przeszło przez Dunaj, a tymczasem, aby tententu końskiego słyszeć nie było, bito haniebnie z armat z fortecy tak mocno, iż wojsko tureckie, które było w retranszamentach ataku i tak blisko miasta, nie słyszało, aż na ten czas, gdy ich w retranszamentach atakowano, których wypędzono, baterię i całą robotę zepsuto, armaty i moździerze pozabierano, tak iż nazajutrz na temże miejscu całe wojsko cesarskie ord de batalie stało w uszykowanych trzech kolumnach dla wielkich gór i dla przeszkód winnic, która batalia 20^go^ Julii zaczęła się tym sposobem i niespodzianie. Książę Eugeniusz chcąc wiedzieć co za szyk turecki, gdy odstąpić dalej turcy jak o pół mili od miasta
przeszło przez Dunaj, a tymczasem, aby tententu końskiego słyszeć nie było, bito haniebnie z armat z fortecy tak mocno, iż wojsko tureckie, które było w retranszamentach attaku i tak blizko miasta, nie słyszało, aż na ten czas, gdy ich w retranszamentach atakowano, których wypędzono, bateryę i całą robotę zepsuto, armaty i moździerze pozabierano, tak iż nazajutrz na témże miejscu całe wojsko cesarskie ord de batalie stało w uszykowanych trzech kolumnach dla wielkich gór i dla przeszkód winnic, która batalia 20^go^ Julii zaczęła się tym sposobem i niespodzianie. Książę Eugeniusz chcąc wiedzieć co za szyk turecki, gdy odstąpić daléj turcy jak o pół mili od miasta
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 378
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. to jest jeden Koronny, drugi Litewski. Powinni być Szlachta Posessyonaci, przysięgać według Statutu, gdzie im i to dołożone, że wszelki Prowent z Starostw wyznaczony, czyli z kądynąd, powinni na sam munderunek i potrzebę wszelką Artyleryj obracać. Dependencją mają od Hetmanów swego Narodu, i z Konsensem Hetmańskim powinni Prowenta na Armaty, i inną Artylerią tak z Kwarty naznaczone, jako i z Starostw ekspendować i Ekonomią wojenną oporządzać, a na[...] Zimię rachować się Stanom z percepty i ekspensy, o czym Konstytucje 1637. 1638. 1653. 1655. KORONNI.
Pierwszy Generał Artyleryj był Paweł Grodzicki, któremu zaraz przez Prymasa Kasztelana Krakowskiego i Marszałka Poselskiego
. to jest jeden Koronny, drugi Litewski. Powinni być Szlachta Possessyonaći, przyśięgać według Statutu, gdźie im i to dołożone, że wszelki Prowent z Starostw wyznaczony, czyli z kądinąd, powinni na sam munderunek i potrzebę wszelką Artyleryi obracać. Dependencyą mają od Hetmanów swego Narodu, i z Konsensem Hetmańskim powinni Prowenta na Armaty, i inną Artyleryą tak z Kwarty naznaczone, jako i z Starostw expendować i Ekonomią wojenną oporządzać, á na[...] Symie rachować śię Stanom z percepty i expensy, o czym Konstytucye 1637. 1638. 1653. 1655. KORONNI.
Pierwszy Generał Artyleryi był Paweł Grodźicki, któremu zaraz przez Prymasa Kasztelana Krakowskiego i Marszałka Poselskiego
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 213
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
dworem Nawiedzić oboźne chaty?
Nie mogą-ć być straszne te chłody I następujące mrozy, Gdy może płomień twej urody Popalić nasze obozy.
Jeśli się boisz postrzelenia, Darmo o się chodzisz czule, Bo ciebie, gdyś cale z kamienia, Żadne się nie imą kule.
Masz też mocniejsze na obronę Cekauzy swe i armaty, Rzucając z oczu w każdą stronę Kule ogniste, granaty.
