Boga Ojca swego/ aby nam dał prosi mówiąc/ Pater Sancte serua eos innomine tuo, quos dedisti mihi: vt sint VNVM. sicut et nos VNVM sumus. Prośmy tylko jego o to bez przestanku/ kołatajmy jedno we drzwi miłosierdzia jego nieodstępnie/ szukajmy z pilnością/ a szukajmy z zapaloną/ jakom rzekł/ świecą miłości/ wroświeconej światłości pokoju: bo bez tej takiej świecy/ żadnym sposobem tego jednego nienajdziemy: a on je nam da i nadda. Da/ że my Ruś i wszyscy Słowieńskiego języka narodowie szukane to JEDNO najdziemy: a nadda/ że za tą taką naszą do niego pilną a uprzejmną modlitwą/ i wszytkiem jednej
Bogá Oycá swego/ áby nam dał prośi mowiąc/ Pater Sancte serua eos innomine tuo, quos dedisti mihi: vt sint VNVM. sicut et nos VNVM sumus. Prośmy tylko iego o to bez przestánku/ kołátaymy iedno we drzwi miłośierdźia iego nieodstępnie/ szukaymy z pilnośćią/ á szukaymy z zápaloną/ iákom rzekł/ świecą miłośći/ wroświeconey świátłośći pokoiu: bo bez tey tákiey świecy/ żadnym sposobem tego iednego nienaydźiemy: á on ie nam da y nádda. Da/ że my Ruś y wszyscy Słowieńskiego ięzyká narodowie szukáne to IEDNO naydźiemy: á nadda/ że zá tą táką nászą do niego pilną á vprzeymną modlitwą/ y wszytkiem iedney
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 8
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie
Sam się w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 107
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko rozkopie. Pan woła: Dobrzeć tak już kijem, panie chłopie! 36. SZCZĘŚLIWY PIERDEL
Naszli zbójcy szlachcica, więc wedle sposobu Swego, żeby go męczyć, przywiążą do żłobu. Już jeden z świecą idzie, chcąc niemiłosiernie W rzyć go sparzyć, kiedy ten tak potężnie piernie, Że mu świecę zagasi. Ucieszył się złodziej; Rozwiązawszy, rzecze mu; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza
w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko rozkopie. Pan woła: Dobrzeć tak już kijem, panie chłopie! 36. SZCZĘŚLIWY PIERDEL
Naszli zbójcy szlachcica, więc wedle sposobu Swego, żeby go męczyć, przywiążą do żłobu. Już jeden z świecą idzie, chcąc niemiłosiernie W rzyć go sparzyć, kiedy ten tak potężnie piernie, Że mu świecę zagasi. Ucieszył się złodziej; Rozwiązawszy, rzecze mu; idź, gdzie się zapodziej. 37. NA BIAŁEGŁOWY WIELOMOWNE
Do piórka ktoś niewiastę przyrównał najlepiej: Bo póki go nie zarznie, póki nie rozszczepi, Darmo macza
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że Syn Salomona, choć ci nie nad wszystkimi pokoleniami, panować przedcię miał, wyraża to: Vt remaneat lucerna, Dauid seruo meo, zostanie lampa, albo świeca słudze memu Dawidowi, a świeca ta Króla znaczy. Pytajcie się Panowie Politycy, czemu to władza Królewska nie znaczy się słońcem, ale lampą i świecą? Słońce świeci choć mu nic nie dasz, nie opatrzysz: ale nie daj jedno lampie dostatku, nie daj jej, co by trawić, czym by się sustentować mogła, zgaśnie lampa. Nie trzebać mieć Pana nazbyt bogatego, bo by Potencja jego ciężka była wolności, ale przedcię nie trzeba go chcieć mieć,
, że Syn Sálomoná, choć ći nie nád wszystkimi pokoleniámi, pánowáć przedćię miał, wyraża to: Vt remaneat lucerna, Dauid seruo meo, zostánie lámpá, álbo świecá słudze męmu Dawidowi, á świecá tá Krolá znáczy. Pytayćie się Pánowie Politycy, częmu to władza Krolewska nie znáczy się słońcem, ále lámpą i świecą? Słońce świeći choć mu nic nie dasz, nie opátrzysz: ále nie day iedno lámpie dostátku, nie day iey, co by trawić, czym by się sustentowáć mogłá, zgáśnie lámpá. Nie trzebáć mieć Páná názbyt bogátego, bo by Potencyia iego ciężka byłá wolnośći, ále przedćię nie trzeba go chćieć mieć,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą rodzone. Moc zasłoni Najwyższego, i strzeże zwysoka Zrzenice twojej oka.
Rzekł, a chuć we wszystkich nowa zaraz się rozżarzy, Mars im sam pojżrzy z twarzy. Jako rozpuszczony kruszec, i w miedzi cierpliwej Wre ukrop bełkotliwy: Tak pałają, tak Trytonom Dnieprowym głębokim Ponurym grożą wzrokiem. Pierwsza z poruczonym swoim chorągiew
Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą rodzone. Moc zasłoni Najwyższego, i strzeże zwysoka Zrzenice twojej oka.
