/ zaczym gotowam śmierci i wszelakim mękam się na rozkazanie twoje poddać. Na co on: co to jest takiego? Ona schyliwszy twarz westchnie będąc nasprosnieszą nierządnicą rzecze: Wstydam się powiedzieć jednak tego bez utraty zdrowia mego uwiarować się niemogę. Abowiem jeśli ciebie raz tylko nie będę miała ku woli mojej/ zdrowia mego żądnej nadziej niemasz. Zrozumiawszy on szczodrego umysłu zdradę/ rzekł: ani w tym nie będziesz oszukana/ bądź tego pewna. I naznaczył jej miejsce gdzie go samego barzo rano po czterech dniach miała naleśdź. tym czasem mąż ś. całe nocy na modlitwie trawił. A niewiasta potajemnie co się stało opowiedziała Królowi i inym mówiąc
/ záczym gotowám śmierći y wszelákim mękam sie ná roskazánie twoie poddáć. Ná co on: co to iest tákiego? Oná schyliwszy twarz westchnie będąc nasprosnieszą nierządnicą rzecze: Wstydam sie powiedźieć iednak tego bez vtráty zdrowia mego vwiárowáć sie niemogę. Abowiem ieśli ćiebie raz tylko nie będę miáłá ku woli moiey/ zdrowia mego żądney nádźiey niemász. Zrozumiawszy on sczodrego vmysłu zdradę/ rzekł: ani w tym nie będźiesz oszukána/ bądź tego pewna. Y náznáczył iey mieysce gdźie go sámego barzo ráno po czterech dniách miáłá náleśdź. tym czasem mąż ś. cáłe nocy ná modlitwie trawił. A niewiástá potáiemnie co sie sstało opowiedźiáłá Krolowi y inym mowiąc
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 202
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
różnego co raz względem słońca aspektu, i zbliżenia się albo od niego oddalenia, co raz insza Księżyca jest postać. Powtóre wnosi się z zaćmienia Księżyca: które dla tego się dzieje, że ziemia między Księżycem i słońcem srzodek biorąc, przejmuje promienie słoneczne, aby nie oświecały Księżyca. Które różne Księżyca widoki i zaćmienia żądnejby po sobie racyj nie miały, gdyby wrodzone sobie miał światło. Bo że Księżyc jest pułsferzem polerowny nakształt źwierciadła, albo diamentu. Jest wielkiemi anfraktami akomodowany, jak gdyby to z płaskich, to z wypukłych wydrożonych źwierciadeł, co do wielkości niezliczonych był złożony. Które wszystkie części polerowne dla różnej figury, że całe
rożnego co raz względem słońca aspektu, y zbliżenia się álbo od niego oddalenia, co raz insza Xiężyca iest postáć. Powtore wnosi się z zaćmienia Xiężyca: ktore dla tego się dzieie, że ziemia między Xiężycem y słońcem srzodek biorąc, przeymuie promienie słoneczne, áby nie oswiecały Xiężyca. Ktore rożne Xiężyca widoki y zaćmienia żądneyby po sobie racyi nie miały, gdyby wrodzone sobie miał swiatło. Bo że Xiężyc iest pułsferzem polerowny nakształt źwierciadłá, álbo dyámentu. Jest wielkiemi anfraktámi akkommodowany, iák gdyby to z płáskich, to z wypukłych wydrożonych źwierciadeł, co do wielkości niezliczonych był złożony. Ktore wszystkie części polerowne dla rożney figury, że cáłe
Skrót tekstu: BystrzInfAstron
Strona: K2
Tytuł:
Informacja Astronomiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
na berle, Korzystał jako w najbogatszej perle. Albowiem on sam i Niebu i ziemi Panuje; a nikt między żyjącemi Przezornej rady jego nie określi, Która uczyni wszytko co zamyśli. Lubo mię według woli sweu dotyka, Lub ze mnie zrobił wzgardę i nędznika, Może mieć jeszcze win przeciw mnie tyle, Ze mu się żądnej nieuiszczę chwile. Dla czago bojąc na Sąd przyjść zawiły, Wszytkie mię razem odbiegają siły, Bo Majestatu wielkość gdy uważam, Strachem oblicza jego się przerażam. Zmiękczyłeś Boże serce moje trwogą, I bojaźnią je przeraziłeś srogą, Aniś dla moich win mi zdeptał szyję, Skąd twarzy mojej pod ciemność nie kryję
ná berle, Korzystał iáko w naybogatszey perle. Albowiem on sam i Niebu i źiemi Pánuie; á nikt między żyiącemi Przezorney rady iego nie okryśli, Ktora uczyni wszytko co zamyśli. Lubo mię według woli sweu dotyka, Lub ze mnie zrobił wzgardę i nędznika, Może mieć ieszcze win przećiw mnie tyle, Ze mu się żądney nieuiszczę chwile. Dla czago boiąc ná Sąd przyiść zawiły, Wszytkie mię rázem odbiegáią śiły, Bo Maiestátu wielkość gdy uważam, Stráchem oblicza iego się przerażam. Zmiękczyłeś BOZE serce moie trwogą, I boiaźńią ie przeraźiłeś srogą, Aniś dla moich win mi zdeptał szyię, Zkąd twarży moiey pod ćiemność nie kryię
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 86
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705