z nami często działo. Gdyśmy usiłowali wcale się ukoić, staliśmy się najniespokojniejszymi. Gdy drogi Opatrzności z pilnością uważamy, niemożności ku własnej pomocy wyrazniej nie widziemy, jak gdy się na nasze wcale spuszczamy poczu- wania, widziemy nieuchronną potrzebę, poddania się Jej powodom, a przecież nam się nie chce odstąpić, żądości naszych ułożenia. Życzymy, aby się sprawdziły, żądamy je prędko do skutku przywieść, a przecież widziemy, że okoliczności do tego należące nie w naszej są mocy. Nad tym smutnym wyjawieniem, nasze przez nie spokojność niby mścić się chcące serce, zacimia rozum, żeby się światłem jego do większej nie przywiodło bojaźni. PRZYPADKI
z nami często działo. Gdyśmy usiłowali wcale śię ukoić, staliśmy śię nayniespokoynieyszymi. Gdy drogi Opatrzności z pilnością uważamy, niemożności ku własney pomocy wyrazniey nie widziemy, iak gdy śię na nasze wcale zpuszczamy poczu- wania, widziemy nieuchronną potrzebę, poddania się Jey powodom, a przecież nam śię nie chce odstąpić, żądośći naszych ułożenia. Zyczymy, aby śię zprawdziły, żądamy ie prętko do skutku przywieść, a przecież widziemy, że okolicznośći do tego należące nie w naszey są mocy. Nad tym smutnym wyiawieniem, nasze przez nie spokoyność niby mścić śię chcące serce, zaćimia rozum, żeby śię swiatłem iego do większey nie przywiodło boiaźni. PRZYPADKI
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 92
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niebieskie zawodzi; Nie tak porywczy magnes do chwycenia Żelaza, jako święta do przylgnienia Miłość, ani tak do słońca ciepłego Kwiatki się kwapią z cienia podziemnego; A ten, co na wiatr ślepym bełtem bije, Pewnie tu tego serca nie przeszyje; JEZU najsłodszy, JEZU — ma miłości Do Ciebie strzały rzucam mych żądości, A Twą wzajemnie serce me zranione I Twym niech będzie ogniem zapalone, Niechaj go insze nie palą płomienie Ani do niego żadne lgnie stworzenie. EMBLEM A 103
Bocian ojca swego nosi na sobie i karmi. Napis: Bóg powinien być pierwszy w miłości. Luc. 14, 26.
Wielka to cnota, gdy dzieci
niebieskie zawodzi; Nie tak porywczy magnes do chwycenia Żelaza, jako święta do przylgnienia Miłość, ani tak do słońca ciepłego Kwiatki się kwapią z cienia podziemnego; A ten, co na wiatr ślepym bełtem bije, Pewnie tu tego serca nie przeszyje; JEZU najsłodszy, JEZU — ma miłości Do Ciebie strzały rzucam mych żądości, A Twą wzajemnie serce me zranione I Twym niech będzie ogniem zapalone, Niechaj go insze nie palą płomienie Ani do niego żadne lgnie stworzenie. EMBLEM A 103
Bocian ojca swego nosi na sobie i karmi. Napis: Bóg powinien być pierwszy w miłości. Luc. 14, 26.
Wielka to cnota, gdy dzieci
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 341
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
w zatrwożeniu serca mego: w prowadź mię na skałę/ która jest wywyża nad mię. 4. Abowiemeś ty był ucieczką moją/ i basztą mocną/ przed twarzą nieprzyjaciela. 5. Będę mieszkał w przybytku twoim na wieki/ schraniając się pod zasłonę skrzydeł twoich: Sela. 6. Abowiemeś ty Boże wysłuchał żądości moje: tyś dał dziedzictwo tym/ którzy się boją Imienia twego. 7. DNi do dni królewskich przydaj: niech będą lata jego od narodu do narodu. 8. Niech mieszka na wieki przed obliczem Bożym: zgotuj miłosierdzie i prawdę/ niech go strzegą. 9. TAk będę śpiewał Imieniowi twemu na wieki:
w zátrwożeniu sercá mego: w prowadź mię ná skáłę/ ktora jest wywyża nád mię. 4. Abowiemeś ty był ućiecżką moją/ y basztą mocną/ przed twarzą nieprzyjaćielá. 5. Będę mieszkał w przybytku twojim ná wieki/ schraniając śię pod zasłonę skrzydeł twojich: Selá. 6. Abowiemeś ty Boże wysłucháł żądośći moje: tyś dał dźiedźictwo tym/ ktorzy śię boją Imienia twego. 7. DNi do dni krolewskich przydaj: niech będą látá jego od narodu do narodu. 8. Niech mieszka ná wieki przed oblicżem Bożym: zgotuj miłośierdźie y práwdę/ niech go strzegą. 9. TAk będę śpiewał Imieniowi twemu ná wieki:
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 581
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632