śmierć skazał. A kiedy już na miejsce/ gdzie miała być stracona/ przyprowadzona była: tedy Męże upominała/ aby się ożralstwa i opilstwa wystrzegali/ a przez Epikurejski żywot Zonom swym do złych spraw powodu nie dawali: ani tego/ co mają/ albo zarobią/ marnie nie utracali/ żeby tak i oni sami/ żony i Dziatki ich nędze klepać/ i na koniec żebrać nie musiały. (Vide, quae bâc de materiâ sub praecepto septimo dicta sunt.) Jacob. 5. v. 16.
(3.) Opilstwo przeszkadza człowiekowi w modlitwie/ która się ma dziać po trzeźwiu/ gdy ma być skuteczna. Chcąc Pan JEZUS
śmierć skazał. A kiedy już ná mieysce/ gdźie miáłá bydź strácona/ przyprowádzona byłá: tedy Męże upomináłá/ áby śię ożrálstwá y opilstwá wystrzegáli/ á przez Epikureyski żywot Zonom swym do złych spraw powodu nie dawáli: áni tego/ co máją/ álbo zárobią/ márnie nie utrácáli/ żeby ták y oni sámi/ żony y Dźiatki ich nędze klepáć/ y ná koniec żebráć nie muśiáły. (Vide, quae bâc de materiâ sub praecepto septimo dicta sunt.) Jacob. 5. v. 16.
(3.) Opilstwo przeszkadza człowiekowi w modlitwie/ ktora śię ma dźiać po trzeźwiu/ gdy ma bydź skuteczna. Chcąc Pan JEZUS
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 27.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
.
Po św. Jerzym byliśmy w Swisłoczy u ip. Ogińskiego wojewody trockiego, stamtąd pobiegłem do Rohotnej dla domowych interesów, in spatio sześciu dni wróciłem się. Powróciwszy z Rohotnej, byliśmy u ip. wojewody trockiego w Swisłoczy, z którym dni kilka koło Ławnej polowaliśmy; byli z nami i żony nasze, nie mieliśmy szczęścia, tylkośmy ze trzydziestu zajęcy uszczwali, zwierza większego nie znaleźliśmy; aleśmy większe niż na zwierza mieli szczęście na ryby, po zatokach łowiąc pod Ławną i Żurasławką.
Po Świątkach we środę zacząłem szczęśliwie dekokt, daj Panie Boże na zdrowie, a wprzódy Panu Bogu na chwałę
.
Po św. Jerzym byliśmy w Swisłoczy u jp. Ogińskiego wojewody trockiego, ztamtąd pobiegłem do Rohotnéj dla domowych interesów, in spatio sześciu dni wróciłem się. Powróciwszy z Rohotnéj, byliśmy u jp. wojewody trockiego w Swisłoczy, z którym dni kilka koło Ławnéj polowaliśmy; byli z nami i żony nasze, nie mieliśmy szczęścia, tylkośmy ze trzydziestu zajęcy uszczwali, zwierza większego nie znaleźliśmy; aleśmy większe niż na zwierza mieli szczęście na ryby, po zatokach łowiąc pod Ławną i Żurasławką.
Po Świątkach we środę zacząłem szczęśliwie dekokt, daj Panie Boże na zdrowie, a wprzódy Panu Bogu na chwałę
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 166
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. In summa 13,000. Długo się bili i in continuo igue trwali. Tandem przemogła multitudo. Jazda tak szwedzka jako polska uszła. Piechoty na placu legły. Generała wzięto, także przy nim pułkowników: Horna, Marszalla, Millera i innych; wojewodę kijowskiego Potockiego wzięto, który mógłby się salwować, ale żony i dzieci które były w Kaliszu odstępować i porzucić nie chciał. A tak wiktorią pierwsze przy Auguście. Augustani erexerunt cristas.
