXII.
Tak zszedł ostatek zimy, że kędy się bawił, Nie wiedziano, i jeśli co znacznego sprawił. Ale jak skoro słońce sferę oświeciło W zwierzęciu, które Fryksa na sobie nosiło, I kiedy zasię znowu Zefirowie mili Piękną, wesołą wiosnę na świat wprowadzili, Wychodziły pospołu z sobą zioła nowe I wielkie
porobił; ale iż beły zakryte I jam do tego czasu o nich nic nie słyszał, Nie winienem, że o nich nic nie będę pisał. Bo Orland więcej beł zwykł czynić, niżli swoje Sprawy potem powiadać i czci godne boje, I wszytkie jego dzieła nie były wiedziane Okrom tych, które były od świadków widziane.
LXXXII.
Tak zszedł ostatek zimy, że kędy się bawił, Nie wiedziano, i jeśli co znacznego sprawił. Ale jak skoro słońce sferę oświeciło W źwierzęciu, które Fryksa na sobie nosiło, I kiedy zasię znowu Zefirowie mili Piękną, wesołą wiosnę na świat wprowadzili, Wychodziły pospołu z sobą zioła nowe I wielkie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 246
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zaprzedali, niemogąc dla mnie (bom temu przeszkadzał) do skutku przywieść i tę drogę z fałszonwanej sprawiedliwości znaleźli. Mógłcibym, za całej Ojczyzny i w niej Cnotliwych Ciuium świadectwem, jako Szlachcic będąc znajomej cnoty i poczciwości, wszytkie te zarzuconemi w Mandacie występki, (które na żadnym nie wspierają się, tylko przekupionych świadków, jawnej potwarzy, zmyślonych głupie oraz i złośliwie bajek fundamencie) prostą zbyć negatiwą. Bo to, co sami czynią, za co karania od Rzeczyposp: godni, na mię wewlekają, i co na poczciwe sprawy moje i cnotę nienaruszoną paść nigdy niemoże, bezecny wymyślił koncept, i Boga się i sądu jego sprawiedliwego
záprzedáli, niemogąc dla mnie (bom temu przeszkadzał) do skutku przywieśdź y tę drogę z fałszonwáney spráwiedliwośći ználeźli. Mogłćibym, zá cáłey Oyczyzny y w niey Cnotliwych Ciuium świádectwem, iáko Szláchćic będąc znáiomey cnoty y poczćiwośći, wszytkie te zárzuconemi w Mándaćie występki, (ktore ná żadnym nie wspieráią się, tylko przekupionych świádkow, iáwney potwarzy, zmyślonych głupie oraz y złośliwie baiek fundámenćie) prostą zbydź negátiwą. Bo to, co sámi czynią, zá co karánia od Rzeczyposp: godni, ná mię wewlekáią, y co ná poczćiwe spráwy moie y cnotę nienáruszoną páść nigdy niemoże, bezecny wymyślił concept, y Bogá się y sądu iego spráwiedliwego
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 52
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, aby sprawiedliwość skwapliwie co nie osądziła, iżeby pozwany w niczym niemógł o uciążeniu, nietylko o krzywdzie, i o niesprawiedliwości uskarżyć się. Jam tak nieszczęśliwy w tak wielkiej Sprawie, i jawnej niewinności, żem sobie zasłużyć i uprosić niemógł słusznego czasu, żebym przez oczywistych wszytkiej mojej niewinności świadków, których było potrzeba z Wojskaw ostatnich Ukrainy Granicach będącego sprowadzać, mógł był swoję komprobować niewinność. Tak zawziętość potrzebowała. Punkt Manifestu Punkt XV. Zdradliwy Proceder Pana Marszałka Izby Poselskiej Proceder, który lubo dał na instancją Izby słowo, nieposyłać do Sądu Deputatów, posłał mimo wiadomość Izby, w pokoju Królowej Jej Mości obranych
, áby sprawiedliwość zkwápliwie co nie osądźiłá, iżeby pozwány w niczym niemogł o vćiążeniu, nietylko o krzywdźie, y o niespráwiedliwośći vskárżyć się. Iam ták nieszczęśliwy w ták wielkiey Spráwie, y iáwney niewinnośći, żem sobie zásłużyć y vprośić niemogł słusznego czásu, żebym przez oczywistych wszytkiey moiey niewinnośći świádkow, ktorych było potrzebá z Woyskáw ostátnich Vkráiny Gránicách będącego sprowadzáć, mogł był swoię comprobowáć niewinność. Ták záwźiętość potrzebowáłá. Punct Mánifestu PVNCT XV. Zdrádliwy Proceder Páná Márszałká Izby Poselskiey Proceder, ktory lubo dał ná instántią Izby słowo, nieposyłáć do Sądu Deputatow, posłał mimo wiádomość Izby, w pokoiu Krolowey Iey Mośći obránych
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 140
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
że te wszytkie na zwłokę dzieją się traktaty, abym tym snadniej mógł być oprymowany, wiedząc na ostatek oczywiście, jako umyślnie zguby, i ruiny mojej szukano, jako Świadków poskupowano, i corrumpowano przeciwko mnie, jako w tenże czas sam, kiedy Scrutinium mi abo Inkwizicją wywodzić kazono, dopiero Mandatem mię do stawienia Świadków pozwano, o którym Mandacie wiadomość, tylko kilką dniami przed terminem deductionis, doszła mię: co świadectwy wywieść gotowem tych, którzy na ten czas umnie w Janowcu byli, wiele barzo Ludzi zacnych. Do tego, i stąd zgotowana ich na mię malycja uznawając, że kiedy Proposicją przeciw mnie inducowano, kiedy fałszywemi świadectwy,
że te wszytkie ná zwłokę dźieią się traktaty, ábym tym snádniey mogł bydź opprymowány, wiedząc ná ostátek oczywiśćie, iáko vmyślnie zguby, y ruiny moiey szukano, iáko Swiádkow poskupowano, y corrumpowano przećiwko mnie, iáko w tenże czás sam, kiedy Scrutinium mi ábo Inquisitią wywodźić kazono, dopiero Mándatem mię do stáwienia Swiádkow pozwano, o ktorym Mándaćie wiádomość, tylko kilką dniámi przed terminem deductionis, doszłá mię: co świádectwy wywieść gotowem tych, ktorzy ná ten czás umnie w Ianowcu byli, wiele bárzo Ludźi zacnych. Do tego, y ztąd zgotowána ich ná mię malitia vznawáiąc, że kiedy Propositią przećiw mnie inducowano, kiedy fałszywemi świádectwy,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 145
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666