się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich z ręki drżeniem Służebna panna dzieliła grzebieniem; Nie żółte jak wosk, nie czarne też zgoła, Ale jak z złotem zmieszana więc smoła. Z takimi Wenus rodziła się z piany, Takimi Bakchus zarasta pijany, W takiej peruce Apollo bez brody Z wschodowej na świat dzień przywozi wody. Ale niech ci się, Jago, ten żal skróci, Co-ć niemoc wzięła, to-ć zdrowie przywróci, I wkrótce, da Bóg, tej słoniowej szyje Nieznośne blaski gęsty włos okryje, A ty daremnie nie psuj oczu łzami I nad swymi się zmiłuj jagodami: Choć włosy spadły, nie przepadły
się toczyły, Tak cienkie przy tym, że ich z ręki drżeniem Służebna panna dzieliła grzebieniem; Nie żółte jak wosk, nie czarne też zgoła, Ale jak z złotem zmieszana więc smoła. Z takimi Wenus rodziła się z piany, Takimi Bakchus zarasta pijany, W takiej peruce Apollo bez brody Z wschodowej na świat dzień przywozi wody. Ale niech ci się, Jago, ten żal skróci, Co-ć niemoc wzięła, to-ć zdrowie przywróci, I wkrótce, da Bóg, tej słoniowej szyje Nieznośne blaski gęsty włos okryje, A ty daremnie nie psuj oczu łzami I nad swymi się zmiłuj jagodami: Choć włosy spadły, nie przepadły
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dni niech nie przeplatają, Boleści i frasunki niechaj cię mijają. Życzę tego wszytkiego całym sercem tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mógł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indie szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Orientalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatków zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie
dni niech nie przeplatają, Boleści i frasunki niechaj cię mijają. Życzę tego wszytkiego całym sercem tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mogł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indye szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Oryentalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatkow zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 240
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w cenę poszedł, materyjki cudowne imiona swoje w kramy i w taksę powprowadzały, kupcy na błazeństwie jak na farynie zyskują, my lada jak swój pieniądz traciemy i nie dziwuję, że ten niedostatek potrzeby nasze opanował, bo niestateczny humor i w głowie wicher winę tego pociągnął na siebie, do którego przebiegły kupiec dobierając towaru taki przywozi i wydaje, jakiego błazeńska potrzebuje fantazyja, a on łatwiej odbycie mieć może. Aleć się ja z tego nie gorszę, bo uważając lada jaki w niestatku krój polski milej przyjmuję, że takowyż pod niego idzie gatunek, którego w wyborze swoim pożal by się Boże na teraźniejsze nie bez szkody odmiany, gdzie suknia
w cenę poszedł, materyjki cudowne imiona swoje w kramy i w taksę powprowadzały, kupcy na błazeństwie jak na farynie zyskują, my lada jak swój pieniądz traciemy i nie dziwuję, że ten niedostatek potrzeby nasze opanował, bo niestateczny humor i w głowie wicher winę tego pociągnął na siebie, do którego przebiegły kupiec dobierając towaru taki przywozi i wydaje, jakiego błazeńska potrzebuje fantazyja, a on łatwiej odbycie mieć może. Aleć się ja z tego nie gorszę, bo uważając lada jaki w niestatku krój polski milej przyjmuję, że takowyż pod niego idzie gatunek, którego w wyborze swoim pożal by się Boże na teraźniejsze nie bez szkody odmiany, gdzie suknia
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 293
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
przeklętego. A pewniebym był w tym potopie moich/ Plugawych grzechów nie uszedł rąk twoich/ Przeklęty łowczy/ pewniebyś był nurzył Łodkę mą na dno/ jużbyś ją był kurzył Zarskim luczywem i ogniem siarczanym/ Jakoś zwykł czynić tobie raz oddanym. Gdyć tysiącami on przewoźnik stary/ Charon przywozi/ a płaszcza na nim szary Trzęsie się/ kiedy ze wszytkiego biegu/ Po drugie swój prum napycha do brzegu. A ty przeklętą rozdarszy paszczękę/ Pędzisz nieszczęsne na wieczną ich mękę. Ale że wejźrzał miłosiernym okiem/ Przedwieczny władźca (co niebem szerokiem: I tobą samym i twym piekłem rządzi/ A pragnie zbawić każdego
przeklętego. A pewniebym był w tym potopie moich/ Plugáwych grzechow nie vszedł rąk twoich/ Przeklęty łowczy/ pewniebyś był nurzył Łodkę mą na dno/ iużbyś ią był kurzył Zarskim luczywem y ogniem śiárczanym/ Iakoś zwykł czynić tobie raz oddánym. Gdyć tyśiącami on przewoźnik stary/ Cháron przywoźi/ á płaszcza ná nim száry Trzęśie się/ kiedy ze wszytkiego biegu/ Po drugie swoy prum nápycha do brzegu. A ty przeklętą rozdarszy paszczękę/ Pędźisz nieszczęsne ná wieczną ich mękę. Ale że weyźrzał miłośiernym okiem/ Przedwieczny władźcá (co niebem szerokiem: Y tobą samym y twym piekłem rządźi/ A pragnie zbáwić każdego
