jubileuszowego 1700 w Rzymie, wprowadzałem solennie do kościoła mińskiego Societatis Jesu ofiarowane odemnie, przy bytności iks. Brzostowskiego biskupa wileńskiego, iks. Pancerzyńskiego, biskupa jeropolitańskiego, trybunału całego i wielkiego wielu zacnych gości zgromadzenia. Niech ten święty będzie na początku roku księstwu litewskiemu wystawiony, początkiem ojczyźnie mizernej do pokoju, mnie, żonie, dzieciom i domowi mojemu do błogosławieństwa Bożego, abyśmy jego opieką opatrzeni na chwałę Bogu żyli szczęśliwie, i po długiem życiu tegoż Boga na wieki chwalili. Amen.
W tym roku miałem szwank, znosił mię bowiem koń w sankach jadącego, do Mińska, o pół mile do Trościeńca, potłukł mnie wywróconego
jubileuszowego 1700 w Rzymie, wprowadzałem solennie do kościoła mińskiego Societatis Jesu ofiarowane odemnie, przy bytności jks. Brzostowskiego biskupa wileńskiego, jks. Pancerzyńskiego, biskupa jeropolitańskiego, trybunału całego i wielkiego wielu zacnych gości zgromadzenia. Niech ten święty będzie na początku roku księstwu litewskiemu wystawiony, początkiem ojczyznie mizernéj do pokoju, mnie, żonie, dzieciom i domowi mojemu do błogosławieństwa Bożego, abyśmy jego opieką opatrzeni na chwałę Bogu żyli szczęśliwie, i po długiem życiu tegoż Boga na wieki chwalili. Amen.
W tym roku miałem szwank, znosił mię bowiem koń w sankach jadącego, do Mińska, o pół mile do Trościeńca, potłukł mnie wywróconego
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 30
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
lit., tamem się dwa dni bawił. Była oka- zja, żeśmy się z sobą nieco powarcholili o Przezdzieckiego, alem odjechał w dawnej konfidencji in mutuis amplexibus.
12^go^ byłem na polowaniu pod Mołczadzią, Żeleźnicą, Horodyszczem, zażywszy polowej uciechy. Na św. Teressę sprawowałem imieniny solenne żonie mojej; był u mnie na ten dzień ip. Rudomina starosta raduński z żoną swoją, ip. Szemiot, ip. Tołokoński, ip. Wojniłowiczowa, i inni ichm. panowie sąsiedzi.
17 Novembris. Jechałem do Usnarza, stamtąd 25^go^ na Wilno jechałem do Mińska, bo w Wilnie do ip. hetmana
lit., tamem się dwa dni bawił. Była oka- zya, żeśmy się z sobą nieco powarcholili o Przezdzieckiego, alem odjechał w dawnéj konfidencyi in mutuis amplexibus.
12^go^ byłem na polowaniu pod Mołczadzią, Żeleźnicą, Horodyszczem, zażywszy polowéj uciechy. Na św. Teressę sprawowałem imieniny solenne żonie mojéj; był u mnie na ten dzień jp. Rudomina starosta raduński z żoną swoją, jp. Szemiot, jp. Tołokoński, jp. Wojniłowiczowa, i inni ichm. panowie sąsiedzi.
17 Novembris. Jechałem do Usnarza, ztamtąd 25^go^ na Wilno jechałem do Mińska, bo w Wilnie do jp. hetmana
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 39
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
em u ip. Zenowicza w Horodyszczu.
24^go^. Ubiłem niedźwiedzia sam pod Więzowcem: od jednego postrzału oświeżył się, brytana mi wtenczas dobrego skaleczył.
1 Octobris, był u mnie ip. referendarz w. księstwa lit., któregom utraktował i udarował psami dobremi gończemi, także strzelbą wyśmienitą.
