tych Pudłach/ jako w brogach/ jest innych nie mało: Bo z czasem/ kilka oraz dźwigać się musiało. Więc/ że Pudeł tak wiele/ na swych głowach mają; Wiele znich/ Aquilonów/ igrzysk dodawają: Więcej ujrzysz/ na drugiej/ Wstąg/ niż u kramatki; Rzekłbyś/ że żywe chodzą po świecie Jarmarki. Wstęga/ rękaw w kilkoro/ koło ręki/ zbiera: Wstęga/ kosztowne perły/ na szyj zawiera Wstręga zdobi tył głowy/ nie bez Wstęgi ucho/ Wstęga trzyma zapięte/ od spodnicę rucho. Kwiat ze Wstąg na ramionach: i chustkom Wstąg trzeba. Na fartuch Wstęgi szpilaj: na Wstędze
tych Pudłách/ iáko w brogách/ iest innych nie mało: Bo z czásem/ kilká oráz dźwigáć się muśiáło. Więc/ że Pudeł ták wiele/ ná swych głowach máią; Wiele znich/ Aquilonow/ igrzysk dodawaią: Więcey vyrzysz/ ná drugiey/ Wstąg/ niż v kramátki; Rzekłbyś/ że żywe chodzą po świecie Iarmárki. Wstęgá/ rękaw w kilkoro/ koło ręki/ zbierá: Wstęgá/ kosztowne perły/ ná szyi záwierá Wstręgá zdobi tył głowy/ nie bez Wstęgi vcho/ Wstęgá trzymá zápięte/ od spodnicę rucho. Kwiat ze Wstąg ná rámionách: y chustkom Wstąg trzebá. Ná fártuch Wstęgi szpilay: ná Wstędze
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
druga z Natury/ żółta/ jak słonina/ Nie mogła się wybielić; czy naszasz w tym wina? A pod szyją/ co za krom/ Moda założyła? Co za towar/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal złożył miechy; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/
drugá z Nátury/ żołtá/ iák słoniná/ Nie mogłá się wybielić; czy nászász w tym winá? A pod szyią/ co zá krom/ Modá záłożyłá? Co zá towár/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál złożył miechy; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
rozróżnić trudno: jedne wpółotwarte, drugie od szczurów niby pogryzione, trzecie od molów potoczone, inne podarte i t. d.; kałamarzyk w tejże szafie z piórem stoi, malowany jakby prawdziwy: karty z napisami nad szafami jakby papierowe i t. d.: osoby kalek różnych snycerskiej roboty, malowane, jak żywe i t. d. Miejsce śliczne w innej alio, które całą Wenecję a fronte zasłania od impetycji morza: jest wyspa tak długa jako całej jest długości Wenecja, ta wyspa od spodu do wierzchu i nad ziemią jeszcze jako szańc cegłą obmurowana i umocniona, że największy impet fali nie zaleci, tylko się obija o tę
rozróżnić trudno: jedne wpółotwarte, drugie od szczurów niby pogryzione, trzecie od molów potoczone, inne podarte i t. d.; kałamarzyk w tejże szafie z piórem stoi, malowany jakby prawdziwy: karty z napisami nad szafami jakby papierowe i t. d.: osoby kalek różnych snycerskiéj roboty, malowane, jak żywe i t. d. Miejsce śliczne w innéj alio, które całą Wenecyę a fronte zasłania od impetycyi morza: jest wyspa tak długa jako całéj jest długości Wenecya, ta wyspa od spodu do wierzchu i nad ziemią jeszcze jako szanc cegłą obmurowana i umocniona, że największy impet fali nie zaleci, tylko się obija o tę
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 82
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
animam suam saluam facere, perdet eam: qui auntem perdiderit animam suam, propter me et Euangelium, saluam faciet eam. A iż wiara to sprawuje czysta i nie pokalana P. Chrystusowa/ że na tym świecie dusze ludzkie zatraca/ a na onym zbawione czyni: tu je na ziemi morzy/ a tam w niebie żywe je znajduje: Wiary przeto nie szukać/ bo już jest z łaski Bożej od przodków naszych naleziona/ ale doznawać chodziłe jeżeli taż jest/ i jedna teraz nam w używaniu z tą/ która była w używaniu przodkom naszym/ i tam jej doznawać chodziłem/ gdzie była od przodków naszych naleziona/ a nie gdzie
animam suam saluam facere, perdet eam: qui auntem perdiderit animam suam, propter me et Euangelium, saluam faciet eam. A iż wiárá to spráwuie czystá y nie pokalána P. Christusowá/ że ná tym świećie dusze ludzkie zátráca/ á ná onym zbáwione czyni: tu ie ná źiemi morzy/ á tám w niebie żywe ie znáyduie: Wiáry przeto nie szukáć/ bo iuż iest z łáski Bożey od przodkow nászych naleźiona/ ále doznáwáć chodźiłe ieżeli táż iest/ y iedna teraz nam w vżywániu z tą/ ktora byłá w vżywániu przodkom nászym/ y tám iey doznáwáć chodźiłem/ gdźie byłá od przodkow nászych náleźiona/ á nie gdźie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 4
