„Wżdyć wam to najgodniejszym członkiem życzę zdrowia — Odpowie ów — zaprawdę, nic po tych dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze
„Wżdyć wam to najgodniejszym członkiem życzę zdrowia — Odpowie ów — zaprawdę, nic po tych dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 408
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jeżeli będzie sarna albo łani. Wierni — owcami, księża łakomi — brytani, Którzy nie kontentując starą tuczą w psiarni, Szkodzą na duszach w Pańskiej baranki owczarni, Choć trzody ssą, że ledwie brzuchy mogą dźwigać. Gdzie nie łupić, tylko się dadzą im postrzygać, Wyklinają na dzikie z kościoła manowce: Drapieżnemu zwierzowi żerem Pańskie owce. Niechajże już ksiądz biskup, którego w tym władza, Sarny, zające w jego koszary osadza. Obaczymy w ostatniej na sądnym dniu łększy, Czy owce, czy mieć będą sarny respekt większy. Podobniejsza, gdyż w raju psowałyby drzewo, Jako jeden z kozami rodzaj pójdą w lewo. 116.
jeżeli będzie sarna albo łani. Wierni — owcami, księża łakomi — brytani, Którzy nie kontentując starą tuczą w psiarni, Szkodzą na duszach w Pańskiej baranki owczarni, Choć trzody ssą, że ledwie brzuchy mogą dźwigać. Gdzie nie łupić, tylko się dadzą im postrzygać, Wyklinają na dzikie z kościoła manowce: Drapieżnemu zwierzowi żerem Pańskie owce. Niechajże już ksiądz biskup, którego w tym władza, Sarny, zające w jego koszary osadza. Obaczymy w ostatniej na sądnym dniu łększy, Czy owce, czy mieć będą sarny respekt większy. Podobniejsza, gdyż w raju psowałyby drzewo, Jako jeden z kozami rodzaj pójdą w lewo. 116.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 585
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jękniesz razów wiele, Kiedy na cię raz w dużym padnie ciele Ten nieprzyjaciel, dla którego i ty Nie ujdziesz rany w wnętrznościach sowitej, Bo siła mogił, siła grobów w tobie W niedługiej będą wykopywać dobie. A znać, że wiele i przez grobów wszędzie Trupów na placu przewalać się będzie I pewnie sytym staną ptakom żerem Za to, iż kiedy pogardzili mirem. Dziś się wspieni Styr i zmiesza się w rzece Ludzka krew, kiedy do niego pociecze, I tak w brzegach swych gwałtownie nabrzmieje, Że się aż na dnie sam Tryton zdumieje! O! jak wiele ciał i koni popłynie I jak wiele zbrój z ludem swoim zginie Rakom ku
jękniesz razów wiele, Kiedy na cię raz w dużym padnie ciele Ten nieprzyjaciel, dla którego i ty Nie ujdziesz rany w wnętrznościach sowitej, Bo siła mogił, siła grobów w tobie W niedługiej będą wykopywać dobie. A znać, że wiele i przez grobów wszędzie Trupów na placu przewalać się będzie I pewnie sytym staną ptakom żerem Za to, iż kiedy pogardzili mirem. Dziś się wspieni Styr i zmiesza się w rzece Ludzka krew, kiedy do niego pociecze, I tak w brzegach swych gwałtownie nabrzmieje, Że się aż na dnie sam Tryton zdumieje! O! jak wiele ciał i koni popłynie I jak wiele zbrój z ludem swoim zginie Rakom ku
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 118
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sieci, trzeba im obierze. (109)
Gdy ich tak Pan obczerstwił, jakby rzekł: bierzcie mię, Znowu wszyscy na nogi dźwignęli się z ziemie; Judasz się też do niego z swą gębeczką wiezie. Nie stój, Piętrzę, a pokaż, co możesz w żelazie!
Wytni paskudną szczękę, psom i krukom żerem, Który Pana ofertem wydaje nieszczyrem! Szczęściem się to twym stało, czegoś już był bliskiem, Żeś nie wisiał, Judaszu, z przejechanym pyskiem. Nie zrozumiał Piotr figla jego w onym czesie, Bo zwykle całowanie dobrą wolą niesie. (110)
Patrzcież na wszytkich zdrajców, na szatana wprzódy, Jako
sieci, trzeba im obierze. (109)
Gdy ich tak Pan obczerstwił, jakby rzekł: bierzcie mię, Znowu wszyscy na nogi dźwignęli się z ziemie; Judasz się też do niego z swą gębeczką wiezie. Nie stój, Piętrzę, a pokaż, co możesz w żelezie!
