— się nie śniło O frymarkach! mniemałem, że mi pójdzie sporzej; Poprawiałem, aż ono co dalej, to gorzej. Wszytkie na biesa poszły i najmniejszą troszką Żadna nie wyrównała z najpierwszą nieboszką.” Dobrzeż uczy i w sam cel ta przypowieść zmierza, Że po dobrym obiedzie zła bywa wieczerza, Błahy targ po jarmarku. Głupi rozum człeczy, Skoro straci, dopiero szacuje te rzeczy. 78 (F). NA CHLUBNEGO
Bywszy u senatora znacznego z wizytą, Po wzajemnym ofercie, w Rzecz się pospolitą, W przyszły sejm, jakie z Turki stanęły traktaty, Wdamy, że też na koniec przyszło do prywaty. Słysząc
— się nie śniło O frymarkach! mniemałem, że mi pójdzie sporzej; Poprawiałem, aż ono co dalej, to gorzej. Wszytkie na biesa poszły i najmniejszą troszką Żadna nie wyrównała z najpierwszą nieboszką.” Dobrzeż uczy i w sam cel ta przypowieść zmierza, Że po dobrym obiedzie zła bywa wieczerza, Błahy targ po jarmarku. Głupi rozum człeczy, Skoro straci, dopiero szacuje te rzeczy. 78 (F). NA CHLUBNEGO
Bywszy u senatora znacznego z wizytą, Po wzajemnym ofercie, w Rzecz się pospolitą, W przyszły sejm, jakie z Turki stanęły traktaty, Wdamy, że też na koniec przyszło do prywaty. Słysząc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 42
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi (Szczęście, kiedy chce, nie skąpi); Aż w jego najlepszej porze Śmierć pana kosą przeorze, A ten dni jego ostatek Błahy ozdobi dostatek (Tak rzeczy idą na nice): Koszula, smoła, tarcice. POLYHYMNIA MUSICA
Sarmacka lutni, rozstrój struny swoje! Umarł ten, coś z nim to raz krwawe boje,
To gospodarstwo, to żarty, To oblędliwe śpiewała pogany; Zagłuszył ten głos czas na nas zażarty I dekret z nieba nieświadom
wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi (Szczęście, kiedy chce, nie skąpi); Aż w jego najlepszej porze Śmierć pana kosą przeorze, A ten dni jego ostatek Błahy ozdobi dostatek (Tak rzeczy idą na nice): Koszula, smoła, tarcice. POLYHYMNIA MUSICA
Sarmacka lutni, rozstrój struny swoje! Umarł ten, coś z nim to raz krwawe boje,
To gospodarstwo, to żarty, To oblędliwe śpiewała pogany; Zagłuszył ten głos czas na nas zażarty I dekret z nieba nieświadom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 143
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
? Tym mniej, im o większą rzecz idzie. A na ostatek i przez niepodobieństwo mówiąc, niech się to raz uda w potrzebie wielkiej Rzplitej, dadząż się raz drugi czy przekonać, czy uwieść? Jestże to sposób bezpieczny i pewny na wszystkie Rzplitej interesa główne, na wszystkich ordynaryjnych utrzymywanie sejmów? Nadto trudny i błahy wybieg.
Jeszcze insze sposoby imaginują niektórzy, moim zdaniem, niemniej nieskuteczne jak pierwsze. Jako to ten piąty, aby posła nie słuchać, tylko przy wyraźnym i oczywistym oponującego się prawie i żeby tylko taką, która przy prawie jest jawnym, mieć za ważną kontradykcyją. A czyliż nie tysiącznym interpretacjom są prawa podległe?
? Tym mniej, im o większą rzecz idzie. A na ostatek i przez niepodobieństwo mówiąc, niech się to raz uda w potrzebie wielkiej Rzplitej, dadząż się raz drugi czy przekonać, czy uwieść? Jestże to sposób bezpieczny i pewny na wszystkie Rzplitej interessa główne, na wszystkich ordynaryjnych utrzymywanie sejmów? Nadto trudny i błahy wybieg.
