wierzchu do odziamku. Nie u nas tylko, rzekę, nie masz zimie końca: Wykarmił, co miał w brogu, i pan wielkorządca. Pojźrę, aż para koni, chłop na jednym w zbroi, A drugi, biały, stary, podle niego stoi. Para cielców, para kóz, bez siana, bez żydła; Co tego na próżny bróg, myślę sobie, bydła. Więc kiedy w nim i siana nie masz, i barłogu, Pomyślcie, żeby nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li
wierzchu do odziamku. Nie u nas tylko, rzekę, nie masz zimie końca: Wykarmił, co miał w brogu, i pan wielkorządca. Pojźrę, aż para koni, chłop na jednym w zbroi, A drugi, biały, stary, podle niego stoi. Para cielców, para kóz, bez siana, bez żydła; Co tego na próżny bróg, myślę sobie, bydła. Więc kiedy w nim i siana nie masz, i barłogu, Pomyślcie, żeby nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 123
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
urodzaje Z gruntu zniszczyły I w ziemię wbiły, Nic nie zostaje.
W czasie tak głodnym, Roku nierodnym, Pełni otuchy Ludzie truchleją: Próżną nadzieją Karmili duchy.
Tu żywioł drogi, Tu żołnierz srogi; Ciężkie pobory Ubogich krwawie Z ostatniej prawie Zewłoczą skory.
Tu nieprzyjaciel Wszytko wytracieł, I co w komorze Ta trocha żydła, Abo więc bydła Była w oborze.
Te biedy wszytki Ziemskie użytki Nagrodzić miały, Które się były Z twej łaski miłej Nam pokazały.
Serce zaboli, Kiedy po roli Oracz mizerny Rozpuści oko: Wszytko głęboko Wbił grad niezmierny.
Pszeniczne wały Nie doczekały Sierpa krzywego; Pożęła żyta Plaga niesyta Sądu twojego.
Kędyż są ony
urodzaje Z gruntu zniszczyły I w ziemię wbiły, Nic nie zostaje.
W czasie tak głodnym, Roku nierodnym, Pełni otuchy Ludzie truchleją: Próżną nadzieją Karmili duchy.
Tu żywioł drogi, Tu żołnierz srogi; Ciężkie pobory Ubogich krwawie Z ostatniej prawie Zewłoczą skory.
Tu nieprzyjaciel Wszytko wytracieł, I co w komorze Ta trocha żydła, Abo więc bydła Była w oborze.
Te biedy wszytki Ziemskie użytki Nagrodzić miały, Które się były Z twej łaski miłej Nam pokazały.
Serce zaboli, Kiedy po roli Oracz mizerny Rozpuści oko: Wszytko głęboko Wbił grad niezmierny.
Pszeniczne wały Nie doczekały Sierpa krzywego; Pożęła żyta Plaga niesyta Sądu twojego.
Kędyż są ony
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 472
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w jarzmo zbawienne wprzęgała: Nie długo potym Cloto nieszczęśliwa/ Ludzkiemu życiu mało przyjaźliwa/ Do Tysifony z kłębkiem przybieżała/ Ostrzem żelazem uciąć nić kazała. Na słanej cewce w ten czas srogie jędze/ Snowały watek śmiercionośnej przędze. Jedna złej gorsza z jadu wyschła Parka/ W kres ciekącego nie patrząc zegarka. Rościęła stronę śmiertelnego żydła/ I uszła w Abis wziąwszy motowidła. Nie tak żałosną dumę przy kominie/ Kwiliła Progne w zachmurzonym dymie: Nie tak Słowiczek za wieczornej rosy/ Smutne rozpuszcza po leszczynie głosy: Nie tak troskliwa Echo przy dolinie/ Po swym Narcyzie płakała w krzewinie. Jak ja po matce łcy wylewał swoje/ Tylkom się
w iarzmo zbawienne wprzęgáłá: Nie długo potym Cloto nieszczęsliwa/ Ludzkiemu żyćiu máło przyiaźliwa/ Do Tysiphony z kłębkiem przybieżała/ Ostrzem żelázem vćiąć nić kazała. Na słáney cewce w ten czás srogie iędze/ Snowały watek śmierćionośney przędze. Iedna złey gorsza z iádu wyschłá Párká/ W kres ćiekącego nie patrząc zegarká. Rośćięła stronę śmiertelnego żydła/ Y vszła w Abis wźiąwszy motowidłá. Nie ták żałosną dumę przy kominie/ Kwiliła Progne w zachmurzonym dymie: Nie ták Słowiczek zá wieczorney rosy/ Smutne rospuszcza po leszczynie głosy: Nie ták troskliwa Echo przy dolinie/ Po swym Nárcyźie płakáłá w krzewinie. Iák ia po matce łcy wylewał swoie/ Tylkom się
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: B2v
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
na Jarmark najlepszego Towaru/ co z Ordy pochodzi. Małe chłopięta/ i dziewczyny młode/ są w większej cenie/ a gdy się jeszcze przytym nadobna trafi/ mają za klejnot nieoszacowany: ale się rzadko znajdują/ żeby ich Tatarowie/ choć w dziecinnych leciech zepsować niemieli. Lud jest pracowity/ małego i ladajakiego żydła/ jedzą mięso końskie gdy który w drodze zdechnie/ nie pytając się jaką chorobą zdechł. Niegotują go inaczej/ tylko co sztukę wyrznąwszy pod kulbakę włożą/ i gdy tak cały dzień miedzy potem szkapim/ a ludzkim ciepłem skruszeje/ rozumieją że może iść na stół Hański.
