pod grzechem, Co ksiądz rzecze. Ledwie się nie pukamy śmiechem. Więc że nie wiedział, kiedy rodzicom się kłaniać, I tak było z czego drwić i czemu przyganiać; Przy oddawaniu panny nie każą mu, aże Trąci go z nich który w bok, skoro czas pokaże. Prawi ktoś oracyją o Ewie z Adamem, Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu ojcu, szast pań matce potem, Toż pannie z niskim do nóg upada obrotem, Że Kain Abla zabił; trąci go ów, żeby Tak barzo się bez wszelkiej
pod grzechem, Co ksiądz rzecze. Ledwie się nie pukamy śmiechem. Więc że nie wiedział, kiedy rodzicom się kłaniać, I tak było z czego drwić i czemu przyganiać; Przy oddawaniu panny nie każą mu, aże Trąci go z nich który w bok, skoro czas pokaże. Prawi ktoś oracyją o Ewie z Adamem, Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu ojcu, szast pań matce potem, Toż pannie z niskim do nóg upada obrotem, Że Kain Abla zabił; trąci go ów, żeby Tak barzo się bez wszelkiej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 126
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kilką Tysięcy ksiąg, gdzie co chcesz mosiądzową szpilką Piszą, i ołowianą, ale to źle, bowiem Lepszy do pargaminu mosiądz przed ołowiem; Nie bez przyczyny, mówię, bo gdzie mosiądz strugnie, Zawszeć to każdy powie, tam się ołów ugnie. Bierzesz, mówię, tyle ksiąg po żenie posagiem, Które lubo z Adamem będziesz czytał nagiem, Lubo odzianym, więcej nie dowiesz się, tuszę,
Tylko to, że z nim umrzesz i położysz duszę; I ci bowiem, o których księgi piszą, i ci, Którzy je pisywali, już ziemią przykryci. 471. DO JEGOMOŚCI PANA CZARNECKIEGO, SĘDZIEGO GRODZKIEGO, MIECZNIKA KRAKOWSKIEGO
Począwszy piórem,
kilką Tysięcy ksiąg, gdzie co chcesz mosiądzową szpilką Piszą, i ołowianą, ale to źle, bowiem Lepszy do pargaminu mosiądz przed ołowiem; Nie bez przyczyny, mówię, bo gdzie mosiądz strugnie, Zawszeć to każdy powie, tam się ołów ugnie. Bierzesz, mówię, tyle ksiąg po żenie posagiem, Które lubo z Adamem będziesz czytał nagiem, Lubo odzianym, więcej nie dowiesz się, tuszę,
Tylko to, że z nim umrzesz i położysz duszę; I ci bowiem, o których księgi piszą, i ci, Którzy je pisywali, już ziemią przykryci. 471. DO JEGOMOŚCI PANA CZARNECKIEGO, SĘDZIEGO GRODZKIEGO, MIECZNIKA KRAKOWSKIEGO
Począwszy piórem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 210
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej myśl o cudzym dochrapać się nieba. Lecz jeśliś w kuflu szczęście
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał. 208. DO UTRATNEGO
Wszytkoś przepił, po dobrym coś wziął ojcu, strychem; Moja rada: w kapicę wleźć i zostać mnichem. I kiedyć już nie stało ojcowskiego chleba, Przynajmniej myśl o cudzym dochrapać się nieba. Lecz jeśliś w kuflu szczęście
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 288
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pewnie upewniła/ że co porodzi zdrowe i długoletnie żyć mające spłodzi; jakoż wierzącej tak się stało/ bo wedle wiary i prośby ich obojga/ dał Pan miłosierny za przyczyną Przeczystej i Przebłogosławionej Matki swojej Mariej Panny/ i za modłami Świętych Patriarchów naszych Antonisza i Teodozjusza Pieczarskich/ potomka onym mężkiej płci/ którego rodzicielka nazwała Adamem/ snadź aby jako do pierwszego rozrosło się ludzkie plemię/ i od tego także Dom Ich Mci PP. Bajbuzów codzienne brał swe incrementa, Żyje to i dzisia dobrej nadziei dziecię/ w nauce tylko nie wiem jako i jakiej postępuje. I lubo tego wiele pamiętników z nabożnej Braci naszej jest/ Sam przedsię mianowany I.
