muszę mówić przykre, bólem zjęty, słowa, Z jakich próżna rozumu uciechę ma głowa.
IV.
Takem odszedł od siebie, jak Orland szalony, Dlatego snadniej grzech mój ma być odpuszczony, Orland, co wszystkie góry obszedł już wysokie, Skały, puszcze, padoły i pola szerokie, Psując obfite państwo króla afryckiego I ścierwem zabijając lud szkapy zdechłego, Który aż u jeziora porzucił jednego, Kędy do morza wpada rzeka głębokiego.
V.
I zarazem się rzuca w wodę prosto onę, Płynie żartko, przebywa wnet na drugą stronę, A pasterza, opodal widząc jadącego, Który konia napoić chciał w rzece swojego, Bieży przeciwko niemu
muszę mówić przykre, bólem zjęty, słowa, Z jakich próżna rozumu uciechę ma głowa.
IV.
Takem odszedł od siebie, jak Orland szalony, Dlatego snadniej grzech mój ma być odpuszczony, Orland, co wszystkie góry obszedł już wysokie, Skały, puszcze, padoły i pola szerokie, Psując obfite państwo króla afryckiego I ścierwem zabijając lud szkapy zdechłego, Który aż u jeziora porzucił jednego, Kędy do morza wpada rzeka głębokiego.
V.
I zarazem się rzuca w wodę prosto onę, Płynie żartko, przebywa wnet na drugą stronę, A pasterza, opodal widząc jadącego, Który konia napoić chciał w rzece swojego, Bieży przeciwko niemu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 404
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, chocia mu winszuje, Choć w powierzchownej twarzy radość pokazuje, Zazdrością się poniekąd męczy, iż los srogi Zabronił mu i nie dał tej do sławy drogi. PIEŚŃ XXX.
LXX.
Co powiem o weselu, co i o radości, Którą Agramant z wielkiej ku niemu miłości Pokazuje? A nie dziw, bo gdy afryckiego Króla potomstwo zeszło, on na miejscu jego Rugiera tak szanował, iż chorągwi swoich Bez niego wnieść nie kazał do państw, Karle, twoich I sam z żyznej Afryki ruszyć nie chciał stopy, Ażby się Rugier wybrał i szedł z niem w też tropy.
LXXI.
Ale nie tylko z niem się towarzystwo jego Z
, chocia mu winszuje, Choć w powierzchownej twarzy radość pokazuje, Zazdrością się poniekąd męczy, iż los srogi Zabronił mu i nie dał tej do sławy drogi. PIEŚŃ XXX.
LXX.
Co powiem o weselu, co i o radości, Którą Agramant z wielkiej ku niemu miłości Pokazuje? A nie dziw, bo gdy afryckiego Króla potomstwo zeszło, on na miejscu jego Rugiera tak szanował, iż chorągwi swoich Bez niego wnieść nie kazał do państw, Karle, twoich I sam z żyznej Afryki ruszyć nie chciał stopy, Ażby się Rugier wybrał i szedł z niem w też tropy.
LXXI.
Ale nie tylko z niem się towarzystwo jego Z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 421
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
LXXXIII.
Cieszy Marfiza smutną Bradamantę swoję: „Nie bój się, siostro, i wierz, na uczciwość moję, Iż się w kilku dniach Rugier znowu do nas wróci, A z tęsknicą żal spólny w dobrą myśl obróci, I musi nie znać odtąd za pana swojego, A to mu w oczy mówię, zdrajce afryckiego”. Rugier pozwala, potem i siostrę i żonę Obłapiwszy, już konia nawiódł w inszą stronę.
LXXXI
Ale wtem narzekanie i płacz żałośliwy Z bliższych rowów o ich słuch uderzył się chciwy. Na głos lamentów przykrych, które napełniają Powietrze, cicho stojąc, uszu nadstawiają. Zda się jem, białogłowskie jakby wrzaski były,
LXXXIII.
Cieszy Marfiza smutną Bradamantę swoję: „Nie bój się, siostro, i wierz, na uczciwość moję, Iż się w kilku dniach Rugier znowu do nas wróci, A z tesknicą żal spólny w dobrą myśl obróci, I musi nie znać odtąd za pana swojego, A to mu w oczy mówię, zdrajce afryckiego”. Rugier pozwala, potem i siostrę i żonę Obłapiwszy, już konia nawiódł w inszą stronę.
