Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Którzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach równo pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z gałęziów owoce, z którymi Gną się ku ziemi.
To gdy podbierasz z ulów podkurzonych Pachniące
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem W wieczor rachować karby z robotnikiem I z swej mu słuszną w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę.
Ktorzy gdy swojej dokończą roboty, Zwyczajnej swojej upomnią się kwoty, Kiedy przyniosą Cererze święcony Wieniec zielony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach rowno pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A serce rośnie, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione A koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nieladajakie Ma swe przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z gałęziow owoce, z ktorymi Gną się ku ziemi.
To gdy podbierasz z ulow podkurzonych Pachniące
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 350
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
alarmo Grecki Gradywie,
Dardańskie mury, Silne struktury, Spruchniały w dziwie.
Darmo do boju, Refleksje
Wstalowym kroju, Wzbudzać Rycerza.
Gdzie gdy się tęży, Nic niezwycięży, Twardość koncerza.
Już się tam chwieją, Trzęsą i śmieją Bez żartu łąki,
Gdzie niegdy w strachu, z Harmat do gmachu, Latały bąki.
Dał gniew przyczynę, Poszły w perzynę Amatne baszty,
Cenę straciły, W wągl się zmieniły, Błyszczące kaszty. Siedmiorakich świata cudów
Semiramidzie, Już nie cud idzie Lecz kurż na oko: DUCHOWNE.
I Piramida, Memficka Ida w Piasku głęboko. nietrwałość i zniszczenie, po części z osobna wyrażone.
Co cień
álármo Grecki Grádiwie,
Dárdáńskie mury, Silne struktury, Spruchniáły w dźiwie.
Dármo do boiu, REFLEXYE
Wstalowym kroiu, Wzbudzáć Rycerzá.
Gdźie gdy się tęży, Nic niezwyćięży, Twárdość koncerzá.
Iuż się tám chwieią, Trzęsą y śmieią Bez żártu łąki,
Gdźie niegdy w stráchu, z Hármat do gmáchu, Latáły bąki.
Dał gniew przyczynę, Poszły w perzynę Amatne bászty,
Cenę stráciły, W wągl się zmieniły, Błyszczące kászty. Siedmiorákich świátá cudow
Semirámidźie, Iuż nie cud idźie Lecz kurż ná oko: DVCHOWNE.
Y Pirámidá, Memficka Idá w Piasku głęboko. nietrwáłość y zniszczenie, po części z osobná wyráżone.
Co ćień
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 8
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
co prędzej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej! Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi! Podaj sam tę zwierzynę, przy której róg łosi.
U kogo jest kurz w mieszku, róg słabo ratuje, W pierścionek bardzo dobry niech, kto chce, spróbuje. O lepszą myśl, panowie! Niech się ozwą bąki, Miło patrzyć na wiosnę na kwitnące łąki,
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan młody się uśmiecha, znać, że gody czuje, Brodę głaszcze, wąs kręci, czapki poprawuje.
Pewnie myśli całować — zdjęła go tęsknica, Jeszcze słońce na niebie, poczekaj
co pręcej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej! Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi! Podaj sam tę zwierzynę, przy której róg łosi.
U kogo jest kurz w mieszku, róg słabo ratuje, W pierścionek bardzo dobry niech, kto chce, spróbuje. O lepszą myśl, panowie! Niech się ozwą bąki, Miło patrzyć na wiosnę na kwitnące łąki,
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan młody się uśmiecha, znać, że gody czuje, Brodę głaszcze, wąs kręci, czapki poprawuje.
Pewnie myśli całować — zdjęła go tęsknica, Jeszcze słońce na niebie, poczekaj
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 218
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Niechaj drugie noszenie wydają co prędzej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej. Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi. Podaj sam tę zwierzynę, przy której rog łosi. U kogo jest kurz w mieszku, rog słabo ratuje, W pierścionek barzo dobry, niech która sprobuje. O lepszą myśl panowie: niech się ozwą bąki. Miło patrzać na wiosnę, na kwitnące łąki.
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan młody się uśmiecha, znać, że gody czuje, Brodę głaszcze, wąs kręci, czapki poprawuje. Pewnie myśli tańcować, zdjęła go tęsknica, Jeszcze słońce na niebie,
Niechaj drugie noszenie wydają co prędzej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej. Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi. Podaj sam tę zwierzynę, przy ktorej rog łosi. U kogo jest kurz w mieszku, rog słabo ratuje, W pierścionek barzo dobry, niech ktora sprobuje. O lepszą myśl panowie: niech się ozwą bąki. Miło patrzać na wiosnę, na kwitnące łąki.
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan młody się uśmiecha, znać, że gody czuje, Brodę głaszcze, wąs kręci, czapki poprawuje. Pewnie myśli tańcować, zdjęła go tesknica, Jeszcze słońce na niebie,
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 113
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
usiadszy pod gęztym chłodnikiem Wieczór rachować karby z robotnikiem I z swej mu ręki w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę,
Który gdy wszytkiej dokończy roboty, Zwyczajnej swojej upomni się kwoty, Kiedy przyniesą Cererze święcony Wieniec pleciony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach równo pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A miło patrzać, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione, Już koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nie lada jakie Miewa przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z gałęzi owoce, z któremi Gną się do ziemi.
To gdy podbierasz od pszczół
usiadszy pod gęstym chłodnikiem Wieczór rachować karby z robotnikiem I z swej mu ręki w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę,
Który gdy wszytkiej dokończy roboty, Zwyczajnej swojej upomni się kwoty, Kiedy przyniesą Cererze święcony Wieniec pleciony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach rowno pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A miło patrzać, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione, Już koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nie lada jakie Miewa przysmaki, to kiedy wszelakie Zbierasz z gałęzi owoce, z któremi Gną się do ziemi.
To gdy podbierasz od pszczół
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 124
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975