Traktat w Saksonii zakończony między monarchami i pokój szczęśliwie skojarzony między szwedzkim królem Karolem XII, a między królem Augustem i królem Stanisławem, his conditionibus.[...] Osobliwy artykuł.
Lubo najjaśniejszy książę i pan, pan
. In summa 13,000. Długo się bili i in continuo igue trwali. Tandem przemogła multitudo. Jazda tak szwedzka jako polska uszła. Piechoty na placu legły. Generała wzięto, także przy nim pułkowników: Horna, Marszalla, Millera i innych; wojewodę kijowskiego Potockiego wzięto, który mógłby się salwować, ale żony i dzieci które były w Kaliszu odstępować i porzucić nie chciał. A tak wiktoryą pierwsze przy Auguście. Augustani erexerunt cristas.
Traktat w Saxonii zakończony między monarchami i pokój szczęśliwie skojarzony między szwedzkim królem Karolem XII, a między królem Augustem i królem Stanisławem, his conditionibus.[...] Osobliwy artykuł.
Lubo najjaśniejszy książę i pan, pan
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 243
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
wam naprzykrzy, panie.” Ja zaś: „Już mi też w trumnie żoną być przestanie.” 294 (D). NA ROZWÓD Z ŻONĄ
Ciężka konstytucja i by nie od Boga Samego napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu
wam naprzykrzy, panie.” Ja zaś: „Już mi też w trumnie żoną być przestanie.” 294 (D). NA ROZWÓD Z ŻONĄ
Ciężka konstytucyja i by nie od Boga Samego napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się tam wszyscy do nich kwapią, Nie rzkąc w uszy, lecz w serce, twoje rymy drapią. Albo się i ja mylę, zgodzi się oboje: Zawsze cudze ganimy, chcąc wystawić swoje. 389 (F). NA KABATY BIAŁOGŁOWSKIE
Bodajże też zabito tych krawców z ich modą! Czy nie dosyć nas żony, choć bez rogów, bodą, Że im jeszcze wszywają do kabatów rogi? Ale nabodąć biedę; złożyć się niebogi Nie umieją, gdzie trzeba, bo nigdy tak sprawny, Jako róg przyrodzony, nie będzie przyprawny. 390 (F). DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż
się tam wszyscy do nich kwapią, Nie rzkąc w uszy, lecz w serce, twoje rymy drapią. Albo się i ja mylę, zgodzi się oboje: Zawsze cudze ganimy, chcąc wystawić swoje. 389 (F). NA KABATY BIAŁOGŁOWSKIE
Bodajże też zabito tych krawców z ich modą! Czy nie dosyć nas żony, choć bez rogów, bodą, Że im jeszcze wszywają do kabatów rogi? Ale nabodąć biedę; złożyć się niebogi Nie umieją, gdzie trzeba, bo nigdy tak sprawny, Jako róg przyrodzony, nie będzie przyprawny. 390 (F). DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 166
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Która najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twój wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twój gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spóźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr znienagła chwieje Trzciną złamaną, jako gdy pochodnia Spalona i
ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Ktora najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twoj wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twoj gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, ktore się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spoźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr znienagła chwieje Trzciną złamaną, jako gdy pochodnia Spalona i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 428
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
I Jabłonowski, przyznać każdy musi, Stawał odważnie, wojewoda Rusi, Tam poił szablę chorąży poznański We krwi pogańskiej.
Godzien pochwały Gniński, wojewoda Chełmiński, w którym nader piękna zgoda Męstwa z godnością: i mądry i śmiały, Mąż doskonały.
Teraz w komendzie zostaje Soczawy, Gdzie żony z dziećmi wierności zastawy Pierwsze z narodu dane wołoskiego Są w straży jego.
Było co widzieć, gdy wojewodowie Trocki z połockim niosą swoje zdrowie, Gdy wojewoda tamże ze Mścisławia Głowy nadstawia.
Nuż wojewoda, co rządzi Podlasiem, Gdy kredensował przed swymi pałasem, Gdy las kruszyła kopij ta Leszczyna O poganina.