15^go^ sprawowałem imieniny żonie mojej solenne, gości miałem nie mało; 18^go^ wyjechałem na Ruś z Rohotnej. P. Tyzenhauz przeprosił mnie u ip. Szemeta w Ozieranach, z którym się pogodziwszy do Nowojelnej, choć z drogi, wstępowałem: tamem przyjęty z wielką ochotą, wziąłem psów dwie sfory; w drodze koło Żuchowic
em u jp. Zenowicza w Horodyszczu.
24^go^. Ubiłem niedźwiedzia sam pod Więzowcem: od jednego postrzału oświeżył się, brytana mi wtenczas dobrego skaleczył.
1 Octobris, był u mnie jp. referendarz w. księstwa lit., któregom utraktował i udarował psami dobremi gończemi, także strzelbą wyśmienitą.
15^go^ sprawowałem imieniny żonie mojéj solenne, gości miałem nie mało; 18^go^ wyjechałem na Ruś z Rohotnej. P. Tyzenhauz przeprosił mnie u jp. Szemeta w Ozieranach, z którym się pogodziwszy do Nowojelnéj, choć z drogi, wstępowałem: tamem przyjęty z wielką ochotą, wziąłem psów dwie sfory; w drodze koło Żuchowic
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 43
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
mnie ludzie, to ja u ludzi. Przejażdżkamiśmy się też bawili, jako to do ip. stolnikowej wielkiego księstwa litew., do ip. cześnikowej w. księstwa lit., Szczytowej, do iksiędza biskupa żmudzkiego, do ip. Grużewskiej podkomorzynej żmudzkiej, które po folwarkach koło Tylży mieszkały. Ip. Grużewska darowała żonie piękny złoty zegarek, mopsika i pieska maluśkiego.
Z Tylży do obozu z eskortem wielkim szwedzkim podkomendą pana obeszterlejtnanta Platera będącym wyszedłem; stanąłem w Rosieniach w obozie die 3 Octobris. Polowałem koło Rosien, potem koło Ejragoły przez niedziel dwie.
Wojsko do Kiejdan pomknęło się, jam znowu wybiegł do Tylży
mnie ludzie, to ja u ludzi. Przejażdżkamiśmy się téż bawili, jako to do jp. stolnikowéj wielkiego księstwa litew., do jp. cześnikowéj w. księstwa lit., Szczytowéj, do jksiędza biskupa żmudzkiego, do jp. Grużewskiéj podkomorzynéj żmudzkiéj, które po folwarkach koło Tylży mieszkały. Jp. Grużewska darowała żonie piękny złoty zegarek, mopsika i pieska maluśkiego.
Z Tylży do obozu z eskortem wielkim szwedzkim podkomendą pana obeszterlejtnanta Platera będącym wyszedłem; stanąłem w Rosieniach w obozie die 3 Octobris. Polowałem koło Rosien, potém koło Ejragoły przez niedziel dwie.
Wojsko do Kiejdan pomknęło się, jam znowu wybiegł do Tylży
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 128
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
że przez banicyją na honorze zmazę Miał jego nieprzyjaciel, wprzód się prawnych pyta, Jeżeli się wziąć w gębę godzi od banita; I nie chciał się bić, bowiem prawo temu przeczy: Nuż zdrowego w honorze banit okaleczy. NA ZAZDROSNEGO
Radeś gościom, lecz póty, póki który z boku Nie obróci bezpiecznie ku twej żonie wzroku; Ale jak który na nią pojrzy chociaż z dołu, Kwasisz się, ba, i każesz wstać paniej od stołu. Trudno oczom zabronić tak smacznej swawoli: Dałeś inszą, nie brońże i tej dobrej woli; Byłeś nam jadłem, piciem, przynuką ochoczy, Tyś nas napasł, niech my
że przez banicyją na honorze zmazę Miał jego nieprzyjaciel, wprzód się prawnych pyta, Jeżeli się wziąć w gębę godzi od banita; I nie chciał się bić, bowiem prawo temu przeczy: Nuż zdrowego w honorze banit okaleczy. NA ZAZDROSNEGO
