przyrodzonej sprawiedliwości, przeciwko wszelkiemu honorowi swemu, książę IMć kanclerz konserwuje jako piekielny osęk bosak do szarpania naszej sławy. Nie wydaje, bo to własne zawziętych rąk jego dzieło. Kupuje, aby będąc panem dziedzicznym, będąc panem życia i śmierci, despotyczną zwierzchnością swoją nawet tę, która czasem w najgorszych się ludziach zdarza, rezypiscencją żal za grzechy i wolność sumiennej odjął reklamacji, a raczej, aby w
dobrach książęcia IMci ta baba pilnowana, sekretu tego, że jest namówiona, palampublicznie na innym nie wyjawiła miejscu, a jeszcze bardziej, aby IMP. Telatycki, pan tej baby aktualny, wieczysty mój jurysdykator mocodawca, per respectum, że ją tak
przyrodzonej sprawiedliwości, przeciwko wszelkiemu honorowi swemu, książę JMć kanclerz konserwuje jako piekielny osęk bosak do szarpania naszej sławy. Nie wydaje, bo to własne zawziętych rąk jego dzieło. Kupuje, aby będąc panem dziedzicznym, będąc panem życia i śmierci, despotyczną zwierzchnością swoją nawet tę, która czasem w najgorszych się ludziach zdarza, rezypiscencją żal za grzechy i wolność sumiennej odjął reklamacji, a raczej, aby w
dobrach książęcia JMci ta baba pilnowana, sekretu tego, że jest namówiona, palampublicznie na innym nie wyjawiła miejscu, a jeszcze bardzej, aby JMP. Telatycki, pan tej baby aktualny, wieczysty mój jurysdykator mocodawca, per respectum, że ją tak
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 584
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
miłość świeci nam oczyma, Pozwól niech w stan Małżeński pojmuję Zyzyma. Albina; Ach Ojcze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dzieł skutek przejzrzenia, Zrzodłem łez kryję oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, jeśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ja łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedziwaczę, Wam Rodzicom należy rządzić naszą dolę, Ja przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz jeśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechaj idę za Galezjusza. Arystydes: Cóż mówić! cóż się sprzeczać na takie wyroki, I któżby
miłość świeci nam oczyma, Pozwol niech w stan Małżeński poymuię Zyzyma. Albina; Ach Oycze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dźieł skutek przeyzrzenia, Zrzodłem łez kryię oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, ieśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ia łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedźiwaczę, Wam Rodźicom należy rządźić naszą dolę, Ia przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz ieśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechay idę za Galezyusza. Arystydes: Coż mowić! coż się sprzeczać na takie wyroki, Y ktożby
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: H2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
z cudzego i w pół morza zsiadać. Ostatek Waszmość — rzekę — zrozumiesz z dekretu.” Zedrwiał, jakby do niego strzelił z pistoletu. „Nie tej-em się — rzecze mi — spodziewał przyjaźni.” „Choćby najlepsza była, pozew ją rozdrażni.” „Więc by się już na takie świadectwo nie trudzić, Żal ci mi kosztu łożyć, żal i koni chudzić.” „Jednak kiedym pozwany, nie będzieli kwitu, Trzeba mi dwom set grzywien lepszego odbytu, Nie Waszmości na prawo.” I musiał do grodu Sześć mil kłusać, musiał kwit posłać dla dowodu. 456. IM WIĘCEJ RZEMIOSŁ KTO UMIE, TYM UBOŻSZY
„
z cudzego i w pół morza zsiadać. Ostatek Waszmość — rzekę — zrozumiesz z dekretu.” Zedrwiał, jakby do niego strzelił z pistoletu. „Nie tej-em się — rzecze mi — spodziewał przyjaźni.” „Choćby najlepsza była, pozew ją rozdrażni.” „Więc by się już na takie świadectwo nie trudzić, Żal ci mi kosztu łożyć, żal i koni chudzić.” „Jednak kiedym pozwany, nie będzieli kwitu, Trzeba mi dwom set grzywien lepszego odbytu, Nie Waszmości na prawo.” I musiał do grodu Sześć mil kłusać, musiał kwit posłać dla dowodu. 456. IM WIĘCEJ RZEMIOSŁ KTO UMIE, TYM UBOŻSZY
„
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 273
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzeba gdzie było, rozporka. Przyszło w tym do małżeńskiej między nimi kłótnie, Aż ów uwiązł do razu nieboraczek w płótnie. Zdradziła go w traktacie onegdajsza karta, Gdzie mu ta forta w nocy miała być otwarta. Do szturmu niegotowy; choćby miny kopał, Woda nie da i, choć ma nabity samopał, Ładunku żal do muru, zwłaszcza kiedy gruby. Ozwie się przecie, tylnej uchyliwszy szruby; Triumfował, jakoby już fortecę burzył. Gdyby jej tak był dłużej pod nos dymem kurzył, Samym strachem, żeby się dołem nie wyikrzył, Do poddania by się jej pewnie był naprzykrzył. W tym dama: „Jeśli wadzi rąbkowa koszula,
trzeba gdzie było, rozporka. Przyszło w tym do małżeńskiej między nimi kłótnie, Aż ów uwiązł do razu nieboraczek w płótnie. Zdradziła go w traktacie onegdajsza karta, Gdzie mu ta forta w nocy miała być otwarta. Do szturmu niegotowy; choćby miny kopał, Woda nie da i, choć ma nabity samopał, Ładunku żal do muru, zwłaszcza kiedy gruby. Ozwie się przecie, tylnej uchyliwszy szruby; Tryumfował, jakoby już fortecę burzył. Gdyby jej tak był dłużej pod nos dymem kurzył, Samym strachem, żeby się dołem nie wyikrzył, Do poddania by się jej pewnie był naprzykrzył. W tym dama: „Jeśli wadzi rąbkowa koszula,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 446
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go pozbędzie, nie śpiewa, lecz huczy. Łez nie mając, nie może płakać i nie umie, W jednej wszytkie lamenty położyła dumie, Choć się z nią kos, choć słowik wesoły przegarza, Bowiem nikt nie odgrzeba wprzód, niźli się sparza. Już nigdy na zielonej nie siędzie gałęzi; Tak jej Wszytkie nadzieje żal ścieśni i zwęzi, Że nie mogąc przez zgrzebne płachty i przez kiery, Suchym świadczy kanarem swój frasunek szczery.
