. Upuścił sztukę mięsa z paszczęki do strugi, Gdy cień jej w wodzie chwyta, pies Ezopów drugi. 358. FRASZKI I ŻARTY ROZMAITE, ALE TROCHĘ BEZPIECZNE
Kto nie chce wierszów wszetecznych, Niech nie czyta i statecznych. Albo niech czyta pijany, Nie da poecie nagany, Bo częściej pod dobrą myślą Te się nam błazeństwa kryślą. 359. NA WIERSZE BEZPIECZNE
Precz stąd, matrony, precz, panny i mniszy, Precz, kto swobodnych żartów nierad słyszy, Choć ani nagość, moim rozumieniem, Ani każdą rzecz swoim zwać imieniem Jest wszeteczeństwo; tak i ciało człecze Gdy kto wymieni, już plugawo rzecze. Czystemu wszytko, choć czyta,
. Upuścił sztukę mięsa z paszczeki do strugi, Gdy cień jej w wodzie chwyta, pies Ezopów drugi. 358. FRASZKI I ŻARTY ROZMAITE, ALE TROCHĘ BEZPIECZNE
Kto nie chce wierszów wszetecznych, Niech nie czyta i statecznych. Albo niech czyta pijany, Nie da poecie nagany, Bo częściej pod dobrą myślą Te się nam błazeństwa kryślą. 359. NA WIERSZE BEZPIECZNE
Precz stąd, matrony, precz, panny i mniszy, Precz, kto swobodnych żartów nierad słyszy, Choć ani nagość, moim rozumieniem, Ani każdą rzecz swoim zwać imieniem Jest wszeteczeństwo; tak i ciało człecze Gdy kto wymieni, już plugawo rzecze. Czystemu wszytko, choć czyta,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 343
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żywo do miasta uciekało, a osobliwie panowie wojacy, w żelaznych basztach, z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomieszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane były. W tem tedy zamięszaniu, gdy się nie mogli na inszą odpowiedź zdobyć, tylko abyśmy się koniecznie nazad wrócili i przy granicy na informacją arcyksiążęcia Karła
żywo do miasta uciekało, a osobliwie panowie wojacy, w żelaznych basztach, z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomięszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane były. W tem tedy zamięszaniu, gdy się nie mogli na inszą odpowiedź zdobyć, tylko abyśmy się koniecznie nazad wrócili i przy granicy na informacyą arcyksiążęcia Karła
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 59
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
. Więcej się raduj z uczynionego dobrodziejstwa/ niż z przyjętego/ bo pierwsza rzecz tobie ku chwale/ a druga ku zelżywości będzie. Nikogo nie pomawiaj/ czego nie dowiedziesz. To czyń innemu/ czego też sobie życzysz od inszych. Męża dobrego znak jest krzywdy znaszać/ ani też może dobry mąż krzywdę czynić. Rzecz błazeństwa inym rozkazować/ a samego siebie nie umieć sprawować. Marne ubóstwo które pochodzi z zbytniej obfitości. Przyjacielowi tak dobrze czyń/ abyś sam siebie nie uszkodził. Co masz tak tego używaj/ abyś cudzego nie potrzebował/ bo wiele jest takich co swe utraciwszy/ cudzego żądają. Ciężka praca gdzie pożytku niemasz/
. Więcey się ráduy z vcżynionego dobrodźieystwá/ niż z przyiętego/ bo pierwsza rzecż tobie ku chwale/ á druga ku zelżywośći będźie. Nikogo nie pomawiay/ cżego nie dowiedźiesz. To cżyń innemu/ cżego też sobie życżysz od inszych. Mężá dobrego znák iest krzywdy znaszáć/ áni też może dobry mąż krzywdę cżynić. Rzecż błazeństwa inym roskázowáć/ á sámego śiebie nie vmieć spráwowáć. Márne vbostwo ktore pochodźi z zbytniey obfitośći. Przyiaćielowi ták dobrze cżyń/ ábyś sam śiebie nie vszkodźił. Co masz ták tego vżyway/ ábyś cudzego nie potrzebował/ bo wiele iest tákich co swe vtráćiwszy/ cudzego żądáią. Cięszka praca gdźie pożytku niemász/
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 11
