sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje
sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z gory po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 349
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
które także klejkowate, chwyta się rzeczy zapalonej od Pioruna, ale trzebaby przy każdym budynku mieć kadź mleka takiego, czegoby sami bogaci Panowie dokazali.
METEORA Wodne, które swój z wody mają początek, są te: Deszcz ż chmury pełnej waporów wilgotnych w krople obróconej. Deszcze często spadały krwawe, cudowne, czasem żabki małe spadają z niemi, czasem jaszczurki, rybki, według świadectwa i zdania Tylkowskiego, Jonstona, i Kirchera, GRAD, ŚnieG, LÓD, MIÓD, vulgô Padź (Ruskim mówiąc terminem) która się na kwiatkach, i na listkach Drzewa znajduje. Item SZRON, ROSA, są to Aquea Meteorá.
METEORA POWIETRZNE są
ktore także kleykowate, chwyta się rzeczy zapaloney od Pioruna, ale trzebaby przy każdym budynku mieć kádź mleka takiego, czegoby sami bogaci Panowie dokazali.
METEORA Wodne, ktore swoy z wody maią początek, są te: Deszcż ż chmury pełney wapòrow wilgotnych w krople obroconey. Deszcze często spadały krwáwe, cudowne, czasem żabki małe zpadaią z niemi, czasem iaszczurki, rybki, według swiadectwa y zdaniá Tylkowskiego, Ionstona, y Kirchera, GRAD, SNIEG, LOD, MIOD, vulgô Padź (Ruskim mowiąc terminem) ktora się na kwiatkach, y na listkach Drzewá znayduie. Item SZRON, ROSA, są to Aquea Meteorá.
METEORA POWIETRZNE są
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 165
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
na ziemię nie opadnie. Co bywa znakiem następującej pogody.
Trzeci Deszcz: który pochodzi z tąd: iż w chmurze rozgrzane humory i wapory, od ekshalacyj gorących lipkich, i tłustych oddzielone, konnaturalnego zimna nabywszy, w kroplistą się wodę figurują i według przemabającej ciężkości ledkość powietrza, na ziemię spadają. Częstokrość z deszczem spadają żabki, jaszczurki, robactwo. Iż z materyj seminalnej w górę wyniesionej z humorami i mgłą, ciepłem wygrzanej, w chmurze te insecta się ożywiły, które potym z deszczem lecą na ziemię. Trafiają się deszcze ekstraodrynaryjne. Jaki był we Włoszech jak mleko biały w roku 643. W Brukselach roku 1646. jak ocet kwaśny.
ná ziemię nie opadnie. Co bywa znakiem nástępuiącey pogody.
Trzeci Deszcz: ktory pochodzi z tąd: iż w chmurze rozgrzane chumory y wapory, od exchalácyi gorących lipkich, y tłustych oddzielone, konnaturalnego zimna nábywszy, w kroplistą się wodę figuruią y według przemabaiącey ciężkości ledkość powietrza, ná ziemię spadaią. Częstokrość z deszczem spadaią żabki, iaszczurki, robactwo. Jż z materyi seminalney w gorę wyniesioney z chumorámi y mgłą, ciepłem wygrzaney, w chmurze te insecta się ożywiły, ktore potym z deszczem lecą ná ziemię. Trafiaią się deszcze extraordynaryine. Jáki był we Włoszech iák mleko biały w roku 643. W Bruxellach roku 1646. iák ocet kwaśny.
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: T4v
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Zophia Bawarska oddała diamencik we złotej sztucce, jakoby wierzch od pierścienia, prosząc Panny Naświętszej, aby ją w zamysłach pocieszyła.
16 martii. Od Paniej Dysputowej mieszczki lwowskiej oddano tabliczkę niewielką, srebrną, na której żabka wybita jest, która dzieci swe ofiarowała, prosząc Panny Naświętszej, o zdrowie dzieciom, którym się pod językiem żabki poczyniniły, jakoż prędko potym ozdrowiały. — —
30 martii. Jej M. Pani Grabianczyna, zachorzawszy na głowę, której paraliż naruszył był pół głowy, uciekła się do obrazu tego, przyszedszy potym do zdrowia, oddała votum, srebrną tabliczkę, to jest pół głowy wybite. - -
3 aprilis. Mieszczanin śniatyński
Zophia Bawarska oddała diamencik we złotej sztucce, jakoby wierzch od pierścienia, prosząc Panny Naświętszej, aby ją w zamysłach pocieszyła.
16 martii. Od Paniej Dysputowej miesczki lwowskiej oddano tabliczkę niewielką, srebrną, na której żabka wybita jest, która dzieci swe ofiarowała, prosząc Panny Naświętszej, o zdrowie dzieciom, którym się pod językiem żabki poczyniniły, jakoż prędko potym ozdrowiały. — —
30 martii. Jej M. Pani Grabianczyna, zachorzawszy na głowę, której paraliż naruszył był pół głowy, uciekła się do obrazu tego, przyszedszy potym do zdrowia, oddała votum, srebrną tabliczkę, to jest pół głowy wybite. - -
3 aprilis. Mieszczanin śniatyński
Skrót tekstu: InwDomLwowGęb
Strona: 325
Tytuł:
Inwentarz akcesyjny kaplicy Domagaliczów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1645 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
ptakowi podobna, Do tego żadna przede mną się ryba Mi nie wybiega, aż najgłębiej chyba. W tych pysznych myślach na ryby te patrzy, I dybie, którą najlepiej upatrzy. Głupie zaś rybki tam się pozbiegały, Wzajem na Czaplę dość zblizka patrzały. Były Okuńki, Karaski, Szczupaczki, Linki, Szaranki, i żabki i raczki. Lecz Pani Czapla wszystkie rybki mija, Mówiąc: że chylić po ten drobiazg, szyja Boli ją; właśnie po biedne szczupiele, Mam ja ponosić fatygi tak wiele; I Lin błotnisty niewart mojej pracy; Karaski niechaj łowią inne pracy; Oklej i z płocią, to dla Matyasza, Lepszej potrawy godna gęba
ptakowi podobna, Do tego żadna przede mną śię ryba Mi nie wybiega, aż naygłębiey chyba. W tych pysznych myślach na ryby te patrzy, I dybie, ktorą naylepiey upatrzy. Głupie zaś rybki tam śię pozbiegały, Wzaiem na Czaplę dość zblizka patrzały. Były Okuńki, Karaski, Szczupaczki, Linki, Szaranki, i żabki i raczki. Lecz Pani Czapla wszystkie rybki miia, Mowiąc: że chylić po ten drobiazg, szyia Boli ią; właśnie po biedne szczupiele, Mam ia ponośić fatygi tak wiele; I Lin błotnisty niewart moiey pracy; Karaski niechay łowią inne pracy; Okley i z płoćią, to dla Matyasza, Lepszey potrawy godna gęba
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 5
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
ziemię rozmiata nogami, Tam capi grają, a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Ale w ogrodzie, w sadzie gdzie przysiędę, Wspoczynać będę.
To niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem, to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone,
To szumią drzewa powoli ruszone Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone, To wonność z rosa wydawają zioła, Pociechy zgoła,
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lejąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje
ziemię rozmiata nogami, Tam capi grają, a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Ale w ogrodzie, w sadzie gdzie przysiędę, Wspoczynać będę.
To niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem, to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone,
To szumią drzewa powoli ruszone Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone, To wonność z rosą wydawają zioła, Pociechy zgoła,
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lejąc koło Szumi wesoło.
Kiedy też księżyc swe pełne kieruje Koła, że ledwie dniowi ustępuje
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 122
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975