. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W PolscĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj szumi, niech jeździ bogato
. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W POLSZCZĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj szumi, niech jeździ bogato
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 377
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacji dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materiach. Tymi się nie przez jeden imienia stopień zdobili sukcesorowie, nie wstydząc zażywania sukien z matek, z babek i tam dalej spadkiem za błogosławieństwo pozostałych. Znać było i urzędniczkę od mierności we wszytkim poważnej, szlachciankę od posażnego kanaku i łańcucha złotego
miała się za prawo niepoślednie, lubo czasy szczęśliwsze i żyźniejsze zbytkowi we wszytkim bez mozołu i turbacyi dopomagać mogły. Znać było panią od koloru i gatunku poważnych przystojności, od sztuki i kanaku szacowniejszych, od humoru i miejsca górniej szych. Służyło gatunkowi i kolorowi pomierne kroju, ale długo niewypracowne zażywanie, przystała gatunkowi ozdoba w aksamitach, w toletach, w altembasach, w złotogłowach i w inszych nieobłudnego warsztatu materyjach. Tymi się nie przez jeden imienia stopień zdobili sukcesorowie, nie wstydząc zażywania sukien z matek, z babek i tam dalej spadkiem za błogosławieństwo pozostałych. Znać było i urzędniczkę od mierności we wszytkim poważnej, szlachciankę od posażnego kanaku i łańcucha złotego
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
górszy, bo i ja gęby i gustu pańskiego w mięsie jego nie ganię, ale skórkę nie do twarzy kondemnuję. O, jak to bywało do ozdoby i pozoru przystojnie, kiedy owa uczciwa starość i powaga w dostatnich swoich pod sobolim jak chorągwię kołnirzem, ferezyjach i szubach, w nieugiętych szkarłatach, bławatach i aksamitach krzesła zasiadała, stoły i kompanije zagęszczała, akty publiczne zdobiła, rady dawała, wyroki pisała, majestatom, ślubom i pogrzebom asystowała, do miary i powagi strój, do stroju to oboje przyzwoicie akomodując tak dalece, że senat niejakie patriarchów i proroków hierarchije, izby jurysdykcyjonalne i sejmowe, świętych mędrców majestat osiadać się zdawały.
gorszy, bo i ja gęby i gustu pańskiego w mięsie jego nie ganię, ale skórkę nie do twarzy kondemnuję. O, jak to bywało do ozdoby i pozoru przystojnie, kiedy owa uczciwa starość i powaga w dostatnich swoich pod sobolim jak chorągwię kołnirzem, ferezyjach i szubach, w nieugiętych szkarłatach, bławatach i aksamitach krzesła zasiadała, stoły i kompanije zagęszczała, akty publiczne zdobiła, rady dawała, wyroki pisała, majestatom, ślubom i pogrzebom asystowała, do miary i powagi strój, do stroju to oboje przyzwoicie akomodując tak dalece, że senat niejakie patryjarchów i proroków hierarchije, izby jurysdykcyjonalne i sejmowe, świętych mędrców majestat osiadać się zdawały.
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 295
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nimi w przymierze Wstępują, i weseli z tak niespodziewanej Do swych się brali domów po wojnie odmiany. Już Dilawer i jego z nim brodafiasze Stali, będąc gotowi przyjąć posły nasze, Właśnie tak jako kiedy oblubieniec nowy Do starej na wesoły akt przyjeżdża wdowy. Z których nim proch otrzepią, nim otrzęsą piaski, w czerwonych aksamitach, srebrne niosąc laski, Odźwierni wprzód wychodzą i w tak gęstym ludu Rum czynią, który się zszedł dla onego cudu. Toż i naszy posłowie przez dwie długie sieni Stanęli przed Osmanem w namiot wprowadzeni. A ten siedzi jak bałwan, jakby sztukę balku Złoconego postawił kto na katafalku. Dywan naprzód bogaty, na dywanie
nimi w przymierze Wstępują, i weseli z tak niespodziewanéj Do swych się brali domów po wojnie odmiany. Już Dilawer i jego z nim brodafiasze Stali, będąc gotowi przyjąć posły nasze, Właśnie tak jako kiedy oblubieniec nowy Do starej na wesoły akt przyjeżdża wdowy. Z których nim proch otrzepią, nim otrzęsą piaski, w czerwonych aksamitach, srebrne niosąc laski, Odźwierni wprzód wychodzą i w tak gęstym ludu Rum czynią, który się zszedł dla onego cudu. Toż i naszy posłowie przez dwie długie sieni Stanęli przed Osmanem w namiot wprowadzeni. A ten siedzi jak bałwan, jakby sztukę balku Złoconego postawił kto na katafalku. Dywan naprzód bogaty, na dywanie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 323
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
z Remem. Stąd ci podobno, zwyczaj zachowując stary, Wystawiają Rzymianie wielkie lupanary, A po polsku zantuzy; rzadka kamienica, Żeby w niej ta pożerna nie żyła wilczyca. 3 (N). BOGATA NĘDZA
Przyjadę do jednego starosty z wizytą. Pańska aparencja: pościel złotem szytą, Ściany widząc w szpalerach, w aksamitach stołki,
Sługi w koralu, srebrem okute pochołki — Obiad królewski pewnie, wino jako w Kanie; Nie każdego, pomyślę, z panów na to stanie. Pałac był czy belweder, dość świetno, dość szumno; Na oborze krów kilka, barzo słabe gumno. Wiadomy-m kondycyjej na wiosce i drugiej, Takiej pompie ziemiańskie
z Remem. Stąd ci podobno, zwyczaj zachowując stary, Wystawiają Rzymianie wielkie lupanary, A po polsku zantuzy; rzadka kamienica, Żeby w niej ta pożerna nie żyła wilczyca. 3 (N). BOGATA NĘDZA
Przyjadę do jednego starosty z wizytą. Pańska aparencyja: pościel złotem szytą, Ściany widząc w szpalerach, w aksamitach stołki,
Sługi w koralu, srebrem okute pochołki — Obiad królewski pewnie, wino jako w Kanie; Nie każdego, pomyślę, z panów na to stanie. Pałac był czy belweder, dość świetno, dość szumno; Na oborze krów kilka, barzo słabe gumno. Wiadomy-m kondycyjej na wiosce i drugiej, Takiej pompie ziemiańskie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 230
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987