dzień/ zapalają na chwałę Bożą/ i na pobudzenie większe animuszów ludzkich/ do poznania i uczczenia większego majestatu Bożego; ajb ci których słoneczne światło prowadzi do tej znajomości/ i czci wyrządzania Panu swemu bardziej jeszcze przez to świec zapalenie/ do tegoż wzbudzali się; atoż jako na jednoż/ słońce świeci/ i świeczki palą; tak też dla jednejże intencyjej/ i końca/ to jest dla usługi Panu Bogu i Kościołowi jego/ wnauczaniu ludzi nieumiejętnych/ i czynieniu tego miłosiernego uczynku/ i Panowie Akademicy dawne szkoły swe mając jako słońce świecą/ i Jezuici swe nowe otworzyli/ jako świeeczkę dla tegoż gorającą. To P. Plebanie
dźień/ zápaláią ná chwałę Bożą/ y ná pobudzenie większe ánimuszow ludzkich/ do poznánia y vczcżenia większego máiestátu Bożego; áyb ći ktorych słoneczne swiátło prowádźi do tey znáiomośći/ y czći wyrządzániá Pánu swemu bárdźiey ieszcze przez to swiec zápalenie/ do tegoż wzbudzali sie; átoż iáko na iednoż/ słońce swieći/ y swieczki palą; ták tesz dla iedneyże intencyiey/ y końcá/ to iest dla vsługi Pánu Bogu y Kośćiołowi iego/ wnaucżániu ludźi nieumieiętnych/ y czynieniu tego miłośiernego vczynku/ y Pánowie Akádemicy dawne szkoły swe máiąc iáko słońce swiecą/ y Iezuići swe nowe otworzyli/ iáko swieeczkę dla tegosz goráiącą. To P. Plebanie
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 61
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Braiklę/ i Trescorto. Oprócz tych wszystko miasteczka i wsi. Panuje teraz w Transalpinie Drakoła/ człowiek rycerski/ który wojował długi czas z Amuratem Turczynem: pod któremi wojnami tak wielki lud bierał z tej krainy/ iż ją prawie spustoszył. Nie daleko Trescortu wychodzi klej czarny/ woskowy mając zapach/ z którego czynią osobliwe świeczki. Lecz Mołdauja ma rozmaite miasta/ jako Warnę/ Moncastro/ Oczakową: a we śrzodku ziemie ma Barłaują/ Kutinary/ Kocim/ Soczawę/ kędy mieszka Wojewoda. W Wołoszech jest jeden kruszec soli bałwaniastej/ jakby Marmur/ farby jakby szarej: ale gdy ją stłuką abo zetrą drobno/ bywa bieluchna. Ludzie tameczni są
Bráiklę/ y Trescorto. Oprocz tych wszystko miásteczká y wśi. Pánuie teraz w Transalpinie Drákołá/ człowiek rycerski/ ktory woiował długi czás z Amuratem Turczynem: pod ktoremi woynámi ták wielki lud bierał z tey kráiny/ iż ią práwie spustoszył. Nie dáleko Trescortu wychodźi kliy czarny/ woskowy máiąc zapách/ z ktorego czynią osobliwe świeczki. Lecz Mołdáuia ma rozmáite miástá/ iáko Warnę/ Moncastro/ Oczakową: á we śrzodku źiemie ma Bárłáuią/ Kutinari/ Koćim/ Soczáwę/ kędy mieszka Woiewodá. W Wołoszech iest ieden kruszec soli bálwániástey/ iákby Mármur/ fárby iákby szárey: ále gdy ią stłuką ábo zetrą drobno/ bywa bieluchna. Ludźie támeczni są
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 131
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ta będąc cale Metafiżyczna/ nie barzo się widzi zgodna do zamącenia tak grubych mózgownic. Wzięła początek/ jako powiadają/ za czasów Solimana wspaniałego. Niektórzy przezywają tych co jej naśladują Zeraki, to jest/ ludzie co się łączą ze krwią własną: ale pospolitej lud zowie ich Muraskonduren, co się znaczy/ ci co świeczki gaszą. Zachowują wszyscy Zakon Mahometów/ w tym co należy do czci Boskiej/ tak ściśle/ i ostro/ że jeszcze przechodzą obowiązek wiary. Ale twierdzą że nie trzeba Bóstwu własności żadnej przydawać/ ani Boga wspominając/ mówić/ że jest wielki/ że jest miłosierny/ wszechmocny/ etc. ponieważ jego przyrodzenie nieskończone i
