Do sądnego dnia czeka, martwe ciało, w niebie. KONFEDERACJI 1614 NAGROBEK
Gościu i ktośkolwiek jest w bydgoskim kościele, Dziękuj Bogu za pokój, a depcz po tej ciele Bezecnej nierządnice, co ją matką zwało Skonfederowanego rycerstwa niemało. Ta-ć nam była wyrodków takich napłodziła, Że przed nimi szlachecka wolność łzy toczyła, Dla tych bękartów właśnie mać ojczysta swoje Piersi targała, patrząc na krwawe rozboje Zgubnych potomków swoich czy na łzy ubogich Poddanych, którym żołnierz gwałt czynił krzywd srogich. Przez tę zapamiętałą macochę do szkody Wielkiej to państwo przyszło i do strat swobody, A ci, co ich przodkowie krwią jej nabywali, A hardą nogą karki jej nadeptywali, Prawdać
Do sądnego dnia czeka, martwe ciało, w niebie. KONFEDERACJI 1614 NAGROBEK
Gościu i ktośkolwiek jest w bydgoskim kościele, Dziękuj Bogu za pokój, a depcz po tej ciele Bezecnej nierządnice, co ją matką zwało Skonfederowanego rycerstwa niemało. Ta-ć nam była wyrodków takich napłodziła, Że przed nimi szlachecka wolność łzy toczyła, Dla tych bękartów właśnie mać ojczysta swoje Piersi targała, patrząc na krwawe rozboje Zgubnych potomków swoich czy na łzy ubogich Poddanych, którym żołnierz gwałt czynił krzywd srogich. Przez tę zapamiętałą macochę do szkody Wielkiej to państwo przyszło i do strat swobody, A ci, co ich przodkowie krwią jej nabywali, A hardą nogą karki jej nadeptywali, Prawdać
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 277
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w którym kołtuny przemierzłego parszystwa za driakiew mokły. Ale pytam się, miły gnypiu, jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała? A za cóż od głodu mglejesz, smrodu zatęchłej w jarzynie
, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w którym kołtuny przemierzłego parszystwa za dryjakiew mokły. Ale pytam się, miły gnypiu, jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała? A za cóż od głodu mglejesz, smrodu zatęchłej w jarzynie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 199
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby,
, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie koło ucha Świerk albo żaba i zimna ropucha, A choć to szemrze opodal od boka, Aprehensyja nie da zawrzeć oka. Albo gdy do nich mać z hałasem wstaje, Przykre bękartów w północ szałamaje, Albo w zwyczajnym swoich kokosz rzędzie Fartyczny kugut piejący na grzędzie, Albo szynkarka zastarzałą w brudzie Wecując skórę jak zgrzebłem po grudzie, Albo na bliskiej uwiązana stronie Jałowica się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, mchem orlim porasta. 8. DO TEGOŻ
Herby szlachty koronnej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gniazda cnót, charaktery męstwa Chciałbym pisać, lecz siła pieniędzmi do cechu Wkupionych lezie w pióro; twoja to rzecz, Lechu: Jako Orzeł, bo tego nie czyni ptak inny, Spróbuj do słońca, oddziel od bękartów syny. Niechaj się krew z pieniędzmi w tym skarbie nie miesza. Dość że szkiełka za perły po kościołach wiesza. Pełne tytułów ściany, pełne herbów płatwy, Gdzie miały być nożyce, koziki i dratwy. Wsyp (wszak się łatwo znajdzie tak skuteczne sito), Niechaj wypadnie czyste od stokłosy żyto; Wypleć rzecz niepodobna
, mchem orlim porasta. 8. DO TEGOŻ
Herby szlachty koronnej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gniazda cnót, charaktery męstwa Chciałbym pisać, lecz siła pieniędzmi do cechu Wkupionych lezie w pióro; twoja to rzecz, Lechu: Jako Orzeł, bo tego nie czyni ptak iny, Spróbuj do słońca, oddziel od bękartów syny. Niechaj się krew z pieniędzmi w tym skarbie nie miesza. Dość że szkiełka za perły po kościołach wiesza. Pełne tytułów ściany, pełne herbów płatwy, Gdzie miały być nożyce, koziki i dratwy. Wsyp (wszak się łatwo znajdzie tak skuteczne sito), Niechaj wypadnie czyste od stokłosy żyto; Wypleć rzecz niepodobna
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 394
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lat spełna - bo historykowie Tak to twierdzą, że dziesięć lat pod nią strawili, A przez, drugą dziesięć lat po morzu błądzili - Naleźli, że i żony, długą utęsknione Niebytnością, lekarstwa na to nalezione Swoje miały, bo sobie wyrostki obrały Młode, aby na zimnie samy nie sypiały.
XI.
Pełne domy bękartów Grekowie zastali. Ale się jem tak zdało, że poodpuszczali Wszytkiem, bo to wiedzieli dobrze, żeby byli Tak długo żadną miarą pewnie nie pościli. Ale precz cudzem synom od siebie kazali, Aby sobie gdzie indziej fortuny szukali; Już tego cierpieć baczni mężowie nie chcieli, Aby ich swojem kosztem dłużej żywić mieli.
XII
lat spełna - bo historykowie Tak to twierdzą, że dziesięć lat pod nią strawili, A przez, drugą dziesięć lat po morzu błądzili - Naleźli, że i żony, długą utesknione Niebytnością, lekarstwa na to nalezione Swoje miały, bo sobie wyrostki obrały Młode, aby na zimnie samy nie sypiały.
XI.
Pełne domy bękartów Grekowie zastali. Ale się jem tak zdało, że poodpuszczali Wszytkiem, bo to wiedzieli dobrze, żeby byli Tak długo żadną miarą pewnie nie pościli. Ale precz cudzem synom od siebie kazali, Aby sobie gdzie indziej fortuny szukali; Już tego cierpieć baczni mężowie nie chcieli, Aby ich swojem kosztem dłużej żywić mieli.
XII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 116
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ręku umywa, nie zatrzyma moczu. Więcej pisać nie masz co o paskudnym dziadu: Nosa mu ciężko utrzeć, tyle troje zadu. 124. NIEKARMAZYN
„Chłop-eś; znałem i ojca, i twojego dziada.” „Na cóż mać, że mój ociec był szlachcicem, gada?” „Siła kurew bękartów — rzekę — z szlachtą rodzi.” „Jać tego nie pamiętam; lecz szlachectwo chodzi Po ojcu, nie po matce; choćby i tak było, Wieleż się dzisia szlachty w chłopy obróciło? Czemuż bym i ja nie miał szlachcicem być z chłopa? Wżdy gotują kucharze miasto sarna skopa. Czemuż chłopi
ręku umywa, nie zatrzyma moczu. Więcej pisać nie masz co o paskudnym dziadu: Nosa mu ciężko utrzeć, tyle troje zadu. 124. NIEKARMAZYN
„Chłop-eś; znałem i ojca, i twojego dziada.” „Na cóż mać, że mój ociec był szlachcicem, gada?” „Siła kurew bękartów — rzekę — z szlachtą rodzi.” „Jać tego nie pamiętam; lecz szlachectwo chodzi Po ojcu, nie po matce; choćby i tak było, Wieleż się dzisia szlachty w chłopy obróciło? Czemuż bym i ja nie miał szlachcicem być z chłopa? Wżdy gotują kucharze miasto sarna skopa. Czemuż chłopi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987