LXXXI
Ale wtem narzekanie i płacz żałośliwy Z bliższych rowów o ich słuch uderzył się chciwy. Na głos lamentów przykrych, które napełniają Powietrze, cicho stojąc, uszu nadstawiają. Zda się jem, białogłowskie jakby wrzaski były,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 127
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
moje też wiersze wytchnąć będą chciały.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ SIÓDMEJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA ÓSMA. ARGUMENT. Jedzie Rugier do Arle, Marfiza do Karła, Krztu pragnie, w naszej wierze chcąc, aby umarła. Astolf raj opuściwszy, przybył w ziemskie strony I wraca Synapowi wzrok przedtem stracony; Potem z swem wojskiem w państwo króla afryckiego Wpada nagle i żyzny kraj pustoszy jego. Karzeł z Afrem pozwala, aby się dwaj bili Rycerze i burdom kres krwawym uczynili. AlegORIE. W tej trzydziestej ósmej pieśni przez Astolfa, który cudownie skały przemieniał w konie, poznasz snadno, jako rzeczy niemasz tak niepodobnej, którejby ten, kto miłosierdziu ufa boskiemu,
moje też wiersze wytchnąć będą chciały.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ SIÓDMEJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA ÓSMA. ARGUMENT. Jedzie Rugier do Arle, Marfiza do Karła, Krztu pragnie, w naszej wierze chcąc, aby umarła. Astolf raj opuściwszy, przybył w ziemskie strony I wraca Synapowi wzrok przedtem stracony; Potem z swem wojskiem w państwo króla afryckiego Wpada nagle i żyzny kraj pustoszy jego. Karzeł z Afrem pozwala, aby się dwaj bili Rycerze i burdom kres krwawem uczynili. ALLEGORYE. W tej trzydziestej ósmej pieśni przez Astolfa, który cudownie skały przemieniał w konie, poznasz snadno, jako rzeczy niemasz tak niepodobnej, którejby ten, kto miłosierdziu ufa boskiemu,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 159
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
okropnych gusł źrzódło i studnica, Najdoskonalsza wieków owych czarownica, Melissa, stara baba, króla algierskiego Wziąwszy postać, przybiegła do wojska swojego. Wszyscy Rodomontowę twarz widzą i oczy, Wszyscy znają na piersiach twardy łupież smoczy; Jego własną do boku szablę przypasała, Jego paiż na lewe ramię przywiązała.
Potem w oczach stanąwszy króla afryckiego, Co pojedynku czekał skończenia onego, Wyniosłem głosem, krzywiąc brwi z czołem, mówiła: „Królu, czyja cię kolwiek rada przymusiła, Abyś ciężar państw twoich młodzikowi temu Zlecił, w surowych wojnach mniej jeszcze biegłemu, Bez chyby przyjacielem nie beł i on tobie I ty w tak ważnych sprawach płochoś począł
okropnych gusł źrzódło i studnica, Najdoskonalsza wieków owych czarownica, Melissa, stara baba, króla algierskiego Wziąwszy postać, przybiegła do wojska swojego. Wszyscy Rodomontowę twarz widzą i oczy, Wszyscy znają na piersiach twardy łupież smoczy; Jego własną do boku szablę przypasała, Jego paiż na lewe ramię przywiązała.
Potem w oczach stanąwszy króla afryckiego, Co pojedynku czekał skończenia onego, Wyniosłem głosem, krzywiąc brwi z czołem, mówiła: „Królu, czyja cię kolwiek rada przymusiła, Abyś ciężar państw twoich młodzikowi temu Zlecił, w surowych wojnach mniej jeszcze biegłemu, Bez chyby przyjacielem nie beł i on tobie I ty w tak ważnych sprawach płochoś począł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 184
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Dziś Rodomont za sławę twą umrzeć gotowy, Rodomont, który tysiąc Rugierów przechodzi, A we krwi chrześcijańskiej, gdy jeno chce, brodzi”. Ledwie to rzekła wiedma, wnet w gwałtownem skoku Uderzył się Agramant o nasz obóz z boku.
VII.
Mniema, że król z Algieru w tropy za niem bieży W najtwardszej afryckiego robaka odzieży. Tak mu ufał, tak wielce ważył jego siły, Iż przymierze stargane za fraszkę ważyły. Leci co żywo z królem do wściekłej roboty, On jem drogę toruje, sam pełen ochoty. Melissa, skoro burdy znowu sporządziła, Znika zaraz i w lekki wiatr się obróciła.
