miasta twego płakałbyś ruiny, Tak wszytkie giną ręki ludzkiej czyny.
Niedźwiedź w kagańcu a koń na łyczaku My (lecz to teraz), przy Diony synie Nie urwiemy się, choć na pajęczynie.
Klej z wiśni ciecze, żywica z świerszczaku, Na starym dębie porasta mchu wiele, Na naszych ręku rodzą się bąbele.
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych promieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby Wprzód gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie:
miasta twego płakałbyś ruiny, Tak wszytkie giną ręki ludzkiej czyny.
Niedźwiedź w kagańcu a koń na łyczaku My (lecz to teraz), przy Dyony synie Nie urwiemy się, choć na pajęczynie.
Klej z wiśni ciecze, żywica z świerszczaku, Na starym dębie porasta mchu wiele, Na naszych ręku rodzą się bąbele.
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych promieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby wprzod gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie:
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 366
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
większe przychodzi mu na pomoc i tak rękę rozgrzewa. 27. Czemu gdy wre woda z garca wybiega przez wierzch? Zbytnim ciepłem woda odmienia się w powietrze, a jedna kropelka wody w wielką część powietrza, i tę wodę napełnia ją, a miejsca potrzebując większego, z garnca wybiegają i wodę wyrzucają, i z tąd bąbele we wrzący wodzie się czynią. 28. Czemu powietrze zagrzane większego miejsca potrzebuje? Bo jest rzadsze, rzadka zaś jest rzecz ta, która tąż będąc i więcej nic nie mając niż pierwej, większe miejsce zastępuje, niż kiedy była gęsta: to zaś tak dzieje, iż każda cząsteczka się rozciąga, i więcej miejsca
większe przychodzi mu ná pomoc y ták rękę rozgrzewa. 27. Czemu gdy wre wodá z gárcá wybiega przez wierzch? Zbytnim ćiepłem wodá odmięnia się w powietrze, á iedná kropelká wody w wielką część powietrza, y tę wodę nápełnia ią, á mieyscá potrzebuiąc większego, z gárncá wybiegáią y wodę wyrzucáią, y z tąd bąbele we wrzący wodźie się czynią. 28. Czemu powietrze zágrzane większego mieyscá potrzebuie? Bo iest rzadsze, rzadka zaś iest rzecz tá, ktora tąż będąc y więcey nic nie máiąc niż pierwey, większe mieysce zástępuie, niż kiedy była gęsta: to záś ták dźieie, iż káżda cząsteczká się rośćiąga, y więcey mieyscá
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 53
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
nad to iż lżejszy jest niż woda, na wierzch wychodzi. 22. Czemu na morze deszcz pada? Dżdżysta woda iżejsza niż morska, dla tego niż się zmiesza z morską, po niej pływa, a tym czasem niektóre morskie rybki chwytają tę wodę i cieszą się oną. 23. Czemu kamień w wodę wrzuciwszy, bąbele na wierzh wychodzą? Do rzeczy prawie każdej klii się powietrze, to kamięń z sobą do wodnego dna niesie: a iż powietrze lżejsze niż woda, wychodzi z wody, a woda je subtelną swoją klejowatością okrywając, bąbel czyni. 24. Czemu woda z ryny nie prosto spada? Bo z impetem bieży który ją rzuca
nád to iż lżeyszy iest niż wodá, ná wierzch wychodzi. 22. Czemu ná morze deszcz páda? Dzdzysta wodá iżeyszá niż morska, dla tego niż się zmiesza z morską, po niey pływa, á tym czásem niektore morskie rybki chwytáią tę wodę y ćieszą się oną. 23. Czemu kámień w wodę wrzućiwszy, bąbele ná wierzh wychodzą? Do rzeczy práwie káżdey klii się powietrze, to kámięń z sobą do wodnego dná nieśie: á iż powietrze lżeysze niż woda, wychodzi z wody, á wodá ie subtelną swoią kliiowátośćią okrywáiąc, bąbel czyni. 24. Czemu wodá z ryny nie prosto spada? Bo z impetem bieży ktory ią rzuca
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 62
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
gdy się pali nie miłą wydaje wonią? Wszytkie rzeczy złej są woniej które się z ciała rodzą, jako włosy paznogcie, brud główny, bo takie mają w sobie tłustość która się gdy piecze smród wydaje. 55. Czemu się pióro spalone kurczy? Bo ma w sobie tłustość która się smaży, a zatym idzie w bąbele te zaś tu gromadę czyniąc muszą inne miejsca kurczyć. 56. Czemu sam Element ognia potrzebuje czymby się karmił? Bo gdy go używamy nie ma swej własnej materyj. 57. Czemu ogień wszytko w popiół obraca? Bo klii którym się rzeczy wiązą suszy i tak się rozsypują. 58. Czemu ogień nie ma własnej
