, lotem, I pytaj, co z tym robić antydotem.” Pyta go chłopiec, a Włoch się uśmiechnie: „Której nasypiesz w pyszczek, zaraz zdechnie.” Chociem ort stracił dla onego prochu, Większy wstyd niż żal; dajże pokój, Włochu. 260. ROGI
Kiedy z Góry Synajskiej, jak dziki żubr z Idy, Schodził Mojżesz, rogami straszył wszytkie Żydy, Które konwersacja i z Bogiem rozmowy,
Że ją musiał zakrywać, wyraszczały z głowy. Boję się, że i ty masz swe osobne bożki, Boć się znaczą po czele tu i ówdzie rożki. Nikt by nie wdział twej czapki, tak się ciebie boim
, lotem, I pytaj, co z tym robić antydotem.” Pyta go chłopiec, a Włoch się uśmiechnie: „Której nasypiesz w pyszczek, zaraz zdechnie.” Chociem ort stracił dla onego prochu, Większy wstyd niż żal; dajże pokój, Włochu. 260. ROGI
Kiedy z Góry Synajskiej, jak dziki żubr z Idy, Schodził Mojżesz, rogami straszył wszytkie Żydy, Które konwersacyja i z Bogiem rozmowy,
Że ją musiał zakrywać, wyraszczały z głowy. Boję się, że i ty masz swe osobne bożki, Boć się znaczą po czele tu i ówdzie rożki. Nikt by nie wdział twej czapki, tak się ciebie boim
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 304
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patriarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomią, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz przed inszymi siła
Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patryjarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomiją, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazyją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz przed inszymi siła
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 359
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą świeciły, pierwej zielonemi Morze drzewy obrośnie, a wysokie skały Będą ostrymi wierzchy niebiosów sięgały, Pierwej wilków kozłowie bić będą brodami, A psów będą doganiać jelenie rogami, Pierwej orła skowronek dotrzyma bujnego, A lwa zając udawi pierzchliwy srogiego, Pierwej tęskliwy komór jako żubr utyje, A drobna mrówka morze bezdenne wypije, Pierwej i żółw leniwy zbieży okrąg świata, Pierwej się nazad wrócą przepędzone lata, Niźli ty mnie z pamięci wyńdziesz, me kochanie, Albo cię serce moje szanować przestanie, Abo niż cię opuszczę, dziewczę urodziwe, Abo cię słowa moje omylą prawdziwe. O MŁODOŚCI I MIŁOŚCI
próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą świeciły, pierwej zielonemi Morze drzewy obrośnie, a wysokie skały Będą ostrymi wierzchy niebiosów sięgały, Pierwej wilków kozłowie bić będą brodami, A psów będą doganiać jelenie rogami, Pierwej orła skowronek dotrzyma bujnego, A lwa zając udawi pierzchliwy srogiego, Pierwej teskliwy komor jako żubr utyje, A drobna mrówka morze bezdenne wypije, Pierwej i żółw leniwy zbieży okrąg świata, Pierwej się nazad wrócą przepędzone lata, Niźli ty mnie z pamięci wyńdziesz, me kochanie, Albo cię serce moje szanować przestanie, Abo niż cię opuszczę, dziewczę urodziwe, Abo cię słowa moje omylą prawdziwe. O MŁODOŚCI I MIŁOŚCI
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 599
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
; Razem imprezie onej Dziwuje się co przyczyną, Co jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyncją zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię
; Razem imprezie onej Dziwuje się co przyczyną, Co jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyntyą zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 23
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, A tej opak: im dalej, barziej się rozszerza. 104 (D). CIAŁO NIC NIE POMAGA
O gnuśny ciała mego, o ośle nikczemny, Tak pięknej ziemie pańskiej ciężarze daremny! Nic jej barziej nie ciśnie, nic gorzej nie nudzi, Jako stopy niewdzięcznych przeciw Bogu ludzi. Lżejszy jest słoń, lżejszy żubr, lżejsza cała góra, Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana zwalić. Klęknie, cóż po tym? na wiatr sama gęba gada,
, A tej opak: im dalej, barziej się rozszerza. 104 (D). CIAŁO NIC NIE POMAGA
O gnuśny ciała mego, o ośle nikczemny, Tak pięknej ziemie pańskiej ciężarze daremny! Nic jej barziej nie ciśnie, nic gorzej nie nudzi, Jako stopy niewdzięcznych przeciw Bogu ludzi. Lżejszy jest słoń, lżejszy żubr, lżejsza cała góra, Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana zwalić. Klęknie, cóż po tym? na wiatr sama gęba gada,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 578