VIII.
A zacna bohatyrów para
Dziś Rodomont za sławę twą umrzeć gotowy, Rodomont, który tysiąc Rugierów przechodzi, A we krwi chrześcijańskiej, gdy jeno chce, brodzi”. Ledwie to rzekła wiedma, wnet w gwałtownem skoku Uderzył się Agramant o nasz obóz z boku.
VII.
Mniema, że król z Algieru w tropy za niem bieży W najtwardszej afryckiego robaka odzieży. Tak mu ufał, tak wielce ważył jego siły, Iż przymierze stargane za fraszkę ważyły. Leci co żywo z królem do wściekłej roboty, On jem drogę toruje, sam pełen ochoty. Melissa, skoro burdy znowu sporządziła, Znika zaraz i w lekki wiatr się obróciła.
VIII.
A zacna bohatyrów para
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 185
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dni zmieszkać myśli, ażby się zebrały Ostatki niedobitków biednych, co zostały. Trzeciego wnet rozpuścił żagle i do swego Nakierował bez zwłoki państwa afryckiego.
LXXI
Niemniejszy Marsylego strach gryzie, przejmuje: Tuszy, iż Hiszpanią, Karzeł wnet starguje, A on sam płacić będzie musiał cło swojego Uporu, gdy zgasła moc króla afryckiego. Do Walencjej tedy bieży, jak szalony, Miasta mocni, fortecom przyczynia obrony; To sprawiwszy, odnowił wojnę, która wzięła Zły koniec, bo nadzieja z szczęściem się minęła.
LXX
Agramant ku Afryce płynie po staremu I łaje, najsmutniejszy, szczęściu opacznemu; Zdumiewa się, w okrętach widząc lud tak rzadki, Cieszy
dni zmieszkać myśli, ażby się zebrały Ostatki niedobitków biednych, co zostały. Trzeciego wnet rozpuścił żagle i do swego Nakierował bez zwłoki państwa afryckiego.
LXXI
Niemniejszy Marsylego strach gryzie, przejmuje: Tuszy, iż Hiszpanią, Karzeł wnet starguje, A on sam płacić będzie musiał cło swojego Uporu, gdy zgasła moc króla afryckiego. Do Walencyej tedy bieży, jak szalony, Miasta mocni, fortecom przyczynia obrony; To sprawiwszy, odnowił wojnę, która wzięła Zły koniec, bo nadzieja z szczęściem się minęła.
LXX
Agramant ku Afryce płynie po staremu I łaje, najsmutniejszy, szczęściu opacznemu; Zdumiewa się, w okrętach widząc lud tak rzadki, Cieszy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 202
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, oślep zaczętej dowodzi Przewagi i już murów wysokich dochodzi. Proszą, wołają wszyscy, aby opuszczony Od swych, na zad obrócił krok swój ukwapiony. Nie słucha ten, straszliwą twarz, oczy gniewliwe W miasto niósł: w Maurach wnętrza topnieją lękliwe, I z muru na trzydzieści łokci wysokiego Wskoczył w samy pośrzodek gminu afryckiego.
XX
Jakoby na słomę padł lub na miękkie pierze, Nie stłukł się: taka chciwość w wielkiem bohaterze Sławy serce paliła; potem rozgniewany, Rwie gęsty lud i srogie zadaje mu rany; Surowem grozi wzrokiem, tłucze i morduje, Niezmierny strach w poganach wspanialszych sprawuje. Naszy, co kiedy wskoczył, widzieli na
, oślep zaczętej dowodzi Przewagi i już murów wysokich dochodzi. Proszą, wołają wszyscy, aby opuszczony Od swych, na zad obrócił krok swój ukwapiony. Nie słucha ten, straszliwą twarz, oczy gniewliwe W miasto niósł: w Maurach wnętrza topnieją lękliwe, I z muru na trzydzieści łokci wysokiego Wskoczył w samy pośrzodek gminu afryckiego.
XX
Jakoby na słomę padł lub na miękkie pierze, Nie stłukł się: taka chciwość w wielkiem bohaterze Sławy serce paliła; potem rozgniewany, Rwie gęsty lud i srogie zadaje mu rany; Surowem grozi wzrokiem, tłucze i morduje, Niezmierny strach w poganach wspanialszych sprawuje. Naszy, co kiedy wskoczył, widzieli na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 212
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905