baszcie nad wrotami Świetliczka bez okien i pieca. Od tej Baszty wał wokoło, który nie jest dokończony; w którym dwie Baszcie drzewiane, ze drzwiami i wrzeciążami, jedna od Młynów, druga od Dołotcza, na biegunach i wrota na biegunach.
W tym zamku Kamienica murowana, do której wchodzący, do sieni wschód przez Altanę; z sieni mimo wschód, który idzie na górne budowania, które nie są skończone.
Po prawej ręce Izba Świetlica Stołowa wielka. W której Świetlicy drzwi stolarską robotą, na zawiasach żelaznych, z klamką i zaszczepką. W tej świetlicy okien szklanych w ołów, siedm, weneckich. Piec przy polewany z kominem; do
baszcie nad wrotami Świetliczka bez okien i pieca. Od tej Baszty wał wokoło, który nie jest dokończony; w którym dwie Baszcie drzewiane, ze drzwiami i wrzeciążami, jedna od Młynów, druga od Dołotcza, na biegunach i wrota na biegunach.
W tym zamku Kamienica murowana, do której wchodzący, do sieni wschód przez Altanę; z sieni mimo wschód, który idzie na górne budowania, które nie są skończone.
Po prawej ręce Izba Świetlica Stołowa wielka. W której Świetlicy drzwi stolarską robotą, na zawiasach żelaznych, z klamką i zaszczepką. W tej świetlicy okien szklanych w ołów, siedm, weneckich. Piec przy polewany z kominem; do
Skrót tekstu: InwKunGęb
Strona: 18
Tytuł:
Inwentarz zamku w Kuniowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kuniów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
drugą stronę salę buczną; Wszedłem na górę po wschodzie, Powiedzą mi już przy wschodzie, Izba ogrodnicza Brama od Wisły Niedźwiedzie Brytani Kuchnia Sala
Że w tej sali chłodzą mury Lecie, sklepienie odgóry; Dość wesoła, pięknie leży, Schodzą się, jakby dwie wieży: Z tejże w jednym oknie wyście Na altanę, znowu przyście, Która takiej szerokości Prze wszytek plac jest w długości; Posadzką z wierzchu nakryta, Przez dachu, w niebo odkryta. A w sali, nie powiedziałem, Sobola żywcem widziałem. Obicie skórzane buczne Tam jest, w malowanie sztuczne. Komin, ganeczek poniżej, Drzwi sadzone w sztukę niżej
drugą stronę salę buczną; Wszedłem na górę po wschodzie, Powiedzą mi już przy wschodzie, Izba ogrodnicza Brama od Wisły Niedźwiedzie Brytani Kuchnia Sala
Że w tej sali chłodzą mury Lecie, sklepienie odgóry; Dość wesoła, pięknie leży, Schodzą się, jakby dwie wieży: Z tejże w jednym oknie wyście Na altanę, znowu przyście, Która takiej szerokości Prze wszytek plac jest w długości; Posadzką z wierzchu nakryta, Przez dachu, w niebo odkryta. A w sali, nie powiedziałem, Sobola żywcem widziałem. Obicie skórzane buczne Tam jest, w malowanie sztuczne. Komin, ganeczek poniżej, Drzwi sadzone w sztukę niżej
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 47
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
stanie. Kiedy Wenus potęgi wszytkiej swej zbawiona W bezbronnym Kupidynie/ i stąd opuszczona Od pierwszych Amazjów/ tylkoż się cieszyła/ Ze tak nad Paskwaliną srogo się zemściła. Bowiem to niepodobną rozumiała rzeczą/ Żeby z pasa owego mocą się człowieczą Dobyć miała. Skądże być od bestii pożartą Już wierzyła. Aż gdy w tym Altanę otwartą Przed jej ujzrzą Pałacem/ i okna/ i gmachy Wszytkie ludzi niepróżne: nowe ją stąd strachy Porwą zaraz. A dziwnie tłumacząc to sobie/ Rzecze do Kupidyna. Otoż teraz tobie Niesłuchanie/ i lekkość na to twoja wyszła/ Boć widzę nic inszego/ tylko nazad przyszła Pątniczka ta bezecna/ i mnie tu
stánie. Kiedy Wenus potęgi wszytkiey swey zbáwiona W bezbronnym Kupidynie/ y ztąd opuszczona Od pierwszych Amázyow/ tylkoż się ćieszyłá/ Ze ták nád Pasqualiną srogo się zemśćiłá. Bowiem to niepodobną rozumiáłá rzeczą/ Zeby z pásá owego mocą się człowieczą Dobyć miáłá. Zkądże bydź od bestyi pożártą Iuż wierzyłá. Aż gdy w tym Altánę otwártą Przed iey vyzrzą Páłácem/ y okná/ y gmáchy Wszytkie ludzi nieprożne: nowe ią ztąd stráchy Porwą záraz. A dziwnie tłumácząc to sobie/ Rzecze do Kupidyná. Otoż teraz tobie Niesłuchánie/ y lekkość ná to twoiá wyszłá/ Boć widzę nic inszego/ tylko názad przyszłá Pątniczká tá bezecna/ y mnie tu
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 121
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701