poruczył/ my Pasterze spodziewać się mamy/ nie trudno domyślić się możemy. Trąbić w tak nędznym Cerkwie naszej postanowieniu/ rogaty Sedekiasz przez Uniwersały na wnętrzną wojnę: Kopa ziemię żelaznymi rogami na upadek biednego naszego narodu. A ja z części mej Przezacny narodzie Ruski/ tą moję Apologią/ wzywam cię do pokoju/ prosząc Pana żniwa/ aby on choć już pod jedenastą godzinę na żniwo swoje robotniki wysłał/ którzyby nażadną rzecz doczesną nie oglądając się/ wszytką duszą swoją/ jak dobrzy i wierni słudzy/ jak czuli i właśni Pasterze rozbiegłe się owieczki Chrystusowe do kupy zebrali/ i w jednej je owczarni Pana Chrystusowej zamknęli. Był ten czas iżem
porucżył/ my Pásterze spodźiewáć sie mamy/ nie trudno domyślić sie możemy. Trąbić w ták nędznym Cerkwie nászey postánowieniu/ rogáty Sedekiasz przez Vniwersały ná wnętrzną woynę: Kopa źiemię żeláznymi rogámi ná vpadek biednego nászego narodu. A ia z częśći mey Przezacny narodźie Ruski/ tą moię Apologią/ wzywam ćię do pokoiu/ prosząc Páná żniwá/ áby on choć iuż pod iedennastą godźinę ná żniwo swoie robotniki wysłał/ ktorzyby náżadną rzecz doczesną nie oglądáiąc sie/ wszytką duszą swoią/ iák dobrzy y wierni słudzy/ iák czuli y właśni Pásterze rozbiegłe sie owiecżki Christusowe do kupy zebráli/ y w iedney ie owcżárni Páná Christusowey zámknęli. Był ten czás iżem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 103
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
przyczyna: Stąd blisko dziwnej Puzzolskiej Pieczary Grób swego Manto pokazuje syna; Stąd cię, choć śpiący, budzi Sannazary I sławna rymem jego Mergillina, Stąd Marin, Pontan, dla których Ateny Zazdroszczą tamtej potomkom Syreny.
Lecz choć morskiego prośba Palemona I gładkiej będzie chciała Partenopy, Abyś ich cuda śpiewał, jako grona I żniwa palą z Wezuwa potopy, Jako odmienna w panów tamta strona, Jak od niej morze przerwało Cyklopy — Niech cię tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów
przyczyna: Stąd blisko dziwnej Puzzolskiej Pieczary Grób swego Manto pokazuje syna; Stąd cię, choć śpiący, budzi Sannazary I sławna rymem jego Mergillina, Stąd Marin, Pontan, dla których Ateny Zazdroszczą tamtej potomkom Syreny.
Lecz choć morskiego prośba Palemona I gładkiej będzie chciała Partenopy, Abyś ich cuda śpiewał, jako grona I żniwa palą z Wezuwa potopy, Jako odmienna w panów tamta strona, Jak od niej morze przerwało Cyklopy — Niech cię tak sobie nie ma kraj napolski, Abyś ojczystej miał zapomnieć Polski.