Żono moja, kochana, złota Katarzyno, Obróciłaś mi słodkie w mętną wodę wino, Którem pił czterdzieści lat z czystego kryształu; Więc na starość, gdym wina potrzebował, kału Upijać muszę, kiedy
go pozbędzie, nie śpiewa, lecz huczy. Łez nie mając, nie może płakać i nie umie, W jednej wszytkie lamenty położyła dumie, Choć się z nią kos, choć słowik wesoły przegarza, Bowiem nikt nie odgrzeba wprzód, niźli się sparza. Już nigdy na zielonej nie siędzie gałęzi; Tak jej Wszytkie nadzieje żal ścieśni i zwęzi, Że nie mogąc przez zgrzebne płachty i przez kiery, Suchym świadczy kanarem swój frasunek szczery.
Żono moja, kochana, złota Katarzyno, Obróciłaś mi słodkie w mętną wodę wino, Którem pił czterdzieści lat z czystego kryształu; Więc na starość, gdym wina potrzebował, kału Upijać muszę, kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 509
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugiego kościoła przyjechał, do którego wszedszy, serce swe z pierwszego kościoła, do drugiego przenosił. Dojeżdzając już do terminu, a uirzawszy z daleka miejsce, do którego ciągnął, Chrystusowi Panu, we wszystkich tam kościołach pod wszystkiemi hostyami zostającemu, niski pokłon oddawał, za wszystkie grzechy, które się w tym mieście stały, żal serdeczny wzbudzał, a przeciwnym sposobem wielkie wesele w sobie wzniecał z tego wszystkiego, z czego się BÓG kiedyżkolwiek tam ucieszył. Naostatek polecał się wszystkim Patronom miejsca tego. Po Prowincjalstwie pierwszym, ambonę mu dano w Lublinie Trybunalską, na której kazał dwie lecie, to jest 1636 i 1637. Po drugim, trzy lata
drugiego kościoła przyiechał, do ktorego wszedszy, serce swe z pierwszego kościoła, do drugiego przenosił. Doieżdzaiąc iuż do terminu, á uirzawszy z daleka mieysce, do ktorego ciągnął, Chrystusowi Panu, we wszystkich tam kościołach pod wszystkiemi hostyami zostaiącemu, niski pokłon oddawał, za wszystkie grzechy, ktore się w tym mieście stały, żal serdeczny wzbudzał, á przeciwnym sposobem wielkie wesele w sobie wzniecał z tego wszystkiego, z czego się BOG kiedyżkolwiek tam ucieszył. Naostatek polecał się wszystkim Patronom mieysca tego. Po Prowincyalstwie pierwszym, ambonę mu dano w Lublinie Trybunalską, na ktorey kazał dwie lecie, to iest 1636 y 1637. Po drugim, trzy lata
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 92
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
, wszędzie, wszędzie znaki Śmierci i męki synowskiej żałosne, Macierzyńskiego serca ostre haki! Już mnie, już myśli odbiegły radosne. O zwierciadło łez, o gorzkie przysmaki! O, stokroć więcej, czegom ja jest wiela Przykładem, smutku w dzieciach niż wesela!
Dopiero teraz, nieszczęśliwa matka, Co to jest za żal, doznaję na sobie. Niech przyszłe wieki biorą mnie na świadka I co to bajki plotą o Nijobie (Wierę, do rzeczy wymyślona gadka), Że na synowskim skamieniała grobie; Bo gdzie miłości, tam i żalu końca Nie masz, ach, nie masz pod okręgiem słońca!
Jan Siedźmy tu cicho, aż ta
, wszędzie, wszędzie znaki Śmierci i męki synowskiej żałosne, Macierzyńskiego serca ostre haki! Już mnie, już myśli odbiegły radosne. O zwierciadło łez, o gorzkie przysmaki! O, stokroć więcej, czegom ja jest wiela Przykładem, smutku w dzieciach niż wesela!
Dopiero teraz, nieszczęśliwa matka, Co to jest za żal, doznaję na sobie. Niech przyszłe wieki biorą mnie na świadka I co to bajki plotą o Nijobie (Wierę, do rzeczy wymyślona gadka), Że na synowskim skamieniała grobie; Bo gdzie miłości, tam i żalu końca Nie masz, ach, nie masz pod okręgiem słońca!
Jan Siedźmy tu cicho, aż ta
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 617
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987