w łasce go swojej chowa i w łaskę go swą bierze/ co wszytko żałującym i frasobliwym nie ladajako wymuje kłopotu/ i najpewniej lubo różnie żałosnych z serca tego zmarłego żałujących WM. jednak M. M. P. żalu jako przyjaciela żałujemy/ upatrując nieśmiertelności jego znak/ ubywa żałości/ i wznieca się dobrego końca apetyt: Bo jako i dobrze Jego Mć powiedział patrzmy czego temu cnemu Szlachcicowi ad benè beateq viuendum niebostawało. Urodził się w Chrześcijaństwie uznał Boga/ wychował się w bojaźni jego a to z strony dusze: Obróciwszy się do ciała/ czego nie miał/ niechaj i nieprzyjaciel/ jeśli który jest/ służy. A za nie w
w łásce go swoiey chowa y w łáskę go swą bierze/ co wszytko żáłuiącym y frásobliwym nie ledaiako wymuie kłopotu/ y naypewniey lubo rożnie żáłosnych z sercá tego zmárłego żáłuiących WM. iednák M. M. P. żalu iáko przyiacielá żáłuiemy/ vpátruiąc nieśmiertelnośći iego znák/ vbywa żáłośći/ y wznieca sie dobrego końcá áppetyt: Bo iáko y dobrze Iego Mć powiedźiał pátrzmy czego temu cnemu Szláchćicowi ad benè beateq viuendum niebostáwáło. Vrodźił sie w Chrześćiáństwie vznał Bogá/ wychował sie w boiaźni iego á to z strony dusze: Obroćiwszy sie do ciáłá/ cżego nie miał/ niechay y nieprzyiaćiel/ iesli ktory iest/ służy. A za nie w
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: G3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej
na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta i nogami pierze. Użytsze białegłowy daleko w tej mierze: Choć tylko druga brzuchem nie dosiągnie nosa, Nie odrzuci, ściśnieli rączkę jej, młokosa. Apetyt im do jabłka macierzyński wadzi, Że tu rozum igranej naturze nie radzi, Ale na cóż ich drażnić. Moja dziś Kasandra Po to się do twojego spieszy Aleksandra, Żeby mu podobnego na marsowe trwogi Cyllara, twemu drużbie, rodziła pod nogi. Odsłuży-ć. Jeszczem rzeczy zapomniał potrzebnej: Mogłoliby się dostać i
uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta i nogami pierze. Użytsze białegłowy daleko w tej mierze: Choć tylko druga brzuchem nie dosiągnie nosa, Nie odrzuci, ściśnieli rączkę jej, młokosa. Apetyt im do jabłka macierzyński wadzi, Że tu rozum igranej naturze nie radzi, Ale na cóż ich drażnić. Moja dziś Kasandra Po to się do twojego spieszy Aleksandra, Żeby mu podobnego na marsowe trwogi Cyllara, twemu drużbie, rodziła pod nogi. Odsłuży-ć. Jeszczem rzeczy zapomniał potrzebnej: Mogłoliby się dostać i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nią łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie
, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nię łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do wezgłówka. A o niebie kto myśli? Nikt. Alboż nie wiecie, Że go nie ma fortuna na swojej wendecie? Któż tu gospodarz? Diabeł; ona gospodynią; Obszerny świat warstatem i tych kartek skrzynią. Gdzie niebo? Aż po śmierci. Co tu widzą oczy, Do tego zmysł, do tego apetyt ochoczy. 267. SLINOGORZ
Przy wolności stawając przeciwko królowi, Siła szlachcic zawiski w Proszowicach mówi. Ledwie go wieczór żupna doleci cedułka, Jako słowik w święty Wit, w święty Jan kukułka, Umilkł nazajutrz, choć w tej materyjej wiele Mówiono, okręciwszy ręcznikiem gardziele. Pytany o przyczynę, odpowie kornusi: Ślinogorz; a
do wezgłówka. A o niebie kto myśli? Nikt. Alboż nie wiecie, Że go nie ma fortuna na swojej wendecie? Któż tu gospodarz? Diaboł; ona gospodynią; Obszerny świat warstatem i tych kartek skrzynią. Gdzie niebo? Aż po śmierci. Co tu widzą oczy, Do tego zmysł, do tego apetyt ochoczy. 267. SLINOGORZ