Może-ć twój wierszem mówić dowcip żyzny I z teraźniejszym, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 81
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Nie stąd chwała domowi, że szlachcic w pierzynie Snem się śmierci zagrzebie, lecz w Marsa perzynie Spłonie najchwalebniejsze jako Phoeniks życie Wzbudzając się z popiołów, a swoich sowicie Zasczycając następców, że mieli takiego Przodka w domu, iż nigdy nie podał pod tego Tyłu nieprzyjaciołom, lecz kochał ojczyznę, Więc zbierał z pola Marsa żniwa chwały żyzne. Nie uważaj, od kogo zginiesz, lecz dla kogo, W tej imprezie zbogacisz dom twój nieubogo. Bo tak by z nikim szczerze nie przyszło wojować, Byś sobie chciał równego w boju upatrować: Gdzież będzież między Niemcy komesów, baronów, Gdzie wśród Moskwy wyglądał bojarskich szwadronów, Na oko ci
. Nie stąd chwała domowi, że szlachcic w pierzynie Snem się śmierci zagrzebie, lecz w Marsa perzynie Spłonie najchwalebniejsze jako Phoenix życie Wzbudzając się z popiołów, a swoich sowicie Zasczycając następców, że mieli takiego Przodka w domu, iż nigdy nie podał pod tego Tyłu nieprzyjaciołom, lecz kochał ojczyznę, Więc zbierał z pola Marsa żniwa chwały żyzne. Nie uważaj, od kogo zginiesz, lecz dla kogo, W tej imprezie zbogacisz dom twój nieubogo. Bo tak by z nikim szczerze nie przyszło wojować, Byś sobie chciał równego w boju upatrować: Gdzież będzież między Niemcy komesów, baronów, Gdzie wśród Moskwy wyglądał bojarskich szwadronów, Na oko ci
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 176
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pierworódne i z owiec i z wołów. 20. Ale pierworódne Oślę/ odkupisz owcą: a jeślibyś go nie odkupił załamiesz mu szyję. Każdego pierworódnego z Synów twych odkupisz/ i nie ukażą się przed twarz moję próżni. 21. Sześć dni robić będziesz: a dnia siódmego odpoczniesz: czasu orania/ i czasu żniwa odpoczyniesz: 22. Święto Tegodniów uczynisz też sobie: w pierwiastki żniwa pszenicznego: i święto zbierania/ na skończeniu roku: 23. Trzykroć do roku/ ukaże się każdy mężczyzna twój/ przed Oblicze Panującego PANA: Boga Izraelskiego. 24. Abowiem wypędzę Narody przed tobą: a rozszerzę granice twoje: i nie będzie pożądał
pierworodne y z owiec y z wołow. 20. Ale pierworodne Oślę/ odkupisz owcą: á jeslibyś go nie odkupił záłamiesz mu szyję. Káżdego pierworodnego z Synow twych odkupisz/ y nie ukáżą śię przed twarz moję prozni. 21. Sześć dni robić będźiesz: á dniá śiodmego odpoczniesz: czásu orániá/ y czásu żniwá odpoczyniesz: 22. Święto Tegodniow uczynisz też sobie: w pierwiastki żniwá pszenicznego: y święto zbierániá/ ná skończeniu roku: 23. Trzykroć do roku/ ukáże śię káżdy męszczyzná twoj/ przed Oblicze Pánującego PANA: Bogá Izráelskiego. 24. Abowiem wypędzę Narody przed tobą: á rozszerzę gránice twoje: y nie będźie pożądáł
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 93
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
/ odkupisz owcą: a jeślibyś go nie odkupił załamiesz mu szyję. Każdego pierworódnego z Synów twych odkupisz/ i nie ukażą się przed twarz moję próżni. 21. Sześć dni robić będziesz: a dnia siódmego odpoczniesz: czasu orania/ i czasu żniwa odpoczyniesz: 22. Święto Tegodniów uczynisz też sobie: w pierwiastki żniwa pszenicznego: i święto zbierania/ na skończeniu roku: 23. Trzykroć do roku/ ukaże się każdy mężczyzna twój/ przed Oblicze Panującego PANA: Boga Izraelskiego. 24. Abowiem wypędzę Narody przed tobą: a rozszerzę granice twoje: i nie będzie pożądał nikt ziemie twojej/ gdy pójdziesz/ abyś się ukazał przed obliczem
/ odkupisz owcą: á jeslibyś go nie odkupił záłamiesz mu szyję. Káżdego pierworodnego z Synow twych odkupisz/ y nie ukáżą śię przed twarz moję prozni. 21. Sześć dni robić będźiesz: á dniá śiodmego odpoczniesz: czásu orániá/ y czásu żniwá odpoczyniesz: 22. Święto Tegodniow uczynisz też sobie: w pierwiastki żniwá pszenicznego: y święto zbierániá/ ná skończeniu roku: 23. Trzykroć do roku/ ukáże śię káżdy męszczyzná twoj/ przed Oblicze Pánującego PANA: Bogá Izráelskiego. 24. Abowiem wypędzę Narody przed tobą: á rozszerzę gránice twoje: y nie będźie pożądáł nikt źiemie twojey/ gdy pojdźiesz/ ábyś śię ukazał przed obliczem
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 93
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
nie może być cnotliwa Choć Angielczycy aż nazbyt kochają żony/ a wzdy to jeden Angielczyk napisał. na ZŁOTE JARZMO.