Rzekł, a chuć we wszystkich nowa zaraz się rozżarzy, Mars im sam pojżrzy z twarzy. Jako rozpuszczony kruszec, i w miedzi cierpliwej Wre ukrop bełkotliwy: Tak pałają, tak Trytonom Dnieprowym głębokim Ponurym grożą wzrokiem. Pierwsza z poruczonym swoim chorągiew
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zbawiciela i Pana naszego Jezusa Chrustusa stały się/ spuściły się w dół/ ciała Świętych Antecesorów naszych nawiedzić i stąż rzewliwościąświętobliwie całować. Które gdy nabożny brat Dorotaeus prowadził z świecami w tę wąską i bezswitną ciemnicę/ albo raczej Światnicę/ i Ciała Błogosławionych Bożnych onym przystojnie ukazował/ te zawsze widziały świętego staruszka w tąż z świecą idącego za sobą jako Zakonnika pobożnego/ i gdziekolwiek się para tych białychgłów w Piczarze powróciła z przewodnikiem swoim/ ten szedł tropami ich/ dziwując i przypatrując się onych wielkiego podziwienia godnej skrusze i pobożności. A gdy odprawiły tę przedsięwzietą peregrynacją/ i obietnice swoje eksolwowały/ wyszły przed Pieczarę z tym/ który ich prowadził/ i
zbáwićielá y Páná nászego Iesusá Chrustusá sstáły się/ spuśćiły się w doł/ ciáłá Swiętych Antecessorow naszych náwiedzić y ztąż rzewliwośćiąświętobliwie cáłowáć. Ktore gdy nabożny brát Dorothaeus prowádźił z swiecámi w tę wązką y bezswitną ciemnicę/ álbo ráczey Swiatnicę/ y Ciáłá Błogosłáwionych Bożnych onym przystoynie vkázował/ te záwsze widźiáły świętego stáruszká w tąż z swiecą idącego zá sobą iáko Zakonniká pobożnego/ y gdźiekolwiek się pará tych białychgłow w Piczárze powrociłá z przewodnikiem swoim/ ten szedł tropámi ich/ dźiwuiąc y przypatruiąc się onych wielkiego podziwienia godney skrusze y pobożnośći. A gdy odpráwiły tę przedsięwźietą peregrinátią/ y obietnice swoie exolwowáły/ wyszły przed Pieczárę z tỹ/ ktory ich prowadźił/ y
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 136.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
przewodnikiem swoim/ ten szedł tropami ich/ dziwując i przypatrując się onych wielkiego podziwienia godnej skrusze i pobożności. A gdy odprawiły tę przedsięwzietą peregrynacją/ i obietnice swoje eksolwowały/ wyszły przed Pieczarę z tym/ który ich prowadził/ i spytają go/ czemu by ten Święty Ociec pozostał w Pieczarze/ który szedł tam zawsze z świecą za nami. Ten zrozumiawszy łaskę Bożą i z Świętych Ojców Pieczarskich jednego chodzącego (którego on nie widział) po długiej z samym sobą kontrowersiej odpowie pytającym/ pozostał prawi w Celli swojej. Zopytają te znowu/ tamli mieszka? odpowie nabożny brat Dorotaeus/ owszeli tam. potrzecie rzeką/ czemużeś nas Ojcze tam nie
przewodnikiem swoim/ ten szedł tropámi ich/ dźiwuiąc y przypatruiąc się onych wielkiego podziwienia godney skrusze y pobożnośći. A gdy odpráwiły tę przedsięwźietą peregrinátią/ y obietnice swoie exolwowáły/ wyszły przed Pieczárę z tỹ/ ktory ich prowadźił/ y spytáią go/ czemu by ten Swięty Oćiec pozostał w Pieczárze/ ktory szedł tám záwsze z swiecą zá námi. Ten zrozumiawszy łáskę Bożą y z Swiętych Oycow Pieczárskich iednego chodzącego (ktorego on nie widźiał) po długiey z sámym sobą controwersiey odpowie pytáiącym/ pozostał práwi w Celli swoiey. Zopytáią te znowu/ támli mieszka? odpowie nabożny brát Dorothaeus/ owszeli tám. potrzećie rzeką/ czemużeś nas Oycze tám nie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 137.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
porządku nabożeństwa wschodniego do Namiestnika Metropolitańskiego na ten czas Wieleb: Oojca Konstantego Nehrebeckiego błogosławieństwo do dzwonienia/ świc w Cerkwi zapalenia/ i należnych potrzeb przygotowania do Jutrzniej uslugi Bożej wziął: wziąwszy/ Brata mniejszego posłał/ aby dzwonami czas chwały Pańskiej oznajmił ludowi/ sam z niekrzszczonym jezszcze onych dniów Tatarzynem szedł do samej Cerkwie z świecą zapaloną/ w którą wchodząc/ obaczył ogień wynikający z grobu Świętego Makariusa/ Archiepiskopa Metropolita Kijowskiego/ Halickiego/ i wszystkiej Rusi/ i Cerkwie w jaśnie oświecający/ którym widzeniem strwożony biegł do Starszego o nim mu oznajmił; ten zebrawszy nabożną Bracią/ chcąc im ten Cud Pański i znak osobliwej łaski Bożej pokazać/ szedł z
