wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z gory po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 349
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
in oculo fratris ubogiego szlachcica, a na trabem swoich korupcyj kretami zostali. Porachujmy jeno się, M. Panowie, ze szkatułami, a naprzód z sumnieniem: jako pełne są dla utrzymania cudzych interesów cudzego, a nie grosza, ale tysiąców. Tak to widzę nie tylko prawa, ale już i sejmiki jako pajęczyna, bąk się przebija, a na muchę wina. Za czym, M. Panowie, życzyłbym, żeby kocieł garncowi w tej mierze nie przyganiał, gdy obaj smolą.
Szlachcic.
M. Panowie, za nasze myto jeszcze nas pobito. My według afektacyj W.M.M. Państwa utrzymujemy na sejmikach ich interesa
in oculo fratris ubogiego szlachcica, a na trabem swoich korupcyj kretami zostali. Porachujmy jeno się, M. Panowie, ze szkatułami, a naprzód z sumnieniem: jako pełne są dla utrzymania cudzych interesów cudzego, a nie grosza, ale tysiąców. Tak to widzę nie tylko prawa, ale już i sejmiki jako pajęczyna, bąk się przebija, a na muchę wina. Za czym, M. Panowie, życzyłbym, żeby kocieł garncowi w tej mierze nie przyganiał, gdy obaj smolą.
Szlachcic.
M. Panowie, za nasze myto jeszcze nas pobito. My według affektacyj W.M.M. Państwa utrzymujemy na sejmikach ich interessa
Skrót tekstu: BystrzPolRzecz
Strona: 128
Tytuł:
Polak sensat ...
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
posłano. Ślub im dawał ksiądz cietrzew, grzywacz stał z kropidłem. A gołąbek, jako żaczek, niósł ogień z kadzidłem. Kruk na akcie kuchmistrzował, gawroni warzyli, A ubodzy wróblikowie kuchcikami byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w
posłano. Ślub im dawał ksiądz cietrzew, grzywacz stał z kropidłem. A gołąbek, jako żaczek, niósł ogień z kadzidłem. Kruk na akcie kuchmistrzował, gawroni warzyli, A ubodzy wróblikowie kuchcikami byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 610
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Dzieci. Malarska Inwencja, Symbolistów Imaginacja, Kaznodziejów Energia, tak oczom Ludzkim te Spectaculum i erudycję obiitiunt, jakby była nie omylnej prawdy Historia, i codzienna eksperiencja. Co jeżeli tak jest, teraźniejszy disiudicabit dyskurs.
Naprzód sciendum, że Pellicanus zowie się à pelle canâ, od piór bialich Inaczej się nazywa Onocrotalus, alias bąk na Rusi Baba Zowie się i Platea. Autorowie piszą, że są duplicis generis: Jedne są wodne, drugie ziemskie, albo lądowe Miejsce mu naznaczają około Nilu rzeki w pustyniach Egipskich. Hieronim, Augustyn, Isidorus, Albertus Magnus, i inni u Gesnera; Kircher zaś in Arca Nòé z różnych świadczy relacyj, że
Dzieci. Malarska Inwencya, Symbolistow Imaginacya, Kaznodzieiow Energia, tak oczom Ludzkim te Spectaculum y erudycyę obiitiunt, iakby była nie omylney prawdy Historya, y codzienna experyencya. Co ieżeli tak iest, teraznieyszy disiudicabit dyskurs.