Jeszcze insze sposoby imaginują niektórzy, moim zdaniem, niemniej nieskuteczne jak pierwsze. Jako to ten piąty, aby posła nie słuchać, tylko przy wyraźnym i oczywistym opponującego się prawie i żeby tylko taką, która przy prawie jest jawnym, mieć za ważną kontradykcyją. A czyliż nie tysiącznym interpretacyjom są prawa podległe?
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 130
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
/ jako w kosturze okowanym/ nadzieję swoję byli założyli: W jego posiłki ufając Siedmiogrodzanin/ posłuszeństwo i przyjaźń wypowiadał Najasniejszemu Cesarzowi FERDyNANDOVVI: w nim nadzieje pokładając Czechowie/ zdradę pod Panem swym przyrodzonym zaczynali/ króle nowe koronowali/ wierną radę Paską z okien zrzucali; wojny krwawe na Morawę i Śląsko wprowadzali. Tym się kosturem błahy Michałek/ i z swoim Tatą Filaretem podpierali; i przysięgę niedawno zrzucali: Wojnę nową (jak oby jeszcze starych nie syci byli) podnosili. W oczach tych niezbożnych krzywoprzysiężców/ Heretyków/ Rebelizantów/ kij ten twardy skruszony jest od Pana: kij który zabijał zapalczywie wszystkich; siał rany nieuleczone/ okrutnie się stawiał każdemu/
/ iáko w kosturze okowánym/ nádźieię swoię byli záłożyli: W iego pośiłki vfáiąc Siedmigrodzánin/ posłuszeństwo y przyiaźń wypowiádał Naiásnieyszemu Cesárzowi FERDINANDOVVI: w nim nádźieie pokłádáiąc Czechowie/ zdrádę pod Pánem swym przyrodzonym záczynáli/ krole nowe koronowáli/ wierną rádę Páską z okien zrzucáli; woyny krwáwe ná Moráwę y Sląsko wprowadzáli. Tym się kosturem błáhy Michałek/ y z swoim Tátą Philáretem podpieráli; y przyśięgę niedawno zrzucáli: Woynę nową (iák oby ieszcze stárych nie syći byli) podnośili. W oczách tych niezbożnych krzywoprzyśiężcow/ Heretykow/ Rebellizántow/ kiy ten twárdy skruszony iest od Páná: kiy ktory zábiiał zápalczywie wszystkich; śiał rány nieuleczone/ okrutnie się stáwiał káżdemu/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 35
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
/ wysokie to karoce na cię. Nawyzszemu Chrystusowi chciałeś być podobny; stałeś się nalizszemu/ i namniejszemu masztalerzowi potym. Tak Bóg pokarał hardość twoję/ i wyniosłą dumę serca twego. Patrzcie jako na śmierć prowadzą Osmana Jańczarowie/ i Szpahiowie jego: kaftanik bagazjowy na nim/ pancerzem pokryty; na głowie zwojek błahy barzo/ w kapciach bez papuci; na szyj chustka gruba. Tak się był sam ubrał/ aby się łatwiej mógł z Szarajów do Szarajów przekradać/ a potym jako za morze umknąć do Skudenu/ a z tamtąd jako do Arabiej. O jako daleki ubior od ubioru który miał na sobie/ gdy do Konstantynopola jako
/ wysokie to károce ná ćię. Nawyzszemu Chrystusowi chćiałeś być podobny; sstałeś się nalizszemu/ y namnieyszemu másztálerzowi potym. Ták Bog pokarał hárdość twoię/ y wyniosłą dumę sercá twego. Pátrzćie iáko ná śmierć prowádzą Osmaná Iáńczárowie/ y Szpahiowie iego: káftanik bágázyowy ná nim/ páncerzem pokryty; ná głowie zwoiek błáhy bárzo/ w kápciách bez pápući; ná szyi chustká gruba. Ták się był sam vbrał/ áby się łatwiey mogł z Szaráiow do Szaráiow przekradáć/ á potym iáko zá morze vmknąć do Skudenu/ á z támtąd iáko do Arábiey. O iáko dáleki vbior od vbioru ktory miał ná sobie/ gdy do Konstántynopolá iáko
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
nieszczęsnym Ezawem pierwociny/ abo duszę swą za krociuchną i barzo błahą słodkość nieprzyjacielowi Bożemu/ i swemu/ użarszy się tak bez pamięci. Ier. 28 Gen.
