się nędznik oszukał, bowiem droga ona Do piekła go zawiodła, iż była przestrona. 791. Do matematyka.
Że ziemia w koło biega, uczą pisma twoje; W okręcieś to znać pisał, takie zdanie moje. 792. Na białegłowy.
Płeć żeńska zawsze szkodzi męskiej, przyznać muszę. Dla niej Adam Wprzód żebro stracił, potym duszę. 793. Do Jana żołnierza jednookiego.
Luboć jedno zostało, Janie, ze dwu oczy, I toć twarz ustawiczną rosą zawżdy moczy. Pytam, czemu to oko tak łzy leje hojnie? Brata drugiego płacze, co zginął na wojnie. 794. O SS. Pietrze i Pawle.
się nędznik oszukał, bowiem droga ona Do piekła go zawiodła, iż była przestrona. 791. Do matematyka.
Że ziemia w koło biega, uczą pisma twoje; W okręcieś to znać pisał, takie zdanie moje. 792. Na białegłowy.
Płeć żeńska zawsze szkodzi męskiej, przyznać muszę. Dla niej Adam wprzod żebro stracił, potym duszę. 793. Do Jana żołnierza jednookiego.
Luboć jedno zostało, Janie, ze dwu oczy, I toć twarz ustawiczną rosą zawżdy moczy. Pytam, czemu to oko tak łzy leje hojnie? Brata drugiego płacze, co zginął na wojnie. 794. O SS. Pietrze i Pawle.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 290
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Porwał się do oszczepa, skoczy do Lincego, A on, że się nie nadział nic nieprzyjaznego, Już pałasz do pochew kładł, jako po wygranej. Lecz więcej się trzeba strzec zguby nienadzianej, Jako i nieboraka jego tam potkało, Bo gdy z ziemie chciał dźwignąć Kastorowe ciało, Z tyłu Polluks oszczepem, gdzie żebro przyległo, Przebił go, aż na wylot żelazo przebiegło. Padł tamże na Kastorze, śmierć go zamroczyła. Wtym Idas i z nim jego drużyna skoczyła Do Polluksa i wnet go mieczmi okrywali; A słudzy Polluksowi odpór im dawali Za panem swym. Z obu stron wielkie zamieszanie Poczęło być i rany, i krwie rozlewanie.
Porwał się do oszczepa, skoczy do Lincego, A on, że się nie nadział nic nieprzyjaznego, Już pałasz do pochew kładł, jako po wygranej. Lecz więcej się trzeba strzec zguby nienadzianej, Jako i nieboraka jego tam potkało, Bo gdy z ziemie chciał dźwignąć Kastorowe ciało, Z tyłu Polluks oszczepem, gdzie żebro przyległo, Przebił go, aż na wylot żelazo przebiegło. Padł tamże na Kastorze, śmierć go zamroczyła. Wtym Idas i z nim jego drużyna skoczyła Do Polluksa i wnet go mieczmi okrywali; A słudzy Polluksowi odpór im dawali Za panem swym. Z obu stron wielkie zamieszanie Poczęło być i rany, i krwie rozlewanie.