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
być ode mnie kiedy, jak od żony. Tak ci niech sprzyja, i niech wszędzie życzy Dianna, co w swych łożyskach dziedziczy, I tyle zwierzów, pod parkany żenie, Wiele ich mogą ukryć leśne cienie. Tak Satyrowie, i z górnymi Pany, Niech ci winuszują szczęścia na przemiany, Żeby dzik, i żubr, co ku tobie przydzie, Na twojej zawiązał kawalerskiej dzidzie. Tak niechaj Nimfy, wespół i Driady, Choć płci nie lubisz z przyrodzony wady, Gdy się upragniesz, na posiłek wody, Niech ci znajdują źrzodła, dla ochłody. Do tych prośb, hojnych łez przylewąm, aby Stałyć za słowa, modły,
być ode mnie kiedy, iák od żony. Ták ći niech sprzyia, y niech wszędźie życzy Diánná, co w swych łożyskách dźiedźiczy, Y tyle zwierzow, pod párkány żenie, Wiele ich mogą ukryć leśne ćienie. Ták Sátyrowie, y z gornymi Pány, Niech ći winuszuią szczęśćia ná przemiány, Zeby dźik, y żubr, co ku tobie przydźie, Ná twoiey záwiązał kawálerskiey dźidźie. Ták niechay Nimfy, wespoł y Dryády, Choć płći nie lubisz z przyrodzony wády, Gdy się uprágniesz, ná pośiłek wody, Niech ći znayduią źrzodłá, dlá ochłody. Do tych prośb, hoynych łez przylewąm, áby Stałyć zá słowá, modły,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 53
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
miało dobrze darzyć: Wprzód ogień złożyć trzeba niż piec abo warzyć. Lat — rozsądek, nauka niech rozsądku czeka; Nie pójdzie szkuta na dół, aż przybierze rzeka. Kładą przykrywszy próżne półmiski na stole: Wszytko dla ostentacji, że i żacy w szkole. 112. ZAJĘCZY ŻYWOT
Wszytkie bestyje mają swoje armatury: Rogi żubr, kły dzik, niedźwiedź, ryś, tygrys pazury, Którymi nie tylko się przed wszelaką trwogą Sami bronić, lecz inszych napastować mogą. Ma jamę lis, tchórz, jaźwiec w ziemi, wydra w jazie, Jeśli się nie obronią, kryją we złym razie; W tęż i królik przede psy i przed koty grzebie
miało dobrze darzyć: Wprzód ogień złożyć trzeba niż piec abo warzyć. Lat — rozsądek, nauka niech rozsądku czeka; Nie pójdzie szkuta na dół, aż przybierze rzeka. Kładą przykrywszy próżne półmiski na stole: Wszytko dla ostentacji, że i żacy w szkole. 112. ZAJĘCZY ŻYWOT
Wszytkie bestyje mają swoje armatury: Rogi żubr, kły dzik, niedźwiedź, ryś, tygrys pazury, Którymi nie tylko się przed wszelaką trwogą Sami bronić, lecz inszych napastować mogą. Ma jamę lis, tchórz, jaźwiec w ziemi, wydra w jazie, Jeśli się nie obronią, kryją we złym razie; W tęż i królik przede psy i przed koty grzebie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 69
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się był z nim biały orzeł nie pobratał. Skoro król polski zegnał z pól pogańskie kupy, Odważywszy się z Lińca, jako żółw z skorupy, Tak nagle cudze szczęście podłą myśl napusza, Że przed naszym rycerstwem nie zdjął kapelusza. Nie trzeba pielgrzymować dla cudów za morza: Kto by rzekł, że się i tu żubr przetworzył z tchórza? Niech mówi, kto chce, co chce; tak nieznośna pycha I plugawa niewdzięczność każdego odpycha, Że ledwie nie tu miejsce mają słowa one: Póty wdzięczne, póki być mają wypłacone; Jak dobrodziejstwa przejdą wypłacenia miarę,
Wnet wdzięczność nienawiści odmienia maszkarę. Boże daj, niech się moje prognostyki mylą,
się był z nim biały orzeł nie pobratał. Skoro król polski zegnał z pól pogańskie kupy, Odważywszy się z Lińca, jako żółw z skorupy, Tak nagle cudze szczęście podłą myśl napusza, Że przed naszym rycerstwem nie zdjął kapelusza. Nie trzeba pielgrzymować dla cudów za morza: Kto by rzekł, że się i tu żubr przetworzył z tchórza? Niech mówi, kto chce, co chce; tak nieznośna pycha I plugawa niewdzięczność każdego odpycha, Że ledwie nie tu miejsce mają słowa one: Póty wdzięczne, póki być mają wypłacone; Jak dobrodziejstwa przejdą wypłacenia miarę,
Wnet wdzięczność nienawiści odmienia maszkarę. Boże daj, niech się moje prognostyki mylą,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 389
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mąż Łastek nazwany w Morawie, Z natury silny, jednak nie był z swych sił w sławie.