Jeśli się ludzie karmią mięsem surowym/ ziołami
ná Iármárk naylepszego Towáru/ co z Ordy pochodźi. Máłe chłopiętá/ y dźiewczyny młode/ są w większey cenie/ á gdy się ieszcze przytym nádobna tráfi/ máią zá kleynot nieoszácowány: ále się rzádko znayduią/ żeby ich Tátárowie/ choć w dźiećinnych lećiech zepsowáć niemieli. Lud iest prácowity/ máłego y ledáiákiego żydła/ iedzą mięso końskie gdy ktory w drodze zdechnie/ nie pytáiąc się iáką chorobą zdechł. Niegotuią go ináczey/ tylko co sztukę wyrznąwszy pod kulbákę włożą/ y gdy ták cáły dźień miedzy potem szkápim/ á ludzkim ćiepłem skruszeie/ rozumieią że może iść ná stoł Háński.
Ieśli się ludźie karmią mięsem surowym/ źiołámi
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 74
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ołów? Wszytko to swym taborem, jako się już rzekło, Kilka mil za wojskami powoli się wlekło. Porożyste bawoły, barany i kozły, Krowy, których cielęta na wozach się wiozły, Owiec i bierek trzody niezmierzone okiem, Razem pasły, razem szły, ale wolnym krokiem. Nuż maży, które rzeczy potrzebne do żydła Wiozły, co miały w jarzmach robotnego bydła! Gdzie faryna i szorbet i kafa, co spumy Trawi w człeku, i we pstrych farfurach perfumy. Tak się Osman opatrzył prowiantem sporem, Bojąc się, żeby Polska pospołu go z dworem Głodem nie umorzyła; czyli słyszał, że tu Ryż się nie rodzi? Nie masz
ołów? Wszytko to swym taborem, jako się już rzekło, Kilka mil za wojskami powoli się wlekło. Porożyste bawoły, barany i kozły, Krowy, których cielęta na wozach się wiozły, Owiec i bierek trzody niezmierzone okiem, Razem pasły, razem szły, ale wolnym krokiem. Nuż maży, które rzeczy potrzebne do żydła Wiozły, co miały w jarzmach robotnego bydła! Gdzie faryna i szorbet i kaffa, co spumy Trawi w człeku, i we pstrych farfurach perfumy. Tak się Osman opatrzył prowiantem sporém, Bojąc się, żeby Polska pospołu go z dworem Głodem nie umorzyła; czyli słyszał, że tu Ryż się nie rodzi? Nie masz
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 122
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Turkom, gdy zapadszy z tyłu, Zbiegał ubezpieczonych i narzezał siłu; Lecz i Tatarów bijał często, i sowity Odbierał plon, stąd sławny był i znamienity. Kto idących do koła żołnierzów uważał, Wszyscy byli struchleli, jakby ich porażał Ostatni głód, jakby już opuściwszy skrzydła, Samej śmierci czekali, bez chleba, bez żydła; A gdy nazad wracali, rzekłbyś, że z bankietu, Pełni ochoty, pełni nowego impetu. Jako pczoły robocze, gdy ich promień jary Ciepłego ruszy słońca, po swoje kanary Sypą się z ula na świat, tak naszy zagrzani Mową Chodkiewiczową, gdyby im pogani Dziś pole stawić chcieli, wszytkich by na
Turkom, gdy zapadszy z tyłu, Zbiegał ubezpieczonych i narzezał siłu; Lecz i Tatarów bijał często, i sowity Odbierał plon, stąd sławny był i znamienity. Kto idących do koła żołnierzów uważał, Wszyscy byli struchleli, jakby ich porażał Ostatni głód, jakby już opuściwszy skrzydła, Samej śmierci czekali, bez chleba, bez żydła; A gdy nazad wracali, rzekłbyś, że z bankietu, Pełni ochoty, pełni nowego impetu. Jako pczoły robocze, gdy ich promień jary Ciepłego ruszy słońca, po swoje kanary Sypą się z ula na świat, tak naszy zagrzani Mową Chodkiewiczową, gdyby im pogani Dziś pole stawić chcieli, wszytkich by na
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 239
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
za swe, chociaż z naszą szkodą, a ci Dotąd się przetwarzają w rozliczne postaci: To na dół, to do góry, w prawo, w lewo kręcą; W jarzmo nie chcą; bo gdy się wróble w proso wnęcą, Niech gwiżdże, niechaj ciska, niech stawia straszydła Gospodarz, przecie oślep polecą do żydła. I ci przez lat dwadzieścia zakusiwszy lubej Wolności, nie zaraz się dadzą wprawić w kluby. Nie stoi Ukraina wszytka części setnej, Co się dla niej krwie polskiej wylało szlachetnej. Taką miał Rzym Kartagę (i póki jej z gruntu Nie wyrżnął, co rok krwią swą przypłacił ich buntu). I Żydzi Filistynów,