Przy wolności stawając przeciwko królowi, Siła szlachcic zawiski w Proszowicach mowi. Ledwie go wieczór żupna doleci cedułka, Jako słowik w święty Wit, w święty Jan kukułka, Umilkł nazajutrz, choć w tej materyjej wiele Mówiono, okręciwszy ręcznikiem gardziele. Pytany o przyczynę, odpowie kornusi: Ślinogorz; a
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 308
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kołdrą się dobrze odziawszy dla sromu. Już teraz i panowie z szczodrotą ucichli: Choć się upije, nie da-ć, pewnie weźmie rychlej. 509 (P). APETYT NAJLEPSZA ZAPRAWA
Nie kładź przed mię sałaty, salsy i saporu; Kwituję cię z musztardy; daj mi jeść z przemoru. Dobry przysmak apetyt napiwszy się wódki; Daj zrazową pieczenią, weźm sobie jagódki. Raz się tylko przydało, w srogim pragnąc znoju Woła Kserkses: jak żyw-em lepszego napoju Nie pił, chwyciwszy wody z śmierdzącej kałuże. Wyśpi się na kamieniu pieszczoch podczas nuże. 510. SZUBIEŃCA OD KRZYŻA INSZA
Tak przed szubieńcą, mówisz, jak przed męką
kołdrą się dobrze odziawszy dla sromu. Już teraz i panowie z szczodrotą ucichli: Choć się upije, nie da-ć, pewnie weźmie rychlej. 509 (P). APETYT NAJLEPSZA ZAPRAWA
Nie kładź przed mię sałaty, salsy i saporu; Kwituję cię z musztardy; daj mi jeść z przemoru. Dobry przysmak apetyt napiwszy się wódki; Daj zrazową pieczenią, weźm sobie jagódki. Raz się tylko przydało, w srogim pragnąc znoju Woła Kserkses: jak żyw-em lepszego napoju Nie pił, chwyciwszy wody z śmierdzącej kałuże. Wyśpi się na kamieniu pieszczoch podczas nuże. 510. SZUBIEŃCA OD KRZYŻA INSZA
Tak przed szubieńcą, mówisz, jak przed męką
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 410
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Starosty, który
Zwyciężywszy z Alcydą przez krew, trudy, poty Hesperyjskiego smoka, godzien wziąć frukt złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na cóż w kącie zazdrość czcze połyka ślinki? Wszytkim droga otwarta i gościniec bity, Nie wszyscy jedne mają sławy apetyty, Próżno pieką piecucha leniwego zgagi, Próżny sławy apetyt, kiedy bez odwagi; Nie każdemu do Kolchos smakuje żegluga, Woli się drugi trzymać ojczystego pługa. Pięknyć kościół honoru, ale, ach, trudnoż tu Przybyć, chyba przez kościół prace, trudu, kosztu. APOLLO
Wiosna mój rym, najpierwsza część roku wesoła, Którą nie kwiaty zdobią w tym miejscu, nie
Starosty, który
Zwyciężywszy z Alcydą przez krew, trudy, poty Hesperyjskiego smoka, godzien wziąć frukt złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na cóż w kącie zazdrość czcze połyka ślinki? Wszytkim droga otwarta i gościniec bity, Nie wszyscy jedne mają sławy apetyty, Próżno pieką piecucha leniwego zgagi, Próżny sławy apetyt, kiedy bez odwagi; Nie każdemu do Kolchos smakuje żegluga, Woli się drugi trzymać ojczystego pługa. Pięknyć kościół honoru, ale, ach, trudnoż tu Przybyć, chyba przez kościół prace, trudu, kosztu. APOLLO
Wiosna mój rym, najpierwsza część roku wesoła, Którą nie kwiaty zdobią w tym miejscu, nie
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 111
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, dostatki i stąd wynikają rzeki rozkoszy, wesela, radości do ich wnętrzności. Boga, który jest ich samą pięknością, mocą, dobrocią, żywotem, mądrością, skarbem takowym, w którym wszytko mają, czego żądają. Ibid Philip. 3, Isai. 25, Psal. 35
Już dostatecznie rozum ucieszony, chciwy apetyt cale nasycony, nie ma już wola nic pragnąć takiego pożądanego. Bo to już dobro całe otrzymała, w którym się będzie niezmiernie kochała, nad które niemasz już nigdzie lepszego ani milszego. Psal. 16 § V W niebie wszytko jest, cokolwiek człowieka ucieszyć może
