gdy Bóg idzie/ na ręku Kapłana; Nie prowadzą nabożnie/ w Procesjej Pana; Wolą/ żywym bałwanom/ ten honor darować: Wolą światu/ niż Bogu/ głupie deferować. Aleć i ta/ nie mniejszym głupstwem napełniona/ Która/ idąc za Bogiem/ chce być prowadzona. Pada na twarz przed Panem/ Anielska drużyna; A tu pyszniej/ niźli Bóg/ idzie nędzna glina. Trudno tedy/ do Nieba/ takowe wniść mają: Bo/ któżby ich prowadził? wszyscy tam padają. Rzeczecie: A cóż czynić/ kiedy taka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modzie myślić szkoda. Zaden sługa nie może dwiema Panom
gdy Bog idźie/ ná ręku Kápłáná; Nie prowádzą nábożnie/ w Processyey Páná; Wolą/ żywym báłwánom/ ten honor dárowáć: Wolą świátu/ niż Bogu/ głupie deferowáć. Aleć y ta/ nie mnieyszym głupstwem nápełniona/ Ktora/ idąc zá Bogiem/ chce bydź prowádzona. Pada ná twarz przed Pánem/ Anielská drużyná; A tu pyszniey/ niźli Bog/ idźie nędzná gliná. Trudno tedy/ do Niebá/ tákowe wniść máią: Bo/ ktożby ich prowádźił? wszyscy tam padáią. Rzeczećie: A coż czynić/ kiedy táka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modźie myślić szkodá. Záden sługá nie może dwiemá Pánom
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
że po niej żyć mi pozwoliła. Na ciężką żałość moją aza chciał był łożyć I duszę, żem już nie miał i godziny pożyć. Ach, żyję, jeśli żywym może być nazwany Od dusze połowice człowiek odbieżany. Żyje strapiony wdowiec, o nieszczęście, to ty Naprędzej tam ugodzisz, gdzie takie przymioty. Ta anielska uroda a ze wstydem, bo ta, Odpuśćcie, panie, rzadka przy gładkości cnota. Tu animusz wspaniały, ale w takiej porze, Że gdy było potrzeba, nie wadził pokorze. Tu w białogłowskim ciele mieszkały przymioty Męskie, a w męskim sercu białogłowskie cnoty. Nie dziw, tak zacność umie, ród to starożytnych
że po niej żyć mi pozwoliła. Na ciężką żałość moją aza chciał był łożyć I duszę, żem już nie miał i godziny pożyć. Ach, żyję, jeśli żywym może być nazwany Od dusze połowice człowiek odbieżany. Żyje strapiony wdowiec, o nieszczęście, to ty Naprędzej tam ugodzisz, gdzie takie przymioty. Ta anielska uroda a ze wstydem, bo ta, Odpuśćcie, panie, rzadka przy gładkości cnota. Tu animusz wspaniały, ale w takiej porze, Że gdy było potrzeba, nie wadził pokorze. Tu w białogłowskim ciele mieszkały przymioty Męskie, a w męskim sercu białogłowskie cnoty. Nie dziw, tak zacność umie, ród to starożytnych
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 579
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I
przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi, już też ten stróż was przeważy, Godna anielska twarz niebieskiej straży. Nie chcecie ani was prośba ma ruszy I drzecie głośne paszczęki po uszy? To-ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na straży, Kto wzgardza pierzyny. Choć nie cale dośpi, miękciej sobie ściele; Kto kocha, ten gruszki nie zaśpi w popiele. DO ZOSIE
Śliczna Zosiu, twe zacne przymioty, Chociaż upornych ciągną w zaloty; Potężne są pęta twej gładkości: Kto urody Twej zajrzy, ten szkody Pewien w swej wolności.
Twarz anielska, glos serafinowy, Usta z koralu i ząb perłowy, I czarne oczy serca imają, Warkocz złoty Wiąże; ale cnoty Twardsze węzły mają.
Jednak-eś i ty nie bez przywary, Bo w twej dzikości nie chowasz miary; Bądź lepiej oraz dobrą i gładką. Już się godzisz Za mąż, po cóż chodzisz Jak jagnię
na straży, Kto wzgardza pierzyny. Choć nie cale dośpi, miękciej sobie ściele; Kto kocha, ten gruszki nie zaśpi w popiele. DO ZOSIE
Śliczna Zosiu, twe zacne przymioty, Chociaż upornych ciągną w zaloty; Potężne są pęta twej gładkości: Kto urody Twej zajrzy, ten szkody Pewien w swej wolności.
Twarz anielska, glos serafinowy, Usta z koralu i ząb perłowy, I czarne oczy serca imają, Warkocz złoty Wiąże; ale cnoty Twardsze węzły mają.