A zaś Oboźny
, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
I Jabłonowski, przyznać każdy musi, Stawał odważnie, wojewoda Rusi, Tam poił szablę chorąży poznański We krwi pogańskiej.
Godzien pochwały Gniński, wojewoda Chełmiński, w ktorym nader piękna zgoda Męstwa z godnością: i mądry i śmiały, Mąż doskonały.
Teraz w komendzie zostaje Soczawy, Gdzie żony z dziećmi wierności zastawy Pierwsze z narodu dane wołoskiego Są w straży jego.
Było co widzieć, gdy wojewodowie Trocki z połockim niosą swoje zdrowie, Gdy wojewoda tamże ze Mścisławia Głowy nadstawia.
Nuż wojewoda, co rządzi Podlasiem, Gdy kredensował przed swymi pałasem, Gdy las kruszyła kopij ta Leszczyna O poganina.
A zaś Oboźny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 495
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny król niezwyciężony, Którego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i potrzeby walne, Reprezentują wszędzie bramy triumfalne. Wszędzie brzmią winszowania i panegiryki, Wszędzie koncenty muzyk i wesołe krzyki. Już utęsknione żony mężów swych witają, Którzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojców swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna płaczę, ja łzy żywe piję A utrapione serce ledwo że już żyje. Gdzie się bowiem mój podział? gdzie jest prze Bóg żywy? Kędy zapadł? dokąd mię odbiegł
podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny krol niezwyciężony, Ktorego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i potrzeby walne, Reprezentują wszędzie bramy tryumfalne. Wszędzie brzmią winszowania i panegiryki, Wszędzie koncenty muzyk i wesołe krzyki. Już utęsknione żony mężow swych witają, Ktorzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojcow swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna płaczę, ja łzy żywe piję A utrapione serce ledwo że już żyje. Gdzie się bowiem moj podział? gdzie jest prze Bog żywy? Kędy zapadł? dokąd mię odbiegł
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 506
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Rubiny żywe, których ogniem taję, Do was, skarbnice gładkości i twarzy Ozdobo, którą ogień się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Próżerpina, jej matka zaś
, Rubiny żywe, których ogniem taję, Do was, skarbnice gładkości i twarzy Ozdobo, którą ogień się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Prozerpina, jej matka zaś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 30
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trzeci: Choćbyś się udawiła, już ząb nie wyleci. DO PIOTRA
Widziałem wczora, Piętrzę, twoję panią I wierę, nie wiem, czemu twarz jej ganią;
A widzę, miała bogów chętnych sobie, Że wyrazili gładkość w jej osobie, Tak że gdyby mi nieba tak sprzyjały, Żeby mi takie trzy żony wraz dały, Pewnie bym, niebu nie chcąc zostać dłużnym, Oddał dwie diabłu, a trzecią w oduznym. NA PAWŁA
Siła wierzy, kto towar kładzie na okręty, Siła wierzy w Krakowie Tucy i Orsety, Siła wierzą na kredyt Izakowe sklepy, Ale więcej nasz Paweł: żeni się, choć ślepy. DARY
trzeci: Choćbyś się udawiła, już ząb nie wyleci. DO PIOTRA
Widziałem wczora, Piętrzę, twoję panią I wierę, nie wiem, czemu twarz jej ganią;
A widzę, miała bogów chętnych sobie, Że wyrazili gładkość w jej osobie, Tak że gdyby mi nieba tak sprzyjały, Żeby mi takie trzy żony wraz dały, Pewnie bym, niebu nie chcąc zostać dłużnym, Oddał dwie diabłu, a trzecią w oduznym. NA PAWŁA
Siła wierzy, kto towar kładzie na okręty, Siła wierzy w Krakowie Tucy i Orsety, Siła wierzą na kredyt Izakowe sklepy, Ale więcej nasz Paweł: żeni się, choć ślepy. DARY
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 39
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971