A tym masz nad nieprzyjaciele, Że się mu złoży żelazem, I chybia też, a ty zaś śmiele W serce trafiasz każdym razem.
Przybądź tedy, bo w tym zaćmieniu Słońca mego niebytności Zda mi się, żem ja w oblężeniu, A że
dworem Nawiedzić oboźne chaty?
Nie mogą-ć być straszne te chłody I następujące mrozy, Gdy może płomień twej urody Popalić nasze obozy.
Jeśli się boisz postrzelenia, Darmo o się chodzisz czule, Bo ciebie, gdyś cale z kamienia, Żadne się nie imą kule.
Masz też mocniejsze na obronę Cekauzy swe i armaty, Rzucając z oczu w każdą stronę Kule ogniste, granaty.
A tym masz nad nieprzyjaciele, Że się mu złoży żelazem, I chybia też, a ty zaś śmiele W serce trafiasz każdym razem.
Przybądź tedy, bo w tym zaćmieniu Słońca mego niebytności Zda mi się, żem ja w oblężeniu, A że
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 301
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
myśląc wiele, Odkrył go i obrócił na nieprzyjaciele. Puklerz Atlantów, dziwnej i cudownej mocy, Uraził prześladowców Rugierowych oczy, Że skoro nań wejźrzeli, zarazem olśnęli I spadać w morze z galer na szyję poczęli.
LI.
Jeden, który na zamku wysokiem pilnował I tego dnia straż swoję zwykłą odprawował, Skoro postrzegł armaty, w dzwon bije na wieży: Lud się na dźwięk gromadzi i do portu bieży. Strzelba gęsta z mocnych baszt bez przestanku biła Na armatę, co cnego Rugiera goniła; Zewsząd mu wyprawione posiłki bieżały, Że nakoniec ujechał bezpieczny i cały.
LII.
Cztery nadobne panie na brzeg przyjechały, Co ludzie zgromadzone w
myśląc wiele, Odkrył go i obrócił na nieprzyjaciele. Puklerz Atlantow, dziwnej i cudownej mocy, Uraził prześladowców Rugierowych oczy, Że skoro nań wejźrzeli, zarazem olśnęli I spadać w morze z galer na szyję poczęli.
LI.
Jeden, który na zamku wysokiem pilnował I tego dnia straż swoję zwykłą odprawował, Skoro postrzegł armaty, w dzwon bije na wieży: Lud się na dźwięk gromadzi i do portu bieży. Strzelba gęsta z mocnych baszt bez przestanku biła Na armatę, co cnego Rugiera goniła; Zewsząd mu wyprawione posiłki bieżały, Że nakoniec ujechał bezpieczny i cały.
LII.
Cztery nadobne panie na brzeg przyjechały, Co ludzie zgromadzone w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 209
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
A Chmielnicki tym czasem Obóz i ozdoby Nasze jeszcze odzierał. Do której się doby Zabawiwszy na łupie: zaczym jedno minąć Najcieży Konstantynów, darmo było ginąć I tak pilno uciekać, kiedy nikt nie gonił. Jeźli nawet Osiński (prócz co ich uronił Na on czas przeprawą) uwiódł swe Żołdaty, Zbroje, i porzucone zbierając Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy się nasycił Cale Hultaj, żeby tej, którą z-tąd uchwycił Kosztownej okazji nie upuścił próżno, Poszedł prosto ku Lwowu, wyprawiwszy różno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraje, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczaje, Z Półki niezmierzonemi. Aż się gdzieś i ożywa I w
A Chmielnicki tym czásem Oboz i ozdoby Nasze ieszcze odźierał. Do ktorey sie doby Zábáwiwszy na łupie: zaczym iedno minąć Nayćieży Konstantynow, darmo było ginąć I tak pilno ućiekać, kiedy nikt nie gonił. Ieźli náwet Osinski (procz co ich uronił Ná on czás przeprawą) uwiodł swe Zołdaty, Zbroie, i porzucone zbieraiąc Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy sie nasyćił Cále Hultay, żeby tey, ktorą z-tąd uchwyćił Kosztowney okázyey nie upuścił prożno, Poszedł prosto ku Lwowu, wypráwiwszy rożno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraie, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczáie, Z Połki niezmierzonemi. Aż sie gdzieś i ożywa I w