Radeś gościom, lecz póty, póki który z boku Nie obróci bezpiecznie ku twej żonie wzroku; Ale jak który na nię pojrzy chociaż z dołu, Kwasisz się, ba, i każesz wstać paniej od stołu. Trudno oczom zabronić tak smacznej swawoli: Dałeś inszą, nie brońże i tej dobrej woli; Byłeś nam jadłem, piciem, przynuką ochoczy, Tyś nas napasł, niech my
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 353
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się dwoistego wierzchołkiem, a końcem Spodnim dotykasz gruntu, w który ja nasieniem Rad bym się tam wsiał albo mocnym wrósł korzeniem. EKs DUOBUS MALIS MINUS ELIGENDUM
Kto-ć sto złotych daruje, dwóchset nie pożyczy, Ten raczej pół szkody mieć niźli całą życzy. NA NIEPŁODNEGO
Czeladź wałaszy, samemu nie wstaje, A żonie, dziwak, że nie rodzi, łaje. DO WALKA
Sam osobliwe stroje, sam masz dwory, Sam masz dochody, sam nabite wory, Sam stawy, stada, zwierzyńce i gaje, Niepospolite sam masz obyczaje, Sam i naukę od inszych zakrytą — Żonę tylko masz z nami pospolitą. MATKA NERONIS DO NIEGO
Piersiom
się dwoistego wierzchołkiem, a końcem Spodnim dotykasz gruntu, w który ja nasieniem Rad bym się tam wsiał albo mocnym wrósł korzeniem. EX DUOBUS MALIS MINUS ELIGENDUM
Kto-ć sto złotych daruje, dwóchset nie pożyczy, Ten raczej pół szkody mieć niźli całą życzy. NA NIEPŁODNEGO
Czeladź wałaszy, samemu nie wstaje, A żonie, dziwak, że nie rodzi, łaje. DO WALKA
Sam osobliwe stroje, sam masz dwory, Sam masz dochody, sam nabite wory, Sam stawy, stada, zwierzyńce i gaje, Niepospolite sam masz obyczaje, Sam i naukę od inszych zakrytą — Żonę tylko masz z nami pospolitą. MATKA NERONIS DO NIEGO
Piersiom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 355
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
A toż widzicie, jako to chłop głupi! Któż też jajca ma przedaż i warzy, i łupi?” 12. SĄ I TACY
Gdyby była natura świni rogi dała, Jeszcze by się jej krzywda bez skrzydeł widziała. 13. SERIUS AUT CITIUS MET AM PROPERAMUS AD UNAM Wszytkiem nam tam być.
Toż cygan żonie z dziećmi rzekł, gdy po drabinie Wiódł go mistrz: „Nie płacz! wszystkich nas ten cel nie minie!” 14. I TO TEŻ RacjA
... 15. ZWIERZCIADŁO
... 16. DE MORTUIS AUT BENE AUT NIHIL
Zagadł tak przeor mnichów, gdy się wszyscy pono Skarżyli, że im zdechłe
A toż widzicie, jako to chłop głupi! Któż też jajca ma przedaż i warzy, i łupi?” 12. SĄ I TACY
Gdyby była natura świni rogi dała, Jeszcze by się jej krzywda bez skrzydeł widziała. 13. SERIUS AUT CITIUS MET AM PROPERAMUS AD UNAM Wszytkiem nam tam być.
Toż cygan żonie z dziećmi rzekł, gdy po drabinie Wiódł go mistrz: „Nie płacz! wszystkich nas ten cel nie minie!” 14. I TO TEŻ RACYJA
... 15. ZWIERZCIADŁO
... 16. DE MORTUIS AUT BENE AUT NIHIL
Zagadł tak przeor mnichów, gdy się wszyscy pono Skarżyli, że im zdechłe
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 6
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
A tak jednym owem Pukiem i kulką — razem troje, wziął odłowem. 67. I OWSZEM CO MOŻE BYĆ BEZ KŁOPOTU
Na kiemścić pedikułę widząc, co jest pewna — Chcę ją zrzucić. Aż drugi: „Stój! jego to krewna!” 68. INTERMEDIUM CHŁOPSKIE
Frant chtop, w mieście sam będąc, kupił żonie boty Umyślnie. Szwank w nich znalazł, niuż w płacz bez sromoty, Żony się wrzkomo bojąc: „Nie będę tak w domu. Wolę — kto się nie boi żony — dać je komu.” Ozwie się z chłopów jeden: „Ja się swej nie boję.” — „I nie boisz?”