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 56
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
tak że ją i mąż poznał/ i wszyscy to baczyć mogli że była białagłowa. Wnet tedy wzięto Ambrożego/ i uczynił dekret Żołdan/ aby wszytka majętność którą tam Ambroży miał/ była dana Wincentemu/ powiadając: że to wszytko onym zakładem zarobił. A Ambrożego rozkazał nago zewlokszy/ namazać miodem/ a w lesie za żebro na haku zawiesić/ tamże od rozmaitych robaków/ od os/ pszczół/ szerszeniów był zamorzon/ przez niemały czas będąc w wielkiej męce: Istwan podziękowawszy Królowi Żołdanowi/ odszedł z Wincentym mężem swym/ obłokł na się zaś białogłowskie szaty. Barzo się temu Żołdan i wszyscy ludzie dziwowali. Prosił tedy Wincenty i z żoną FLORENTINą
ták że ią y mąż poznał/ y wszyscy to bacżyć mogli że byłá białagłowá. Wnet tedy wźięto Ambrożego/ y vcżynił dekret Zołdan/ áby wszytká máiętność ktorą tám Ambroży miał/ byłá dáná Wincentemu/ powiádáiąc: że to wszytko onym zakłádem zárobił. A Ambrożego roskazał nágo zewlokszy/ námázáć miodem/ á w leśie zá żebro ná haku záwieśić/ támże od rozmáitych robakow/ od os/ pszcżoł/ szerszeniow był zámorzon/ przez niemáły cżás będąc w wielkiey męce: Istwan podźiękowawszy Krolowi Zołdanowi/ odszedł z Wincentym mężem swym/ oblokł ná śię záś białogłowskie száty. Bárzo się temu Zołdan y wszyscy ludźie dźiwowáli. Prośił tedy Wincenty y z żoną FLORENTINą
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 165
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jakoby nazwał Adam każdą duszę żywiącą tak aby było Imię jej. 20. Tedy dał Adam imiona wszystkiemu bydłu/ i ptastwu Niebieskiemu/ i wszelkiemu zwierzowi polnemu. Lecz Adamowi niebyła znaleziona pomoc/ któraby przy nim była. 21. Tedy przepuścił Pan Bóg twardy sen na Adama/ i zasnął: i wyjął jedno żebro jego/ i napełnił ciałem miasto niego. 22.
I Zbudował Pan Bóg z żebra onego które wyjął z Adama/ Niewiastę/ i przywiódł ją do Adama. 23. I rzekł Adam/ Toć teraz jest kość z kości moich/ i ciało z ciała mego: dla tegoż będzie nazwana Mężatką/ bo ona
jákoby názwał Adam káżdą duszę żywiącą tak áby było Imię iey. 20. Tedy dał Adam imioná wszystkiemu bydłu/ y ptástwu Niebieskiemu/ y wszelkiemu zwierzowi polnemu. Lecz Adámowi niebyłá ználeźioná pomoc/ ktoraby przy nim byłá. 21. Tedy przepuśćił Pan Bog twárdy sen ná Adámá/ y zásnął: y wyjął jedno żebro jego/ y nápełnił ćiáłem miásto niego. 22.
Y Zbudował Pan Bog z żebrá onego ktore wyjął z Adámá/ Niewiástę/ y przywiodł ją do Adámá. 23. Y rzekł Adam/ Toć teraz jest kość z kośći mojich/ y ćiáło z ćiáłá mego: dla tegoż będźie názwáná Mężátką/ bo oná
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 3
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
; i to nędzne ciało/ Więcej niż nazbyt/ stosów silnych wytrzymało. Tu Bogarodzicielka prosi/ do nóg pada: A katem niebłagana zapalczywość włada. Ślepy na jedno oko/ drugim cel wymierzył/ I tak raźno z pochopu w bok Pański uderzył: Ze włócznią bok/ śledzionę i serce rozdarła: Aż się o lewe żebro utkniona oparła. Linie krew za żelazem z przeźrzoczystą wodą: Nienasycone piekło bądź zdrajcy nagrodą. Nie tak; trzeba złe płacić dobrym niebacznemu: Stało się/ tamże zaraz człowiekowi złemu. Krew święta/ która z grotu w powiekę prysnęła/ Bladą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyła. O miłosierdzie/ równe bezdennej studnicy: Ty