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
żadną stronę nie zachwieje. Widzisz na co się wszytkie zgodzić muszą I czego z gruntu swego nie poruszą. Trzymać się pisma i kreda dawnego, Od apostołów samych podanego, To jest gościniec prawy, tym bezpiecznie Idź a nie zbłądzisz, tego się koniecznie Trzymaj, bo insze ścieżki obłędliwe Wiodą w zginienie; to są wody żywe Krynic niebieskich, a nowe cysterny Ludzkich tradycyj i wymysł misterny Subtelnych mózgów tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, któremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, który ją w żywocie Swoim wyraża, który się przy cnocie Tak opowiada, że nie
żadną stronę nie zachwieje. Widzisz na co się wszytkie zgodzić muszą I czego z gruntu swego nie poruszą. Trzymać się pisma i kreda dawnego, Od apostołow samych podanego, To jest gościniec prawy, tym bezpiecznie Idź a nie zbłądzisz, tego się koniecznie Trzymaj, bo insze ścieżki obłędliwe Wiodą w zginienie; to są wody żywe Krynic niebieskich, a nowe cysterny Ludzkich tradycyj i wymysł misterny Subtelnych mozgow tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, ktoremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, ktory ją w żywocie Swoim wyraża, ktory się przy cnocie Tak opowiada, że nie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 402
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gdy ono w namiecie Ostatnią wytrząsł, potym dano nam po grzbiecie. My szczęśliwi chocieśmy stracili, że sami Uszliśmy i nie padli z drugimi trupami. Ty nie wiem jakoś uszedł, ale mnie się zdało, Że jakoby mię stamtąd coś za łeb wyrwało. Dziękujmyż tedy Bogu, że te obie głowie Jeszcze żywe zostały, a za spolne zdrowie Wypijmy choć po jednej. Ja dziś wesoł będę, Gdy podle mego druha dawnego usiądę. 701. Z tegoż.
Widzisz jako już śniegiem przyproszone Góry, pola zbielały, Jak rzeki pozamarzały A drzewa gołe z liścia obnażone. Cóż mamy czynić? siadszy przy kominie Z swymi dobrymi
gdy ono w namiecie Ostatnią wytrząsł, potym dano nam po grzbiecie. My szczęśliwi chocieśmy stracili, że sami Uszliśmy i nie padli z drugimi trupami. Ty nie wiem jakoś uszedł, ale mnie się zdało, Że jakoby mię ztamtąd coś za łeb wyrwało. Dziękujmyż tedy Bogu, że te obie głowie Jeszcze żywe zostały, a za spolne zdrowie Wypijmy choć po jednej. Ja dziś wesoł będę, Gdy podle mego druha dawnego usiędę. 701. Z tegoż.
Widzisz jako już śniegiem przyproszone Gory, pola zbielały, Jak rzeki pozamarzały A drzewa gołe z liścia obnażone. Coż mamy czynić? siadszy przy kominie Z swymi dobrymi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 440
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
takim więc nadobna Kamilla siadała, Gdy mężna dziewka zbrojne hufy przerywała. Na takim on zwycięzca wielki, co po słupy Alcydowe z całego świata pobrał łupy. Naostatek pewnieby i febusowego Cugu był nie poszpecił u wozu złotego, Gdyby który skaleczał lubo ochwacony W morzu lub od Wulkana w Lemnie zagożdżony. Nozdrza, te żywe ognie pryskały szeroko Rozdęte a wesołe i wypukłe oko; Uszko ostre a główka sucha, zaczesana. Na kształtnej szyi grzywa, jak brew zamuskana, Pierś jak u owych dziewic, co dzieciom ssać dają, Z której suche a gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego
takim więc nadobna Kamilla siadała, Gdy mężna dziewka zbrojne hufy przerywała. Na takim on zwycięzca wielki, co po słupy Alcydowe z całego świata pobrał łupy. Naostatek pewnieby i febusowego Cugu był nie poszpecił u wozu złotego, Gdyby ktory skaleczał lubo ochwacony W morzu lub od Wulkana w Lemnie zagożdżony. Nozdrza, te żywe ognie pryskały szeroko Rozdęte a wesołe i wypukłe oko; Uszko ostre a głowka sucha, zaczesana. Na kształtnej szyi grzywa, jak brew zamuskana, Pierś jak u owych dziewic, co dzieciom ssać dają, Z ktorej suche a gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 454
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi pomóc żalu wiernie, Zbądź tej różanej swojej rumianości, A oblecz bladą farbę mego ciała
, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej cienie toczą żywe płacze, Jako twarz Zorze ślicznie zarudzona, Choć ta wraz ze mną rosą swoją płacze:
Pomni snadź, co dla Cefala cierpiała, Świadoma dobrze troskliwej miłości, Stąd i na mój ból patrzy miłosiernie.