gdy się pali nie miłą wydáie wonią? Wszytkie rzeczy złey są woniey ktore się z ćiáłá rodzą, iáko włosy páznogćie, brud głowny, bo tákie máią w sobie tłustość ktora się gdy piecze smrod wydáie. 55. Czemu się pioro spalone kurczy? Bo ma w sobie tłustość ktora się smáży, á zátym idźie w bąbele te záś tu gromádę czyniąc muszą inne mieyscá kurczyć. 56. Czemu sam Element ogniá potrzebuie czymby się karmił? Bo gdy go używamy nie ma swey własney máteryi. 57. Czemu ogień wszytko w popioł obraca? Bo klii ktorym się rżeczy wiązą suszy y ták się rozsypuią. 58. Czemu ogień nie ma własney
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 78
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
sposobem: Weźmi pół łota Much Hiszpańskich na proch startych, a pomieszawszy je skwasem zrób Plastr, a rozdziel go na dwie równe części. Ten plastr smaruj na kawałek miękkiej skory tak wielki jak Talar i przyłóż na łysty. Zawiąż potym nogi szeroką bandażą płócienną, i niech te plastry przez 18 godzin leżą. Potym odwiązawszy bąbele wyciągnione wokoło oberzni, i plastry z maści Basiliczanej przyłóż na rany, aby zajątrzały. Lecz jeśliby te rany po kilku dniach wysychać zaczęły, tedy świeży proszek z much Hiszpańskich ztą maścią zmieszaj, bo te bąbele przynamniej przez 8. lub 12. dni humory ciągnąć powinne. Gdy się choremu poprawia, i kiedy rany
sposobem: Weźmi puł łota Much Hiszpańskich na proch ztartych, a pomieszawszy je zkwasem zrob Plastr, a rozdziel go na dwie rowne częśći. Ten plastr smaruj na kawałek miękkiey skory tak wielki jak Talar y przyłoż na łysty. Zawiąż potym nogi szeroką bandażą płoćienną, y niech te plastry przez 18 godzin leżą. Potym odwiązawszy bąbele wyćiągnione wokoło oberzni, y plastry z maśći Basiliczaney przyłoż na rany, aby zajątrzały. Lecz jeśliby te rany po kilku dniach wysychać zaczęły, tedy świeży proszek z much Hiszpańskich ztą maśćią zmieszaj, bo te bąbele przynamniey przez 8. lub 12. dni humory ćiągnąć powinne. Gdy śię choremu poprawia, y kiedy rany
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 73
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
łysty. Zawiąż potym nogi szeroką bandażą płócienną, i niech te plastry przez 18 godzin leżą. Potym odwiązawszy bąbele wyciągnione wokoło oberzni, i plastry z maści Basiliczanej przyłóż na rany, aby zajątrzały. Lecz jeśliby te rany po kilku dniach wysychać zaczęły, tedy świeży proszek z much Hiszpańskich ztą maścią zmieszaj, bo te bąbele przynamniej przez 8. lub 12. dni humory ciągnąć powinne. Gdy się choremu poprawia, i kiedy rany te mają być zagojone, tedy tylko zamiast przerzeczonego plastru, liście jarmużowe śmietaną albo też świeżym niesolonym masłem nasmarowane na nie przykładaj, a tedy się wkilku dniach zagoją.
§. X. Chory niech często ale
łysty. Zawiąż potym nogi szeroką bandażą płoćienną, y niech te plastry przez 18 godzin leżą. Potym odwiązawszy bąbele wyćiągnione wokoło oberzni, y plastry z maśći Basiliczaney przyłoż na rany, aby zajątrzały. Lecz jeśliby te rany po kilku dniach wysychać zaczęły, tedy świeży proszek z much Hiszpańskich ztą maśćią zmieszaj, bo te bąbele przynamniey przez 8. lub 12. dni humory ćiągnąć powinne. Gdy śię choremu poprawia, y kiedy rany te mają bydz zagojone, tedy tylko zamiast przerzeczonego plastru, liśćie jarmużowe śmietaną albo też świeżym niesolonym masłem nasmarowane na nie przykładaj, a tedy śię wkilku dniach zagoją.
§. X. Chory niech często ale
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 73
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
nieboże pęcaku!
Niedźwiedź w kagańcu, a koń na łyczaku, My (lecz nie teraz) przy cnym Kupidynie — Nie urwiemy się, choć na pajęczynie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Klej z wiśni ciecze, żywica z świerczaku, Na starym dębie mchu porasta wiele, Na naszych ręku rodzą się bąbele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych kamieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Włóczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie, Toż i my czyńmy na to
nieboże pęcaku!
Niedźwiedź w kagańcu, a koń na łyczaku, My (lecz nie teraz) przy cnym Kupidynie — Nie urwiemy się, choć na pajęczynie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Klej z wiśni ciecze, żywica z świerczaku, Na starym dębie mchu porasta wiele, Na naszych ręku rodzą się bąbele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych kamieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Włóczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie, Toż i my czyńmy na to
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 63
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975