piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten zaduch nie rozsadzi! Taki-ć to dym był, którym założnice Z mężowej Fazis paliła łożnice; Takimi zioła strutą nazbyt szczery Herkules suknią wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze
piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady! O straszne głowy — nie głowy, lecz kadzi Szockie, których ten zaduch nie rozsadzi! Taki-ć to dym był, którym założnice Z mężowej Fazis paliła łożnice; Takimi zioły strutą nazbyt szczéry Herkules suknią wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niego na Grodzkiej ulicy.
Więc zastawszy z nim w sklepie różnych ludzi siłę: „Panie — rzecze — co byście za złota mi bryłę Tylą dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim, tyłkom was spytał, gdyby się
niego na Grodzkiej ulicy.
Więc zastawszy z nim w sklepie różnych ludzi siłę: „Panie — rzecze — co byście za złota mi bryłę Tylą dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim, tyłkom was spytał, gdyby się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 250
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
więtszy promień w ocznej przyprawie/ Kształt jako wodne pręgi na stawie. Tym lepiej godna Kupcze zapłaty/ W palcach ją skruszysz nie z znasz utraty.
Ambra. Abo Burstyn. Lekka być Ambra/ ba i pachniąca/ Farby Cyprowej do zębów lgnąca.
Amylum. Krochmal. Biały/ nie dawno Krochmal robiony/ Taki bo Aptek ma być kupiony.
Anacardus. Anakard. Anakard więtszy/ ma więtszą cnotę/ Po małym wzroście poznasz lichotę.
Amin. Polny Aminek. Aminek który gdy go skostujesz/ Język skatuje/ w kram nagotujesz.
Amsum. Anyzek. Im więszą słodycz czujesz w Anyszkyu/ Tym go chwal barziej w cnocie braciszku.
Asphaltum.
więtszy promień w ocżney przypráwie/ Kształt iáko wodne pręgi ná stáwie. Tym lepiey godna Kupcże zapłáty/ W pálcách ią skruszysz nie z znasz vtráty.
Ambra. Abo Burstyn. Lekka bydz Ambrá/ bá y pachniąca/ Farby Cyprowey do zębow lgnąca.
Amylum. Krochmal. Biały/ nie dawno Krochmal robiony/ Táki bo Aptek ma bydz kupiony.
Anacardus. Anákard. Anákárd więtszy/ ma więtszą cnotę/ Po máłym wzrośćie poznasz lichotę.
Amin. Polny Aminek. Aminek ktory gdy go skostuiesz/ Ięzyk skátuie/ w kram nágotuiesz.
Amsum. Anyzek. Im więszą słodycż cżuiesz w Anyszkyu/ Tym go chwál bárziey w cnoćie bráćiszku.
Asphaltum.
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
niepomiarkowane zioło ciału przynosi/ obaczymy. Przed tym znać kilka ziołek/ któryby krew ciekącą zastanowić/ rany polekku spoić mogły wszystka medycina była człowieka małą rzeczą zlecić ławie było/ bo rozkoszami niestarganego/ i tego który pracą ciało swe ustawiczną polerował/ i na jednej potrawie przestawał. A teraz jako wiele lekarzów/ instrumentów/ Aptek! Nie dziwuję się temu. Simplex erat ex simplici causa valetudo: multos morbos multa fercula fecerunt. Przypatrzmy się jeno/ jako wiele rzeczy/ i rozmaitych/ z morza i ziemie/ w żywy grób wmiotamy/ które iż różnych miedzy sobą natur są/ strawić się nie dadzą/ i stąd rozmaite przypadki być muszą:
niepomiárkowáne źyoło ćiáłu przynośi/ obaczymy. Przed tym znáć kilká źiołek/ ktoriby krew ćiekącą zástánowić/ rány polekku spoić mogły wszystká mediciná była człowieká małą rzeczą zlećić ławie było/ bo roskoszámi niestárgánego/ y tego ktory pracą ćiáło swe vstawiczną polerował/ y ná iedney potráwie przestawał. A teraz iáko wiele lekárzow/ instrumentow/ Aptek! Nie dziwuię się temu. Simplex erat ex simplici causa valetudo: multos morbos multa fercula fecerunt. Przypátrzmy się ieno/ iáko wiele rzeczy/ y rozmáitych/ z morza y ziemie/ w żywy grob wmiotamy/ ktore iż roznych miedzy sobą nátur są/ strawić się nie dádzą/ y stąd rozmáite przypadki być muszą:
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: I3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