Wytni paskudną szczękę, psom i krukom żerem, Który Pana ofertem wydaje nieszczyrem! Szczęściem się to twym stało, czegoś już był bliskiem, Żeś nie wisiał, Judaszu, z przejechanym pyskiem. Nie zrozumiał Piotr figla jego w onym czesie, Bo zwykle całowanie dobrą wolą niesie. (110)
Patrzcież na wszytkich zdrajców, na szatana wprzódy, Jako
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 562
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pod kim dołek kopie, zawsze sam weń wpada. Zwiódł szatan Ewę, że on owoc w raju zjadła, Przeto i nas wprawiła, i sama w dół wpadła; Wpadła w grób, ledwie jabłka dla łakomstwa liźnie, Śmierć zostawiwszy swemu potomstwu w puściźnie. Wybrał nam szatan dołek, w któryśmy aż poty Żerem sprośnej gadzinie lecieli, niestoty. (414)
Wpadł też sam dziś weń z swoją presumpcyją hardą, Wpadł w dół, który krzyżowi Pańskiemu oszkardą Uporu żydowskiego, właśnie jak dla siebie, Żeby nas dobył, sam wpadł, chytry szatan grzebie: Tać jest do bezdennego piekła forta, którą I on, i jego
pod kim dołek kopie, zawsze sam weń wpada. Zwiódł szatan Ewę, że on owoc w raju zjadła, Przeto i nas wprawiła, i sama w dół wpadła; Wpadła w grób, ledwie jabłka dla łakomstwa liźnie, Śmierć zostawiwszy swemu potomstwu w puściźnie. Wybrał nam szatan dołek, w któryśmy aż poty Żerem sprośnej gadzinie lecieli, niestoty. (414)
Wpadł też sam dziś weń z swoją presumpcyją hardą, Wpadł w dół, który krzyżowi Pańskiemu oszkardą Uporu żydowskiego, właśnie jak dla siebie, Żeby nas dobył, sam wpadł, chytry szatan grzebie: Tać jest do bezdennego piekła forta, którą I on, i jego
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 587
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sztukę chodzi dowcip człeczy, Gładko ułożonymi na kwadrat marmury Rozbijając pod niebem przechodzące chmury.
Milczcie wszytkie nagrobki w drogiej ryte spiży: Już jedne czas poniżył, a drugie poniży. Śmiertelnej sławy pompa, ludzkiej dzieło ręki — Jako z wiatrem głośnego dzwonu giną dźwięki. (553)
Pamięć na papier, człowiek w grób robactwu żerem, Potem w popiół; ach, czegóż nie robią z papierem! Wszytkich wielkich monarchów, wielkiej wodzów siły, Od Nimroda, niech w jedno zniosą swe mogiły, Którzy choć w pięknej sławie, choć w triumfach zasną — Jako świeczka przed słońcem, cień przed ciałem gasną. Wszytko czas trawi, wszytko jako woda cicha
sztukę chodzi dowcip człeczy, Gładko ułożonymi na kwadrat marmury Rozbijając pod niebem przechodzące chmury.
