puścić się in mare consiliorum, in mare publicum, tak nie wiem quo fato, że się nie odpychamy od brzegu, bo znać nie mamy nauklera; dziś przynajmniej, a zali łaskawy i łagodny wiatr Ducha Św. zawionie wam, może wwmpanowie i do zgodnych obrad przystąpić zechcecie, kiedy już wołają na nas kaznodzieje z ambony, anatematisant żebyśmy mieli wzgląd na Pana Boga, bo jeżeli karze pro minimo suo i za jeden moment, a jako za tak wiele czasu straconego karać nie będzie? już ani słów niestaje repetendo idem atque idem do wyperswadowania wwmpanom. Ale przecie co należy do profesji mojej, przystępuję do elekcji marszałka.” Na
puścić się in mare consiliorum, in mare publicum, tak nie wiem quo fato, że się nie odpychamy od brzegu, bo znać nie mamy nauklera; dziś przynajmniéj, a zali łaskawy i łagodny wiatr Ducha Św. zawionie wam, może wwmmpanowie i do zgodnych obrad przystąpić zechcecie, kiedy już wołają na nas kaznodzieje z ambony, anatematisant żebyśmy mieli wzgląd na Pana Boga, bo jeżeli karze pro minimo suo i za jeden moment, a jako za tak wiele czasu straconego karać nie będzie? już ani słów niestaje repetendo idem atque idem do wyperswadowania wwmpanom. Ale przecie co należy do professyi mojéj, przystępuję do elekcyi marszałka.” Na
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 412
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczęki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem: Niech się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody mieć od wilka. Więc mu poślę barana, gęsi i kur kilka. Już się ubezpieczywszy w świętym Mikołaju, Każe bydło rozpuścić samopas po gaju; Aż w kilka dni, bo spólną miał ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu
uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczeki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem: Niech się każdy podzieli z świętym Mikołajem, Nie chceli kto w dobytku szkody mieć od wilka. Więc mu poślę barana, gęsi i kur kilka. Już się ubezpieczywszy w świętym Mikołaju, Każe bydło rozpuścić samopas po gaju; Aż w kilka dni, bo spólną miał ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie mogę, aż podpiwszy winem. Winem Tymoteusza święty Paweł poi. Dobrzeć, że przy żołądku sercu się okroi. 474. ZGORSZENIE Z PIJANICE KSIĘDZA
Zwyczajnie na kazaniu byłem w Dzień Zaduszny, Gdzie się ksiądz rzeczy dosyć upominał słusznej, Żeby dziatki za ojce, mężowie za żony Kupowali u niego msze święte. Z ambony Za wielki to grzech wszytkim ludziom opowiedał, Że jeszcze dotąd żadnej w swej farze nie przedał: „A dusze, niebożątka, gdzieś w czyścowej męce, Podnoszą, żebrząc u was miłosierdzia, ręce, Pragnąc kropelki wody — tu wspominał z płaczem — Żeby język zakropić” — Łazarza z bogaczem. Kamienia by poruszył,
nie mogę, aż podpiwszy winem. Winem Tymoteusza święty Paweł poi. Dobrzeć, że przy żołądku sercu się okroi. 474. ZGORSZENIE Z PIJANICE KSIĘDZA
Zwyczajnie na kazaniu byłem w Dzień Zaduszny, Gdzie się ksiądz rzeczy dosyć upominał słusznej, Żeby dziatki za ojce, mężowie za żony Kupowali u niego msze święte. Z ambony Za wielki to grzech wszytkim ludziom opowiedał, Że jeszcze dotąd żadnej w swej farze nie przedał: „A dusze, niebożątka, gdzieś w czyścowej męce, Podnoszą, żebrząc u was miłosierdzia, ręce, Pragnąc kropelki wody — tu wspominał z płaczem — Żeby język zakropić” — Łazarza z bogaczem. Kamienia by poruszył,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 212