tá będąc cále Metáfiżyczna/ nie bárzo się widźi zgodna do zámącenia ták grubych mozgownic. Wźięłá początek/ iáko powiádáią/ zá czásow Solimaná wspániałego. Niektorzy przezywáią tych co iey náśláduią Zeraki, to iest/ ludźie co się łączą ze krwią własną: ále pospolitey lud zowie ich Muraskonduren, co się znáczy/ ći co świeczki gászą. Záchowuią wszyscy Zakon Máhometow/ w tym co náleży do czći Boskiey/ ták śćiśle/ y ostro/ że ieszcze przechodzą obowiązek wiáry. Ale twierdzą że nie trzebá Bostwu własnośći żadney przydáwáć/ áni Bogá wspomináiąc/ mowić/ że iest wielki/ że iest miłośierny/ wszechmocny/ etc. ponieważ iego przyrodzenie nieskończone y
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 163
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ Klecha Kościół u miata/ pospołu z Kantorem. Przypadło coś na Klechę/ nie miał sięskryć kędy/ Kędy się chce obrócić/ ludzie patrzą wszędy. I musiał tam uczupnąć w kąciku za drzwiami/ Wyniósł pięknie na goncie/ przykrywszy śmieciami. I wyrzucił przez parkan/ nioczym nie wiedząc/ A Baba tamto świeczki przedawała siedząc. By na złość miedży świeczki wkrupkę się trafiło/ Ledwo że jej sześć funtów wosku nie przybyło. Co rozumiesz co Baba za pociechę miała/ Uderzywszy o ziemię z krupką idąc plwała. Mąż z Zoną jedno ciało.
JEśliże by to prawda jako powiadają/ Iże Mąż z Zoną pospołu jedno ciało maja
/ Klechá Kośćioł v miáta/ pospołu z Kántorem. Przypádło coś ná Klechę/ nie miał sięskryć kędy/ Kędy się chce obroćić/ ludźie pátrzą wszędy. I musiał tám vczupnąć w kąćiku zá drzwiámi/ Wyniosł pieknie ná gonćie/ przykrywszy śmieciámi. Y wyrzućił przez parkán/ nioczym nie wiedząc/ A Bábá támto świeczki przedawáłá śiedząc. By ná złość miedży świeczki wkrupkę się tráfiło/ Ledwo że iey sześć funtow wosku nie przybyło. Co rozumiesz co Bábá zá poćiechę miáłá/ Vderzywszy o ziemię z krupką idąc plwáłá. Mąż z Zoną iedno ćiáło.
IEśliże by to prawdá iáko powiádáią/ Iże Mąż z Zoną pospołu iedno ciáło máia
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D4
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
podczas w rzeczach potocznych człowiekowi zachowując, i jego z więtszego złego do mniejszego prowadząc. Takoż miewałem ja wielekroć towarzystwo z ludźmi, a z Sokratesem wiodłem naj- więtsze, człowiekiem cnotliwym i mądrym na świecie Otóż mając ja litość nad tobą, chociaś ty nie mnie, ale tym, którzy w piekle mieszkają, świeczki stawiał, radbym ci tak pomógł, żebyś jako na umyśle, tak i na ciele tu na tym świecie odcierpiał; bo możesz mi wierzyć, że i ci w piekle czartowie nie wszyscy pragną zguby ludzkiej, mała to rozkosz jest mieć towarzysza boleści. To wprawdzie urząd piekielnych duchów jest, męczyć na onym świecie dusze
podczas w rzeczach potocznych człowiekowi zachowując, i jego z więtszego złego do mniejszego prowadząc. Takoż miewałem ja wielekroć towarzystwo z ludźmi, a z Sokratesem wiodłem naj- więtsze, człowiekiem cnotliwym i mądrym na świecie Otóż mając ja litość nad tobą, chociaś ty nie mnie, ale tym, którzy w piekle mieszkają, świeczki stawiał, radbym ci tak pomógł, żebyś jako na umyśle, tak i na ciele tu na tym świecie odcierpiał; bo możesz mi wierzyć, że i ci w piekle czartowie nie wszyscy pragną zguby ludzkiej, mała to rozkosz jest mieć towarzysza boleści. To wprawdzie urząd piekielnych duchów jest, męczyć na onym świecie dusze
