raczył, aby było, nas opuściwszy, z nim do Szwecji jachać, co nieboszczyk pan Firlej, wojewoda krakowski, z jednego pokojowego WKMci wyczerpnął był, który i to odkrył, żeś WKM. wszytkie a wszytkie (aż i on od Waksmana lichtarz z pokoju) rzeczy z sobą wziąć raczył. Co też arcyksiążęciu Maksymilianowi, którego w tem naszy przestrzegli, przyczyną było, iż nie przysiągł, skąd nieboszczyk pan wojewoda utwierdziwszy się, mnie, gdyśmy z Bytomia wyjachali, to opowiedział; co potym Rewel bardziej odkrył; potym drugi wstręt, kiedyś WKM. niektórym pp. senatorom tego się zwierzyć raczył, żeś nas
raczył, aby było, nas opuściwszy, z nim do Szwecyej jachać, co nieboszczyk pan Firlej, wojewoda krakowski, z jednego pokojowego WKMci wyczerpnął był, który i to odkrył, żeś WKM. wszytkie a wszytkie (aż i on od Waksmana lichtarz z pokoju) rzeczy z sobą wziąć raczył. Co też arcyksiążęciu Maksymilianowi, którego w tem naszy przestrzegli, przyczyną było, iż nie przysiągł, skąd nieboszczyk pan wojewoda utwierdziwszy się, mnie, gdyśmy z Bytomia wyjachali, to opowiedział; co potym Rewel bardziej odkrył; potym drugi wstręt, kiedyś WKM. niektórym pp. senatorom tego się zwierzyć raczył, żeś nas
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 277
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
i nieruchomej nie przepuszczą, ale wszystkie zabierają co jeno. mogą unieść. W pół dopołudń ledwie się p. pułkownik Elearski z swymi rotmistrzami przez gęstość onego jarmarku przecisnąwszy, więźniów co znaczniejszych, w obudwu onych zwycięstwach jednego dnia szczęśliwie pod Glockiem i Habelswerdem pojmanych, p. z Dunina hetmanowi polnemu oddali, prosząc aby je arcyksiążęciu imieniem wszystkiego wojska, na znak przysięgi jego ofiarował. I tamże zaraz hetmana pożegnali, który nie mogąc inaczej wdzięczności swej onych zacnych męstw Elearskich zwierzchownie pokazać, prócz godną ich męstwa pochwałą, mimo insze listy swe do cesarza j. m. prywatne, pod pretekstem paszportu, z swojej własnej chęci tam im przyznał otworzystym listem
i nieruchomej nie przepuszczą, ale wszystkie zabierają co jeno. mogą unieść. W pół dopołudń ledwie się p. pułkownik Elearski z swymi rotmistrzami przez gęstość onego jarmarku przecisnąwszy, więźniów co znaczniejszych, w obudwu onych zwycięstwach jednego dnia szczęśliwie pod Glockiem i Habelswerdem pojmanych, p. z Dunina hetmanowi polnemu oddali, prosząc aby je arcyksiążęciu imieniem wszystkiego wojska, na znak przysięgi jego ofiarował. I tamże zaraz hetmana pożegnali, który nie mogąc inaczej wdzięczności swej onych zacnych męstw Elearskich zwierzchownie pokazać, prócz godną ich męstwa pochwałą, mimo insze listy swe do cesarza j. m. prywatne, pod pretextem paszportu, z swojej własnej chęci tam im przyznał otworzystym listem
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 69
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
mężna.
Pod Wimpfen most przez Nekar przeszedłszy, traktował komisarz książęcia bawarskiego (o którym w przeszło pomienionym liście jest wzmianka wyrażona), aby się było wojsko pod Hejdelberg do Lajmen podemknęło, gdzie on sam z wojskiem książęcia bawarskiego leżał, chcąc podobno samem ukazaniem Elearów pod Hejdelbergiem, aby się miasto przestraszone poddało, jako potem arcyksiążęciu Spir, Worms i siła miast inszych za Renem uczyniło. Ale wojsko nie chcąc się bawić, prosto się puściło w lewo ku Durlachowi, stołecznemu miastu pomienionego jawnego rebelizanta książęcia badeńskiego. W którem ciągnieniu, iż przyszło zająć jednego dnia państwa Wirtemberskiego, w którem zawsze granicami wieszał się lud niemały, w bok nas równo z
mężna.