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 35
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, przyjmiecie. Co wymówił ledwie: Acz Książę zaperzony, nieco się sturbuje, Wszakże za te przynamniej cheć mu podziekuje: Którą, mógłby zaczasem po nim znać wzajemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoju, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuje machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wziął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cóż? w-was ufa, i waszą tak srogim jest ligą. Aza kiedyż nasze ją żelaza rozstrzygą Bóg zdarzy sprawiedliwy! który sam to widząc, I wszelkim się ludzi złych towarzystwem brzydząc, Jako proch pod nogami,
, przyymiećie. Co wymowił ledwie: Acz Xiąże zaperzony, nieco sie zturbuie, Wszakże zá te przynamniey cheć mu podźiekuie: Ktorą, mogłby zaczasem po nim znać wzáiemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoiu, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuie machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wźiął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cosz? w-was ufa, i waszą tak srogim iest ligą. Aża kiedyż nasze ią żelaza rozstrzygą Bog zdarzy spráwiedliwy! ktory sam to widząc, I wszelkim sie ludźi złych towárzystwem brzydząc, Iáko proch pod nogami,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 63
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z-chrostami w-które naprzągł chłopów A blisko ich parował naszychże Okopów, Werni, mijaj, (wołając) stój ujezdzaj dali, Jużeż Lachów nie będziem więcej dobywali: Hody, hody. lakoby o posiełku czując Z- Królem blisko, a naszych przez to dementując, Zdał się w-rzeczy uchodzić, i rzuczać Armaty Którym czasem, na koło owe aparaty Podemknąwszy pod nasze nie widomie Wały, Ukazał się ze swoich, które przewyższały Wszytkie insze, a przy nich poutykał owe Jako wieże do góry drabiny sturmowe W-ziemi, darnem, i gliną trojako przesuty. Z-obrostów zaś Baterie do Dział i Reduty Nakształt gór powynosił.
z-chrostami w-ktore naprzągł chłopow A blisko ich parował naszychże Okopow, Werni, miiay, (wołaiąc) stoy uiezdzay dali, Iużeż Lachow nie bedźiem wiecey dobywali: Hody, hody. lakoby o posiełku czuiąc Z- Krolem blisko, á naszych przez to dementuiąc, Zdał sie w-rzeczy uchodźić, i rzuczáć Armaty Ktorym czásem, na koło owe appáraty Podemknąwszy pod nasze nie widomie Wáły, Ukazał sie ze swoich, ktore przewyższały Wszytkie insze, a przy nich poutykał owe Iáko wieże do gory drabiny sturmowe W-źiemi, darnem, i gliną troiako przesuty. Z-obrostow záś Batterye do Dziáł i Reduty Nákształt gor powynośił.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 74
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wszelki przeciwności impet górować się i natarczywie narażać, zgoła we wszytkim i zawsze mężnie i odważnie postępować. Ale jakoż tej dogodzić się może obligacji, gdzie serca nie masz, kiedy to na pierwszy zaraz ogień upada albo na najmniejsze żyły zacięcie mdleje i obumiera. Darmo mi, miły inżynierze, przy kuflu i piwnym zaciągu swoim armaty rychtujesz, fortece, wały, aprosze i szyki po stołach delinujesz, kiedy sam na to wszytko albo przez perspektywę patrzysz z daleka, albo wstyd i obelgę serca swojego łożysz, kiedy ci stempel w oczach jako kartan straszny, kiedy ci huk lada strzelby nogi zaraz podcina. Darmo miejscem rejestru swojego gorujesz, kiedy