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Tylko on dnia, my byśmy przyczynili nocy. 379. DO PASTERZA
Niewiele się obierzesz z swych owieczek runa (Nie wiem, czy tak natura, czy chciała fortuna): Wszędy goło, wyjąwszy głowę a kęs brzucha, Gdzie bywa najpodlejsza u dojek opucha. 380. BIAŁA GŁOWA PISMA TŁUMACZEM
Kiedy czytał z ambony ksiądz, wedle zwyczaju, Ową ewangelią, gdzie Księgi Rodzaju, Abraham Izaaka, Izaak Jakoba Zrodził, choć mieli żony do rodzenia oba, Jakub Judę, który był z braciej swej dwunasty,
Aż do mnie pani jedna: „Szczęśliwe niewiasty! Nie wiedziały o bólach ani o połogu; Samić to w tym mężowie rodzą
. Tylko on dnia, my byśmy przyczynili nocy. 379. DO PASTERZA
Niewiele się obierzesz z swych owieczek runa (Nie wiem, czy tak natura, czy chciała fortuna): Wszędy goło, wyjąwszy głowę a kęs brzucha, Gdzie bywa najpodlejsza u dojek opucha. 380. BIAŁA GŁOWA PISMA TŁUMACZEM
Kiedy czytał z ambony ksiądz, wedle zwyczaju, Ową ewangeliją, gdzie Księgi Rodzaju, Abraham Izaaka, Izaak Jakoba Zrodził, choć mieli żony do rodzenia oba, Jakub Judę, który był z braciej swej dwunasty,
Aż do mnie pani jedna: „Szczęśliwe niewiasty! Nie wiedziały o bólach ani o połogu; Samić to w tym mężowie rodzą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 349
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nikt nie odpowie, Mając ze czterech liter w zlęknieniu przysłowie. Zdrzymie się jedna pani podczas owej chwały; Wtem książki spadły z ławy, co przed nią leżały, A ta ze strachu: „Kiep! kiep!” — co jej głosu stanie. Zmiesza się ksiądz, rozśmieją wszyscy niesłychanie, I wnet idąc z ambony, skoro księgi złoży: „Cóż ja mam więcej mówić? Głos ludzki — głos boży.” 549. ZŁE PIENIĘDZY POŻYCZANIE
Krakowski Słowikowi kazał wojewoda, Że jego dworu błaznów na regiestrze poda. A że naprzód samego wojewodę liczył, Pytany o przyczynę: „Boś Waszmość pożyczył Pieniędzy, jako żywo nie znając Węgrzyna
nikt nie odpowie, Mając ze czterech liter w zlęknieniu przysłowie. Zdrzymie się jedna pani podczas owej chwały; Wtem książki spadły z ławy, co przed nią leżały, A ta ze strachu: „Kiep! kiep!” — co jej głosu stanie. Zmiesza się ksiądz, rozśmieją wszyscy niesłychanie, I wnet idąc z ambony, skoro księgi złoży: „Cóż ja mam więcej mówić? Głos ludzki — głos boży.” 549. ZŁE PIENIĘDZY POŻYCZANIE
Krakowski Słowikowi kazał wojewoda, Że jego dworu błaznów na regiestrze poda. A że naprzód samego wojewodę liczył, Pytany o przyczynę: „Boś Waszmość pożyczył Pieniędzy, jako żywo nie znając Węgrzyna
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 426
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mój bracie, przypomniałeś mi grzych, którego się spowiadać należy. Nasze przy konfesyjonałach żale i popraw obietnice są to jedne szalbirstwa i Panem Bogiem łudzenia, na okrutniejsze duszy i sumnienia zabójstwo. Jedni bowiem pozorowi dogadzamy i spowiadamy się, aby nas nabożnymi widziano i taksowano; drudzy, bojąc się klątew i publikacji z ambony, raz przynajmniej w rok na Wielkanoc to z wielką biedą czyniemy. Insi z nabożeństwa i dla pozyskania łaski Boskiej w potrzebach swoich, wszyscy jednak bez nabożeństwa, bez ferworu, bez serca, bez miłości Boskiej i rewerencji tak górnego dobrodziejstwa i sakramentu zażywamy.