za swe, chociaż z naszą szkodą, a ci Dotąd się przetwarzają w rozliczne postaci: To na dół, to do góry, w prawo, w lewo kręcą; W jarzmo nie chcą; bo gdy się wróble w proso wnęcą, Niech gwiżdże, niechaj ciska, niech stawia straszydła Gospodarz, przecie oślep polecą do żydła. I ci przez lat dwadzieścia zakusiwszy lubéj Wolności, nie zaraz się dadzą wprawić w kluby. Nie stoi Ukraina wszytka części setnej, Có się dla niej krwie polskiej wylało szlachetnej. Taką miał Rzym Kartagę (i póki jej z gruntu Nie wyrżnął, co rok krwią swą przypłacił ich buntu). I Żydzi Filistynów,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 401
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Rozdołu w Siwnej będąc od Brzezan bliskości dilita rependam, nadsłuchiwając tam rozkazów WMP^a^. Za komunikacją listów dziękuję WMP^a^ uniżenie, z których jedne einus, quam consideratius, drugie blandissio quam verius pisane zniepomiarkowano na buławy zawziętościo. A żeby Z dyskredytowaniem cudzym i niesłusznym przeszkodowaniem łatwiejszy do Promocyj, i wyrobienia Interesów swoich zjednać sobie przystęp owo żydła w tym zepsowanym wielu trudno prawdziwego sine aemulatione ex invidia znaleźć Przyjaciela, mediocriter malus pro Optimo censetur. Przecież zda mi się hierecy Solertiae ad faltendum, do kogo piszą a niżeli matiatiae na co biją. Ordynanse WMP^a^ utrzymujące Prawo o władzy Hetmańskiej są przezorne i należyte, bo je słuszność i zwierzchność, ex lex ina tu
Rozdołu w Siwney będąc od Brzezan bliskośći dilita rependam, nadsłuchiwaiąc tam rozkazow WMP^a^. Za kommunikacyą listow dziękuię WMP^a^ uniżenie, z ktorych iedne einus, quam consideratius, drugie blandissio quam verius pisane zniepomiarkowano na buławy zawziętościo. A żeby Z dyskredytowaniem cudzym y niesłusznym przeszkodowaniem łatwieyszy do Promocyi, y wyrobienia Interessow swoich ziednać sobie przystęp owo zydła w tym zepsowanym wielu trudno prawdziwego sine aemulatione ex invidia znaleść Przyiaciela, mediocriter malus pro Optimo censetur. Przeciesz zda mi się hierecy Solertiae ad faltendum, do kogo piszą a nizeli matiatiae na co biią. Ordynanse WMP^a^ utrzymuiące Prawo o władzy Hetmanskiey są przezorne y nalezyte, bo ie słuszność y zwierzchność, ex lex ina tu
Skrót tekstu: RzewKor
Strona: 29
Tytuł:
Korespondencja
Autor:
Wacław Rzewuski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1750
. Wiosna w kwiatki syta: Lato w kłosy: A miłość we łzy jest obfita. Z tegoż Tantali paena Któryć Pan i Monarcha Państw swych wiadomości I powierza ufale serdecznych skrytości? Ktośkolwiek jest/ przykładem ucz się mym i karą/ Byś tajemnic szczebietną niewyzionął parą. Z greckiego. PEłne życia i żydła kiedy ma dostatki Artemidor/ sam jak Muł liche je ostatki. Tak Osieł gdy żywności na sobie dość niesie; Sam tej użyć niemogąc/ trawę je przy Lesie. Dworzanek I. Gawińskiego/
Okazji konterfect. z la. Czyj to kunszt? czyje dzieło! z Sycjonu człeka/ Z prac ręki swej misternych/
. Wiosná w kwiatki syta: Láto w kłosy: A miłość we łzy iest obfita. Z tegosz Tantali paena KToryć Pan y Monárchá Panstw swych wiádomośći I powierza vfále serdecznych skrytośći? Ktośkolwiek iest/ przykłádem vcz się mym y karą/ Byś táiemnic sczebietną niewyźionął párą. Z greckiego. PEłne żyćia y żydłá kiedy ma dostátki Artemidor/ sam iák Muł liche ie ostátki. Ták Osieł gdy żywnośći ná sobie dość nieśie; Sam tey vżyć niemogąc/ trawę ie przy Leśie. Dworzánek I. Gawinskiego/
Okkazyey konterfect. z lá. Czyy to kunszt? czyie dźieło! z Sycyonu człeká/ Z prac ręki swey misternych/
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 32
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664