Pod Wimpfen most przez Nekar przeszedłszy, traktował komisarz książęcia bawarskiego (o którym w przeszło pomienionym liście jest wzmianka wyrażona), aby się było wojsko pod Hejdelberg do Lajmen podemknęło, gdzie on sam z wojskiem książęcia bawarskiego leżał, chcąc podobno samem ukazaniem Elearów pod Hejdelbergiem, aby się miasto przestraszone poddało, jako potem arcyksiążęciu Spir, Worms i siła miast inszych za Renem uczyniło. Ale wojsko nie chcąc się bawić, prosto się puściło w lewo ku Durlachowi, stołecznemu miastu pomienionego jawnego rebelizanta książęcia badeńskiego. W którem ciągnieniu, iż przyszło zająć jednego dnia państwa Wirtemberskiego, w którem zawsze granicami wieszał się lud niemały, w bok nas równo z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 89
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
. Pod czasem tedy tych traktatów wyprawiono na czatę N. Wojkowskiego porucznika czerwonej chorągwie, który szedłszy mimo Spir do Frankentalu zacnej fortecy albo twierdzy, a rajtary z tego miasta wywabiwszy, mimo tych co ich nasiekli, kilkunastu znacznych więźniów naimali, i z nimi się bez wszelkiej szkody swojej trzeciego dnia wróciwszy, a onych nazajutrz arcyksiążęciu przywiódłszy, zdumienie wielkie tak jemu samemu jako i wszystkim jego wojskom uczynili, i wielką pochwałę od niego, z wyrzucaniem na oczy wszystkim wojskom swoim, iż przez wszystek czas języka nikt nie dostał, a skoro Elearowie przyszli, alić ich piątego dnia hojną to obfitość otrzymali. Którą wdzięcznością arcyksiążęcą poruszeni Elearowie, od tego czasu
. Pod czasem tedy tych traktatów wyprawiono na czatę N. Wojkowskiego porucznika czerwonej chorągwie, który szedłszy mimo Spir do Frankentalu zacnej fortecy albo twierdzy, a rajtary z tego miasta wywabiwszy, mimo tych co ich nasiekli, kilkunastu znacznych więźniów naimali, i z nimi się bez wszelkiej szkody swojej trzeciego dnia wróciwszy, a onych nazajutrz arcyksiążęciu przywiódłszy, zdumienie wielkie tak jemu samemu jako i wszystkim jego wojskom uczynili, i wielką pochwałę od niego, z wyrzucaniem na oczy wszystkim wojskom swoim, iż przeż wszystek czas języka nikt nie dostał, a skoro Elearowie przyszli, alić ich piątego dnia hojną to obfitość otrzymali. Którą wdzięcznością arcyksiążęcą poruszeni Elearowie, od tego czasu
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 95
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
kwiatki Leopoldowe (dla różnych farb odzienia, a konfidencji w nich Leopoldowej, tak ich niektórzy zwali) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencji swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z triumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem ognie się znowu bardzo były zawzięły, które wszystko na Eleary składano, za
kwiatki Leopoldowe (dla różnych farb odzienia, a konfidencyi w nich Leopoldowej, tak ich niektórzy zwali) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencyi swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z tryumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem ognie się znowu bardzo były zawzięły, które wszystko na Eleary składano, za
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 97