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 256
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
miasta, tylko Ternowicę, kędy mieszka Wojewoda, i Braile, i Trescoto. Oprócz tych wszystko miasteczka i wsi. Panował w transalpinie Drakoła, człowiek rycerski, który wojował tak wielki lud bierał z tej krainy, iź ją spustoszył. Nie daleko Trescortu, wychodzi klej czarny, woskowy mając zapach, z którego czynią osobliwe świeczki. Lecz Moldavia ma rozmaite miasta, jako Warnę, Moncastro Oczakowo: a we śrzodku ziemie ma Bałaują, Kutinary, Kocim, Soczawę, soli bałwaniastej, jakby Marmur, farby jakby szarej: ale gdy ją stłuką abo zetrą drobno, bywa bieluchna. Ludzie tameczni są animuszu niezrozumiałęgo i zjadłego: radzi w karczmach zasiadają i
miástá, tylko Ternowicę, kędy mieszka Woiewodá, y Braile, y Trescoto. Oprocz tych wszystko miásteczká y wśi. Pánował w transalpinie Drákołá, człowiek rycerski, ktory woiował ták wielki lud bierał z tey kráiny, iź ią spustoszył. Nie dáleko Trescortu, wychodźi kliy czarny, woskowy maiąc zapách, z ktorego czynią osobliwe świeczki. Lecz Moldávia ma rozmaite miástá, iáko Warnę, Moncastro Oczakowo: a we śrzodku źiemie ma Báłáuią, Kutinari, Koćim, Soczawę, soli bałwániástey, iakby Mármur, fárby iákby szárey: ale gdy ią stłuką ábo zetrą drobno, bywa bieluchna. Ludźie tameczni są ánimuszu niezrozumiáłęgo y ziadłego: rádźi w kárczmách záśiadáią y
Skrót tekstu: MurChwałPam
Strona: U3
Tytuł:
Pamiętnik albo Kronika Pruskich Mistrzów i Książąt Pruskich
Autor:
Mikołaj Chwałkowski
Drukarnia:
Jan Tobiasz Keller
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1712
Data wydania (nie wcześniej niż):
1712
Data wydania (nie później niż):
1712
wystawione w oknie na prostej deszczce; a w niektórych pałacach świece woskowe i lampy oliwne bez żadnych figur malarskich i snycerskich. Kto by zaś nie palił świeczek przynajmniej dwóch w oknie, byłby poczytany za nieprzyjaciela króla Sasa, a partyzanta Leszczyńskiego, i jako taki źle od Moskalów traktowany. Dlatego najuboższy gospodarz wolał stracić dwie świeczki niż nabyć na grzbiet sto knotów, czyli batożków. Ta iluminacja zaczęta w wieczór trwała do wypalenia się świec.
Drugi obmiot, który do dziś dnia nie uszedł z pamięci mojej, był następujący: sołdaty moskiewskie mający kordygardę w domu rodziców moich, nalawszy wody w dużą misę, śledzia surowego z łuską, w drobne kawałki
wystawione w oknie na prostej deszczce; a w niektórych pałacach świece woskowe i lampy oliwne bez żadnych figur malarskich i snycerskich. Kto by zaś nie palił świeczek przynajmniej dwóch w oknie, byłby poczytany za nieprzyjaciela króla Sasa, a partyzanta Leszczyńskiego, i jako taki źle od Moskalów traktowany. Dlatego najuboższy gospodarz wolał stracić dwie świeczki niż nabyć na grzbiet sto knotów, czyli batożków. Ta iluminacja zaczęta w wieczór trwała do wypalenia się świec.
Drugi obmiot, który do dziś dnia nie uszedł z pamięci mojej, był następujący: sołdaty moskiewskie mający kordygardę w domu rodziców moich, nalawszy wody w dużą misę, śledzia surowego z łuską, w drobne kawałki
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 37
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak