lubo podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twój zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z ziemie, z prochu, z mizernej perzyny Takie rozumem swym wywiedzie czyny, A dopieroż ten co naturą władnie I co ją stworzył, potrafi w to snadnie, Że choć w proch pojdziem, w atomy znikniemy, Znowu w chwalebnych ciałach postaniemy. A teraz żeśmy popiół, proch i glina, Niż się rozsypiem, nalejmy w się wina. 722. Treny żałosne Jej Mości paniej Konstancji Słuszczanki Denhofowej, wojewodzinej pomorskiej etc. etc. po świętej pamięci JE. Mości panu Władysławie hrabi Denhofie, wojewodzie pomorskim, podskarbim ziem
lubo podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twoj zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z ziemie, z prochu, z mizernej perzyny Takie rozumem swym wywiedzie czyny, A dopieroż ten co naturą władnie I co ją stworzył, potrafi w to snadnie, Że choć w proch pojdziem, w atomy znikniemy, Znowu w chwalebnych ciałach postaniemy. A teraz żeśmy popioł, proch i glina, Niż się rozsypiem, nalejmy w się wina. 722. Treny żałosne Jej Mości paniej Konstantiej Słuszczanki Denhoffowej, wojewodzinej pomorskiej etc. etc. po świętej pamięci JE. Mości panu Władysławie hrabi Denhoffie, wojewodzie pomorskim, podskarbim ziem
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 504
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
obawiał się jednak, aby jego nowa nauka nie była nie bezpieczna: bo nic nie jest tak zdradliwego u dworu, jako człowiek, który nie spodziewa się żadnej nagrody za swoje cnoty, ani się tez boi żadnej kary za ekscesa. Dariusz był mocno wyperswadowany, że swawola czyniła złych Królów i złych poddanych, a że Atomy o których nauczał Demokryt prowadziły młodych ludzi do wielkiej rozpusty, kazał mu Król powiedzieć, aby się udał do Egiptu przykazując najmędrszym swoim Magom, (to jest Księży) żeby zabraniali, aby ta nowa nauka nie szyrzyła się, i żeby perswadowali pospólstwu, że ten który nauczał, sam temu nie wierzył. Co zaś był
obáwiał się iednák, áby iego nowa náuká nie byłá nie bespieczna: bo nic nie iest ták zdrádliwego u dworu, iáko człowiek, ktory nie spodźiewa się żádney nágrody zá swoie cnoty, áni się tez boi żádney káry zá excesa. Dáryusz był mocno wyperswádowány, że swawola czyniłá złych Krolow y złych poddánych, á że Atomy o ktorych náuczał Demokryt prowádźiły młodych ludźi do wielkiey rospusty, kázał mu Krol powiedźieć, áby się udáł do Egiptu przykázuiąc naymędrszym swoim Mágom, (to iest Xięży) żeby zábrániáli, áby tá nowá náuká nie szyrzyłá się, y żeby perswádowáli pospolstwu, że ten ktory náuczáł, sam temu nie wierzył. Co záś był
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: E2v
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
Nie upor we mnie taką dzikość sprawił, Ale jak bym się przed ciebie stawiła, Jakiej by mię wstyd sromoty nabawił, Zle z szat, gorzej z cnot, a niewieście zwłaszcza Być obnażoną, rzuć mi swego płaszcza. O gdyby nim grzech, nie ciało zasłonić, Bo to czas zmiele, w subtelne atomy, Ale Duch wieczny, gdzież się ma uchronić Przed BOGIEM? który wszystkiego wiadomy, Proch z ciała oddam w klepsydry czasowi Duszę przy nogach, rzucę JEZUSOWI. Strach mię przeraził słysząc Świętą Panią, Tak że się ledwie nie staję kamieniem, Odwracam oczy, a niosę płaszcz za nią, Ze mię nie znawszy wołała
Nie upor we mnie táką dzikość spráwił, Ale iák bym się przed ciebie stáwiła, Jákiey by mię wstyd sromoty nábawił, Zle z szat, gorzey z cnot, á niewieście zwłaszcza Bydź obnażoną, rzuć mi swego płaszcża. O gdyby nim grzech, nie ciało zásłonić, Bo to czas zmiele, w subtelne atomy, Ale Duch wieczny, gdzież się ma uchronić Przed BOGIEM? ktory wszystkiego wiadomy, Proch z ciała oddam w klepsydry czasowi Duszę przy nogach, rzucę JEZUSOWI. Strach mię przeraził słysząc Swiętą Panią, Ták że się ledwie nie staię kámieniem, Odwrácam oczy, á niosę płaszcz zá nią, Ze mię nie znáwszy wołała
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 162
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Jej się nie ważył, ani drogą krętą, Miny podsadzić, która grunt porusza, Imię Fortecy było, ludzka Dusza. Z kąd zaś od Stwórcy wzieła swój fundament, Pytać się o to nikt z nas nie odważy,
Mój nie potrafi wyrazić atrament, Prędzej ciekawość mózg w głowie wysmaży, Prędzej zrachuje w klepsydrze atomy, Niźli kto pojmie, co duch niewidomy. Dość że to twierdzą, BÓG w tak czystym polu, Lokował, kędy ciernia głogu ostu, Nie było, nawet czarnego kąkolu, Ziemia nieznała wychudłego postu, Miejsce delicyj, obszerności krokiem, Nikt nie wymierzył, ani przejrzał okiem. Same Fortecę śliczności strukturą, Ozdobił
, Jey się nie ważył, áni drogą krętą, Miny podsadzić, ktora grunt porusza, Jmię Fortecy było, ludzka Dusza. Z kąd zaś od Stworcy wzieła swoy fundament, Pytać się o to nikt z nas nie odważy,