Zorzo, chcesz-li mi pomóc żalu wiernie, Zbądź tej różanej swojej rumianości, A oblecz bladą farbę mego ciała
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 107
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
część zostaje, Twej łaski tylko jeszcze nie dostaje, A już czas, panno! Przyłóż się z twej strony I zmiękcz surowość i umysł szalony, A zbywszy złego dzikości nałogu, Spełnij proroctwo, nie daj kłamać bogu. DO PANNY
Obrazie bóstwa, nieśmiertelnej wzorze Urody, gładszej nad różane zorze; Etno miłości, której żywe śniegi Gorącym ogniom dają przez się biegi; Jasna godności gwiazdo, z którą ani Porówna słońce, ni jej miesiąc zgani; Przeczysta duszo w Krzysztale zamknięta, Z którą przebywa każda cnota święta; Dzieło przedniejsze pędzla przedniejszego, Cudzie nad świata siedm cudów starego, Najdoskonalsza natury roboto, Pociecho oczu, serc ciężka ochoto; Śniegu
część zostaje, Twej łaski tylko jeszcze nie dostaje, A już czas, panno! Przyłóż się z twej strony I zmiękcz surowość i umysł szalony, A zbywszy złego dzikości nałogu, Spełnij proroctwo, nie daj kłamać bogu. DO PANNY
Obrazie bóstwa, nieśmiertelnej wzorze Urody, gładszej nad różane zorze; Etno miłości, której żywe śniegi Gorącym ogniom dają przez się biegi; Jasna godności gwiazdo, z którą ani Porówna słońce, ni jej miesiąc zgani; Przeczysta duszo w krysztale zamknięta, Z którą przebywa każda cnota święta; Dzieło przedniejsze pędzla przedniejszego, Cudzie nad świata siedm cudów starego, Najdoskonalsza natury roboto, Pociecho oczu, serc ciężka ochoto; Śniegu
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 262
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
komina; Na posadzce marmury i piec na mosiądzu; Bez żelaza nie pytaj klamki i wrzeciądzu, Szyb bez szkła, drzwi bez drewna; lecz, pojrzawszy wszędzie, Że w największym respekcie, tuszę, złoto będzie. Wnidziesz w ogród, aż stu farb w oczach staną kwiaty: Te szarłat, te purpury, te żywe granaty, Te wyrażają koral, te barwę perłową, A co tylko kolorów, oczy ludzkie zdrową Nasycają uciechą, te wonią, te wzrostem;
Aż i ruta z szałwiją, aż pokrzywa z ostem. Wnidziesz do boru, aż dąb okazały stoi, Co ani wichru, ani pioruna się boi, Aż jodła, co
komina; Na posadzce marmury i piec na mosiądzu; Bez żelaza nie pytaj klamki i wrzeciądzu, Szyb bez szkła, drzwi bez drewna; lecz, pojźrawszy wszędzie, Że w największym respekcie, tuszę, złoto będzie. Wnidziesz w ogród, aż stu farb w oczach staną kwiaty: Te szarłat, te purpury, te żywe granaty, Te wyrażają koral, te barwę perłową, A co tylko kolorów, oczy ludzkie zdrową Nasycają uciechą, te wonią, te wzrostem;
Aż i ruta z szałwiją, aż pokrzywa z ostem. Wnidziesz do boru, aż dąb okazały stoi, Co ani wichru, ani pioruna się boi, Aż jodła, co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987