żem dla honoru pod znakiem zostawał, Szukaj że do końca, byś się nie wydawał Na sztych wygluzowania z regestru i sławy, Bo słusznie czynić musi surowość buławy. Zarzut drugi
Ognistsza teraz moda cudzoziemskich szyków, Więcej nieustających funtowych okrzyków, Są kirise i blachy, bagnety, granaty, Z których ognie rzucają częste alternaty. Odpowiedź
Ogniste wojska teraz, a wy czyli wodą, Czy kluskami strzelacie? Miarkujcież się modą Cudzoziemską, jeżeli mało ognia dacie, Przyczynić go, wszak rozum i zapłatę macie. Pod Grunwaldem nie byłoż dość zbrojnych Krzyżaków, Chłopów całych w żelazie — padli od Polaków. Na kirisy są blachy i husarskie zbroje,
żem dla honoru pod znakiem zostawał, Szukaj że do końca, byś się nie wydawał Na sztych wygluzowania z regestru i sławy, Bo słusznie czynić musi surowość buławy. Zarzut drugi
Ognistsza teraz moda cudzoziemskich szyków, Więcej nieustających funtowych okrzyków, Są kirise i blachy, bagnety, granaty, Z których ognie rzucają częste alternaty. Odpowiedź
Ogniste wojska teraz, a wy czyli wodą, Czy kluskami strzelacie? Miarkujcież się modą Cudzoziemską, jeżeli mało ognia dacie, Przyczynić go, wszak rozum i zapłatę macie. Pod Grunwaldem nie byłoż dość zbrojnych Krzyżaków, Chłopów całych w żelezie — padli od Polaków. Na kirisy są blachy i husarskie zbroje,
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 178
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
O śmierć się przyprawiła. Tak i ty nic więcej/ Jednobyś nieskończone przypadki i żale/ Moje słyszał. Było to żem próżnej się chwale Dawszy uwieść (przyznawam) wesołych użyła Dni cokolwiek: alem je trzykroć nagrodziła/ Frymarczywszy nie równo sowitszą żałobą/ Także ktoby poważył obiedwie te z sobą Przeciwne Alternaty/ poszłoby wesele Z dymem wzgórę/ i dobrych godzin tych niewiele. A zostało na szali przeważonej drugiej/ Samo brzemię kłopotów/ i ciężkości długiej/ Aleć ja już w tej klubie szczęścia swego stoję/ Ze ni łaski/ ni gniewu jego się nie boję/ Bowiem jako dać więcej/ nad to co mi
O smierć się przyprawiłá. Ták y ty nic więcey/ Iednobyś nieskonczone przypadki y żale/ Moie słyszał. Było to żem prożney się chwale Dawszy vwieść (przyznawam) wesołych vżyłá Dni cokolwiek: álem ie trzykroć nágrodziła/ Frymárczywszy nie rowno sowitszą żałobą/ Tákże ktoby poważył obiedwie te z sobą Przeciwne Alternaty/ poszłoby wesele Z dymem wzgorę/ y dobrych godzin tych niewiele. A zostáło ná szali przeważoney drugiey/ Sámo brzemię kłopotow/ y ćięszkości długiey/ Aleć ia iuż w tey klubie szczęśćia swego stoię/ Ze ni łáski/ ni gniewu iego się nie boię/ Bowiem iáko dáć więcey/ nád to co mi
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 103
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
gradobici, Gdzie Sarpedonów Zbor stoi na bruku; A towarzystwo chudzięta jak zmyci, Słysząc być Miasto w srogim zgiełku huku, Wszytkich sposobów z swym ruszają Brutem, Jakby za wzwodem widzieć się okutem. XIII. Złamać żelaznej nie zdołają kraty, Gdy im spalono, wieże, drabie, szopy, Przeciez niezłomni na swe alternaty, Robią co mogą, szykując się w tropy; Jedni pod mury przystawując łaty, Jak po drabinach czołgają się stopy, Drudzy rzucając na mur liny z hakiem, Pną się ku gorze sposobem wszelakiem. XIV. Oenandowie pobliscy Sąsiedzi Ksantów; a w ten czas spół Nieprzyjaciele, Gdy się z owymi Brutus w szturmie biedzi
gradobici, Gdzie Sarpedonow Zbor stoi na bruku; A towarzystwo chudzięta iak zmyci, Słysząc bydz Miasto w srogim zgiełku huku, Wszytkich sposobow z swym ruszaią Brutem, Iakby za wzwodem widzieć się okutem. XIII. Złamać żelazney nie zdołaią kraty, Gdy im spalono, wieże, drabie, szopy, Przeciez niezłomni na swe alternaty, Robią co mogą, szykuiąc się w tropy; Iedni pod mury przystawuiąc łaty, Iak po drabinach czołgaią się stopy, Drudzy rzucaiąc na mur liny z hakiem, Pną się ku gorze sposobem wszelakiem. XIV. Oénandowie pobliscy Sąsiedzi Xanthow; á w ten czas społ Nieprzyiaciele, Gdy się z owymi Brutus w szturmie biedzi
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 217
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693