W niebie zupełnie zmysły uraczone, piękne rozkoszy mając pozwolone
, dostatki i stąd wynikają rzeki rozkoszy, wesela, radości do ich wnętrzności. Boga, który jest ich samą pięknością, mocą, dobrocią, żywotem, mądrością, skarbem takowym, w którym wszytko mają, czego żądają. Ibid Philip. 3, Isai. 25, Psal. 35
Już dostatecznie rozum ucieszony, chciwy apetyt cale nasycony, nie ma już wola nic pragnąć takiego pożądanego. Bo to już dobro całe otrzymała, w którym się będzie niezmiernie kochała, nad które niemasz już nigdzie lepszego ani milszego. Psal. 16 § V W niebie wszytko jest, cokolwiek człowieka ucieszyć może
W niebie zupełnie zmysły uraczone, piękne rozkoszy mając pozwolone
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 116
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przysadą/ i zawziętą ułacnioną przez częste powtarzanie i ugęszczanie którego występku sposobnością/ chęć ludzką do niego/ nie tylko łacno/ ale z ochotą i uciechą nakłania/ i naciąga. Tym silniej i skuteczniej/ im jest gruntowniej i dłużej wko- rzeniony. Stąd zly nałóg/ daleko jest skuteczniejszy do naciągnienia na złe wolej niżeli apetyt/ i by nie wiem jak nieskrowita namiętność. Bo ta lubo pod czas wziąwszy na kieł człowieka uniesie: wszakże byleś jedno chciał/ na tych miast tę szkapę powstargnąc możesz/ jest kawecan wręku. Samemu zakrwawionemu Kaimowi rzekł Pan. Gen: 3. Subter te erit appetitus tuus, et tu dominaberis illius.
przysadą/ y záwźiętą ułacnioną przez częste powtárzanie y ugęszczanie ktorego występku sposobnośćią/ chęć ludzką do niego/ nie tylko łacno/ ále z ochotą y ućiechą nakłánia/ y naćiąga. Tym śilniey y skuteczniey/ im iest gruntowniey y dłużey wko- rzeniony. Ztąd zly náłog/ dáleko iest skutecznieyszy do naćiągnienia na złe woley niżeli appetyt/ y by nie wiem iák nieskrowita námiętność. Bo ta lubo pod czas wźiąwszy ná kieł człowieká unieśie: wszakże byleś iedno chćiáł/ ná tych miast tę szkápę powstárgnąc możesz/ iest káwecan wręku. Samemu zakrwawionemu Káimowi rzekł Pan. Gen: 3. Subter te erit appetitus tuus, et tu dominaberis illius.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 76
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
od p. wojewody krakowskiego usłyszy, ani in archivum damy, ani w skrzynkę schowamy; pokaże się to na świat. Przeto ja proszę IM., aby nie tylko powiedział, co na kogo wie i jako wiadomości do- szedł, ale przyłożył, jeśli więcej nad to co wie, bo potrzeba, aby się zawarł apetyt temu rokoszowi«.
Na tę mowę, począwszy od p. wojewody bracławskiego, wszyscy się zgodzili; niektórzy tylko akta rokoszowe roztrząsali, a postępki ganili, niektórzy urgebant vehementius wiadomości od p. wojewody krakowskiego, czując się być czujnymi, a niepodejrzanymi wolności, praw ojczystych, dostojeństwa pańskiego stróżami.
Pan kaliski w mowie swojej
od p. wojewody krakowskiego usłyszy, ani in archivum damy, ani w skrzynkę schowamy; pokaże się to na świat. Przeto ja proszę JM., aby nie tylko powiedział, co na kogo wie i jako wiadomości do- szedł, ale przyłożył, jeśli więcej nad to co wie, bo potrzeba, aby się zawarł apetyt temu rokoszowi«.
Na tę mowę, począwszy od p. wojewody bracławskiego, wszyscy się zgodzili; niektórzy tylko akta rokoszowe roztrząsali, a postępki ganili, niektórzy urgebant vehementius wiadomości od p. wojewody krakowskiego, czując się być czujnymi, a niepodejrzanymi wolności, praw ojczystych, dostojeństwa pańskiego stróżami.
Pan kaliski w mowie swojej
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 174
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918