porządku nabożenstwá wschodniego do Namiestniká Metropolitáńskiego ná ten czás Wieleb: Ooycá Konstántego Nehrebeckie^o^ błogosłáwieństwo do dzwonienia/ swic w Cerkwi zápalenia/ y należnych potrzeb przygotowánia do Iutrzniey vslugi Bożey wźiął: wziąwszy/ Brátá mnieyszego posłał/ áby dzwonámi czás chwały Páńskiey oznaymił ludowi/ sam z niekrzszczonym iezscze onych dniow Tátárzynem szedł do sámey Cerkwie z świecą zápaloną/ w ktorą wchodząc/ obaczył ogień wynikáiący z grobu Swiętego Mákáriusá/ Archiepiskopá Metropolitá Kiiowskiego/ Hálickiego/ y wszystkiey Ruśi/ y Cerkwie w iásnie oświecáiący/ ktorym widzeniem strwożony biegł do Stárszego o nim mu oznaymił; ten zebrawszy nabożną Brácią/ chcąc im ten Cud Páński y znák osobliwey łáski Bożey pokazáć/ szedł z
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 198.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pęcherz postaw ją na węglach rozżarzonych; Gdy pęcherz, napełni się waporami, przyłóż do dziury w pęcherzu uczynionej świecę zapaloną, w momencie, i po kilka kroć razy wapory, luboby były ostudzone, zapalą się. w prywetach przez długi czas zamknionych powietrze zajowszy ogień pali, i dusi tych, którzy do nich z świecą zapaloną nieostrożnie wchodzą. Co w tych doświadczeniach płomień świecy, to pod ziemią skry kamieni o siebie, uderzonych. Czynią.
Wiele też jest materyj, które przez samo zamieszanie jednej z drugą zapalają się, tak jako siano wilgotne w stodołach. Do szklanki od piwa zawierającej trzy drachmy oleiku terpentynowego (im świeższy tym skuteczniejszy)
pęchyrz postaw ią na węglach rozżarzonych; Gdy pęcherz, napełni się waporami, przyłoż do dziury w pęchyrzu uczynioney świecę zapaloną, w momencie, y po kilka kroć razy wapory, luboby były ostudzone, zapalą się. w prywetach przez długi czas zamknionych powietrze zaiowszy ogień pali, y dusi tych, ktorzy do nich z świecą zapaloną nieostrożnie wchodzą. Co w tych doświadczeniach płomień świecy, to pod ziemią skry kamieni o siebie, uderzonych. Czynią.
Wiele też iest materyi, ktore przez samo zamieszanie iedney z drugą zapalaią się, tak iako siano wilgotne w stodołach. Do szklanki od piwa zawieraiącey trzy drachmy oleiku terpentynowego (im świeższy tym skutecznieyszy)
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 257
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Ziemie Włoskiej Pozzuolo, Puteoli, i co jeszcze przy tym jest do widzenia.
POzzuolo, jest jedno starożytne Miasteczko/ przed laty było jed jedne walne Miasto/ tych czasów jednak zrujnowane i zniszczone. Tam się o jednego któryby ztobą nakoło Grotti, poszedł/ postarać możesz/ jednak żeby z z Laną prowadził cię świecą/ gdzie obaczysz/ Cento Camerelle/ albo sto komorek/ do której po pewnych schodach/ z jednej zeszedszy Gury/ gdzie jeszcze pewną wielkiego i dawnego/ rozeznasz ruinę budynku. Tych jest pod sto komorek/ które dla czego/ i dlakogoby być zbudowane miały/ wiedzieć nie mogą. Lago dy Auerno/ przed laty było
Ziemie Włoskiey Pozzuolo, Puteoli, y co ieszcze przy tym iest do widzenia.
POzzuolo, iest iedno stárożytne Miasteczko/ przed láty było ied iedne wálne Miásto/ tych czasow iednak zruinowáne y zniszczone. Tám się o iednego ktoryby ztobą nákoło Grotti, poszedł/ postáráć możesz/ iednák żeby z z Láną prowádźił ćię świecą/ gdźie obaczysz/ Cento Camerelle/ álbo sto komorek/ do ktorey po pewnych schodách/ z iedney zeszedszy Gury/ gdźie ieszcze pewną wielkiego y dawnego/ rozeznasz ruinę budynku. Tych iest pod sto komorek/ ktore dla czego/ y dlakogoby bydź zbudowáne miáły/ wiedźieć nie mogą. Lago di Auerno/ przed láty było
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 194
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665