pewnie vpewniłá/ że co porodźi zdrowe y długoletnie żyć máiące spłodzi; iákoż wierzącey ták się sstáło/ bo wedle wiáry y prośby ich oboygá/ dał Pan miłośierny zá przyczyną Przeczystey y Przebłogosłáwioney Mátki swoiey Máryey Pánny/ y zá modłámi Swiętych Pátryárchow nászych Antoniszá y Theodozyuszá Pieczárskich/ potomká onym mężkiey płći/ ktorego rodźićielká názwáłá Adámem/ snadź áby iáko do pierwszego rozrosło się ludzkie plemię/ y od tego tákże Dom Ich Mći PP. Báybuzow codźienne brał swe incrementa, Zyie to y dziśia dobrey nádźiei dziećie/ w náuce tylko nie wiem iáko y iákiey postępuie. Y lubo tego wiele pámiętnikow z nabożney Bráci nászey iest/ Sam przedsię miánowány I.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 159.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. 25. Który wydany jest dla grzechów naszych/ a wstał zmartwych dla usprawiedliwienia naszego. Rozd. IV. AD ROMANOS. Rozd. V. ROZDZIAŁ V. Pożytki usprawiedliwienia z wiary w CHrystusa przywodzi. 5. Który dany jest za niemocne. 8. i grzeszne. 14. Porównanie czyni miedzy Chrystusem i Adamem. 17. Śmiercią i żywotem, 20. Zakonem i łaską. 1
. Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary/ pokoj mamy z Bogiem przez PAna naszego JEzusa CHrystusa; 2. Przez któregośmy też przystęp otrzymali wiarą ku tej łasce/ w której stoimy/ i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. 3. A nie
. 25. Ktory wydány jest dla grzechow nászych/ á wstał zmartwych dla uspráwiedliwienia nászego. Rozd. IV. AD ROMANOS. Rozd. V. ROZDZIAŁ V. Pożytki uspráwiedliwienia z wiáry w CHrystusá przywodźi. 5. Ktory dány jest zá niemocne. 8. y grzeszne. 14. Porownánie cżyni miedzy Chrystusem y Adámem. 17. Smierćią y żywotem, 20. Zakonem y łáską. 1
. BEdąc tedy uspráwiedliwieni z wiáry/ pokoj mamy z Bogiem przez PAná nászego JEzusá CHrystusá; 2. Przez ktoregosmy też przystęp otrzymáli wiárą ku tey łásce/ w ktorey stojimy/ y chlubimy się nádźieją chwały Bożey. 3. A nie
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 164
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, wyjechałem razem z starostą brańskim karetą
jego i cugami rozstawionymi hetmańskimi, które dla hetmanowej, mającej powracać z Warszawy, rozstawione co trzy mile były. Wyjechaliśmy zatem wieczorem z Białegostoku, a na trzeci dzień rano stanęliśmy w Warszawie, gdzieśmy nocowali. Tegoż dnia wieczorem zdarzyło mi się widzieć z księciem Adamem Czartoryskim, wojewodzicem ruskim, teraźniejszym generałem podolskim, który mnie mocno i długo obligował, abym odstąpił od procederu prawnego z stryjem jego, książęciem kanclerzem lit. Z wielką zatem submisją przepraszałem księcia wojewodzica ruskiego, że inaczej salwować honoru mego nie mogę, tylko przez prawną prosekucją, a kiedy książę wojewodzie nie chce tego
, wyjechałem razem z starostą brańskim karetą
jego i cugami rozstawionymi hetmańskimi, które dla hetmanowej, mającej powracać z Warszawy, rozstawione co trzy mile były. Wyjechaliśmy zatem wieczorem z Białegostoku, a na trzeci dzień rano stanęliśmy w Warszawie, gdzieśmy nocowali. Tegoż dnia wieczorem zdarzyło mi się widzieć z księciem Adamem Czartoryskim, wojewodzicem ruskim, teraźniejszym generałem podolskim, który mnie mocno i długo obligował, abym odstąpił od procederu prawnego z stryjem jego, książęciem kanclerzem lit. Z wielką zatem submisją przepraszałem księcia wojewodzica ruskiego, że inaczej salwować honoru mego nie mogę, tylko przez prawną prosekucją, a kiedy książę wojewodzie nie chce tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 526
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Boga w Trójcy jedyneg/ jako zrzodło/ i początek wszystkiego dobrego/ z pozyczania i zbudowania bliźniego swego wychwalając go z Prorokiem ś. w te/ i tym podobne słowa: Błogosławcie Panu wszytkie uczynki jego/ na wszelkim miejscu panowania jego: błogosław duszo moja PANA. Pieśń o Żywocie Pana JEZUSOWYM i zabawka codzienna z nowym Adamem CHRYSTUDEM JezusEM.
Jezu jedyne kochanieByś pamiątkę w ranach srogich,Rysował sług twych ubogich. I zmiękczył serca skamiałe,Na twoją miłość ospałe. Zdobiłeś żywot miłością,Y sprawy twę cierpliwością. Co ja wszystko uważając,Ciebie lepiej poznawając. Chcę: byś w myśli mej przebywał,W sercu moim odpoczywał
Boga w Troycy iedyneg/ iako zrzodło/ y początek wszystkiego dobrego/ z pozyczániá y zbudowaniá bliźniego swego wychwalaiąc go z Prorokiem ś. w te/ y tym podobne słowá: Błogosławćie Pánu wszytkie vczynki iego/ ná wszelkim mieyscu pánowaniá iego: błogosław duszo moiá PANA. PIESN o Zywoćie Páná IEZVSOWYM y zabawka codźienna z nowym Adamem CHRYSTVDEM IESVSEM.
