wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529. W CZEPKU SIĘ URODZIŁ
W czepku, co do afekcji należy niewieściej, Urodził się, mówimy wedle przypowieści, Jeśli szczęśliwie komu rzeczy się powodzą, Choć tak w nich, jako bez nich ludzie na świat rodzą. Skąd dowód? Nie może to jąć się głowy mojej, Jakby też rzekł: deszcz idzie, bo kij w kącie stoi. Wielu konsekwencja tak niepewna minie,
wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529. W CZEPKU SIĘ URODZIŁ
W czepku, co do afekcji należy niewieściej, Urodził się, mówimy wedle przypowieści, Jeśli szczęśliwie komu rzeczy się powodzą, Choć tak w nich, jako bez nich ludzie na świat rodzą. Skąd dowód? Nie może to jąć się głowy mojej, Jakby też rzekł: deszcz idzie, bo kij w kącie stoi. Wielu konsekwencyja tak niepewna minie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 323
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiem, jako żyć mógł, nigdy się nie rozbierając, nie śpiąc, a ustawicznie serdeczną wódkę u nosa mi trzymając. Powiedzą i panny karmelitanki św. Józefa w Lublinie, jako i o. Grabiecki, do którychem się uciekał, prosząc o ratunek w utrapieniu moim, a wiedząc o ich do Wci mego serca afekcji. Powie Kraków, Jarosław, panna ksieni, tuteczne karmelitanki, do których com pisał, gdy Wć moje serce obaczysz, dopiero poznasz, żem kochał i kocham tak, że to z ni z kim porównano nigdy być nie może. Ks. Solski, płacząc nade mną, narzekał na siebie, czemu on
wiem, jako żyć mógł, nigdy się nie rozbierając, nie śpiąc, a ustawicznie serdeczną wódkę u nosa mi trzymając. Powiedzą i panny karmelitanki św. Józefa w Lublinie, jako i o. Grabiecki, do którychem się uciekał, prosząc o ratunek w utrapieniu moim, a wiedząc o ich do Wci mego serca afekcji. Powie Kraków, Jarosław, panna ksieni, tuteczne karmelitanki, do których com pisał, gdy Wć moje serce obaczysz, dopiero poznasz, żem kochał i kocham tak, że to z ni z kim porównano nigdy być nie może. Ks. Solski, płacząc nade mną, narzekał na siebie, czemu on
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 207
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ albo w Meczecie/ albo w łaźni: gdzie gdy którego przydybać mogą/ nieschodzi by namniej na ofertach i prośbach/ nieprożują i upominki bogate/ któremi ich do wzajemnej miłości zachęcają/ i czasem tak skutecznie/ że ich z tamtąd wydźwignąwszy/ uczestnikami czynią fortuny i dostatków swoich. Cesarzowie sami niezawsze się tej nieszczęsnej afekcji zbronić mogą. Sołtan Murat/ tak się był szalenie zakochał w jednym Ormiańczyku Muza nazwanym/ że dla niego siła błędów popełnił/ lubo był Pan dosyć roztropny. Drugi oraz obaczywszy pięknego chłopca/ kazał go porwać z Nowiciatu Galaty, i zaraz go uczynił Silechtar Agą, co mu szablę nosić powinień/ i jest to miedzy
/ álbo w Meczećie/ álbo w łáźni: gdźie gdy ktorego przydybáć mogą/ nieschodźi by námniey ná offertách y prośbách/ nieprożuią y vpominki bogáte/ ktoremi ich do wzáiemney miłośći záchęcáią/ y czásem ták skutecznie/ że ich z támtąd wydźwignąwszy/ vczestnikámi czynią fortuny y dostátkow swoich. Cesárzowie sámi niezáwsze się tey nieszczęsney áffektiey zbronić mogą. Sołtan Murát/ ták się był szálenie zákochał w iednym Ormiáńczyku Muzá názwánym/ że dla niego śiłá błędow popełnił/ lubo był Pan dosyć rostropny. Drugi oraz obaczywszy pięknego chłopcá/ kazał go porwáć z Nowiciátu Galaty, y záraz go vczynił Silechtar Agą, co mu száblę nośić powinień/ y iest to miedzy
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 43
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678