się ojcu memu, iż przez długą pracę doszedł tej scjencji, że umie srebro robić, a gdy mój ociec odpowiedział, że wielu na tej scjencji i siebie, i drugich zawiedli, tedy Francuz obiecał się dać
próbę. Pojechali tedy do miasta bliższego i tam w sekretnym pokoiku zamknąwszy się, dawał preskrypcje ten Francuz do aptek, a ociec mój to nawet węgle kowalskie i inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał
się ojcu memu, iż przez długą pracę doszedł tej scjencji, że umie srebro robić, a gdy mój ociec odpowiedział, że wielu na tej scjencji i siebie, i drugich zawiedli, tedy Francuz obiecał się dać
próbę. Pojechali tedy do miasta bliższego i tam w sekretnym pokoiku zamknąwszy się, dawał preskrypcje ten Francuz do aptek, a ociec mój to nawet węgle kowalskie i inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 385
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał wszystkie preskrypcje, które tenże Francuz dawał do aptek. Rozumiał, że się nauczył tej roboty. Przy tym, unikając kosztu wożenia z sobą tegoż Francuza, a czasem jakiego, gdyby go kto poznał, kłopotu, zbył się tegoż Francuza, narzekając na niedotrzymanie obietnicy wzięcia go do Polski. Ociec mój potem nic zrobić nie potrafił i gdy powróciwszy z starostą bobrujskim
inne potrzebne rzeczy kupował, i sekretnie Francuzowi nosił. Mało te wszystkie ingrediencje kosztowały, a w kilka dni Francuz zrobił sztukę srebra trzynastej próby. Z tego srebra pamiętam u ojca mego guzy srebrne z blachmalem u płaszcza niemieckiego.
Przypatrywał się ociec mój tego Francuza robocie. Miał wszystkie preskrypcje, które tenże Francuz dawał do aptek. Rozumiał, że się nauczył tej roboty. Przy tym, unikając kosztu wożenia z sobą tegoż Francuza, a czasem jakiego, gdyby go kto poznał, kłopotu, zbył się tegoż Francuza, narzekając na niedotrzymanie obietnicy wzięcia go do Polski. Ociec mój potem nic zrobić nie potrafił i gdy powróciwszy z starostą bobrujskim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 385
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Iaannes de Sumarruga Arcy-Biskup tameczny Minorita pisząc do swoich na kongregacją Tolosańską do Francyj Roku 1532. Ciała pod Kajrskiemi w Egipcie piramidami od kilka tysięcy lat leżące całe, nie zepsute, nie są także Świete i meczeńskie ciała, tylko kondyturą, balsamem, aloesem etc. konserwujące się naturalnie, nie cudem, dla tego idą do aptek, nie do Relikwiarzów. Nie przeczę jednak, że może być tam accidentaliter ciało, którego prawowiernego Katolika schowane; albo Męczennika, między niewiernych ciałami. Czy czcić? jak czcić Świętości, kości Świętych, i co za motivum do tego?
DAwid Święty w Psalmie 33. mówi: Custodit Dominus omnia osa eorum, unum
Iaannes de Sumarruga Arcy-Biskup tamecżny Minorita pisząc do swoich na kongregacyą Tolosańską do Francyi Roku 1532. Ciała pod Kayrskiemi w Egipcie pyramidami od kilka tysiecy lat leżące całe, nie zepsute, nie są także Swiete y mecżeńskie ciała, tylko kondyturą, balsamem, aloesem etc. konserwuiące się naturalnie, nie cudem, dla tego idą do aptek, nie do Relikwiarzow. Nie przeczę iednak, że może być tam accidentaliter ciało, ktorego prawowiernego Katolika schowane; albo Męcżennika, między niewiernych ciałami. Cży czcić? iak cżcić Swiętości, kości Swiętych, y co za motivum do tego?
DAwid Swięty w Psalmie 33. mowi: Custodit Dominus omnia osa eorum, unum
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 90
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
drogę puszczą, na jedną kupę zlatują się na obszerne gładkie miejsce, nie mały tam czas oczekując na inne przylatujące; dopiero razem ruszają się za jednym wodzem. Uważyli i to Naturalistowie; iż od domów ludzkich odlatując, gdzie gniazdo mieli, niby się żegnają; a przyleciawszy na wiosnę, znowu witają. Bocianów zażywają do Aptek, których Włoska ziemia cale nie ma; a zaś Anglia rzadko, i to wiatrem tam zaniesione.