; y to nędzne ćiáło/ Więcey niż názbyt/ stosow śilnych wytrzymáło. Tu Bogárodźićielká prośi/ do nog pada: A kátem niebłagána zápálczywość włada. Slepy ná iedno oko/ drugim cel wymierzył/ I ták ráźno z pochopu w bok Páński vderzył: Ze włocznią bok/ śledźionę y serce rozdárłá: Aż się o lewe żebro vtknioná opárłá. Linie krew zá żelázem z przeźrzoczystą wodą: Nienásycone piekło bądź zdraycy nagrodą. Nie ták; trzebá złe płáćić dobrym niebácznemu: Sstáło się/ támże záraz człowiekowi złemu. Krew święta/ ktora z grotu w powiekę prysnęłá/ Bládą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyłá. O miłośierdźie/ rowne bezdenney studnicy: Ty
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
doły, Ograniczył Powietrze, zawiesił świat cały, Aby obłoki ziemię w koło okrążały; Ptaki, zwierze, gadziny, atomy motyle, Stworzył potym Człowieka w tej co widzisz sile: Gdy stworzył siedmiodniowe Elementów dziło, Z gliny ulepił Męża, tchnoł w nim Duszę siłą; Ruchawą i rozumną, a wraz z uspionego Wyjął żebro, dał formę rodzaju naszego. Przezwał Adamem Męża, Ewę przydał Zoną, Osadził w Raju z mocą zupełnie w krzewioną. Jednego tylko drzewa tykać się zakazał, Lecz Szatan swą hardością chytrze zmysły zmazał. Namówił płochą Ewę zjeść frukt tej Jabłoni, Która im równość Bóstwa tamuje i broni, Zjadła Ewa, ogryzek Adamowi dała
doły, Ograniczył Powietrze, zawiesił świat cały, Aby obłoki ziemię w koło okrążały; Ptaki, zwierze, gadźiny, átomy motyle, Stworzył potym Człowieka w tey co widźisz śile: Gdy stworzył siedmiodniowe Elementow dźiło, Z gliny ulepił Męża, tchnoł w nim Duszę śiłą; Ruchawą y rozumną, á wraz z uspionego Wyiął żebro, dał formę rodzaiu naszego. Przezwał Adamem Męża, Ewę przydał Zoną, Osadźił w Raiu z mocą zupełnie w krzewioną. Iednego tylko drzewa tykać się zakazał, Lecz Szatan swą hardośćią chytrze zmysły zmazał. Namowił płochą Ewę zieść frukt tey Iabłoni, Ktora im rowność Bostwa tamuie y broni, Ziadła Ewa, ogryzek Adamowi dała
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: C2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Nie wiedząc, że ta łaźnia na moje owoce. Wnet je zmyją bez mydła! Już wywecowana Czeka brzytew i z ręką na dwie w kupie grana. Co moje czuje serce i już z osmym rokiem Na on czas wieku mego staje się prorokiem, Lęka się nie wiem czego, niezwyczajnie skacze I w lewem boku w żebro najbliższe kołacze. Przyczyny temu nie wiem, nie wiem gdzie zdradzono Kogo — (czysty Hippolit!) — iż parzyste grono Ziarniąt płodnych utracę. A jak to na stronie Łaźnia się odsączyła od miasta — dwie wronie Wszytko mnie poprzedzały przeraźliwym głosem Wrzeszcząc, skorę mi z głowy odciągały z włosem, Który gwałtownie wstawał jak twarde
Nie wiedząc, że ta łaźnia na moje owoce. Wnet je zmyją bez mydła! Już wywecowana Czeka brzytew i z ręką na dwie w kupie grana. Co moje czuje serce i już z osmym rokiem Na on czas wieku mego staje sie prorokiem, Lęka się nie wiem czego, niezwyczajnie skacze I w lewem boku w żebro najbliższe kołacze. Przyczyny temu nie wiem, nie wiem gdzie zdradzono Kogo — (czysty Hippolit!) — iż parzyste grono Ziarniąt płodnych utracę. A jak to na stronie Łaźnia się odsączyła od miasta — dwie wronie Wszytko mie poprzedzały przeraźliwym głosem Wrzeszcząc, skorę mi z głowy odciągały z włosem, Ktory gwałtownie wstawał jak twarde
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 30
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
nie będzie/ który w rzeszocie z skory wilczej uczynionym leżał aby przewiany był. Na robactwo w sadnie abo w ranie.
Ziele rdest ususzywszy w cieniu/ utłucz na proch a zasypuj/ zarazem wypadną. Grynszpanem zasypując abo wapnem niegaszonym/ toż morzy i wypędza. Na robaki w uszach końskich.
Zabij psa/ a wyjąwszy żebro z niego oskrób dobrze mięso/ tę kość uwiąż na sznurku koniowi pod szyją do dni kilku/ a wypadną. Zamknienie tych ksiąg czwartych. Rozdział 44.