Jednak-eś i ty nie bez przywary, Bo w twej dzikości nie chowasz miary; Bądź lepiej oraz dobrą i gładką. Już się godzisz Za mąż, po cóż chodzisz Jak jagnię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 282
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
muza ten wiersz czyni, Nieporownana w piękności bogini, Niech żyje zdrowa, niech nieba życzliwe Zna bez odmiany; Parki nieskwapliwe Niech życia pasma złotego nie skąpią, Póki się zorze w oceanie kąpią. Tylko to sobie kładę na wymowie, Żeby nie tylko samo trwało zdrowie, Lecz oraz i ten cud w człowieczym ciele, Anielska piękność (o której rzec śmiele Mogę, że równej sarmacka kraina Nie ma, jak Wisła oblewa i Dźwina), Trwała z nią zawsze, żeby w takiej sprawie Wdzięczniejsza była droga ku Warszawie, Gdybym ten obraz widząc bez odmiany, Pielgrzym ochotny był kontentowany. Dar jest uroda, a dar znamienity, Boski,
muza ten wiersz czyni, Nieporownana w piękności bogini, Niech żyje zdrowa, niech nieba życzliwe Zna bez odmiany; Parki nieskwapliwe Niech życia pasma złotego nie skąpią, Poki się zorze w oceanie kąpią. Tylko to sobie kładę na wymowie, Żeby nie tylko samo trwało zdrowie, Lecz oraz i ten cud w człowieczym ciele, Anielska piękność (o ktorej rzec śmiele Mogę, że rownej sarmacka kraina Nie ma, jak Wisła oblewa i Dźwina), Trwała z nią zawsze, żeby w takiej sprawie Wdzięczniejsza była droga ku Warszawie, Gdybym ten obraz widząc bez odmiany, Pielgrzym ochotny był kontentowany. Dar jest uroda, a dar znamienity, Boski,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 266
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Choć cię kto na żart spyta, Kasiu, jakiejś wiary? Żeś katoliczka, prawisz bez końca, bez miary; Przyznam ci, że i Luter tobą się nie zbrzydzi, Gdy ku wszytkim twą miłość katolicką widzi. 802. Do Zosie.
Ilekroć we zwierciadło pojrzysz, Zosiu moja, Hardą cię zaraz czyni twarz anielska twoja. Lecz pomni, żeś swojemu zwierciadłu podobna; Jasna, gładka, lecz krucha uroda nadobna. 803. Na strój głów białej płci.
Patrząc, jak wy stroicie głowy, miłe damy, Jeśli nieprawdę rzekę, przyznajcież to samy. Tak długo stroić głowę i tak ją formować, Nie jest to stroić
Choć cię kto na żart spyta, Kasiu, jakiejś wiary? Żeś katoliczka, prawisz bez końca, bez miary; Przyznam ci, że i Luter tobą się nie zbrzydzi, Gdy ku wszytkim twą miłość katolicką widzi. 802. Do Zosie.
Ilekroć we zwierciadło pojrzysz, Zosiu moja, Hardą cię zaraz czyni twarz anielska twoja. Lecz pomni, żeś swojemu zwierciadłu podobna; Jasna, gładka, lecz krucha uroda nadobna. 803. Na stroj głow białej płci.
Patrząc, jak wy stroicie głowy, miłe damy, Jeśli nieprawdę rzekę, przyznajcież to samy. Tak długo stroić głowę i tak ją formować, Nie jest to stroić
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 291
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, do prawdziwej pokuty, do uznania wiary i Boga z błędów swoich przychodziły, w państwach, prowincjach i królestwach całych Kościół święty rozprzestrzeniały, ale nierozumne nawet bestyje, ryby, ptaszęta i nieżywe głazy, i kamienie moc nauki mężów pobożnych i świętobliwych kapłanów w sobie czuły i uznawały. Komu się dostała owa głęboka pokora, anielska czystość, w uczynkach świętobliwych skrytość, życia przykład, ciała wstrze- mięźliwość, serca prostota i nagość, zmysłów umartwienie, w zgromadzeniu zgoda i miłość, doczesności wzgarda, przełożeństwa praca, w powinności czynienie, zgoła we wszytkim prawdziwie i nieobłudne duchowieństwo? Gdzie duchowni, świętobliwi mężowie, charakter w sobie życiem nader przyzwoitym wysoko ważyli
, do prawdziwej pokuty, do uznania wiary i Boga z błędów swoich przychodziły, w państwach, prowincyjach i królestwach całych Kościół święty rozprzestrzeniały, ale nierozumne nawet bestyje, ryby, ptaszęta i nieżywe głazy, i kamienie moc nauki mężów pobożnych i świętobliwych kapłanów w sobie czuły i uznawały. Komu się dostała owa głęboka pokora, anielska czystość, w uczynkach świętobliwych skrytość, życia przykład, ciała wstrze- mięźliwość, serca prostota i nagość, zmysłów umartwienie, w zgromadzeniu zgoda i miłość, doczesności wzgarda, przełożeństwa praca, w powinności czynienie, zgoła we wszytkim prawdziwie i nieobłudne duchowieństwo? Gdzie duchowni, świętobliwi mężowie, charakter w sobie życiem nader przyzwoitym wysoko ważyli
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 223
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, jako tęskniły, póki Cię miedzy sobą nie baczyły! Ozdobą jesteś dworu niebieskiego, samego serca uciechą Boskiego. Na cię ja patrząc, wszytek się rozpływam, dziwnej na duszy pociechy zażywam.