Milczcie wszytkie nagrobki w drogiej ryte spiży: Już jedne czas poniżył, a drugie poniży. Śmiertelnej sławy pompa, ludzkiej dzieło ręki — Jako z wiatrem głośnego dzwonu giną dźwięki. (553)
Pamięć na papier, człowiek w grób robactwu żerem, Potem w popiół; ach, czegóż nie robią z papierem! Wszytkich wielkich monarchów, wielkiej wodzów siły, Od Nimroda, niech w jedno zniosą swe mogiły, Którzy choć w pięknej sławie, choć w tryumfach zasną — Jako świeczka przed słońcem, cień przed ciałem gasną. Wszytko czas trawi, wszytko jako woda cicha
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 597
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
świętej hetman dobrze nie dosłucha, Kiedy go z pola nowa dojdzie zawierucha, Że pogaństwo, wczorajszej zapomniawszy cięgi, Na kozackie tabory szturm prowadzą tęgi. Tak rozumieli naszy, że po wziętej chłoście Mieli który dzień siedzieć w pokoju ci goście, Zrachować się przynamniej albo krótkim mirem Trupy zebrać, nie dać ich psom i krukom żerem. Ale ci im znaczniejszą w sobie klęskę czują, Tym bardziej tego tają, tym mniej pokazują; Nabożeństwo Chodkiewiczowe Szturm do Kozaków WOJNA CHOCIMSKA
Męstwo w twarzy, w sercu strach, noga z głową w zmowie; Niech śmierć kto chce smakuje, im najmilsze zdrowie. Toż gdy ćmę dział burzących w pole wyprowadzą,
świętej hetman dobrze nie dosłucha, Kiedy go z pola nowa dojdzie zawierucha, Że pogaństwo, wczorajszej zapomniawszy cięgi, Na kozackie tabory szturm prowadzą tęgi. Tak rozumieli naszy, że po wziętej chłoście Mieli który dzień siedzieć w pokoju ci goście, Zrachować się przynamniej albo krótkim mirem Trupy zebrać, nie dać ich psom i krukom żerem. Ale ci im znaczniejszą w sobie klęskę czują, Tym bardziej tego tają, tym mniej pokazują; Nabożeństwo Chodkiewiczowe Szturm do Kozaków WOJNA CHOCIMSKA
Męstwo w twarzy, w sercu strach, noga z głową w zmowie; Niech śmierć kto chce smakuje, im najmilsze zdrowie. Toż gdy ćmę dział burzących w pole wyprowadzą,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 153
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
w tej szarży i w tej kładę minie, Świętego ślę Rycerza, zacny Sewerynie! Niech w twym sercu, skoro dni mych urwie nić prządka, Starego brata wieczna zostaje pamiątka. Ze wszytkimże się mamy oraz zawrzeć w grobie? Nie wadzi ile tyle zostawić po sobie. Dusza w niebo, robakom ciało w ziemię żerem; Niech imię jego żyje po człeku papierem. Bo kamień i żelazo z kruchymi makuchy Czas równa; trzyma świata sam papier pieluchy. Wrzawa po całym świecie, a na wszytkie strony Grzmią burzące ogromnym echem kartaony. Starodawne, które miast swoich dotąd strzegły, Jako śnieg padną mury z wypalonej cegły.
Drżą matki nieszczęśliwe,
w tej szarży i w tej kładę minie, Świętego ślę Rycerza, zacny Sewerynie! Niech w twym sercu, skoro dni mych urwie nić prządka, Starego brata wieczna zostaje pamiątka. Ze wszytkimże się mamy oraz zawrzeć w grobie? Nie wadzi ile tyle zostawić po sobie. Dusza w niebo, robakom ciało w ziemię żerem; Niech imię jego żyje po człeku papierem. Bo kamień i żelazo z kruchymi makuchy Czas równa; trzyma świata sam papier pieluchy. Wrzawa po całym świecie, a na wszytkie strony Grzmią burzące ogromnym echem kartaony. Starodawne, które miast swoich dotąd strzegły, Jako śnieg padną mury z wypalonej cegły.
Drżą matki nieszczęśliwe,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 502
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
’Apollon dépourvu de financèetc. le Brun. Pochwała (a) Oui vit content de Rien, possede toute chose Boileau. (b) Ni l’or ni la grandeur ne nous rendent hereuxetc. (c) Prometeusz za świętokradztwo ognia niebieskiego, z dekretu Jowisza, do Kaukazu góry przykuty, i żerem wątroby swojej coraz odrastającej, sępa drapieżnego karmiący.
Atoli jeżeli Ci, którzy kontenci z Niczego, są najbogatsi i najszczęśliwsi ludzie, nie bez przyczyny tych mają za Najsprawniejszych, którzy w rzadki talent obfitują, iż mogą żyć z Niczego, mogą figurę czynić z Niczego, jako więc czyni tak wielu Kawalerów Przemysłskich (d)
’Apollon dépourvu de financèetc. le Brun. Pochwała (a) Oui vit content de Rien, possede toute chose Boileau. (b) Ni l’or ni la grandeur ne nous rendent hereuxetc. (c) Prometheusz za świętokradztwo ognia niebieskiego, z dekretu Jowisza, do Kaukazu gory przykuty, y żerem wątroby swoiey coraz odrastaiącey, sępa drapieżnego karmiący.
Atoli ieżeli Ci, ktorzy kontenci z Niczego, są naybogatsi y nayszczęśliwsi ludzie, nie bez przyczyny tych maią za Naysprawnieyszych, ktorzy w rzadki talent obfituią, iż mogą żyć z Niczego, mogą figurę czynić z Niczego, iako więc czyni tak wielu Kawalerow Przemysłskich (d)
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: Bv
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769