tak i ona.
Niepożyteczne lata i godziny, i żytło ze wszech miar niedoskonałe! Próżno je żyje i w liczbę prowadzi, kto niemiłości dopuści się winy i nie dla Boga życie chce mieć stałe, nie będzie trwałe, umarłe raczej, i co się on sadzi w rozum swój głupi, jako czcze perzyny wionie od Akwilona. 2.
Jako więc ogień w mokrej wilgotności, surowem k temu drewnem przyłożony, kwasząc się dymem, prędko się więc dusi, tak człowiek właśnie – bez Boskiej miłości na poły zmarły, na poły zmorzony gaśnie zniszczony –
od Boga ognia upraszać się musi. Ten trwały sam jest na długie wieczności, szczęśliwy, w
tak i ona.
Niepożyteczne lata i godziny, i żytło ze wszech miar niedoskonałe! Próżno je żyje i w liczbę prowadzi, kto niemiłości dopuści się winy i nie dla Boga życie chce mieć stałe, nie będzie trwałe, umarłe raczej, i co się on sadzi w rozum swój głupi, jako czcze perzyny wionie od Akwilona. 2.
Jako więc ogień w mokrej wilgotności, surowem k temu drewnem przyłożony, kwasząc się dymem, prędko się więc dusi, tak człowiek właśnie – bez Boskiej miłości na poły zmarły, na poły zmorzony gaśnie zniszczony –
od Boga ognia upraszać się musi. Ten trwały sam jest na długie wieczności, szczęśliwy, w
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 62
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
łuk wymiata krzywy, Godziny się wyścigają, Za kołnierz się dni chwytają, Tysiączne swymi cyframi Jako rączymi kołami Ujeżdżają.
Gdy Akteon zemknie psy ze smyczy, Kroków sama pierzchliwa nie liczy, Rznie się i przez ostre głogi, Sadzi jak przez niskie progi Przez obłoków bliskie Alpy, Tatry, niebotyczne Kalpy Przeskakuje.
Z Akwilona patrzcie, jakie dziwy! Rodzi się gdzieś źrzebiec urodziwy, Ten ledwie co się urodzi, Na wyścigi z ojcem chodzi, Tak człek ledwie wiatru skusi, Jakby w zawody iść musi Z Atalanty.
Lecą w zawód ludzie starzy, młodzi I ten, co się dopiero urodzi, I ubodzy, i panowie, I poddani
łuk wymiata krzywy, Godziny się wyścigają, Za kołnierz się dni chwytają, Tysiączne swymi cyframi Jako rączymi kołami Ujeżdżają.
Gdy Akteon zemknie psy ze smyczy, Kroków sama pierzchliwa nie liczy, Rznie się i przez ostre głogi, Sadzi jak przez niskie progi Przez obłoków bliskie Alpy, Tatry, niebotyczne Kalpy Przeskakuje.
Z Akwilona patrzcie, jakie dziwy! Rodzi się gdzieś źrzebiec urodziwy, Ten ledwie co się urodzi, Na wyścigi z ojcem chodzi, Tak człek ledwie wiatru skusi, Jakby w zawody iść musi Z Atalanty.
Lecą w zawód ludzie starzy, młodzi I ten, co się dopiero urodzi, I ubodzy, i panowie, I poddani
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 469
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, ale niż słońce promienie pokaże, obudź, co twojej czeladzi rozkaże, że przeprzągają świeże raz-dwa woły, porząc pagórki i rodzajne doły. Gdzie jutro z ranym wyjechawszy świtem, potrząśniesz naprzód wolniejszy wzór żytem, a żółtym ziarnem tam, gdzie tłuste jeły i nawóz więtsze obiecują siły. To czyniąc co dzień, bój się Akwilona, któremu ostrszym głosem tuszy wrona i kulik nie już tak wieczór wesoły, i mało co już w ulu szemrząc pszczoły, bo ten na skrzydle, niosąc śrzon i mrozy, niedługo szklany most na rzekę włoży. 2. Na dudy do tegoż
Szermierz Wejani dał miecz doświadczony zawiesić wzgórę w bałwochwalni onejAlkmeny syna
, ale niż słońce promienie pokaże, obudź, co twojej czeladzi rozkaże, że przeprzągają świeże raz-dwa woły, porząc pagórki i rodzajne doły. Gdzie jutro z ranym wyjechawszy świtem, potrząśniesz naprzód wolniejszy wzór żytem, a żółtym ziarnem tam, gdzie tłuste jeły i nawóz więtsze obiecują siły. To czyniąc co dzień, bój się Akwilona, któremu ostrszym głosem tuszy wrona i kulik nie już tak wieczór wesoły, i mało co już w ulu szemrząc pszczoły, bo ten na skrzydle, niosąc śrzon i mrozy, niedługo śklany most na rzekę włoży. 2. Na dudy do tegoż
Szermierz Wejani dał miecz doświadczony zawiesić wzgórę w bałwochwalni onéjAlkmeny syna
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 336
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
do nas, swe biorąc oręże. Przyjedźcie z ludem, by od Zołotoi Baby, gdzie wiecznym morze lodem stoi, Zapuście ordy swe tam astrachańskie W tureckie państwa, narody pogańskie. Was ja słowiańskim wzywam rozgoworem, Mowy i świętej wiary wabiąc torem; Dziś ma się spełnić wieszczba sławna ona, Że Turek upaść ma od Akwilona. Bywajcie wszyscy, co was jedna mowa, Chociaj nie jedno niebo, ziemia chowa, Wasza niech do nas cnota się nie leni, Luboście od nas dalej rozstrzeleni. Bywajcie i wy z ochotą rycerską, Coście są z nami zjęci krwią braterską, Czecha bitnego zacni potomkowie, Was do spólnego dziś Lech związku
do nas, swe biorąc oręże. Przyjedźcie z ludem, by od Zołotoi Baby, gdzie wiecznym morze lodem stoi, Zapuście ordy swe tam astrachańskie W tureckie państwa, narody pogańskie. Was ja słowiańskim wzywam rozgoworem, Mowy i świętej wiary wabiąc torem; Dziś ma się spełnić wieszczba sławna ona, Że Turek upaść ma od Akwilona. Bywajcie wszyscy, co was jedna mowa, Chociaj nie jedno niebo, ziemia chowa, Wasza niech do nas cnota się nie leni, Luboście od nas dalej rozstrzeleni. Bywajcie i wy z ochotą rycerską, Coście są z nami zjęci krwią braterską, Czecha bitnego zacni potomkowie, Was do spólnego dziś Lech związku
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 67
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003