Tyś me po Bogu serce nasyciła, w Tobie się kochać wdzięcznie przymusiła. Rozkoszy świętych – z Tobą się zabawiać! Słodkość anielska – z Tobą się umawiać! Słodkie są dziwnie Twoje, Panno, słowa, Twoja wdzięczniejsza niż anielska mowa. Jako szczęśliwy, na kogo Ty okiem łaskawym pojźrzysz – ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia,
, jako tęskniły, póki Cię miedzy sobą nie baczyły! Ozdobą jesteś dworu niebieskiego, samego serca uciechą Boskiego. Na cię ja patrząc, wszytek się rozpływam, dziwnej na duszy pociechy zażywam.
Tyś me po Bogu serce nasyciła, w Tobie się kochać wdzięcznie przymusiła. Rozkoszy świętych – z Tobą się zabawiać! Słodkość anielska – z Tobą się umawiać! Słodkie są dziwnie Twoje, Panno, słowa, Twoja wdzięczniejsza niż anielska mowa. Jako szczęśliwy, na kogo Ty okiem łaskawym pojźrzysz – ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 148
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Boskiego. Na cię ja patrząc, wszytek się rozpływam, dziwnej na duszy pociechy zażywam.
Tyś me po Bogu serce nasyciła, w Tobie się kochać wdzięcznie przymusiła. Rozkoszy świętych – z Tobą się zabawiać! Słodkość anielska – z Tobą się umawiać! Słodkie są dziwnie Twoje, Panno, słowa, Twoja wdzięczniejsza niż anielska mowa. Jako szczęśliwy, na kogo Ty okiem łaskawym pojźrzysz – ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia, grzesznemu. Słodkościąś dziwną serca łaknącego, jedyną z nieba pociechą smutnego. Paniąś jest nieba,
Boskiego. Na cię ja patrząc, wszytek się rozpływam, dziwnej na duszy pociechy zażywam.
Tyś me po Bogu serce nasyciła, w Tobie się kochać wdzięcznie przymusiła. Rozkoszy świętych – z Tobą się zabawiać! Słodkość anielska – z Tobą się umawiać! Słodkie są dziwnie Twoje, Panno, słowa, Twoja wdzięczniejsza niż anielska mowa. Jako szczęśliwy, na kogo Ty okiem łaskawym pojźrzysz – ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia, grzesznemu. Słodkościąś dziwną serca łaknącego, jedyną z nieba pociechą smutnego. Paniąś jest nieba,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 148
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
winne grona miedzy kłosami rość będą. Przez nie będą śmiertelne urazy zgładzone, Przez nie zamknione niebo będzie otworzone. Patrz, wszelka się raduje rzecz z wieku przyszłego, Wszytek świat weseli się z narodzenia jego. Zaczni, Dziecię, matkę znać, przez miłe rozśmienie, O niebieski Potomku, Boże pokolenie. PASTERZ DRUGI
Ozdoba anielska, Synu wszechmocnego Boga, cóż cię przywiodło na plac świata tego? Na ten mizerny padoł, któryś ugruntował Dla stworzenia swojego, żeby w nim obcował Przestępny naród ludzki za ono skuszenie Zakazanego jabłka w wieczne potępienie; Gdzie frasunki, gdzie nędze, boleści i wojny, Pociechy nic, tylko płacz a ucisk jest hojny,
winne grona miedzy kłosami rość będą. Przez nie będą śmiertelne urazy zgładzone, Przez nie zamknione niebo będzie otworzone. Patrz, wszelka się raduje rzecz z wieku przyszłego, Wszytek świat weseli się z narodzenia jego. Zaczni, Dziecię, matkę znać, przez miłe rozśmienie, O niebieski Potomku, Boże pokolenie. PASTERZ DRUGI
Ozdoba anielska, Synu wszechmocnego Boga, coż cię przywiodło na plac świata tego? Na ten mizerny padoł, któryś ugruntował Dla stworzenia swojego, żeby w nim obcował Przestępny naród ludzki za ono skuszenie Zakazanego jabłka w wieczne potępienie; Gdzie frasunki, gdzie nędze, boleści i wojny, Pociechy nic, tylko płacz a ucisk jest hojny,
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 60
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989