JAko niezliczona liczba chorób i przypadków znajduje się na tym mizernym świecie/ którym i ludzie i bydlęta są podległe/ tak też lekarstw i sposobów zabiegania onym co dzień więcej
nie będźie/ ktory w rzeszoćie z skory wilczey vczynionym leżał áby przewiany był. Ná robáctwo w sádnie ábo w ránie.
Ziele rdest vsuszywszy w ćieniu/ vtłucz ná proch á zásypuy/ zárázem wypádną. Grynszpanem zásypuiąc ábo wapnem niegászonym/ toż morzy y wypędza. Ná robaki w vszách końskich.
Zábiy psá/ á wyiąwszy żebro z niego oskrob dobrze mięso/ tę kość vwiąż ná sznurku koniowi pod szyią do dni kilku/ á wypádną. Zámknienie tych kśiąg czwartych. Rozdział 44.
IAko niezliczona liczbá chorob y przypadkow znáyduie się ná tym mizernym świećie/ ktorym y ludźie y bydlętá są podległe/ ták też lekarstw y sposobow zábiegánia onym co dźień więcey
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Rij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
z parnaskim Pegazem chciał zbratać; Czyś nie wiedział, że trudno bez skrzydeł ma latać? Biegał, chociaż był stary, w Wielopolu, ale Nieborak nic nie umie na Pieskowej Skale. Tak upewniam: każdy koń, co portkom nawyknie, Zwłaszcza oklep, jeśli nań w pludrach wsiędziesz, bryknie. Złomałeś żebro, kiedy z dział na triumf biją; Patrz, żebyś okazji nie przypłacił szyją. Więc kiedyś wziął chorągiew i z Turki się zwadził, Życzę, żebyś go z skały na pole sprowadził. Żeś Polakiem, zruć pludry, przodków swych zwyczajem, A wdziej portki, chceszli bić Turków nad Dunajem
z parnaskim Pegazem chciał zbratać; Czyś nie wiedział, że trudno bez skrzydeł ma latać? Biegał, chociaż był stary, w Wielopolu, ale Nieborak nic nie umie na Pieskowej Skale. Tak upewniam: każdy koń, co portkom nawyknie, Zwłaszcza oklep, jeśli nań w pludrach wsiędziesz, bryknie. Złomałeś żebro, kiedy z dział na tryumf biją; Patrz, żebyś okazyjej nie przypłacił szyją. Więc kiedyś wziął chorągiew i z Turki się zwadził, Życzę, żebyś go z skały na pole sprowadził. Żeś Polakiem, zruć pludry, przodków swych zwyczajem, A wdziej portki, chceszli bić Turków nad Dunajem
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 504
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czas tam nie było myśliwego. Nie mając tedy na kim swej spędzić cholery, rzucił się na chłopa sochą robiącego ut patebit ex operibus tej bestii i z niemałą furią, kiedy podpadszy w śrzedzinę wołów za chłopem, który się za wołu schronił, obydwa wraz rozpłatał. Lecz sam też w jednym z nich tak kieł za żebro zasadził, że go więcej i dobyć nie mógł. Co widząc chłop od sochy odbiegły, że coś go tam mocno w jednym bawi miejscu, przypadszy z siekierą, póki go w łeb tąż rąbał, aż go dokończył. Przywiezione przez tegoż chłopa te dziwowisko - wół i dzik kłem ugrzęźniony. Dwie pary
czas tam nie było myśliwego. Nie mając tedy na kim swej spędzić cholery, rzucił się na chłopa sochą robiącego ut patebit ex operibus tej bestii i z niemałą furią, kiedy podpadszy w śrzedzinę wołów za chłopem, który się za wołu schronił, obydwa wraz rozpłatał. Lecz sam też w jednym ź nich tak kieł za żebro zasadził, że go więcej i dobyć nie mógł. Co widząc chłop od sochy odbiegły, że coś go tam mocno w jednym bawi miejscu, przypadszy z siekierą, póki go w łeb tąż rąbał, aż go dokończył. Przywiezione przez tegoż chłopa te dziwowisko - wół i dzik kłem ugrzęźniony. Dwie pary
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 71
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak