ć pokazano, A potym się skryć prędko pod ziemię kazano. O nieposzlakowany w drogach twoich, Boże! Któż kiedy zbrodzić twoje tajemnice może? Jak wiele takich żyje, którzy dla swych zbrodni, I słonecznego światła zażywać niegodni, Niegodni deptać ziemie, a tego godności I takich cnot chwalebnych w najpierwszej młodości W nierozkwitłym pączewiu Atropos łakoma Jakoś nielitościwymi uszczknęła rękoma?
Nie takiej ci pociechy, ojcze żałościwy Po tym synu doczekać miał twój włos szedziwy, Miał ci on w twe i w przodków wstąpiwszy strzemiona Sprawić, żeby te zacne żyły w nim imiona. Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie
ć pokazano, A potym się skryć prędko pod ziemię kazano. O nieposzlakowany w drogach twoich, Boże! Ktoż kiedy zbrodzić twoje tajemnice może? Jak wiele takich żyje, ktorzy dla swych zbrodni, I słonecznego światła zażywać niegodni, Niegodni deptać ziemie, a tego godności I takich cnot chwalebnych w najpierwszej młodości W nierozkwitłym pączewiu Atropos łakoma Jakoś nielitościwymi uszczknęła rękoma?
Nie takiej ci pociechy, ojcze żałościwy Po tym synu doczekać miał twoj włos szedziwy, Miał ci on w twe i w przodkow wstąpiwszy strzemiona Sprawić, żeby te zacne żyły w nim imiona. Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 430
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, który na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrów a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już śmierć za pasem. I dlatego też rachując godziny Wszytkie przeszłego swojego żywota, W których plac święta otrzymała cnota, Które się cale przeżyły bez winy, A widząc, że tych liczby niezrownane Z tymi, które się przeciwiły cnocie, Że bez poprawy duszy
lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, ktory na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrow a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już śmierć za pasem. I dlatego też rachując godziny Wszytkie przeszłego swojego żywota, W ktorych plac święta otrzymała cnota, Ktore się cale przeżyły bez winy, A widząc, że tych liczby niezrownane Z tymi, ktore się przeciwiły cnocie, Że bez poprawy duszy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 467
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
,
Ale tak we dwoje, Nie mijając łokcia, Ja za twoje, ty za moje, Pijmy do paznokcia! NA WESTCHNIENIE
Jedno westchnienie tak cię uraziło, Okrutna, chociaż nieumyślne było; Jednaż nas wina przecię porównała: Jam nie chcąc westchnął, tyś nie chcąc słyszała. DO WIAROŁOMNEJ
Ty wieczna, której Atropos ni Kloto Szkodzić nie może, niezmazana cnoto, I ty, czystości, ty wiaro, ty statku, I godna po tych cnotach na ostatku Chodzić, miłości — płaczcie wszytkie cnoty, Bo ona wasza radość i pieszczoty, Ona tak śliczna dziewczyna, tak święta, W której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie
,
Ale tak we dwoje, Nie mijając łokcia, Ja za twoje, ty za moje, Pijmy do paznokcia! NA WESTCHNIENIE
Jedno westchnienie tak cię uraziło, Okrutna, chociaż nieumyślne było; Jednaż nas wina przecię porównała: Jam nie chcąc westchnął, tyś nie chcąc słyszała. DO WIAROŁOMNEJ
Ty wieczna, której Atropos ni Kloto Szkodzić nie może, niezmazana cnoto, I ty, czystości, ty wiaro, ty statku, I godna po tych cnotach na ostatku Chodzić, miłości — płaczcie wszytkie cnoty, Bo ona wasza radość i pieszczoty, Ona tak śliczna dziewczyna, tak święta, W której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 98
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, gdzie pierwsze fortropy? Jako szli Niemcy, licząc w marszu stopy? A jako nasi ochotnie skoczyli, Szumnie kopije i dzidy skruszyli A potym szable, pałasze, koncerze Krwią napoili do syta i szczerze. Jak wiele więźniów znaczniejszych pojmano? Potym co fortec obronnych pobrano? Kogo fortuna w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i mieczem w tureckie powiaty? Jak wielka zdobycz wzięta, jakie zbiory? Jaka armata i jakie splendory? Jak na zwycięstwa tego odgłos szumny, Trzech części świata zadrżały kolumny? Jako nakoniec król traktował w kole, Jakby obegnać Konstantynopole? Abo w nagrodę pracy tej
, gdzie pierwsze fortropy? Jako szli Niemcy, licząc w marszu stopy? A jako nasi ochotnie skoczyli, Szumnie kopije i dzidy skruszyli A potym szable, pałasze, koncerze Krwią napoili do syta i szczerze. Jak wiele więźniow znaczniejszych pojmano? Potym co fortec obronnych pobrano? Kogo fortuna w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i mieczem w tureckie powiaty? Jak wielka zdobycz wzięta, jakie zbiory? Jaka armata i jakie splendory? Jak na zwycięstwa tego odgłos szumny, Trzech części świata zadrżały kolumny? Jako nakoniec krol traktował w kole, Jakby obegnać Konstantynopole? Abo w nagrodę pracy tej
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 288
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
powszechnym zdaniem Autorów idącego. Amphibia jednak Kircher z Arki nie ekskluduje, jakom wyżej namienił.
Czy chwalebna Rzecz Polowanie?
GDyby się spytać grobowych Marmurów, nie jeden by zawołał z tamtąd, że goniąc Zwierza, śmierć ugonił. Niż dobiegł do harapu, trafił do grobu. Nie jeden gdy za Zwierzem rześko skacze, Atropos go troczy. Czy o Zwierzętach osobliwych
mało karki, nogi, ręce połamali w polu, wielu zażyło divertimentu z życia do wieczności. Czy jeden Saliens in montibus, transiliens colles, poszedł pod Smycz nie ubłaganej Libityni? Gończy to Pies, natarczywy Brytan Lachesis, uczyni cię Akteonem, et praedam suis Canibus: Fatalny to
powszechnym zdaniem Autorow idącego. Amphibia iednak Kircher z Arki nie exkluduie, iakom wyżey namienił.
Czy chwalebna Rzecz Polowanie?
GDyby się spytać grobowych Marmurow, nie ieden by zawołał z tamtąd, że goniąc Zwierza, śmierć ugonił. Niż dobiegł do harapu, trafił do grobu. Nie ieden gdy za Zwierzem rzesko skacze, Atropos go troczy. Czy o Zwierzętach osobliwych
mało karki, nogi, ręce połamali w polu, wielu zażyło divertimentu z życia do wieczności. Czy ieden Saliens in montibus, transiliens colles, poszedł pod Smycz nie ubłaganey Libityni? Gończy to Pies, natarczywy Brytan Lachesis, uczyni cię Akteonem, et praedam suis Canibus: Fatalny to
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 593
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zwać godzi zwadą świadectwo, które miłość wwodzi. Jużem chciał milczeć, ale Sława rzecze: "Słuchaj, Kabalin póki z gór pociecze, dokąd i cytry, i spinety nowe brzmieć będą, dotąd pióra Korwinowe. Głód, niekiedy mistrz, nauczył psyttaka here wymówić, lecz Korwina ptaka mistrzyni nauk – miłość nauczyła, Atropos dzika choć go oprawiła, przecię ślad swojej zostawił wymowy, dając nam przykład z siebie dziś domowy". VII
Miser homo! Quare omni hora te non disponis? Cogita te iam mortuum, quem scis necessario moriturum. Distingue, qualiter oculi vertentur in capite, venae rumpentur in corpore et cor scindetur dolore. Ipse cotidianus
zwać godzi zwadą świadectwo, które miłość wwodzi. Jużem chciał milczeć, ale Sława rzecze: "Słuchaj, Kabalin póki z gór pociecze, dokąd i cytry, i spinety nowe brzmieć będą, dotąd pióra Korwinowe. Głód, niekiedy mistrz, nauczył psyttaka here wymówić, lecz Korwina ptaka mistrzyni nauk – miłość nauczyła, Atropos dzika choć go oprawiła, przecię ślad swojej zostawił wymowy, dając nam przykład z siebie dziś domowy". VII
Miser homo! Quare omni hora te non disponis? Cogita te iam mortuum, quem scis necessario moriturum. Distingue, qualiter oculi vertentur in capite, venae rumpentur in corpore et cor scindetur dolore. Ipse cotidianus
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 60
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
potrzebie/ Gdy i mnie postrzelono ciężko/ oraz ciebie. Dwiema kulmi szkodliwie. Gdyśmy się leczeli/ Cyrulik rzekł/ jak się dziś ci oba skrewnili. Fraszek. Nagrobek
I. M. P. GOSZCZYMIŃSKIEMU Tów: Husarskiemu. Tą Goszczymiński leży przysuty Mogiłą/ Zalecon i urodą i waleczną siłą. Które kiedy Atropos przymioty widziała/ Wpięknym i mężnym oraz zakochać musiała. Stąd darskiego Jonaka/ zazdroszczący światu/ Do podziemnego z sobą wzięła go warsztatu. Komusz zajadła Ksieni/ w okrucieństwie złoży/ Gdy się nad sobie lubym i w miłości srozy. Cortezz,
Gładkać ona/ leć szpetne insze ma przymioty/ Niźli urody/ więcej trzeba
potrzebie/ Gdy y mnie postrzelono ćięszko/ oraz ćiebie. Dwiemá kulmi szkodliwie. Gdyśmy sie leczeli/ Cyrulik rzekł/ iák sie dźiś ći obá skrewnili. Frászek. Nagrobek
I. M. P. GOSZCZYMINSKIEMU Tow: Husárskiemu. Tą Goszczyminski lezy przysuty Mogiłą/ Zálecon y vrodą y waleczną śiłą. Ktore kiedy Atropos przymioty widźiáłá/ Wpięknym y mężnym oraz zákocháć muśiáłá. Ztąd dárskiego Ionaká/ zazdrosczący świátu/ Do podźiemnego z sobą wźięłá go wársztátu. Komusz záiádła Xieni/ w okrućieństwie złozy/ Gdy sie nád sobie lubym y w miłośći srozy. Cortezz,
Głádkać oná/ leć szpetne insze ma przymioty/ Niźli vrody/ więcy trzebá
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 52
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
pokoju nie pozwalała. Kupidynowi darował Łuk do ubijania serc nikczemnych, konfortatiwą zajuszonych furfantów. Trzem parkom pod utraceniem poczciwości, rozkazując prząść Sztamlett żywota ludzkiego ustawicznie śmiertelnego. T. Chociażby te wszystkie Urzędy na tandetę wyniesiono, upewniąm żadenby i babki za nie nie podał. Ale tym Parkom jakie imiona. B. Cloto, Atropos, i Lachesis są nazwane, i są Siostry kochane. Pierwsza trzyma kądziel, druga przędąc zwija na wrzeciono, a trzecia urywa wedla swej fantasiej uprzędziony Sztamlett. Te tedy usiadszy za rozkazaniem zgrzybiałego Starca, przędły sztamlett żywota przędąc pierwszego wieku, sztamlett złota, wtórego sztamlett srebra, a trzeciego sztamlett miedzi, a czwartego który
pokoiu nie pozwaláłá. Kupidynowi dárował Łuk do vbiiánia serc nikczemnych, kõfortátiwą záiuszonych furfántow. Trzem parkom pod vtráceniem poczćiwośći, roskázuiąc prząść Sztámlett żywotá ludzkiego vstáwicznie śmiertelnego. T. Choćiażby te wszystkie Vrzędy ná tándetę wynieśiono, vpewniąm żadenby y bábki zá nie nie podał. Ale tym Parkom iákie imioná. B. Cloto, Atropos, y Láchesis są názwáne, y są Siostry kocháne. Pierwsza trzyma kądźiel, druga przędąc zwiia ná wrzećiono, á trzećia vrywa wedla swey phántásiey vprzędźiony Sztámlett. Te tedy vśiadszy zá roskazániem zgrzybiáłego Stárcá, przędły sztámlett żywotá przędąc pierwszego wieku, sztámlett złotá, wtorego sztámlett srebrá, á trzećiego sztámlett miedźi, á czwartego ktory
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 28
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Ośma. Ampikowc Mopsus. Przeobrażenia Blizńcowie Kastor i Polluks. Tegiejska Atalanta wieprza dzikiego postrzeliła na przód. Księga Ośma. Latonia Diana. OEnides Meleager dokonywa go. Przeobrażenia Nonakrycka Atalanta. Meleager Pleksipa i Toksea wuje swe zabija. Altea matka Meleagrowa w żalu po braciej. Trzy siostry Parki są, Klotos, Lachesis, Atropos te żywot ludzki przeda. Księga Ośma. kij żywotny Altea wynosi. Palić go chce i nie chce. Trzy jedze piekielne Alekto Tysyfone Megara. Przeobrażenia Wraża go nawet w ogień. Meleager się skwarzy. Księga Ośma. Meleagrowego żywota koniec. Siostry po nim w ciężkim smutku. Meleagrowe Siostry w ptaki. Teseus do
Osma. Ampikowc Mopsus. Przeobráżenia Bliźńcowie Kástor y Pollux. Tegieyska Atalántá wieprzá dzikiego postrzeliłá na przod. Kśięgá Osma. Latonia Diáná. OEnides Meleager dokonywa go. Przeobráżęnia Nonákrycká Atálántá. Meleáger Plexipá y Toxea wuie swe zábija. Altea mátka Meleágrowa w żalu po bráćiey. Trzy śiostry Párki są, Klotos, Láchesis, Atropos te żywot ludzki przeda. Kśięgá Osma. kiy żywotny Altea wynosi. Palić go chce y nie chce. Trzy iedze piekielne Alekto Tysyphone Megará. Przeobráżęnia Wraża go náwet w ogień. Meleáger się skwarzy. Kśięgá Osma. Meleágrowego żywotá koniec. Siostry po nim w ciężkim smutku. Meleágrowe Siostry w ptáki. Teseus do
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 216
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Dafnis się dziwuje i gęśli od ust przy nich odejmuje, a tyś starł z nimi w słowieńskim języku, stanąwszy w gęstym przeciwko nim szyku. XXX. LUTNIA JANA KOCHANOWSKIEGO WIELKIEGO POETY POLSKIEGO
Powiedz, spłodzona w Czarnym córko Lesie, gdzie Bóg myśli twe i z nadzieją niesie, jako kochanka w krętym bluszczu twego skryła Atropos do lochu ciemnego?
Skryła, lecz Sława na dwurogim wierzchu nie zna przy zdroju Pegazowym smierzchu i tuszy Muzom, że przy jego grobie Helikon nowy ubudują sobie.
To ja, a ona tak mi na to rzecze: Pierwej do Pontu Dunaj dnem uciecze i wiślnym grzbietem ustaną komiegi, pierwej w gorącym Lwie upadną śniegi,
Dafnis się dziwuje i gęśli od ust przy nich odejmuje, a tyś starł z nimi w słowieńskim języku, stanąwszy w gęstym przeciwko nim szyku. XXX. LUTNIA JANA KOCHANOWSKIEGO WIELKIEGO POETY POLSKIEGO
Powiedz, spłodzona w Czarnym córko Lesie, gdzie Bóg myśli twe i z nadzieją niesie, jako kochanka w krętym bluszczu twego skryła Atropos do lochu ciemnego?
Skryła, lecz Sława na dwurogim wierzchu nie zna przy zdroju Pegazowym smierzchu i tuszy Muzom, że przy jego grobie Helikon nowy ubudują sobie.
To ja, a ona tak mi na to rzecze: Pierwej do Pontu Dunaj dnem uciecze i wiślnym grzbietem ustaną komiegi, pierwej w gorącym Lwie upadną śniegi,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 273
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995