dyskurs Efraim Kwakr. Przyjacielu rzekł dziękuję ci za to, ześ mnie uczcił ojcostwem tej przystojnej i utciwej Panienki, bądź zaś pewnym iż gdyby od mojej woli jej postanowienie zawisło, nigdybym ciebie za zięcia nie obrał. Zarty twoje są niewcześne i nierostropne. Masz widzę umysł czczy i płochy, podobny do twego bębna, który że próżny, hałasuje za karetą. Przyjacielu! najeliśmy ten pojazd razem, i w jedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszej podobnie jakeś zaczął gadać zechcesz, nie jest w naszej mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystojna Panienka i my wszyscy słuchać
dyskurs Ephraim Kwakr. Przyiacielu rzekł dziękuię ci za to, ześ mnie uczcił oycostwem tey przystoyney y utciwey Panienki, bądź zaś pewnym iż gdyby od moiey woli iey postanowienie zawisło, nigdybym ciebie za zięcia nie obrał. Zarty twoie są niewcześne y nierostropne. Masz widzę umysł czczy y płochy, podobny do twego bębna, ktory że prożny, hałasuie za karetą. Przyiacielu! naieliśmy ten poiazd razem, y w iedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszey podobnie iakeś zaczął gadać zechcesz, nie iest w naszey mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystoyna Panienka y my wszyscy słuchać
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 142
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
P. Boga głosy in maledictione, in detestatione belli, a prędko do uszu Boskich przychodzi gemitus pauperum. Nie było i bez tego za przodków naszych/ przecię jednak eos longè moderatius wspomni to com kiedyś słyszał. Była jakaś u nas expeditio wojenna. drab (tak na on czas Hajduka nazywano) nondum armatus do bębna idąc ujrzawszy u chłopa połeć mięsa przymknął się do niego chcąc sobie na śniadanie szperkę urznąć. Chłop hamuje/ i pyta co czynisz! Drab odpowiada: wojnać teraz. Wprawdziec wojna mówi chłop/ ale nie do mego połcia. Odbronił się na on czas chłop; teraz u nas wojna i do połcia/ a daleko do
P. Bogá głosy in maledictione, in detestatione belli, á prętko do uszu Boskich przychodźi gemitus pauperum. Nie było i bez tego zá przodkow nászych/ przećię iednák eos longè moderatius wspomni to com kiedyś słyszał. Byłá iákaś u nas expeditio woienna. drab (ták ná on czás Háyduká nazywano) nondum armatus do bębná idąc uyrzawszy u chłopá połeć mięsá przymknął się do niego chcąc sobie na śniadánie szperkę urznąć. Chłop hámuie/ i pyta co czynisz! Drab odpowiáda: woynáć teraz. Wprawdźiec woyná mowi chłop/ ále nie do mego połćiá. Odbronił się ná on czas chłop; teraz u nas woyná i do połćiá/ a daleko do
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 62
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
pozbawieni, tylkośmy wzdychali, A ci spraw kilkadziesiąt co rok zaczynali. Aż nawet już tak lekko z nami się rządzili, Żeśmy im i szlachectwo w płaczu wywodzili. Oniemiał wtenczas człowiek i spłonął w żałości, Oczu podnieść nie mogąc, pełen zelżywości. A przecię nami język szczekacze czesali, Przecię temuż mistrzowi bębna podbijali. Despekty nasze były, częste urągania Ich karmią, a jedyna rozkosz zapalania. Tak kogoś Ty uderzał, oni dobijali, I jawnie palcem na śmiech ludziom podawali. Aż też cnota na koniec, nieszczęściem strapiona, W stałej sile na taki szwank jest przywiedziona. A podobnoś też Twoję strzałę pchnął z cięciwy
pozbawieni, tylkośmy wzdychali, A ci spraw kilkadziesiąt co rok zaczynali. Aż nawet już tak lekko z nami się rządzili, Żeśmy im i szlachectwo w płaczu wywodzili. Oniemiał wtenczas człowiek i spłonął w żałości, Oczu podnieść nie mogąc, pełen zelżywości. A przecię nami język szczekacze czesali, Przecię temuż mistrzowi bębna podbijali. Despekty nasze były, częste urągania Ich karmią, a jedyna rozkosz zapalania. Tak kogoś Ty uderzał, oni dobijali, I jawnie palcem na śmiech ludziom podawali. Aż też cnota na koniec, nieszczęściem strapiona, W stałej sile na taki szwank jest przywiedziona. A podobnoś też Twoję strzałę pchnął z cięciwy
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 385
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
czoła było łókci sto dwa, a długość była 143 słop, jako pisze Pliniusz libr. 26. cap. 12. w której machinie jak w grobie powiadają ten Król pochowany. Stała przed najwyższą w Kairze Piramidą, koło której 60 tysięcy ludzi przez lat 20. pracowało.
TYGRYS zwierz okrutnie zajadły, gdy głos usłyszy bębna, do takiej pobudza się złości, iż samego siebie szarpie. W Indii Zachodniej, alias w Ameryce na Hiszpanów bo Panów swych są łaskawi; a zaś na obywatelów Amerykanów wywierają złość swoją, jako świadczy Linschottanus in Itinerario. Tenże pisze tamże, iż w Bambie Królestwie, czyli Prowincyj Murzyńskiej Zachodniej białych ludzi tam goszczących
czoła było łókci sto dwa, á długość była 143 słop, iako pisze Pliniusz libr. 26. cap. 12. w ktorey machinie iak w grobie powiadaią ten Krol pochowany. Stała przed naywyższą w Kairze Pyramidą, koło ktorey 60 tysięcy ludzi przez lat 20. pracowało.
TYGRYS zwierz okrutnie zaiadły, gdy głos usłyszy bębna, do takiey pobudza się złości, iż samego siebie sżarpie. W Indii Zachodniey, alias w Ameryce na Hiszpanow bo Panow swych są łaskawi; á zaś na obywátelow Amerykanow wywieraią złość swoią, iako swiadczy Linschottanus in Itinerario. Tenże pisze tamże, iż w Bambie Krolestwie, cżyli Prowincyi Murzyńskiey Zachodniey białych ludzi tam goszczących
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 287
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
by, głupi, z lekka równo z nimi chodził, Rychlej by spoczywając skórę oswobodził. Ucieka w pole, z łasa bojaźnią wyparty; Wskórał, padszy na ręczsze od ogarów charty. Siłuż ludzi strach śmierci, niepotrzebny czasem, W śmierć wpądza, gdy przed próżnym idą w nią hałasem! Tak wilk, bojąc się bębna, jako ślepy leci, Że mu w konopiach kijem chłop w oczu zaświeci. 200. ZAJĄCE NA WYSPIE
Siła owiec w Anglijej, wilków nie masz, bo je Z gruntu wybito, że w nich czynili zaboje; Przez morze nie przepłyną ani się tam rodzą, I owce też bezpiecznie krom pasterza chodzą. W Karpacie
by, głupi, z lekka równo z nimi chodził, Rychlej by spoczywając skórę oswobodził. Ucieka w pole, z łasa bojaźnią wyparty; Wskórał, padszy na ręczsze od ogarów charty. Siłuż ludzi strach śmierci, niepotrzebny czasem, W śmierć wpądza, gdy przed próżnym idą w nię hałasem! Tak wilk, bojąc się bębna, jako ślepy leci, Że mu w konopiach kijem chłop w oczu zaświeci. 200. ZAJĄCE NA WYSPIE
Siła owiec w Anglijej, wilków nie masz, bo je Z gruntu wybito, że w nich czynili zaboje; Przez morze nie przepłyną ani się tam rodzą, I owce też bezpiecznie krom pasterza chodzą. W Karpacie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 119
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
re ich płaszczyki, wyszarpnąwszy złocistą kłonicę takbym ich okładał, żeby musieli wpadać radzi nie radzi w należący sobie cirkuł, bodaj ich psi targali. B. Tym tak niezwyczajnym dziwowiskiem, niezwyczajnym grzmotem. strachem, hukiem, halasem, wrzaskiem, przestraszone sznaki Zodiackie, pouciekały z swych Sontillen, nie słysząc nawet i bębna Bohatyrskiego, tam do nieszczęścia bez wstydu hurmem, Gwiazdy które zdobieły górne nocne Niebiosa, już tylko upaść miały w dolne przepaści, Księżyc zblad na cerze jakoby go trzy ćwierci roku trapiła Kwartanna, a błekiniawe Niebiosa wdziały na się odmienność krwawego coloru. T. Patrz, patrz, do czeo i w jaki raz prowadzi
