i pociechy, jaki Udał się Sarze, gdy jej Bóg obiecał syna. Drugi: złości, który nam w Chamie przypomina Pismo, kiedy się z ojca pijanego śmieje. Trzeci: gdy kto z wielkiego żalu oszaleje, Jako mężny Hannibal po wzięciu Kartagi,
Kiedy wszyscy płakali, śmiał się bez uwagi. Czwarty śmiech jest błazeński, gdy kto rzeczy małej Pełną się śmieje gębą. Takich jest świat cały. 239 (F). Z MARCJALISA
Nie kocham cię. Pytaszli, jednooki, czemu? Nie wiem, tylko to wiem, żeś niemił sercu memu. Natura afekt rządzi, nie patrząc przyczyny, Kocha bez zasług, często nie
i pociechy, jaki Udał się Sarze, gdy jej Bóg obiecał syna. Drugi: złości, który nam w Chamie przypomina Pismo, kiedy się z ojca pijanego śmieje. Trzeci: gdy kto z wielkiego żalu oszaleje, Jako mężny Hannibal po wzięciu Kartagi,
Kiedy wszyscy płakali, śmiał się bez uwagi. Czwarty śmiech jest błazeński, gdy kto rzeczy małej Pełną się śmieje gębą. Takich jest świat cały. 239 (F). Z MARCJALISA
Nie kocham cię. Pytaszli, jednooki, czemu? Nie wiem, tylko to wiem, żeś niemił sercu memu. Natura afekt rządzi, nie patrząc przyczyny, Kocha bez zasług, często nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 108
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestii ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi wzajem, Ile kiedy gust wietrzeje zwyczajem, Poprawić sobie słusznym prawem braku I od lochuka, i od czopa smaku. Zawsze smaczniejszy,
miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestyi ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi wzajem, Ile kiedy gust wietrzeje zwyczajem, Poprawić sobie słusznym prawem braku I od lochuka, i od czopa smaku. Zawsze smaczniejszy,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 221
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Aż ledwie gwardiana w klasztorze z przeorem Zostawią, inszy fratres rozbiegą się z worem; Właśnie teraźniejszego rycerstwo zaciągu: Zostawiwszy jednego albo dwu przy drągu, Pod onym chłopom groźnym swoich bębnów echem, Uwijają się, jako złodzieje w targ, z miechem. A już też u rotmistrza w lepszym zawsze względzie, Chociaż poczet błazeński, co więcej zdobędzie. Lecz na cóż karkiem miotać, kto go w jarzmo wprzęże?” „Byle być w niebie, chociaż i furmanem, księże, Chociażby przez niewczasy, przez biedy!” „O to mniej; Cóż, gdy cię, niż Bóg, w biedzie, częściej diabeł wspomni, Czyż
. Aż ledwie gwardyjana w klasztorze z przeorem Zostawią, inszy fratres rozbiegą się z worem; Właśnie teraźniejszego rycerstwo zaciągu: Zostawiwszy jednego albo dwu przy drągu, Pod onym chłopom groźnym swoich bębnów echem, Uwijają się, jako złodzieje w targ, z miechem. A już też u rotmistrza w lepszym zawsze względzie, Chociaż poczet błazeński, co więcej zdobędzie. Lecz na cóż karkiem miotać, kto go w jarzmo wprzęże?” „Byle być w niebie, chociaż i furmanem, księże, Chociażby przez niewczasy, przez biedy!” „O to mniej; Cóż, gdy cię, niż Bóg, w biedzie, częściej diabeł wspomni, Czyż
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 241
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987