Zona niech będzie żoną, nie lalką u ciebie, I nie szanuj jej bardziej niżeli sam siebie. To to ty masz pilnować prawa, ty pasz smugów, Masz dojrzeć, łąk, plewiała,y żniwa, i pługów. Ty stodół, ty obory, ty spirzarń? a ona Siedzieć tako w gościnie, będzie ustrojona. Twoja rzecz jest prżyczyniać, cokolwiek być może, Ale i ona niechci z swej strony pomoże. Ty zbieraj, ty zgromadzaj. Jej rzecz skrzyń, spiżarnie Dojrzeć, żeby się to zaś nie
nie może bydź cnotliwa Choć Angielczycy áż názbyt kocháią żony/ á wzdy to ieden Angielczyk nápisał. ná ZŁOTE IARZMO.
Zoná niech będźie żoną, nie lálką u ćiebie, Y nie szánuy iey bárdźiey niżeli sam siebie. To to ty masz pilnowáć práwá, ty pász smugow, Masz doyrzeć, łąk, plewiáłá,y żniwá, y pługow. Ty stodoł, ty obory, ty spirzarń? a oná Siedźieć táko w gośćinie, będźie ustroiona. Twoiá rzecz iest prżyczyniać, cokolwiek bydź może, Ale y oná niechći z swey strony pomoże. Ty zbieray, ty zgromadzay. Iey rzecz skrzyń, spiżárnie Doyrzeć, żeby się to zaś nie
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 83
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Jego drogą? Gdzieżkolwiek jest, nie lza iść, wżdyć Go gdzie najdziemy, a znalazszy Go, tysiąckroć ucałujemy. Ucałujem Twą wdzięczną twarz, Dziecię osobne, pocałujem i oczki gwiazdeczkom podobne. Leczby się jeszcze serce tym nie ucieszyło, by tak wiele naszego całowania było ile ma piasku morze, abo w letnie żniwa ile dostałych kłosów w żyznym roku bywa. IV. MATKA CÓROM SYJOŃSKIEM
Między piersiami memi przemieszkiwa (w Pieśniach 1)
Pudentissima virginum caterva
Uczciwe córy, syjońskie dziewice, kochanki Pańskie, me miłe siostrzyce, brata, którego tak dawno szukacie, bawiącego się przy mych piersiach macie – to Syn jest, to me kochanie;
Jego drogą? Gdzieżkolwiek jest, nie lza iść, wżdyć Go gdzie najdziemy, a znalazszy Go, tysiąckroć ucałujemy. Ucałujem Twą wdzięczną twarz, Dziecię osobne, pocałujem i oczki gwiazdeczkom podobne. Leczby się jeszcze serce tym nie ucieszyło, by tak wiele naszego całowania było ile ma piasku morze, abo w letnie żniwa ile dostałych kłosów w żyznym roku bywa. IV. MATKA CÓROM SYJOŃSKIEM
Między piersiami memi przemieszkiwa (w Pieśniach 1)
Pudentissima virginum caterva
Uczciwe córy, syjońskie dziewice, kochanki Pańskie, me miłe siestrzyce, brata, którego tak dawno szukacie, bawiącego się przy mych piersiach macie – to Syn jest, to me kochanie;
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 23
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
dójek z ugorów się garnie Do przestronej owczarnie? Matki jagniątek różnym Wabią bekiem, lecz próżnym.
Skoro wyżmą nabrane wymiączka kucharki, Puszczą do nich cygarki; Niedługo się chudziątko z macierzą ucieszy, Choć się tak barzo śpieszy: Nam zachowane, dziatki, Mleko,a wam serwatki.
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła,
dójek z ugorów się garnie Do przestronej owczarnie? Matki jagniątek różnym Wabią bekiem, lecz próżnym.