Stanisław: Tak jest, mój kochany bracie, dlatego też w
, mój bracie, przypomniałeś mi grzych, którego się spowiadać należy. Nasze przy konfesyjonałach żale i popraw obietnice są to jedne szalbirstwa i Panem Bogiem łudzenia, na okrutniejsze duszy i sumnienia zabójstwo. Jedni bowiem pozorowi dogadzamy i spowiadamy się, aby nas nabożnymi widziano i taksowano; drudzy, bojąc się klątew i publikacyi z ambony, raz przynajmniej w rok na Wielkanoc to z wielką biedą czyniemy. Insi z nabożeństwa i dla pozyskania łaski Boskiej w potrzebach swoich, wszyscy jednak bez nabożeństwa, bez ferworu, bez serca, bez miłości Boskiej i rewerencyi tak górnego dobrodziejstwa i sakramentu zażywamy.
Stanisław: Tak jest, mój kochany bracie, dlatego też w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 242
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
napamiątkę jego w Hieroglifikach swoich Muchę rysują, malując, wyrzynając. W Ewangelii zaś Świętej Mat: 12. Żydzi przez tego Belzebuba rozumieją Principem Daemoniorum; chyba z tej racyj, że jak Jowisz według niektórych jest Jupiter Muscarius, i jest Princeps Bożków, tak Czart Książęciem Diabelskim. Staro wolski zaś Ozdoba Kapituły, i Ambony Krakowskiej, twierdzii że Lucypera jest namieśnik Belzebub, powietrznych Czartów mający Komendę którzy do grzechu prowadżą ludzi.
BEEL SEFON albo Baal-safon, zda się być Bałwan Egipcjanów, którego Egipscy Czarnoksiężnicy po granicach Państwa swego lokowali arte Magica nastrojonego, aby sługi i niewolniki zbiegłe przytrzymał, i był przytym wolnego prżejazdu Superyntendentem, a granic od
napamiątkę iego w Hieroglifikach swoich Muchę rysuią, maluiąc, wyrzynaiąc. W Ewangelii zaś Swiętey Matth: 12. Zydzi przez tego Beelzebuba rozumieią Principem Daemoniorum; chybá z tey racyi, że iak Iowisz według niektorych iest Iupiter Muscarius, y iest Princeps Bożkow, tak Czárt Xiążęciem Dyabelskim. Staro wolski zaś Ozdoba Kapituły, y Ambony Krakowskiey, twierdzii że Lucypera iest namieśnik Beelzebub, powietrznych Czartow maiący Komendę ktorzy do grzechu prowadżą ludzi.
BEEL SEPHON albo Baal-saphon, zda się bydź Bałwan Egypcyanow, ktorego Egypscy Czarnoxiężnicy po granicach Państwa swego lokowali arte Magicà nastroionego, áby sługi y niewolniki zbiegłe przytrzymał, y był przytym wolnego prżeiazdu Superintendentem, à granic od
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 38
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
naszą nadzieją.
Był naówczas marszałkiem trybunalskim Straszewicz, podstarości grodzki upicki, którego laska tak była niechwalebna, że gdy jezuita, kaznodzieja u Św. Jana w Wilnie, zaczął mocno mówić o sprawiedliwości świętej na kazaniu, na którym ordynaryjnie bywają deputaci, tedy tegoż kaznodzieję trybunał za danym rokiem jemu, alias zakazem, od ambony odsądził. A że napaśnicy wyżej wyrażeni na fortunkę naszą mieli projekt do sprawy generała artylerii łączyć per motiva wykrętne aktoraty swoje i razem zewsząd nas obarczyć i zniszczyć, tedy wszyscy niskie powpisywali aktoraty swoje. W takich zatem będąc obrotach, już mi trudno było jechać do Lunevillu.
Nastąpiła komisja generalna grodzieńska W. Ks. Lit
naszą nadzieją.