Co widżąc drudzy Bracia/ i przyjaciele jego/ śmiać się i żartować ż niego poczęli (lub to płakać było trzeba) mówiąc sami ż sobą: o jak błahy i słaby brat nasz że go tak prędko wino żwyciężyło; chociaż wina i miodem dolewał/ i drugim napojem zaprawował. Ale to nic my powetujemy/ mamy sto sił/ pewna to że beczka jedna/ i druga/ nie brat/ dopomożemy sobie. Którym Sumnienie przypomina: Biada którzyście mocnymi napicia wina, a mężnemi
nieszczęsnym Ezáwem pierwoćiny/ ábo duszę swą zá kroćiuchną y bárzo błáhą słodkość nieprzyiáćielowi Bożemu/ y swemu/ vżarszy się ták bez pámięći. Ier. 28 Gen.
Co widżąc drudzy Bráćiá/ y przyiáćiele iego/ śmiáć się y żártowáć ż niego poczęli (lub to płakáć było trzebá) mowiąc sámi ż sobą: o iák błahy y słáby brát nász że go ták prętko wino żwyćiężyło; choćiáż winá y miodem dolewał/ y drugim napoiem záprawowáł. Ale to nic my powetuiemy/ mamy zto śił/ pewna to że beczká iedná/ y drugá/ nie brát/ dopomożemy sobie. Ktorym Sumnienie przypomina: Biada ktorzyście mocnymi napićia wina, á mężnemi
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 11
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
dokumenta
Ze w Cię Bóg prawy wszystkie Wlał piękne talenta;
Niech się Pandora kryje Z swą bajeczną fimfą,
Gasną Boginie wszytkie Przed tą Polską Nimfą;
Gubią cerę Kloryndy I Flory blednieją,
Ustaje wszelki koncept, I pióra tępieją.
W Abrysowaniu Twojej Anielskiej Figury,
Idą najmędrsze Głowy W trudności pressury;
Dopieroż styl mój błahy, Twej stymie niezdoła,
Skłaniam przeto pod Twoje Pańskie stopy czoła;
Pardonuj! że cię Nimfą Mianować się waże,
Tak mi Srzeniawy biegów Wolny impet każe,
Bo jeźli wszelkie wody Nimfom aplaudują,
Tobie Sarmackiej Nimfie Wszystkie Kredensują
I ku twojej estymie Żywe zdroje płyną,
Które pierwszej w Europie Krwi dekorem słyną:
Przyznam
dokumentá
Ze w Cię Bog prawy wszystkie Wlał piękne tálentá;
Niech się Pándorá kryie Z swą baieczną fimfą,
Gásną Boginie wszytkie Przed tą Polską Nimfą;
Gubią cerę Kloryndy Y Flory blednieią,
Ustáie wszelki koncept, Y piorá tępieią.
