iż z onego stada, o którem mówił, a widząc iż się wpław po nie topili, rzekł do swych: Widzę że się przed tymi ludźmi nikt nie skryje, chybaby w niebie. Po odprowadzeniu arcyksiążęcia Leopolda do Spiry, zaczem Elearowie w onym kwarterze pod Wormsem leżeli wszystkie ich zabawki najwięcej około Frankentalu z Angielczykami a Niderlandami, przeto iż na nim Frydrych żonie swej królewnie angielskiej wiano zapisał, opatrzonym, aż do samego wyjścia z za Renu bywały. Pod który dniem i nocą podjeżdżając, według potuchy Ewangelii ś. pod tym czasem, to jest 28 dnia sierpnia przypadającej, (jako gdy Pan Jezus szedł do Naim, wyniesiono
iż z onego stada, o którem mówił, a widząc iż się wpław po nie topili, rzekł do swych: Widzę że się przed tymi ludźmi nikt nie skryje, chybaby w niebie. Po odprowadzeniu arcyksiążęcia Leopolda do Spiry, zaczem Elearowie w onym kwarterze pod Wormsem leżeli wszystkie ich zabawki najwięcej około Frankentalu z Angielczykami a Niderlandami, przeto iż na nim Frydrych żonie swej królewnie angielskiej wiano zapisał, opatrzonym, aż do samego wyjścia z za Renu bywały. Pod który dniem i nocą podjeżdżając, według potuchy Ewangielii ś. pod tym czasem, to jest 28 dnia sierpnia przypadającej, (jako gdy Pan Jezus szedł do Naim, wyniesiono
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 102
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
siebie przyszedszy, i widząc się w ręku Moskiewskich, wydałem się dla mego bezpieczeństwa za kapitana, przezwawszy się Lewenhukiem. Miedzy tymi wszystkiemi więzniami, z którymi mnie wnet do tej, wnet do inszej fortecy, a na koniec do Miasta Moskwy włóczono, tylko są dwaj Oficerowie, którzy mię znają, obadwa są rodowitymi Angielczykami, najwierniejszymi i najlepszymi towarzyszami mego utrapienia, jakichem tylko mógł sobie życzyć. Jeden z nich Stelej, niedawno otrzymał wolność mówienia z niektórymi swymi ziomkami, którzy tu handlują, i przez tych najpewniejszą obmyślił mi okazją, list mój do Inflant posłać. O gdyby już w twoich był ręku! Gdybym tylko jednę z tych
śiebie przyszedszy, i widząc śię w ręku Moskiewskich, wydałem śię dla mego bezpieczeństwa za kapitana, przezwawszy śię Lewenhukiem. Miedzy tymi wszystkiemi więzniami, z ktorymi mnie wnet do tey, wnet do inszey fortecy, a na koniec do Miasta Moskwy włoczono, tylko są dway Oficerowie, ktorzy mię znaią, obadwa są rodowitymi Angielczykami, naywiernieyszymi i naylepszymi towarzyszami mego utrapienia, iakichem tylko mogł sobie życzyć. Jeden z nich Steley, niedawno otrzymał wolność mowienia z niektorymi swymi ziomkami, ktorzy tu handluią, i przez tych naypewnieyszą obmyślił mi okazyą, list moy do Inflant posłać. O gdyby iuż w twoich był ręku! Gdybym tylko iednę z tych
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 85
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Pokazując karania którymi Pan Bóg przez Jonasza groził Niniwczykom/ i karania już do Chytu posłane/ a że teraźniejsze insze przeszłe daleko przechodziło/ czart bowiem przez sługi swoje które oni jako niewiadomi i prostacy Ojce Ojczyzny nazywali/ usiłował złupić ich z majętności/ z sławy/ z żywota/ i z wiary Katolickiej/ gdyż się z Angielczykami zbracili. a na świadectwo tej prawdy Boga samego wzywał/ i buntowników pozwał na sąd Boży/ a jeśliż oni trwać chcieli prześladując ich i źle częstując/ on z kazalnice zszedszy/ prochby z trzewików wytrząsnął/ a wziąwszy w ręce naświętszy Sakrament/ ze wszytkimi braty i Ojcami szedłby kędy indziej/ boby
Pokázuiąc karánia ktorymi Pan Bog przez Ionaszá groźił Niniwczykom/ y karánia iuż do Chytu posłáne/ á że teráznieysze insze przeszłe dáleko przechodźiło/ czárt bowiem przez sługi swoie ktore oni iáko niewiádomi y prostacy Oyce Oyczyzny názywáli/ uśiłował złupić ich z máiętnośći/ z sławy/ z żywotá/ y z wiáry Kátholickiey/ gdyż się z Angielczykámi zbráćili. á ná świádectwo tey prawdy Bogá sámego wzywał/ y buntownikow pozwał ná sąd Boży/ á iesliż oni trwáć chćieli prześláduiąc ich y źle częstuiąc/ on z kázálnice zszedszy/ prochby z trzewikow wytrząsnął/ á wźiąwszy w ręce naświętszy Sákráment/ ze wszytkimi bráty y Oycámi szedłby kędy indźiey/ boby
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 13.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
a po tym będzie Eboraco: abowiem/ gdy do tego przyjdzie/ iż król Szkotski dostąpi korony/ tedy to miasto byłoby głową tej wyspy/ jako było za czasu Rzymian/ dla tego sposobnego położenia. Nie daleko od gęby rzeki Tuedy/ jest miasto Baruich/ które byli przywłaszczyli sobie Szkotowie: ale potym osadzone było Angielczykami/ i sposobione miasto grzecznej fortece: i jest teraz jednym kluczem królestwa tego. Antona jest sławna dla zacności swego portu/ leżącego przeciw wyspie Vich. Części wtórej, Księgi czwarte. Części wtórej, WYSPY HEBRIDY.
WIadomość o tych wyspach barzo jest trudna/ gdyż pisarze nie zgadzają się w imionach ich osobliwych/ jako tez
á po tym będźie Eboráco: ábowiem/ gdy do tego prziydźie/ iż krol Szkotski dostąpi korony/ tedy to miásto byłoby głową tey wyspy/ iáko było zá czásu Rzymian/ dla tego sposobnego położenia. Nie dáleko od gęby rzeki Tuedy/ iest miásto Báruich/ ktore byli przywłasczyli sobie Szkotowie: ále potym osádzone było Angielczykámi/ y sposobione miásto grzeczney fortece: y iest teraz iednym kluczem krolestwá tego. Antoná iest sławna dla zacnośći swego portu/ leżącego przećiw wyspie Vich. Częśći wtorey, Kśięgi czwarte. Częśći wtorey, WYSPY HEBRIDY.
WIádomość o tych wyspách bárzo iest trudna/ gdyż pisárze nie zgadzáią się w imionách ich osobliwych/ iáko tez
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 84
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609