IEZV iedyne kochánieByś pámiątkę w ranách srogich,Rysował sług twych vbogich. Y zmiękczył sercá skamiáłe,Ná twoią miłość ospáłe. Zdobiłeś żywot miłośćią,Y sprawy twę ćierpliwośćią. Co iá wszystko vważaiąc,Ciebie lepiey poznáwaiąc. Chcę: byś w myśli mey przebywał,W sercu moim odpoczywał
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 237
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
NIE JEST DOBRZE CZŁOWIEKOWI BYĆ SAMEMU
Stworzywszy Bóg Adama, rzekł: nie jest rzecz dobra Człekowi być samemu, i dlatego ziobra Dobywszy z boku, Ewę żoną z niego stworzy, Bo niżeli jednemu wszytko dwojgu sporzej. A czemuż księża mówią, że nam dobrze samym? Znać, że coś więcej w sobie mają przed Adamem. Pewnie mają, gdyż tylko ludźmi ciałem kruchem, Ale żyjąc na ziemi, aniołmi są duchem. Choć ci zastawszy księdza chłop, co często bywa, Śpiąc z żoną, kijem ziobra z boku mu dobywa. 98. ATEUSZ
Brydzi głową ateusz i lada co plecie, Że rząd dawszy fortunie, Bóg nie wie o
NIE JEST DOBRZE CZŁOWIEKOWI BYĆ SAMEMU
Stworzywszy Bóg Adama, rzekł: nie jest rzecz dobra Człekowi być samemu, i dlatego ziobra Dobywszy z boku, Ewę żoną z niego stworzy, Bo niżeli jednemu wszytko dwojgu sporzej. A czemuż księża mówią, że nam dobrze samym? Znać, że coś więcej w sobie mają przed Adamem. Pewnie mają, gdyż tylko ludźmi ciałem kruchem, Ale żyjąc na ziemi, aniołmi są duchem. Choć ci zastawszy księdza chłop, co często bywa, Śpiąc z żoną, kijem ziobra z boku mu dobywa. 98. ATEUSZ
Brydzi głową ateusz i leda co plecie, Że rząd dawszy fortunie, Bóg nie wie o
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 573
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
karukiem mocniej nie przylepi. Nici, kłaków do tego potrzeba i klinu. Naraiłbym ja gryfik do twego dziardynu, Kiedyś z frukty myśliwa; w jakimkolwiek klocu Wszczepisz go, spodziewaj się przed rokiem owocu. Jako miły i smaczny, choć po tym znać samem, Że się nim Ewa w raju raczyła z Adamem. Siła na starożytność ludzie zwykli ważyć: Póki czerstwy, póty go tylko może zażyć; Ale jako się skurczy, zmiękczeją mu pecki, Nie masz nic, prócz zmarszczonej po wierzchu odziecki: Nie przyjmą się, choć z niego szczepisz latorośli. Teraz czas; jakbym widział, że napiszesz: pośli!
karukiem mocniej nie przylepi. Nici, kłaków do tego potrzeba i klinu. Naraiłbym ja gryfik do twego dziardynu, Kiedyś z frukty myśliwa; w jakimkolwiek klocu Wszczepisz go, spodziewaj się przed rokiem owocu. Jako miły i smaczny, choć po tym znać samem, Że się nim Ewa w raju raczyła z Adamem. Siła na starożytność ludzie zwykli ważyć: Póki czerstwy, póty go tylko może zażyć; Ale jako się skurczy, zmiękczeją mu pecki, Nie masz nic, prócz zmarszczonej po wierzchu odziecki: Nie przyjmą się, choć z niego szczepisz latorośli. Teraz czas; jakbym widział, że napiszesz: pośli!
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 580
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jak sobie słodzą pamięć że to przedtym były dobre czasy narzekają. Sprawiedliwej Ręki Boskiej na sobie niewyznawają, że jaką miarką niemowlętom swym mierzyli, takąż miarą Ociec Przedwieczny im też odmierza, i częstokroć od biedy takimże sposobem umierać sami Rodzicy muszą. I coś się podobnego z niemi dzieje, co z pierwszemi Rodzicami Adamem i Ewą, którzy tak długo Rajskiemi cieszyli się dostatkami, i delicjami, puki znajdowali się in statu innocentie, lecz zaraz po przestępstwie w biedzie się znaleźli, i na ten czas, gdyby Pan BÓG (tak jako naszych Rodziców teraźniejsi Kaznodzieje) o ten grzech ich był śniestrofował, zapewnieby byli wbawełnę obwijali swoję
iak sobie słodzą pamięć że to przedtym były dobre czasy narzekaią. Sprawiedliwey Ręki Boskiey na sobie niewyznawaią, że iaką miarką niemowlętom swym mierzyli, takąż miarą Ociec Przedwieczny im też odmierza, y częstokroć od biedy takimże sposobem umierać sami Rodzicy muszą. Y coś się podobnego z niemi dzieie, co z pierwszemi Rodzicami Adamem y Ewą, ktorzy tak długo Rayskiemi cieszyli się dostatkami, y delicyami, puki znaydowali sie in statu innocentiae, lecz záraz po przestępstwie w biedzie się znaleźli, y na ten czas, gdyby Pan BOG (tak iako naszych Rodzicow teraźnieysi Kaznodzieie) o ten grzech ich był sniestrofowáł, zapewnieby byli wbawełnę obwiiali swoię
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 180
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753