Zona zmarła/ z chucią krzyknie/ Po Jukach koń sadniwy/ teraz sobie wytchnie. Fraszek. Sensiperda.
ZAżywszy Sensiperdy z tąd matle językiem/ Dawnoć on Causiperdą a nie Causidykiem. O Banicie.
BAnit umarł/ i rzekł ktoś/ na jego pogrzebie/ Niemiał tu locum standi/ tasz będzie miał w niebie. Astrologowi.
STraciłeś naty Astrologu kupi/ Na niebieś mądry/ a na ziemi głupi. Drażnisz Plejady/ wiklesz Oriony/ A tego niewiesz/ jak orać zagony. Nakrącasz Sfery/ wartujesz Matezy/ A grunt z niedbalstwa nieorany leży. Lepiej przy zniwie/ widzieć zeńców kupę/ Niźli Niebieskim Babom/ patrzyć
Zoná zmárłá/ z chućią krzyknie/ Po Iukách koń sadniwy/ teraz sobie wytchnie. Frászek. Sensiperdá.
ZAżywszy Sensiperdy z tąd mátle iężykiem/ Dawnoć on Causiperdą á nie Causidikięm. O Bánićie.
BAnit vmárł/ y rzekł ktoś/ ná iego pogrzebie/ Niemiał tu locum standi/ tász bęndźie miał w niebie. Astrologowi.
STráćiłeś náty Astrologu kupi/ Ná niebieś mądry/ á ná źiemi głupi. Draźnisz Pleiády/ wiklesz Oriony/ A tego niewiesz/ iák oráć zagony. Nákrącasz Sphaery/ wártuiesz Máthezy/ A gront z niedbálstwá nieorány leży. Lepiey przy zniwie/ widźieć zeńcow kupę/ Niźli Niebieskim Bábom/ pátrzyć
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 74
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
chociaż by też semotis rationibus na który czas czas pisany prognostyk nie ziścił się, na to nikomu Astrologowie asekuracyj nie dają, ani się zapisują w Grodzie, ani przysięgają; bo to są propozycje nie konieczne, lecz między nie omylną, i rzeczą być mogącą średnie; zaczym łatwiej jest prawdę powiedzieć chociaż głupiemu, niżeli najmędrszemu Astrologowi wszystko nieodmiennie prognostykować: ale ponieważ mamy eksperyment, tak wiele propozycyj fałszywych lubo mądrego Kalendarznika (jako się pokazały) czegoż by się sam miał dziwować, chociaż by w Kalendarzach częstokroć trafiało się tak dalekich od nie omylnej prawdy ewentów, jak Niebo od Ziemi! To się tylko w nim osobliwie prawdzi co Sapient Pański,
choćiaż by też semotis rationibus na ktory czas czas pisany prognostyk nie źiśćił się, na to nikomu Astrologowie assekuracyi nie daią, ani się zapisuią w Grodźie, ani przyśięgaią; bo to są propozycye nie konieczne, lecz między nie omylną, y rzeczą bydź mogącą srzednie; zaczym łatwiey iest prawdę powiedźieć choćiaż głupiemu, niżeli naymędrszemu Astrologowi wszystko nieodmiennie prognostykować: ale ponieważ mamy experiment, tak wiele propozycyi fałszywych lubo mądrego Kalendarznika (iako się pokazały) czegoż by się sam miał dźiwować, choćiaż by w Kalendarzach częstokroć trafiało się tak dalekich od nie omylney prawdy ewentow, iak Niebo od Ziemi! To się tylko w nim osobliwie prawdźi co Sapient Panski,
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: L2v
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
i tam wychowywają barzo wiele młodzieńców w takiej nauce i w obyczajach/ iż też samiż heretycy posyłają tam syny swe/ którzy się do domów wracają Katolikami. Ciż Ojcowie mają w tejże Diecesiej drugie dwoje Kolegia: jedno w Konfluencji mieście/ a drugie w Heiligenstad/ na granicach Włoskich: co podało okazją jednemu Astrologowi Luteranowi/ iż nie dawnych lat opowiedział/ że prędko Jesuici mieli posieść wszytkę prowincją. Nie daleko Heiligenstad/ jest miasto Molus/ w którym nie barzo dawno Ministrowie Luterscy/ wydali sposób modlitw przeciw Turkowi/ Papieżowi/ i przeciw Jezuitom. Erford miasto w Turyngiej/ wszytko prawie (jakośmy już przypomnieli) jest Luterstwem zarażone
y tám wychowywáią bárzo wiele młodźieńcow w tákiey náuce y w obyczáiách/ iż też sámiż haeretycy posyłáią tám syny swe/ ktorzy się do domow wracáią Kátholikámi. Ciż Oycowie máią w teyże Dioecesiey drugie dwoie Collegia: iedno w Confluentiey mieśćie/ á drugie w Heiligenstad/ ná gránicách Włoskich: co podáło occásią iednemu Astrologowi Luteranowi/ iż nie dawnych lat opowiedźiał/ że prędko Iesuići mieli pośieść wszytkę prouincią. Nie dáleko Heiligenstad/ iest miásto Molus/ w ktorym nie bárzo dawno Ministrowie Luterscy/ wydáli sposob modlitw przećiw Turkowi/ Papieżowi/ y przećiw Iezuitom. Erford miásto w Turingiey/ wszytko práwie (iákosmy iuż przypomnieli) iest Luterstwem záráżone
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 15
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
jaką Fortunę Niebo go wzpomoże? Wziąwszy Dziecięcia imię i tytuły, Astrolog, kryśli na karcie cyrkuły; A potym z strachem Książęcia przestrzeże: Niech ta dziecina Lwa się tylko strzeże, Wszystko mu dobre gwiazdy obiecują, Tylko, się Lwa strzec złego, przykazują. Książę uwierzył, jako prorokowi; Alem zapomniał, że Astrologowi Zdało się, aby do dwudziestu tylo Lat, strzec ode lwa, syna jego było. Ten tedy ociec o syna troskliwy, Chcący przypadek taki nieszczęśliwy Odwrócić, w sobie tak już konkluduje: Wyniść z Pałacu krokiem zakazuje. Pałac obszerny dla niego budują, W ozdoby wszystkie ściany adornują, Żeby znośniejsze uczynić więzienie, Wszystkie
iaką Fortunę Niebo go wzpomoże? Wźiąwszy Dźiećięćia imię i tytuły, Astrolog, kryśli na karćie cyrkuły; A potym z strachem Kśiążęćia przestrzeże: Niech ta dźiećina Lwa śię tylko strzeże, Wszystko mu dobre gwiazdy obiecuią, Tylko, śię Lwa strzedz złego, przykazuią. Kśiążę uwierzył, iako prorokowi; Alem zapomniał, że Astrologowi Zdało śię, aby do dwudźiestu tylo Lat, strzedz ode lwa, syna iego było. Ten tedy oćiec o syna troskliwy, Chcący przypadek taki nieszczęśliwy Odwroćić, w sobie tak iuż konkluduie: Wyniść z Pałacu krokiem zakazuie. Pałac obszerny dla niego buduią, W ozdoby wszystkie śćiany adornuią, Żeby znośnieysze uczynić więźienie, Wszystkie
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 39
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731