Naprzod sciendum, że Pellicanus zowie się à pelle canâ, od pior bialych Inaczey się nazywa Onocrotalus, alias bąk na Rusi Baba Zowie się y Platea. Autorowie piszą, że są duplicis generis: Iedne są wodne, drugie ziemskie, albo lądowe Mieysce mu naznaczaią około Nilu rzeki w pustyniach Egypskich. Hieronim, Augustyn, Isidorus, Albertus Magnus, y inni u Gesnera; Kircher zaś in Arca Nòé z rożnych świadczy relacyi, że
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 125
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
cytowanej mówi. Ze co Poetowie i Malarze temu przyznawają Ptakowi, mieć trzeba za fałsz: i Fabułę Żeby jednak tak Godnym i Wielkim Powagi i Mądrości Antorom nie zdaliśmy się detrahere: satiùs trzymać że Pellicani nômine ma się rozumieć Sęp jakiś Egipski in Sensu Gesnera: albo że to nie ten jest co Onocrotalut, alias bąk z łyżkowatym pyskiem, z workiem pod szyją wielkim, który się przy Polskich znajduje stawach i rzekach, siebie rybkami, nie Dzieci krwią własną karmiący. A naostatek, choć takiego nie masz in retum natura Ptaka, jakiego nam Święci Hieronim Augustyn, Izydor, Albertus Magnus opisują, oni non errarunt, takową zdawna
cytowaney mowi. Ze co Pòétowie y Malarze temu przyznawaią Ptakowi, mieć trzeba za fałsz: y Fabułę Zeby iednak tak Godnym y Wielkim Powagi y Mądrości Antorom nie zdaliśmy się detrahere: satiùs trzymać że Pellicani nômine ma się rozumieć Sęp iakiś Egypski in Sensu Gesnera: albo że to nie ten iest co Onocrotalut, alias bąk z łyszkowatym pyskiem, z workiem pod szyią wielkim, ktory się przy Pòlskich znáyduie stawach y rzekach, siebie rybkami, nie Dzieci krwią własną karmiący. A naostatek, choć takiego nie masż in retum natura Ptaka, iakiego nam Swięci Hieronim Augustyn, Izydor, Albertus Magnus opisuią, oni non errarunt, takową zdawna
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 126
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ i niemylnie poczym idzie. Gdy człowiek według codziennego doświadczenia przez grzechy powszednie/ powoli dalej a dalej się zawodzi w przestępstwo/ wprawuje się/ ośmiela/ i traci owę świętą bojaźń obrazy Boskiej. Przez co sumienie się rozpostrzenia/ przez które to szpary/ wlatając drobne muszki/ taką uczynią dziurę/ że i gruby bąk/ i brzydki nietoperz wleci: małe grzechy jako jagodki połykając/ nie długo wielki śmiertelny kęs przełkniesz skąd jako pewną rzecz wnieść każdy tak może. Ten dobrowolnie samochcąc niedba o grzechy powszednie/ co nie widzisz wpadnie w śmiertelne. Nie wierny na male/ kradnie snopy/ pochwili będzie kradł kopy. Ecll: 14
/ y niemylnie poczym idźie. Gdy człowiek według codźiennego doświadczeniá przez grzechy powszednie/ powoli daley á daley się záwodźi w przestępstwo/ wprawuie się/ ośmiela/ y traći owę świętą boiaźń obrázy Boskiey. Przez co sumienie się rospostrzeniá/ przez ktore to spary/ wlátaiąc drobne muszki/ táką uczynią dźiurę/ że y gruby bąk/ y brzydki nietoperz wleći: małe grzechy iáko iágodki połykaiąc/ nie długo wielki śmiertelny kęs przełkniesz zkąd iáko pewną rzecz wnieść káżdy ták może. Ten dobrowolnie samochcąc niedba o grzechy powszednie/ co nie widźisz wpadnie w śmiertelne. Nie wierny ná male/ kradnie snopy/ pochwili będzie kradł kopy. Ecll: 14
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 55
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
: ale to czynię dla miłych przyjaciół. Na co mu Sumnienie już barziej żałosne i bolesne: Jedli cudzy siłę jego, a on nie wiedział. A on już obie zatuliwszy dusze i ciała swego uszy/ sporo dopełnia/ choć już nazbyt pełno; i dotego mu na koniec przyszło iż racząc sobie opił się jako bąk/ że też ledwo się na ziemię nie obalił/ gdyby go cudze ręce i nogi nie podniosły/ i położyły na łożu nazwanym Grób duszą umarłych/ a ciałem jakoby żywych; a tak zasnął jako bydlę nie rozumne/ i spełniło się ono Ducha Z. Odpoczywał na drożdżach swoich. Zaczym i to poszło iż opuścił dziękować
: ále to czynię dla miłych przyiáćioł. Ná co mu Sumnienie iuż barźiey żałosne y bolesne: Iedli cudzy śiłę iego, á on nie wiedźiał. A on iuż obie zatuliwszy dusze y ciáłá swego vszy/ sporo dopełniá/ choć iuź názbyt pełno; y dotego mu ná koniec przyszło iż rácząc sobie opił się iáko bąk/ że też ledwo się ná źiemię nie obalił/ gdyby go cudze ręce y nogi nie podniosły/ y położyły ná łożu názwanym Grob duszą vmárłych/ á ćiáłem iákoby żywych; á ták zasnął iáko bydlę nie rozumne/ y spełniło się ono Duchá S. Odpoczywał ná drożdzách swoich. Záczym y to poszło iż opuśćił dźiękowáć
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 10
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
przezorni ostrowidzowie. Festucam widzą in oculo Fratris ubogiego Szlachcica, a na trabem swoich korupcyj kretami zostali. Porachujmy się jeno Mości Panowie z szkatułami, a naprzód z sumnieniem: jako pełne są dla utrzymania cudzych interesów, cudzego a nie grosza ale tysiąców. Tak to widzę nie tylko prawa ale już i Sejmiki jako pajęczyna, bąk się przebija, a na muchę wina. Zaczym Mości Panowie życzyłbym, żeby kocieł garcowi, w tej mierze nie przyganiał, gdy obaj smolą.