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, do Spiru się wracał, a 7 chorągwi Elearów w polu go czekało prowadzić do Spiru, skoro z bramy wyjechał na strzelenie z łuku, nowina przyszła do pułkownika (arcyksiążęcia prowadzącego), iż jego wojsko zacnych koni z jakiejś wyspy wiodą bardzo wiele, i drudzy znowu po drugie się wpław wybierają. Co gdy zaraz arcyksiążęciu powiedział, rzecz mu się to niepodobna zrazu zdała, i owszem rozumiał iż to które insze stado czyjeś napadli. Wszakże trochę w pole wyjechawszy, a siła ich konie wiodących obaczywszy, gdy pułkownik skoczywszy, kilku (w błocie i glinach wspólnie z końmi jak co złego pomazanych) przyprowadził, obaczywszy po herbach iż z onego
, do Spiru się wracał, a 7 chorągwi Elearów w polu go czekało prowadzić do Spiru, skoro z bramy wyjechał na strzelenie z łuku, nowina przyszła do pułkownika (arcyksiążęcia prowadzącego), iż jego wojsko zacnych koni z jakiejś wyspy wiodą bardzo wiele, i drudzy znowu po drugie się wpław wybierają. Co gdy zaraz arcyksiążęciu powiedział, rzecz mu się to niepodobna zrazu zdała, i owszem rozumiał iż to które insze stado czyjeś napadli. Wszakże trochę w pole wyjechawszy, a siła ich konie wiodących obaczywszy, gdy pułkownik skoczywszy, kilku (w błocie i glinach wspólnie z końmi jak co złego pomazanych) przyprowadził, obaczywszy po herbach iż z onego
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 102
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
nie godzieło; wszakże w trzecim (który był z Sokala pisany) liście wyraziełem go, ukazawszy, jakim sposobem i pierwsze z arcyksiążęciem Ernestem praktyki do wiadomości mojej były przyszły, to jest, że własny sługa KiMci ultro do mnie przyszedł i powiedział mi o tym, iż to królestwo KiM. porzucić i nadto arcyksiążęciu Ernestowi pewnemi kondycjami (które mi zaraz odkrył, także sposób traktowania) spuścić je miał. A iż się to pierwsze prędko ziściło za deklaracją KiMci, nam niektórym senatorom, iż nas miał opuścić, uczynioną, tedy też z strony spuszczenia szwagrowi i temi (jako on powiedział) kondycjami wątpliwość mi żadna nie zostawała,
nie godzieło; wszakże w trzecim (który był z Sokala pisany) liście wyraziełem go, ukazawszy, jakim sposobem i pierwsze z arcyksiążęciem Ernestem praktyki do wiadomości mojej były przyszły, to jest, że własny sługa KJMci ultro do mnie przyszedł i powiedział mi o tym, iż to królestwo KJM. porzucić i nadto arcyksiążęciu Ernestowi pewnemi kondycyami (które mi zaraz odkrył, także sposób traktowania) spuścić je miał. A iż się to pierwsze prędko ziściło za deklaracyą KJMci, nam niektórym senatorom, iż nas miał opuścić, uczynioną, tedy też z strony spuszczenia szwagrowi i temi (jako on powiedział) kondycyami wątpliwość mi żadna nie zostawała,
Skrót tekstu: ZebrzSkryptCz_III
Strona: 140
Tytuł:
Skrypt in vim testamenti podany
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
śniadaniu u pana Wolkiesztejna, którego to była majętność, świeżo nabyta od Karła Żerotina za czterykroć sto tysięcy talerów, jako sam powiadał. Piękny tam pałac murowany, prawie pański. Stamtąd jechaliśmy na noc do Nickelszpurku, mil dwie, do kardynała Dietrikszteina, który na pół-mili dobrej wyjachał był przeciwko królewiczowi imci i arcyksiążęciu; ale królewic nie dał mu się poznać na ten czas, ani się z nim witał, i dla tego umyślnie ozad był pozostał, kszę imć pan kanclerz ze mną na miejscu jego w karecie z arcyksiążęciem siedział: tamże potem i kardynał usiadł, frasując się, iż królewicza imci nie mógł przywitać. Żartował z