CINCON Ptak, w nowym świecie signanter w nowej Hizspanii znajduje się żywego koloru; żyjący rosą i zapachem kwiatów, wiesza się na pewnego drzewa gałęzi w Październiku, tak: zasypia; ocknie się aż w Kwietniu.
CUCUJES
drogę puszczą, na iedną kupę zlatuią się na obszerne gładkie mieysce, nie mały tam czas oczekuiąc na inne przylatuiące; dopiero razem ruszaią się za iednym wodzem. Uważyli y to Naturalistowie; iż od domow ludzkich odlatuiąc, gdzie gniazdo mieli, niby się żegnaią; á przyleciawszy na wiosnę, znowu witaią. Bocianow zażywaią do Aptek, ktorych Włoska ziemia cale nie ma; á zaś Anglia rzadko, y to wiatrem tam zaniesione.
CINCON Ptak, w nowym swiecie signanter w nowey Hizspanii znayduie się żywego koloru; żyiący rosą y zapachem kwiatow, wiesza się na pewnego drzewa gałęzi w Październiku, tak: zasypia; ocknie się aż w Kwietniu.
CUCUYES
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 292
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sassafrasem Indyjskim Okcydentalnym. Jeden jest jałowiec formalne drzewo, drugi drzewko tylko, alias krzew. Jest drzewo ciepłe, suche, pachnące, osobliwie gdy w Marcu ścięte. Ródzi się te drzewo oboje w Krakowskim, Sieradzkim, Rawskim, Pomorskim Województwach, w Litwie i na Rusi koło Sambora, gdzie korcami owoc zbierają gospodarze do Aptek i kramów komportując.
LARIX Modrzew drzewo praeter dicta, to jeszcze ma do powieści o sobie. Ze tylko jest samica: że na górach rośnie wiele ma w sobie humorów, stąd ognia nie aprehenduje, ani węgla z niego nie masz, ale właśnie jak kamień leży w ogniu. Liście na nim są z kolcami nigdy
sassafrasem Indyiskim Okcydentalnym. Ieden iest iałowiec formalne drzewo, drugi drzewko tylko, alias krzew. Iest drzewo ciepłe, suche, pachnące, osobliwie gdy w Marcu scięte. Rodzi się te drzewo oboie w Krakowskim, Sieradzkim, Rawskim, Pomorskim Woiewodztwach, w Litwie y na Rusi koło Sambora, gdzie korcami owoc zbieraią gospodarze do Aptek y kramow komportuiąc.
LARIX Modrzew drzewo praeter dicta, to ieszcze ma do powieści o sobie. Ze tylko iest samica: że na gorach rosnie wiele ma w sobie humorow, ztąd ognia nie apprehenduie, ani węgla z niego nie masz, ale własnie iak kamień leży w ogniu. Liscie na nim są z kolcami nigdy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 328
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, cede, recede, redi .
Tojest, trzy te słowa: wlot, daleko, nierychło, Powietrze oddalają: alias wlot się wynieść, daleko zaiść, nierychło się powrócić na miejsce swe. 2 Naczczo nigdy nie wychodzić, ale się rosołu napić albo Vinum medicatum, albo Carduos benedictos zażyć. Oleo scorpionum (z aptek) koło serca, po zauszu nasmarować. 3 Suknią mieć wytartą, gładką, chodząc po między zapowietrzonych, aby się zaraza nie chwyciła. 4 Umyć twarz swę, ręce wodą w której jest wlany mocny ocet, moczony piołun, szałwia, ruta, melissa, majeran, hysop, bylica, spikonard; które zioła nosząc
, cede, recede, redi .
Toiest, trzy te słowa: wlot, daleko, nierychło, Powietrze oddalaią: alias wlot się wynieść, daleko zaiść, nierychło się powrocić na mieysce swe. 2 Naczczo nigdy nie wychodzić, ale się rosołu napić albo Vinum medicatum, albo Carduos benedictos zażyć. Oleo scorpionum (z aptek) koło serca, po zauszu nasmarować. 3 Suknią mieć wytartą, gładką, chodząc po między zapowietrzonych, aby się zaraza nie chwyciła. 4 Umyć twarz swę, ręce wodą w ktorey iest wlany mocny ocet, moczony piołun, szałwia, ruta, melissa, maieran, hysop, bylica, spikonard; ktore zioła nosząc
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 453
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754