Był naówczas marszałkiem trybunalskim Straszewicz, podstarości grodzki upitski, którego laska tak była niechwalebna, że gdy jezuita, kaznodzieja u Św. Jana w Wilnie, zaczął mocno mówić o sprawiedliwości świętej na kazaniu, na którym ordynaryjnie bywają deputaci, tedy tegoż kaznodzieję trybunał za danym rokiem jemu, alias zakazem, od ambony odsądził. A że napaśnicy wyżej wyrażeni na fortunkę naszą mieli projekt do sprawy generała artylerii łączyć per motiva wykrętne aktoraty swoje i razem zewsząd nas obarczyć i zniszczyć, tedy wszyscy niskie powpisywali aktoraty swoje. W takich zatem będąc obrotach, już mi trudno było jechać do Lunevillu.
Nastąpiła komisja generalna grodzieńska W. Ks. Lit
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
oficjał prześladował ojca mego o fundacją marianów w Rasnej, alias o kontynuacją fabryki na kościół i klasztor. Lubo ociec mój stawał przez list i przez posłanego plenipotenta swego, jednak ksiądz Ryjokur, non attento hoc, wyklął go i czerw, zł 1000 mulkty naznaczył oraz klątwę publikować rozkazał. Jakoż w kilku kościołach klątwę z ambony publikowano. Zaraz tedy po roczkach miałem jechać do Warszawy, udając się do nuncjatury.
Na roczkach nowembrowych będąc miałem zwadę z Franciszkiem Grabowskim, oboźnym brzeskim, patronem trybunalskim, z takiej okoliczności. Suzin, podkomorzy brzeski, miał córkę nie tak piękną, jak grzeczną i rozumną, i barzo życzył sobie, aby
oficjał prześladował ojca mego o fundacją marianów w Rasnej, alias o kontynuacją fabryki na kościół i klasztor. Lubo ociec mój stawał przez list i przez posłanego plenipotenta swego, jednak ksiądz Ryjokur, non attento hoc, wyklął go i czerw, zł 1000 mulkty naznaczył oraz klątwę publikować rozkazał. Jakoż w kilku kościołach klątwę z ambony publikowano. Zaraz tedy po roczkach miałem jechać do Warszawy, udając się do nuncjatury.
Na roczkach nowembrowych będąc miałem zwadę z Franciszkiem Grabowskim, oboźnym brzeskim, patronem trybunalskim, z takiej okoliczności. Suzin, podkomorzy brzeski, miał córkę nie tak piękną, jak grzeczną i rozumną, i barzo życzył sobie, aby
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 197
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
najprzystojniejszą z nich Katarzynę de Bore wprzód nadzieją nabawiwszy, za żonę pojął, drugiego Miesiąca po ślubie przynoszącą mu pociechę, czyli prędzej, gdyż Iustus Boronius o nim napisał: Lutherus heri monachus, hodie sponsus, cras maritus, pe rendie Pater, alias po trzech dniach ociec. Kopena owega Raptora Panien z klasztoru panegiryzował z Ambony. Miał z Bory namienionej nie ważnej żony, raczej nierządnice, synów trzech: Jana, Marcina, Pawła. Zycie swe skończył Roku 1546 dnia 17 Marca w Iślebium Mieście, gdzie się urodził, bez dyspozycyj, na uciechach, żartach, traktamencie noc oną trawiąc; zaprowadzone ciężko śmierdzące ciało jego do Wittembergi, tam pochowane
nayprzystoynieyszą z nich Katarzynę de Bore wprzod nadzieią nabawiwszy, za żonę poiął, drugiego Miesiąca po ślubie przynoszącą mu pociechę, czyli prędzey, gdyż Iustus Boronius o nim napisał: Lutherus heri monachus, hodie sponsus, cras maritus, pe rendie Pater, alias po trzech dniach ociec. Koppena owega Raptora Panien z klasztoru panegiryzował z Ambony. Miał z Bory namienioney nie ważney żony, raczey nierządnice, synow trzech: Iana, Marcina, Pawła. Zycie swe skonczył Roku 1546 dnia 17 Marca w Islebium Mieście, gdzie się urodził, bez dyspozycyi, na uciechach, żartach, traktamencie noc oną trawiąc; zaprowadzone cięszko smierdzące ciało iego do Wittembergi, tam pochowane
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 657
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754