śniadaniu u pana Wolkiesztejna, którego to była majętność, świeżo nabyta od Karła Żerotina za cztérykroć sto tysięcy talerów, jako sam powiadał. Piękny tam pałac murowany, prawie pański. Ztamtąd jechaliśmy na noc do Nickelszpurku, mil dwie, do kardynała Dietrikszteina, który na pół-mili dobréj wyjachał był przeciwko królewicowi jmci i arcyksiążęciu; ale królewic nie dał mu się poznać na ten czas, ani się z nim witał, i dla tego umyślnie ozad był pozostał, ksżę jmć pan kanclérz ze mną na miejscu jego w karecie z arcyksiążęciem siedział: tamże potém i kardynał usiadł, frasując się, iż królewica jmci nie mógł przywitać. Żartował z
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 20
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
, posłał koniuszego swego z kilką karoc po księcia pana kanclerza. Gdyśmy przyjeżdżali do pałacu zszedł sam arcybiskup ze wszystkich wschodów aż na dół, i tam książęcia imć pana kanclerza przyjął in publico. Królewicza, chociaj z cery zaraz poznał, którą się on wszędzie wydał, iż bardzo był podobny w strojach cudzoziemskich cesarzowi i arcyksiążęciu Leopoldowi, nie ukazał mu jednak żadnej ekstraordynaryjnej acoligencji, jedno i tak jako i drugich w kompanii przywitał, a na mnie spojrzawszy, plecoma ścisnął i jakby rzekł: „Czynię, co każecie, ale mi się gwałt dzieje.” - Szliśmy tak potem do pokojów: arcybiskup z książęciem obok, a my z
, posłał koniuszego swego z kilką karoc po księcia pana kanclérza. Gdyśmy przyjéżdżali do pałacu zszedł sam arcybiskup ze wszystkich wschodów aż na dół, i tam książęcia jmć pana kanclérza przyjął in publico. Królewica, chociaj z cery zaraz poznał, którą się on wszędzie wydał, iż bardzo był podobny w strojach cudzoziemskich cesarzowi i arcyksiążęciu Leopoldowi, nie ukazał mu jednak żadnej extraordynaryjnéj acoligencyi, jedno i tak jako i drugich w kompanii przywitał, a na mnie spojrzawszy, plecoma ścisnął i jakby rzekł: „Czynię, co każecie, ale mi się gwałt dzieje.” - Szliśmy tak potém do pokojów: arcybiskup z książęciem obok, a my z
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 31
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
że mało co było trzeźwych począwszy od starszych aż do młodszych, chociaj nie schodziło nam przez wszystek ten czas bytności naszej u arcyksiążęcia na takowej uczcie, zasiadając obecnie z tymi pany grofami, ludźmi zaiste bardzo grzecznymi i obyczajnymi. Na wieczerzą wróciliśmy się znowu do Eyzenheymu, którą nam dał, to jest królewiczowi imci i arcyksiążęciu i wszystkiej drugiej kompanii, w domu nobilitatis provincialis baron Rauenstein dobrym dostatkiem i przygotowaniem: tam dołożył albo dolał komu z obiadu miejsce w żołądku zostawało.
5. Tamże.
6. Rzeczy wszystkie do Bazylei wyprawiliśmy, a sami do wsi Hapsen nazwanej jechaliśmy. Stąd książę imć pan kanclerz i ja pożegnawszy arcyksiążęcia jechali
że mało co było trzeźwych począwszy od starszych aż do młodszych, chociaj nie schodziło nam przez wszystek ten czas bytności naszéj u arcyksiążęcia na takowéj uczcie, zasiadając obecnie z tymi pany grofami, ludźmi zaiste bardzo grzecznymi i obyczajnymi. Na wieczerzą wróciliśmy się znowu do Eyzenheymu, którą nam dał, to jest królewicowi jmci i arcyksiążęciu i wszystkiéj drugiéj kompanii, w domu nobilitatis provincialis baron Rauenstein dobrym dostatkiem i przygotowaniem: tam dołożył albo dolał komu z obiadu miejsce w żołądku zostawało.
5. Tamże.
6. Rzeczy wszystkie do Bazylei wyprawiliśmy, a sami do wsi Hapsen nazwanéj jechaliśmy. Ztąd książę jmć pan kanclerz i ja pożegnawszy arcyksiążęcia jechali
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 83
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854