re ich płaszczyki, wyszarpnąwszy złoćistą kłonicę tákbym ich okładał, żeby muśieli wpadáć radźi nie rádźi w należący sobie cirkuł, boday ich psi tárgáli. B. Tym ták niezwyćzáynym dźiwowiskiem, niezwyczáynym grzmotem. stráchem, hukiem, hálásem, wrzaskiem, przestrászone sznáki Zodyáckie, pouciekáły z swych Sontillen, nie słysząc náwet y bębná Bohátyrskiego, tam do nieszczęścia bez wstydu hurmem, Gwiazdy ktore zdobieły gorne nocne Niebiosa, iuż tylko upáść miáły w dolne przepáśći, Xiężyc zblad ná cerze iákoby go trzy ćwierci roku trapiła Quártánná, á błekiniáwe Niebiosá wdźiały ná się odmienność krwáwego coloru. T. Pátrz, pátrz, do czeo y w iáki raz prowádźi
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 108
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
srogi, Kiedy strumienia słodkich wód zażyję. Jakoż skutecznie uznałam, że zdrowe, Bom chleba zjadła, bochenka połowę. Potym na ziemi układłam się twardej, Nocleg nie smaczny po suchym popasie, Pięść za poduszkę, kładę głowie hardej, Kamień czy bryła, pod bok podsuwa się,
Nie trzeba trąby, bębna, ni koguta, Obudzi rano leniwych pokuta. Jeszcze noc ciemna, świtać nie zaczyna, Wstawam, i chodzę po nad lądem smutna; Nie wiem co czynić, bom sama jedyna, Żałość mię wzięła i rozpacz okrutna; Jak by mię nazad coś ciągnęło gwałtem, Takim pokusa, zaszła na mnie kształtem. Krzyżem
srogi, Kiedy strumienia słodkich wod zażyię. Jakoż skutecznie uznałam, że zdrowe, Bom chleba ziadła, bochenka połowę. Potym na ziemi układłam się twardey, Nocleg nie smaczny po suchym popasie, Pięść za poduszkę, kładę głowie hardey, Kamień czy bryła, pod bok podsuwa się,
Nie trzeba trąby, bębna, ni koguta, Obudzi ráno leniwych pokuta. Jeszcze noc ciemna, świtać nie záczyna, Wstáwam, y chodzę po nad lądem smutna; Nie wiem co czynić, bom sama iedyna, Záłość mię wzięła y rospacz okrutna; Ják by mię názad coś ciągnęło gwáłtem, Tákim pokusa, zászła ná mnie kształtem. Krzyżem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 180
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Anteeunt tacitas semper praesagia clades. Postawy dosyć/ a wątku mało. Pan Bóg szczęściem władnie. 60
Pilność sługi dobrego/ czyni Pana datnego. Przed zazdrością/ w niebie nie być. Proste ście/ wdzięczne Panu Bogu. Diligit Dominus rectos cordes. Pierwej ma być otwórz/ niż pomaga Bóg. Pilny/ by Zając bębna. Pląta się/ by piąte koło w wozie. Poszedł do lasa na grzyby. Poleżysz z Ruski miesiąc. Pijany/ a dziecię/ prawdę powie. In vino veritas. Pymałem Tatarzyna/ wiedźże go sam/ niechce iść/ podźże ty sam niechce mię puścić. Prou. Graec. 70
Paniej młodej
Anteeunt tacitas semper praesagia clades. Postáwy dosyć/ á wątku máło. Pan Bog szcżęśćiem władnie. 60