A tak jednym owem Pukiem i kulką — razem troje, wziął odłowem. 67. I OWSZEM CO MOŻE BYĆ BEZ KŁOPOTU
Na kiemścić pedikułę widząc, co jest pewna — Chcę ją zrzucić. Aż drugi: „Stój! jego to krewna!” 68. INTERMEDIUM CHŁOPSKIE
Frant chtop, w mieście sam będąc, kupił żonie boty Umyślnie. Szwank w nich znalazł, niuż w płacz bez sromoty, Żony się wrzkomo bojąc: „Nie będę tak w domu. Wolę — kto się nie boi żony — dać je komu.” Ozwie się z chłopów jeden: „Ja się swej nie boję.” — „I nie boisz?”
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 22
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
nożem się przebije, Padszy przez prog. Co matka widząc strachem wspłonie, I gdy go chce ratować, dziewczę wtym utonie. Ona z tego przypadku gdy w krwawych łzach brodzi, Mąż z lasa powróciwszy na ten widok wchodzi A żalem zwyciężony bez wszelkiej uwagi, Jak miał w ręku siekierę, tak śmiertelne plagi Daje niewinnej żonie. O co pod straż wzięty, Jako morderca mieczem katowskim jest ścięty.
Tak syn, córka, żona, mąż, cóż z nieszczęściem rzeczem? Nożem, wodą, siekierą zginęli i mieczem. 825. Na Jana.
Włos żółtawy, łeb łysy, na oku ślepota. Wierz mi Janie, żeś szalbierz i
nożem się przebije, Padszy przez prog. Co matka widząc strachem wspłonie, I gdy go chce ratować, dziewczę wtym utonie. Ona z tego przypadku gdy w krwawych łzach brodzi, Mąż z lasa powrociwszy na ten widok wchodzi A żalem zwyciężony bez wszelkiej uwagi, Jak miał w ręku siekierę, tak śmiertelne plagi Daje niewinnej żonie. O co pod straż wzięty, Jako morderca mieczem katowskim jest ścięty.
Tak syn, corka, żona, mąż, coż z nieszczęściem rzeczem? Nożem, wodą, siekierą zginęli i mieczem. 825. Na Jana.
Włos żołtawy, łeb łysy, na oku ślepota. Wierz mi Janie, żeś szalbierz i
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 295
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencji i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc, że mu na to odpowiedziano, co doniesiono. A szlachcic, porwawszy za rzecz prawdy kolor, przypada do domu, aż przy nim wczorajszego czyli onegdajszego poprawiono, że się żonie samej i służebnej dostało. Zginęła w senacie powaga, bo to do skutku nie przychodzi, co tam uradzą, chyba że się samemu na co przyda Panu mówić do nich, co mówić powinni, a nie słuchać tego, co do kogo inszego należy. Nie wspominam zaś inszych letkości, w słowach i akcjach egzorbitancji,
. Tym kilku słowom dodała niby jakiś prawdy ułożona do klemencyi i sprawiedliwości mina odpowiedającego od tronu, skinieniem głowy Pan sam tegoż potwierdził, rozumiejąc, że mu na to odpowiedziano, co doniesiono. A szlachcic, porwawszy za rzecz prawdy kolor, przypada do domu, aż przy nim wczorajszego czyli onegdajszego poprawiono, że się żonie samej i służebnej dostało. Zginęła w senacie powaga, bo to do skutku nie przychodzi, co tam uradzą, chyba że się samemu na co przyda Panu mówić do nich, co mówić powinni, a nie słuchać tego, co do kogo inszego należy. Nie wspominam zaś inszych letkości, w słowach i akcyjach egzorbitancyi,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962