A mieszkał snadź z węglarzem w sąsiedztwie o węgle Jednym, bo piszą drudzy, że on rabiał węgle. Mogło być tak, lecz mniemać lepiej, że przystojny Przepędzał wiek młodości na puszczy spokojny. Ten, że mu żubr wnęcony psował zboże w brogi Złożone, pojmał sidłem i wziął go za rogi, I wić skręconą w pierścień w nozdrza mu zasadził I do morawskiego go pana przyprowadził I dał trzymać inszemu. A gdy się dziwował Książę tej sile jego, żubr zaś usiłował Wyrwać się z rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w
mąż Łastek nazwany w Morawie, Z natury silny, jednak nie był z swych sił w sławie.
A mieszkał snadź z węglarzem w sąsiedztwie o węgle Jednym, bo piszą drudzy, że on rabiał węgle. Mogło być tak, lecz mniemać lepiej, że przystojny Przepędzał wiek młodości na puszczy spokojny. Ten, że mu żubr wnęcony psował zboże w brogi Złożone, pojmał sidłem i wziął go za rogi, I wić skręconą w pierścień w nozdrza mu zasadził I do morawskiego go pana przyprowadził I dał trzymać inszemu. A gdy się dziwował Książę tej sile jego, żubr zaś usiłował Wyrwać się z rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w
Skrót tekstu: KuligDemBar_II
Strona: 364
Tytuł:
Demokryt śmieszny albo śmiech Demokryta chrześcijańskiego
Autor:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
lepiej, że przystojny Przepędzał wiek młodości na puszczy spokojny. Ten, że mu żubr wnęcony psował zboże w brogi Złożone, pojmał sidłem i wziął go za rogi, I wić skręconą w pierścień w nozdrza mu zasadził I do morawskiego go pana przyprowadził I dał trzymać inszemu. A gdy się dziwował Książę tej sile jego, żubr zaś usiłował Wyrwać się z rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w szyję i ściął mu łeb razem. Stąd go za sługę książę wziął i miał przy dworze Swym i dał mu osiadłość w tymże wielką borze. I za herb głowę tura Wieniawa nazwaną Albo Perszten za siłę w turze pokazaną. A on
lepiej, że przystojny Przepędzał wiek młodości na puszczy spokojny. Ten, że mu żubr wnęcony psował zboże w brogi Złożone, pojmał sidłem i wziął go za rogi, I wić skręconą w pierścień w nozdrza mu zasadził I do morawskiego go pana przyprowadził I dał trzymać inszemu. A gdy się dziwował Książę tej sile jego, żubr zaś usiłował Wyrwać się z rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w szyję i ściął mu łeb razem. Stąd go za sługę książę wziął i miał przy dworze Swym i dał mu osiadłość w tymże wielką borze. I za herb głowę tura Wieniawa nazwaną Albo Perszten za siłę w turze pokazaną. A on
Skrót tekstu: KuligDemBar_II
Strona: 364
Tytuł:
Demokryt śmieszny albo śmiech Demokryta chrześcijańskiego
Autor:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965