W Abrysowániu Twoiey Anielskiey Figury,
Idą naymędrsze Głowy W trudnosći pressury;
Dopieroż styl moy błáhy, Twey stymie niezdoła,
Skłániam przeto pod Twoie Páńskie stopy czołá;
Párdonuy! że ćię Nimfą Miánowáć się waże,
Ták mi Srzeniáwy biegow Wolny impet każe,
Bo ieźli wszelkie wody Nimfom ápplauduią,
Tobie Sármáckiey Nimfie Wszystkie Kredensuią
Y ku twoiey estymie Zywe zdroie płyną,
Ktore pierwszey w Europie Krwi dekorem słyną:
Przyznam
Skrót tekstu: JunRef
Strona: b5
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
żywości nabywającemu. Niebezpieczna dla ludzi zazdrościwych i obmowców, którzy czego naśladować niemogą, lżyć nieprzestają. Trudna nakoniec iż ta materia, wielu zacnych Doktorów w wątpliwość przywodziła, wszakżem to sobie za rzecz przystojną rozumiał, żeby jako zwierzchownego człowieka członki ku twojej posłudze, zawsze są górowe: tak też rozum mój błahy ku sławie Jasności twoeij ochotnie pracował. Książkę tedy teraźniejszą twemu, i twego mądrego Senatu, a osobliwie zacnego człowieka Konrada Sturcel w oboim prawie Doktora i twego najwyższego Sekretarza rozsądkowi poddawszy, wsposób Dialogu, abo raczej Trylogu, który u dawnych krasomowców zawsze był miany, za naucieszniejszy na świat wydaję. A to pod Jasności
żywośći nábywáiącemu. Niebespieczna dla ludzi zazdrośćiwych y obmowcow, ktorzy czego násládowác niemogą, lżyć nieprzestáią. Trudna nakoniec iż tá máterya, wielu zacnych Doktorow w wątpliwośc przywodziłá, wszákżem to sobie zá rzecz przystoyną rozumiał, żeby iáko zwierzchownego człowieká członki ku twoiey posłudze, záwsze są gorowe: ták też rozum moy błáhy ku sławie Iásnośći twoeiy ochotnie prácował. Xiąszkę tedy teráznieyszą twemu, y twego mądrego Senatu, á osobliwie zacnego człowieká Konradá Sturtzel w oboim práwie Doktorá y twego naywyzszego Sekretarzá rozsądkowi poddawszy, wsposob Dyálogu, abo ráczey Trylogu, ktory v dawnych krásomowcow záwsze był miány, zá nauciesznieyszy ná świát wydáię. A to pod Iásności
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 391
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nauki dziwnej rozmawiałem. Który tę historią przypomniał/ mnie w mamieniu tym wątpliwego/ dla wielkiej poważności i nauki swojej nie źle utwierdził. Zyg. Radbym słyszał sposoby/ którymi w oczach ludzkich/ jedna rzecz może się drugą pokazać. Ulryk. Wcale ludzi uczeńszych zdanie zachowawszy/ dwa abo trzy przypomienię/ ile mnie mój błahy dowcip pokazać może. Co się zgadza z błogosławionym Tomaszem i inszymi Doktorami. Pierwszy iż szatan może poruszyć fantazje i podobieństwa rzeczy w zmysłach wewnętrznych/ i przyprowadzić je do zmysłów zwierzchownych jako się podczas weśnie przytrafia/ za takowym abowiem przeprowadzeniem fantazji/ do oczu/ abo uszu/ rzecz inaksza być się widzi i inaczej ją
náuki dźiwney rozmawiałem. Ktory tę historyą przypomniał/ mnie w mamieniu tym wątpliwego/ dla wielkiey poważnośći y náuki swoiey nie źle vtwierdźił. Zyg. Radbym słyszał sposoby/ ktorymi w oczách ludzkich/ iedná rzecż może się drugą pokázáć. Vlryk. Wcále ludźi vczeńszych zdánie záchowawszy/ dwá ábo trzy przypomienię/ ile mnie moy błáhy dowcip pokázáć może. Co sie zgadza z błogosłáwionym Thomaszem y inszymi Doktorámi. Pierwszy iż szátan może poruszyć fántázye y podobieństwá rzeczy w zmysłách wewnętrznych/ y przyprowádźić ie do zmysłow zwierzchownych iáko się podczás weśnie przytráfia/ zá tákowym ábowiem przeprowádzeniem fántázyey/ do ocżu/ ábo vszu/ rzecz ináksza bydź sie widźi y inácżey ią
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 441
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614