Szlachcic. Mości Panowie za nasze myto jeszcze nas pobito. my według afektacyj Waszeci mego Mościom Państwa utrzymujemy na Sejmikach ich onteressa, co prawda nie grzech: i za
przezorni ostrowidzowie. Festucam widzą in oculo Fratris ubogiego Szláchćica, á ná trabem swoich korrupcyi kretami zostáli. Porachuymy śię jeno Mośći Pánowie z szkátułami, á náprzod z sumnieniem: jáko pełne są dla utrzymánia cudzych interessow, cudzego á nie groszá ále tyśiącow. Ták to widzę nie tylko práwa ále już y Seymiki jáko pájęczyna, bąk śię przebija, á ná muchę winá. Záczym Mośći Pánowie życzyłbym, żeby koćieł garcowi, w tey mierze nie przygániał, gdy obay smolą.
Szláchćic. Mośći Pánowie zá násze myto jeszcze nas pobito. my według áffektácyi Waszeći mego Mośćiom Páństwá utrzymujemy ná Seymikach ich onteressá, co práwdá nie grzech: y zá
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: N2v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
to według Francuskiej przypowieści: Niechybnie się zaskrobiecie w głowę, po takim bankiecie:
Nie baczy ten co kocha, by największej wady, Owszem lekce powaza, i najlepsze rady. Wszytko widzi w swej Damie, a nikt nic: Tak zgoła Miłość i nad lekarskie potężniejsza zioła. Wszytkie wady cukruje ten, co go bąk zatnie Miłości, i jak swego pędzi do tej marnie. Francuzowie choć są prędcy we wszytkim/ a przecie to ich przypowieść: Kto się nagle żeni/ z wolna tego żałować będzie/ na ZŁOTE JARZMO.
Daj rozumowi czasu, i kęs małej chwili, W prędkości i najmędrszy łatwo się omyli. Do tegoż Regestru
to według Fráncuskiey przypowieśći: Niechybnie się záskrobiećie w głowę, po tákim bánkiećie:
Nie baczy ten co kocha, by naywiększey wády, Owszem lekce powaza, y naylepsze rády. Wszytko widźi w swey Dámie, á nikt nic: Ták zgołá Miłość y nád lekárskie potężnieysza źiołá. Wszytkie wady cukruie ten, co go bąk zatnie Miłośći, y iák swego pędźi do tey márnie. Fráncuzowie choć są prędcy we wszytkim/ á przećie to ich przypowieść: Kto się nagle żeni/ z wolná tego żałowáć będźie/ ná ZŁOTE IARZMO.
Day rozumowi czásu, y kęs máłey chwili, W prętkośći y naymędrszy łatwo się omyli. Do tegosz Regestru
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 64
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
piecze. Rozbójnik: Odwlecz swój impet Panie, inszy cię los trzyma, Równy temu idzie łup widziałem oczyma, W wielkiej liczbie dostatki, lecz się spieszyć trzeba. Turman: Chwała BOGU, dostaniem sobie kawał chleba. Przywiążcież Królewicza do sosny za szyję, W pół ciała, i za ręce, niech mu bąk twarz ryje. Skoro z łupu powrócę, przy igraszkach rączo Dni się jego zabawą srogich mąk zakończą. SCENA IV.
Fadlalach przywiązany do drzewa. SŁuchaj kto w litość serca miłosierny, Daj folgę męce i śmierci mizernej Temu, co szczęście na Tronie przyucza, Najmniejszej muszki jad srogi dokucza, Czy taż to Głowa w
piecze. Rozboynik: Odwlecz swoy impet Panie, inszy cię los trzyma, Rowny temu idźie łup widźiałem oczyma, W wielkiey liczbie dostatki, lecz się spieszyć trzeba. Turman: Chwała BOGU, dostaniem sobie kawał chleba. Przywiążcież Krolewica do sosny za szyię, W pół ciała, y za ręce, niech mu bąk twarz ryie. Skoro z łupu powrocę, przy igraszkach rączo Dni się iego zabawą srogich mąk zakończą. SCENA IV.
Fadlalach przywiązany do drzewa. SŁuchay kto w litość serca miłosierny, Day folgę męce y śmierci mizerney Temu, co szczęście na Tronie przyucza, Naymnieyszey muszki iad srogi dokucza, Czy taż to Głowa w
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: B
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754