wszelki przeciwności impet górować się i natarczywie narażać, zgoła we wszytkim i zawsze mężnie i odważnie postępować. Ale jakoż tej dogodzić się może obligacyi, gdzie serca nie masz, kiedy to na pierwszy zaraz ogień upada albo na najmniejsze żyły zacięcie mdleje i obumiera. Darmo mi, miły indzinierze, przy kuflu i piwnym zaciągu swoim armaty rychtujesz, fortece, wały, aprosze i szyki po stołach delinujesz, kiedy sam na to wszytko albo przez perspektywę patrzysz z daleka, albo wstyd i obelgę serca swojego łożysz, kiedy ci stempel w oczach jako kartan straszny, kiedy ci huk lada strzelby nogi zaraz podcina. Darmo miejscem rejestru swojego gorujesz, kiedy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 185
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mając inszej broniej/ ani oręża/ wziął trzy kije z tych/ co kucharz gotował na ogień: a gdy mu tego bronił kucharz/ uderzył go Jakimowski w głowę tak dobrze/ że zaraz padł od tego razu/ i umarł. A dodawszy drugim dwiema kijów; skoczył zatym do sztytu/ gdzie zwykli więc chować Turcy armaty barzo wiele: ale zastąpił mu Żołnierz jeden Greczyn pokurczony/ z dobytą szablą; w tym Marek porwawszy żerdź z ognia/ począł się z nim uganiać; i choć już był raniony w lewą stronę głowy/ i w łopatkę/ zmógł jednak tego żołnierza/ i zabił. Wpadszy potym na tył Galery/ dostał broni/
máiąc inszey broniey/ áni oręża/ wźiął trzy kiie z tych/ co kucharz gotował ná ogien: á gdy mu tego bronił kucharz/ vderzył go Jakimowski w głowę ták dobrze/ że záraz padł od tego rázu/ y vmárł. A dodawszy drugim dwiemá kiiow; skoczył zátym do sztytu/ gdźie zwykli więc chowáć Turcy ármaty bárzo wiele: ále zástąpił mu Zołnierz ieden Greczyn pokurczony/ z dobytą száblą; w tym Márek porwawszy żerdź z ogniá/ począł się z nim vgániáć; y choć iuż był rániony w lewą stronę głowy/ y w łopátkę/ zmogł iednák tego żołnierzá/ y zábił. Wpadszy potym ná tył Galery/ dostał broni/
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
W ciągnieniu, wstępnym bojem, Komunikiem iść, alias bez Wozów, Jetko Żołd, Hyberna, Chleb zimowy, Dyspartymenta, Dystrybuta, Moderunek, albo Rynsztunek. Dymisa, alias Licencja Hetmana, lub Komendę mającego dana Żołnierzowi odjechania z Wojska dla Negocjacyj. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szufe, Rogatki, Szachownica, która jest adynstar Chorągwi z różnych kolorów w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Żołd, Łuk, Strzała, Kroj, co się Tatarskim zowie wraz terminem Sajdak. Jest to oręże wszytkich prawie Azy- SCJENCJA o TERMINACH.
atyckich Narodów, owszem całego podobno przedtym
W ciągnieniu, wstępnym boiem, Kommunikiem iść, alias bez Wozow, Ietko Zołd, Hyberna, Chleb zimowy, Dyspartymenta, Dystrybuta, Moderunek, albo Rynsztunek. Dimisa, alias Licencya Hetmana, lub Kommendę maiącego dana Zolnierzowi odiechania z Woyska dla Negocyacyi. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szuffe, Rogatki, Szachownica, ktora iest adinstar Chorągwi z rożnych kolorow w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Zołd, Łuk, Strzała, Kroy, co się Tatarskim zowie wraz terminem Saydak. Iest to oręże wszytkich prawie Azy- SCYENCYA o TERMINACH.
atyckich Narodow, owszem całego podobno przedtym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 82
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755