Pilność sługi dobrego/ cżyni Páná dátnego. Przed zazdrośćią/ w niebie nie być. Proste śćie/ wdźięcżne Pánu Bogu. Diligit Dominus rectos cordes. Pierwey ma być otworz/ niż pomaga Bog. Pilny/ by Záiąc bębná. Pląta się/ by piąte koło w woźie. Poszedł do lásá ná grzyby. Poleżysz z Ruski mieśiąc. Piiány/ á dźiećię/ prawdę powie. In vino veritas. Ppymałem Tátárzyná/ wiedźże go sám/ niechce iść/ podźże ty sam niechce mię puśćić. Prou. Graec. 70
Pániey młodey
Skrót tekstu: RysProv
Strona: G3v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
, I choć cera wesoła, ale serce w ciszy Korci, że o Kozakach nic dotąd nie słyszy. Nie bliżu Konaszewski, rotmistrz lekkiej roty, Szedł przeciw nim i o tym żadnej nie masz noty; Lwów bawi królewicza; król w Warszawie siedzi; Szlachta się domów trzyma, ni kot gołoledzi; Słucha jak zając bębna, rychło wici trzecie Każą zbrojno każdemu w swym stawać powiecie, I na one Tatary, niechaj ich Bóg skarze, O samej ciągnąć wodzie i twardym sucharze. Cóż? Niźli się król ruszy, niż się szlachta zcedzi, Tymczasem spadnie orda, przeprawy uprzedzi, Pasy pozastępuje, że Władysław ani Król przejdzie, i mają
, I choć cera wesoła, ale serce w ciszy Korci, że o Kozakach nic dotąd nie słyszy. Nie blizu Konaszewski, rotmistrz lekkiej roty, Szedł przeciw nim i o tym żadnej nie masz noty; Lwów bawi królewica; król w Warszawie siedzi; Szlachta się domów trzyma, ni kot gołoledzi; Słucha jak zając bębna, rychło wici trzecie Każą zbrojno każdemu w swym stawać powiecie, I na one Tatary, niechaj ich Bóg skarze, O samej ciągnąć wodzie i twardym sucharze. Cóż? Niźli się król ruszy, niż się szlachta zcedzi, Tymczasem spadnie orda, przeprawy uprzedzi, Pasy pozastępuje, że Władysław ani Król przejdzie, i mają
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 80
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Każdy pod stół chłopięciu podając kieliszek, W rzeczy pijany, winem nalał, miasto kiszek. „Nie zwyczaj — rzekę — panie, nie czyń braciej sromu.” „Przebacz, Waszeć — odpowie — nie pijam go w domu, Tu, pókim mógł, pótym pił; niewiele wykraczam, Kiedy wino do bębna, miasto brzucha, staczam. Pozwoli i gospodarz, uważywszy, tuszę; Wolić, że go wypiję, niżeli wykrztuszę.” Nazajutrz, skoro goście zejdą się proszeni, Aż i ów, swe bukłagi zostawiwszy w sieni, Wiezie się za stół, chociaż nie czytany z karty; Tylko że z bębnów zbito obrączki u
Każdy pod stół chłopięciu podając kieliszek, W rzeczy pijany, winem nalał, miasto kiszek. „Nie zwyczaj — rzekę — panie, nie czyń braciej sromu.” „Przebacz, Waszeć — odpowie — nie pijam go w domu, Tu, pókim mógł, pótym pił; niewiele wykraczam, Kiedy wino do bębna, miasto brzucha, staczam. Pozwoli i gospodarz, uważywszy, tuszę; Wolić, że go wypiję, niżeli wykrztuszę.” Nazajutrz, skoro goście zejdą się proszeni, Aż i ów, swe bukłagi zostawiwszy w sieni, Wiezie się za stół, chociaż nie czytany z karty; Tylko że z bębnów zbito obrączki u
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 272
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987