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: B3
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
nie omięszkując sposobów któremi by swoję mógł wyswiadczyc przysługę IMSC Pan Pasek Brat i Towarzysz mój stak dalekiej od Granić Ojczystych Peregrynujący jakim by miał WMM Pannie przysłuzyć się praezentem deliberował długo. Bo przywiozł zdalekich krajów to, co lubo zdrogości i ceny ma wysokie u ludzi zalecenie. Ale że w Polsce zdawna znajome niespecjał. Przywozi z krajów to czego u nas i wśród Polski dostanie: Niemoda. Ale taki rarytet którego jeszcze dotąd i Niewidziała Polska. to jest specjał. Niech się odważny Jazon złotym popisuje Runem. po które do kolfida rezolwował się czyniąc to dla swojej. Niech Hippomenes przez wyrznienie złotego jabłba gładką pozyskuje przyjazn Atlanty ale tamte podarunki
nie omięszkuiąc sposobow ktoremi by swoię mogł wyswiadczyc przysługę IMSC Pan Pasek Brat y Towarzysz moy ztak dalekiey od Granić Oyczystych Peregrynuiący iakiem by miał WMM Pannie przysłuzyć się praezęntem deliberował długo. Bo przywiozł zdalekich kraiow to, co lubo zdrogosci y ceny ma wysokie u ludzi zalecenie. Ale że w Polszcze zdawna znaiome niespecyiał. Przywozi z kraiow to czego u nas y wsrod Polski dostanie: Niemoda. Ale taki rarytet ktorego ieszcze dotąd y Niewidziała Polska. to iest specyiał. Niech się odwazny Iazon złotym popisuie Runem. po ktore do kolfida rezolwował się czyniąc to dla swoiey. Niech Hippomenes przez wyrznienie złotego iabłba gładką pozyskuie przyiazn Attlanty ale tamte podarunki
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 80v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jednem zamknę słowie: niech ci da pokój, szczęście, długie zdrowie! Pierwsze mojego poddaństwa dowody, z onem ubogim garść ci niosę wody; mizerna poczta, ani jej licz w szyki między uczonych pism panegiryki, co do nowego zlatują się tronu, mądrych konceptów wziąwszy z Helikonu. Jeśli Bóg bierze, co mu kto przywozi, tak jedwab, jako i garść wełny koziej, na swój przybytek, nie gardź kroplą wody i ty, panie mój, którą twe ogrody z miałkiej-ć Śreniawy, lecz życzliwie rosi wierny poddany, uniżenie prosi, bez wszelkich względów i bez wszelkich prywat mówiąc z dobremi: “Vivat, vivat, vivat!”.
jednem zamknę słowie: niech ci da pokój, szczęście, długie zdrowie! Pierwsze mojego poddaństwa dowody, z onem ubogim garść ci niosę wody; mizerna poczta, ani jej licz w szyki między uczonych pism panegiryki, co do nowego zlatują się tronu, mądrych konceptów wziąwszy z Helikonu. Jeśli Bóg bierze, co mu kto przywozi, tak jedwab, jako i garść wełny koziéj, na swój przybytek, nie gardź kroplą wody i ty, panie mój, którą twe ogrody z miałkiej-ć Śreniawy, lecz życzliwie rosi wierny poddany, uniżenie prosi, bez wszelkich względów i bez wszelkich prywat mówiąc z dobremi: “Vivat, vivat, vivat!”.
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 85
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
Vitiosiorem , aż na koniec świat wszystek Tak zepsieje/ że trzeba sądnego dnia będzie. Nie posyłaj ty tedy synka Stanisławie Ma rada do obcych Źiem/ chybaby na krótki Czas i żeby przebieżał lekko te tam kraje I obaczył porządek w Miastach/ Municjach/ Którym nas cudzoziemcy nierównie przechodzą. Ale niech obyczajów z tamtąd nieprzywozi Zepsowanych/ i które nic w sobie nie mają Gruntownego/ tylko coś lekkości dostatkiem/ Jest tu i u nas szkoła. Pośli go do wojska Stanie mu to za za szkołą/ gdy się i niewczasów Przyvczy/ i w usłudze Ojczyzny zaprawi/ Pośli na różne wjazdy publiczne. Obróć go Do człowieka zacnego/
Vitiosiorem , áż ná koniec świát wszystek Ták zepsieie/ że trzebá sądnego dniá będźie. Nie posyłay ty tedy synká Stanisławie Ma rada do obcych Źiem/ chybaby na krotki Czás y żeby przebieżał lekko te tam kráie Y obaczył porządek w Miástách/ Municyách/ Ktorym nas cudzoźiemcy nierownie przechodzą. Ale niech obyczáiow z tamtąd nieprzywoźi Zepsowánych/ y ktore nic w sobie nie máią Gruntownego/ tylko coś lekkośći dostatkiem/ Iest tu y v nas szkołá. Pośli go do woyska Stanie mu to zá zá szkołą/ gdy się y niewczásow Przyvczy/ y w vsłudze Oyczyzny záprawi/ Pośli ná rożne wiazdy publiczne. Obroć go Do człowieká zacnego/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 122
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650