Moy nie potrafi wyrazić atrament, Prędzey ciekawość mozg w głowie wysmaży, Prędzey zráchuie w klepsydrze atomy, Niźli kto poymie, co duch niewidomy. Dość że to twierdzą, BOG w ták czystym polu, Lokował, kędy ciernia głogu ostu, Nie było, náwet czarnego kąkolu, Ziemia nieznała wychudłego postu, Mieysce delicyi, obszerności krokiem, Nikt nie wymierzył, áni przeyrzał okiem. Same Fortecę śliczności strukturą, Ozdobił
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 177
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Ciemność z jasnością dzielił, Miesiąc, Gwiazdy, Słońce, I w Niebieskiej Planety, on ustawił gońce. Ziemię, Powietrze, Ogień, Wodę, i żywioły Postawił, i sam sączył wilgoć w zimne doły, Ograniczył Powietrze, zawiesił świat cały, Aby obłoki ziemię w koło okrążały; Ptaki, zwierze, gadziny, atomy motyle, Stworzył potym Człowieka w tej co widzisz sile: Gdy stworzył siedmiodniowe Elementów dziło, Z gliny ulepił Męża, tchnoł w nim Duszę siłą; Ruchawą i rozumną, a wraz z uspionego Wyjął żebro, dał formę rodzaju naszego. Przezwał Adamem Męża, Ewę przydał Zoną, Osadził w Raju z mocą zupełnie w krzewioną
Ciemność z iasnośćią dźielił, Miesiąc, Gwiazdy, Słońce, Y w Niebieskiey Planety, on ustawił gońce. Ziemię, Powietrze, Ogień, Wodę, y żywioły Postawił, y sam sączył wilgoć w zimne doły, Ograniczył Powietrze, zawiesił świat cały, Aby obłoki ziemię w koło okrążały; Ptaki, zwierze, gadźiny, átomy motyle, Stworzył potym Człowieka w tey co widźisz śile: Gdy stworzył siedmiodniowe Elementow dźiło, Z gliny ulepił Męża, tchnoł w nim Duszę śiłą; Ruchawą y rozumną, á wraz z uspionego Wyiął żebro, dał formę rodzaiu naszego. Przezwał Adamem Męża, Ewę przydał Zoną, Osadźił w Raiu z mocą zupełnie w krzewioną
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: C2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Początki powtórnemi raczej, a nie pierwszemi nazwać się powinny, i z innej jakiejsi pierwszej muszą być złożone materyj.
11. Cóż tedy, i jaka jest, ta pierwsza, a powszechna wszystkim dotkliwym rzeczom materia? Gassendus, który dawną Epikura Filozofią, i wcale zarzuconą, wskrzesił, i z wielu błędów oczyścił, utrzymuje Atomy, to jest subtelne materyj partikuły od Boga stworzone, które są pełne, i różnych figur; i lubo mają części, jednakowoż dla osobliwej swojej twardości są nierozdzielne, jako też dla wielkiej szczupłości, pod ludzkie nie podpadają zmysły. Te tedy Atomy zaraz po swoim od Boga stworzeniu wzruszone, tak różne, które widziemy,
Początki powtornemi raczey, a nie pierwszemi nazwać się powinny, y z inney iakieysi pierwszey muszą bydź złożone materyi.
11. Coż tedy, y iaka iest, ta pierwsza, a powszechna wszystkim dotkliwym rzeczom materya? Gassendus, który dawną Epikura Filozofią, y wcale zarzuconą, wskrzesił, y z wielu błędow oczyścił, utrzymuie Atomy, to iest subtelne materyi partikuły od Boga stworzone, które są pełne, y rożnych figur; y lubo maią części, iednakowoż dla osobliwey swoiey twardości są nierozdzielne, iako też dla wielkiey szczupłości, pod ludzkie nie podpadaią zmysły. Te tedy Atomy zaraz po swoim od Boga stworzeniu wzruszone, tak rożne, które widziemy,
Skrót tekstu: ChróśSFizyka
Strona: 23
Tytuł:
Fizyka doświadczeniami potwierdzona
Autor:
Samuel Chróścikowski
Drukarnia:
Drukarnia Scholarum Piarum J.K.Mci i Rzeczypospolitej
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1764
Data wydania (nie wcześniej niż):
1764
Data wydania (nie później niż):
1764
podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twój zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z prochu, z ziemie i z lekkiej perzyny Takie rozumem swym wywiedzie czyny, A dopieroż Ten, co naturą władnie I co ją stworzył, potrafi w to snadnie, Że choć w proch pójdziem, w atomy znikniemy, Znowu w chwalebnych ciałach powstajemy. A teraz, żeśmy popiół, proch i glina, Póki nie pomrzem, napijmy się wina! BANKIET NIEPOSPOLITY
Były wilcze pasztety i kiełbasy lisie, Para żab szpikowanych na głębokiej misie, Źwierzciadło do rosołu, z chrzanem barskie mydło I do ostrego pieprzu wyrwanty i szydło, Obuch
podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twój zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z prochu, z ziemie i z lekkiej perzyny Takie rozumem swym wywiedzie czyny, A dopieroż Ten, co naturą władnie I co ją stworzył, potrafi w to snadnie, Że choć w proch pójdziem, w atomy znikniemy, Znowu w chwalebnych ciałach powstajemy. A teraz, żeśmy popiół, proch i glina, Póki nie pomrzem, napijmy się wina! BANKIET NIEPOSPOLITY
Były wilcze pasztety i kiełbasy lisie, Para żab szpikowanych na głębokiej misie, Źwierzciadło do rosołu, z chrzanem barskie mydło I do ostrego pieprzu wyrwanty i szydło, Obuch
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 265
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975