Skoro wyżmą nabrane wymiączka kucharki, Puszczą do nich cygarki; Niedługo się chudziątko z macierzą ucieszy, Choć się tak barzo śpieszy: Nam zachowane, dziatki, Mleko,a wam serwatki.
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A gdy się wszyscy ofiarowali ochotnie na to/ coby tylo on rozkazał/ żołnierz ten postawił na miej scu wydatnym krzyż wielki/ i powiedział onym ludziom/ żeby się tam modlili i o deszcz prosili. Rzecz dziwna/ spadł zaraz tak wielki deszcz iż nasycił dostatecznie pola/ i napełnił Indiany radością/ i nadzieją żyznego żniwa: i wzięli takie nabożeństwo ku krzyżowi/ iż we wszytkich swych potrzebach/ do niego się uciekali/ i otrzymawali pomoc i ratunek. Za czym popsowali bałwany/ jako niepotrzebne rzeczy/ a wzięli krzyż za herb/ i przyzwali kaznodziejów/ którzyby ich nauczyli wiary. I stąd tę prowinicią i dziś zowią/ S.
A gdy się wszyscy ofiárowáli ochotnie ná to/ coby tylo on roskazał/ żołnierz ten postáwił ná miey scu wydátnym krzyż wielki/ y powiedźiał onym ludźiom/ żeby się tám modlili y o descz prośili. Rzecz dźiwna/ zpadł záraz ták wielki descz iż násyćił dostátecznie polá/ y nápełnił Indiany rádośćią/ y nádźieią żyznego żniwá: y wźięli tákie nabożeństwo ku krzyżowi/ iż we wszytkich swych potrzebách/ do niego się vćiekáli/ y otrzymawáli pomoc y rátunek. Zá czym popsowáli báłwany/ iáko niepotrzebne rzeczy/ á wźięli krzyż zá herb/ y przyzwáli káznodźieiow/ ktorzyby ich náuczyli wiáry. Y ztąd tę prouinicią y dźiś zowią/ S.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 69
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
W. N. Pasterzów Państwa Polskiego wydanemi Akt koronacyj, zaczynać się mający dnia 15. Sierpnia, w Roku 1727, z odpustem zupełnym przez całą tygodniową oktawę od Stolicy Apostołskiej nadanym. Jak prędko kto tak szczęśliwą pożądanej pory usłyszał nowine, z niemałym serca upragnieniem pomyślnego jej oczekiwał skutku. Pragneło całe Chrześcijaństwo, nietak obfitego żniwa w Auguście dojzrzałe na polu widzieć kłosy; jako nowo zakwitającę na Cudownym obrazie Matki Boskiej oglądać korony∙Ale kiedy i sam szybko spieszący czas co raz
bliżej przychodził do dnia determinowanego, lud się zaraz ruszył z dalekich krajów w świętą drogę, chcąc poprzedzić następujący akt. Ubiegał w drodze jeden drugiego Chrześcijanin, świętym ku Matce Boskiej uwiedziony
W. N. Pásterzow Páństwá Polskiego wydánemi Akt koronácyi, zaczynáć się máiący dniá 15. Sierpniá, w Roku 1727, z odpustem zupełnym przez cáłą tygodniową oktáwę od Stolicy Apostolskiey nádanym. Iák prętko kto ták szcześliwą pożądáney pory usłyszał nowine, z niemałym sercá uprágnieniem pomyślnego iey oczekiwał skutku. Pragneło cáłe Chrześciáństwo, nieták obfitego żniwa w Auguście doyzrzałe ná polu widźieć kłosy; iáko nowo zákwitáiącę ná Cudownym obrazie Matki Boskiey oglądáć korony∙Ale kiedy y sam szybko spieszący czás co raz
bliżey przychodził do dniá determinowánego, lud sie záraz ruszył z dálekich kráiow w świętą drogę, chcąc poprzedzić nástępuiący ákt. Vbiegał w drodze ieden drugiego Chrześciánin, świętym ku Mátce Boskiey uwiedźiony
Skrót tekstu: RelKor
Strona: A2v
Tytuł:
Relacja koronacji cudownego obrazu Najświętszej Marii Panny na Górze Różańcowej
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bracka Św. Trójcy
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1728
Data wydania (nie później niż):
1728