pewnie. 335. SĘDZIA GŁUPI
Słowikowi z kukułką przeczka stąd urosła, Które z nich piękniej śpiewa. Toż z wielkimi osła Obaczywszy uszyma, bowiem na nich wiele Należy, kto się sądzić podejmie kapele, Proszą, żeby rozstrzygnął, wysłuchawszy obu. Ruszy słowik wszelkiego śpiewania sposobu, To traktem, to tenorem, to altem, to basem Łagodne echo całym rozlega się lasem. Okrzekuje kukułka, a gdy wszytkie sztuki Tamten przejdzie, owa też swoje zacznie kuki. Jeżeli po senacie słychał kto hajduka, I dudkę po wijoli, jak kuka, tak kuka. Aż zrozumiawszy sprawę, sędzia na nich mignie I takim ich na koniec dekretem rozstrzygnie:
pewnie. 335. SĘDZIA GŁUPI
Słowikowi z kukułką przeczka stąd urosła, Które z nich piękniej śpiewa. Toż z wielkimi osła Obaczywszy uszyma, bowiem na nich wiele Należy, kto się sądzić podejmie kapele, Proszą, żeby rozstrzygnął, wysłuchawszy obu. Ruszy słowik wszelkiego śpiewania sposobu, To traktem, to tenorem, to altem, to basem Łagodne echo całym rozlega się lasem. Okrzekuje kukułka, a gdy wszytkie sztuki Tamten przejdzie, owa też swoje zacznie kuki. Jeżeli po senacie słychał kto hajduka, I dudkę po wijoli, jak kuka, tak kuka. Aż zrozumiawszy sprawę, sędzia na nich mignie I takim ich na koniec dekretem rozstrzygnie:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 142
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie kryje głowę I nim z Wisłą na morze swoje siły złączy, Przybrawszy Poprad w sforę, pod sam Sącz się sączy; Do którego, o dobrej czujący drużynie, Zbiegnę: aż z Apollinem zastanę boginie. Siedząc na niskim brzegu, kędy woda cieśniej Z szumem spada, te grały, te śpiewały pieśni: Te altem, te dyszkantem, te wdzięcznym tenorem, Raz każda pojedynkiem, drugi wszytkie chorem. Apollo bierze przodek po dyspucie długiej; Rozlega się z obu stron głośne echo strugi. Tamże wiecznej pamięci, wiecznej sławy matka, Bogini Mnemosyna, była im za świadka: Ta chwaliła koncepty, miarkowała głosy. Tam też kęs helikońskiej nazbierawszy
nie kryje głowę I nim z Wisłą na morze swoje siły złączy, Przybrawszy Poprad w sforę, pod sam Sącz się sączy; Do którego, o dobrej czujący drużynie, Zbiegnę: aż z Apollinem zastanę boginie. Siedząc na niskim brzegu, kędy woda cieśniej Z szumem spada, te grały, te śpiewały pieśni: Te altem, te dyszkantem, te wdzięcznym tenorem, Raz każda pojedynkiem, drugi wszytkie chorem. Apollo bierze przodek po dyspucie długiej; Rozlega się z obu stron głośne echo strugi. Tamże wiecznej pamięci, wiecznej sławy matka, Bogini Mnemosyna, była im za świadka: Ta chwaliła koncepty, miarkowała głosy. Tam też kęs helikońskiej nazbierawszy
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 107
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się sprawują. Powyż trochę wbok organy Pozłociste, przez nagany. Musica abo capella Króla J.M.
Muzyka krzyczy, jak w lesie, Melodią w uszy niesie; Wpół kościoła ganek stoi Dla nich, a z boków się troi Pozytyw, w który grawają; Włoszy nadobnie śpiewają, Jedni basem, także altem, Drudzy tenor i dyszkantem. Trudno przybrać BALTAZARO, W Rzymie taki sopran raro. Masz tam z FORSZTERA altystę, W bas i tenor, dyszkatystę; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina! I COPULA z DZIAN MARYJĄ Gorgami subtelno ryją;
się sprawują. Powyż trochę wbok organy Pozłociste, przez nagany. Musica abo capella Króla J.M.
Muzyka krzyczy, jak w lesie, Melodyją w uszy niesie; Wpół kościoła ganek stoi Dla nich, a z boków się troi Pozytyw, w który grawają; Włoszy nadobnie śpiewają, Jedni basem, także altem, Drudzy tenor i dyszkantem. Trudno przybrać BALTAZARO, W Rzymie taki sopran raro. Masz tam z FORSZTERA altystę, W bas i tenor, dyszkatystę; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina! I COPULA z DZIAN MARYJĄ Gorgami subtelno ryją;
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 27
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Grajcież! Niedawno pomnię grając was na stole; Czy wam dusza podstawna zginęła z wijole?” „Cóż tam po niej, kiedy jej nie ma wijolista:
Trumna miasto wijole, miasto struny glista. Stawiano mi na stole stołki zbytkiem srogiem; Dziś nie pod stołem gniję, niestety, pod progiem. To gram altem na wszytko: ut, re, mi, fa, sól, la, Zagrała wijoliście, nie minie i króla.” 29. ŻEBRAKOWI
W ziemi gniję umarły, gniwszy żywy w gnoju, I wielką korzyść śmierci odnoszę pokoju: Choć ta, co i na świecie, gadzina mnie łupi, Nie czuję i drapane
Grajcież! Niedawno pomnię grając was na stole; Czy wam dusza podstawna zginęła z wijole?” „Cóż tam po niej, kiedy jej nie ma wijolista:
Trumna miasto wijole, miasto struny glista. Stawiano mi na stole stołki zbytkiem srogiem; Dziś nie pod stołem gniję, niestety, pod progiem. To gram altem na wszytko: ut, re, mi, fa, sol, la, Zagrała wijoliście, nie minie i króla.” 29. ŻEBRAKOWI
W ziemi gniję umarły, gniwszy żywy w gnoju, I wielką korzyść śmierci odnoszę pokoju: Choć ta, co i na świecie, gadzina mnie łupi, Nie czuję i drapane
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 443
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987