i Ambroży Sępom płeć samic dają, ale Albertus Magnus przez eksperiencją doszedł, że commiscentur, alias spółkę mają in ordine ad partum. Żyją po sto lat i więcej. Jajca niesą, Słońcem się delektują z natury, na wschodzące i zachodzące wnurzone mając oczy, według Jonstona: Na górach Alpes swoje mają sedes i żyrowiska.
STRUS po Łacinie Struthio-Camelus, od Greków ironicè Paserculus nazwany, dla osobliwej i cudnej wielkości: garbem, ciała wielkością, kopytkiem podwojnym, albo racicą, długą szyją, do zwierzęcia Wielbłąda i czworonożnych bydląt możesz go przykomparować; konsyderując zaś, że jest w pierzu, jajca niesie, skrzydłami opatrzony, w komput Ptaków go
y Ambroży Sępom płeć samic daią, ale Albertus Magnus przez experyencyą doszedł, że commiscentur, alias społkę maią in ordine ad partum. Zyią po sto lat y więcey. Iayca niesą, Słońcem się delektuią z natury, na wschodzące y zachodzące wnurzone maiąc oczy, według Ionstona: Na gorach Alpes swoie maią sedes y żyrowiska.
STRUS po Łacinie Struthio-Camelus, od Grekow ironicè Paserculus nazwany, dla osobliwey y cudney wielkości: garbem, ciała wielkoscią, kopytkiem podwoynym, albo rácicą, długą szyią, do zwierzęcia Wielbłąda y czworonożnych bydląt możesz go przykomparować; konsyderuiąc zaś, że iest w pierzu, iayca niesie, skrzydłami opatrzony, w komput Ptakow go
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 615
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i mokro się trzymają. Groblę usy pawszy, nie potrzeba zaraz wodę chwytać, i zatrzymywać; ale niech jaki rok tak stoi, ulęże się. Atymczasem, ba i zawsze kazać po niej jeździć, ba i drogę przez nią zrobić. Wody w stawie najlepsze, które różnemi weń spadają potoczkami, rzeczkami, gdyż żyrowiska z sobą znoszą dla ryb. Dlatego strumyki, zrzodła, jeśli jakie mają prepedyment, a cheptą, łożami będąc zarosłe, tarasem zawalone, potrzeba je wychędożyć, aby wody żywe w staw wpadały, i nie były tamowane wprzyniesieniu rybom żywności. Woda też zatchniona, albo zbytecznie zimna, jaka jest z samych zrzodeł, bardzo
y mokro się trzymaią. Groblę usy pawszy, nie potrzeba zaraz wodę chwytać, y zatrzymywać; ale niech iaki rok tak stoi, ulęże się. Atymczasem, ba y zawsze kazać po niey iezdzić, ba y drogę przez nią zrobić. Wody w stawie naylepsze, ktore rożnemi weń spadaią potoczkami, rzeczkami, gdyż żyrowiska z sobą znoszą dla ryb. Dlatego strumyki, zrzodła, iezli iakie maią prepediment, a cheptą, łożami będąc zarosłe, tarasem zawalone, potrżeba ie wychędożyć, aby wody żywe w staw wpadały, y nie były tamowane wprzyniesieniu rybom żywności. Woda też zatchniona, albo zbytecznie zimna, iaka iest z samych zrzodeł, bardzo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 465
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
farbuje Usasanczone wargi i blade jagody; Ochłodła po oblaniu owem wrzącej wody.
Gdy już nieporownane w bystrym biegu konie Słoneczne z ich światłością na zachodniej stronie Ochyniono spotniałe w słonem oceanie, Już się pokazowało śliczne haftowanie Złocistych gwiazd na niebie, już była w te czasy Dziczyzna — werterbiste opuściwszy lasy I zagęszczone knieje — na swe żyrowiska Powychodziła w pola: niedźwiedź, który ściska Nie uszema z odyńcem i które pierzchliwo Z bojaźnią trawkę szczypią — w przesmyki co żywo Ruszyły się zwierzęta. Wtedy Włoch do żony Jako ma być pod hełmem był odprowadzony I wszytkie, które z pieskiem miał przy sobie fanty Wtedyż miłośnik do swej wysłał adamanty. PUNKT VIII
farbuje Usasanczone wargi i blade jagody; Ochłodła po oblaniu owem wrzącej wody.
Gdy już nieporownane w bystrym biegu konie Słoneczne z ich światłością na zachodniej stronie Ochyniono spotniałe w słonem oceanie, Już sie pokazowało śliczne haftowanie Złocistych gwiazd na niebie, już była w te czasy Dziczyzna — werterbiste opuściwszy lasy I zagęszczone knieje — na swe żyrowiska Powychodziła w pola: niedźwiedź, ktory ściska Nie uszema z odyńcem i ktore pierzchliwo Z bojaźnią trawkę szczypią — w przesmyki co żywo Ruszyły się zwierzęta. Wtedy Włoch do żony Jako ma być pod hełmem był odprowadzony I wszytkie, ktore z pieskiem miał przy sobie fanty Wtedyż miłośnik do swej wysłał adamanty. PUNKT VIII
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 87
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949