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nic, prócz fraszek, a to rzeczy lekkie. Od poważnej osoby muszą być dalekie.” „O te — mówi — i proszę.” Z wielkim gustem czyta I jeżelim do druku już je podał, pyta. „Nie miałżebym też na co kosztu łożyć marnie, Tylko — rzekę — błazeństwa dawać do drukarnie?” „Talent Waszeć — odpowie — zakopujesz boży; I ja, i każdy by je zapłacił najdrożej.” „Niegodny — rzekę — brydnie, żeby je tak chwalić; Owszem, żeby nie żyły po mnie, myślę spalić. Mająli gorszyć ludzi, samym gorzeć lepiej, Dosyć wszyscy za
nic, prócz fraszek, a to rzeczy lekkie. Od poważnej osoby muszą być dalekie.” „O te — mówi — i proszę.” Z wielkim gustem czyta I jeżelim do druku już je podał, pyta. „Nie miałżebym też na co kosztu łożyć marnie, Tylko — rzekę — błazeństwa dawać do drukarnie?” „Talent Waszeć — odpowie — zakopujesz boży; I ja, i każdy by je zapłacił najdrożej.” „Niegodny — rzekę — brydnie, żeby je tak chwalić; Owszem, żeby nie żyły po mnie, myślę spalić. Mająli gorszyć ludzi, samym gorzeć lepiej, Dosyć wszyscy za
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 563
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Boga i Niebo z oczu i serca wypuszczami! Takci czas nasz/ który barzo krótki i prędko lotny jest/ w marności trawimy/ a na głubstwo nasze żadnej baczności niemamy/ krwawymi było łzami/ gdyby jedno możno/ opłakiwać potrzeba! Mój łaskawy miły czytelniku już ocknimy/ dosycesmy spaly! Już bądźmy mędrszymi dosycesmy błazeństwa patrzyli i ono ńaśladowali! Już czas wielki/abyśmy się nagotowali do nieskonczonej wieczności/ która calem pędem bieżi/ i do drzwi się przybliża! pobożnym być chcieć/ jeżeli już późno/ tędyc próżno i daremno! Mówią: tegobymci się niebył spodzial/ żadnemu człowiekowi mądremu to nie przystoi! O! Mój łaskawy
Boga y Niebo z oczu y serca wypuszczami! Tákći czas nasz/ ktory barzo krotki y prętko lotny iest/ w márnośći trawimy/ á ná głubstwo násze żadney bácznośći niemamy/ krwáwymi było lzámi/ gdyby iedno mozno/ opłákiwáć potrzebá! Moy łáskáwy miły czytelniku iuż ocknimy/ dosycesmy spály! Iuż bądźmy mędrszymi dosycesmy błázenstwá pátrzyli y ono ńaśládowáli! Iuż czás wielki/ábysmy śię nágotowali do nieskonćzoney wiecznośći/ ktora cálem pędem bieźy/ y do drzwi śię przyblyża! pobożnym być chćieć/ ieżeli iuż pozno/ tędyc prozno y daremno! Mowiá: tegobymći się niebył spodzial/ zadnemu człowiekowi mądremu to nie przystoi! O! Moy łáskáwy
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: Ev
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
głębokiego umysłu, który, gardząc bagatelami, idzie do gruntowych rzeczy, ani się nie przywięzuje, tylko do rzeczy wielkich, i ważnych. Co większa, zwyczaj żartowania bynajmniej nie przystoi człowiekowi Szlachetnemu: zostawmy drobnym ludziom to rzemiosło, rozweselenia kompanii, którzy jeżeli mile rozprawują, aplaudują im; jeżeli zaś nie mówią, tylko błazeństwa, śmieją się z nich: co wszystko na nic się nie przyda. Lecz ci, którzy są dystyngwowani Urodzeniem, albo godnością, poniżają siebie samych, kiedy się chcą udawać za ludzie żartobliwych, i podawają się w pogardę ludzi, którzy ich słuchają: Urząd to jest bardzo podły drugich do śmiechu pobudzać, chyba żeby
głębokiego umysłu, ktory, gardząc bagatelami, idzie do gruntowych rzeczy, ani się nie przywięzuie, tylko do rzeczy wielkich, y ważnych. Co większa, zwyczay żartowania bynaymniey nie przystoi człowiekowi Szlachetnemu: zostawmy drobnym ludziom to rzemiosło, rozweselenia kompanii, ktorzy ieżeli mile rozprawuią, applauduią im; ieżeli zaś nie mowią, tylko błazeństwa, śmieią się z nich: co wszystko na nic się nie przyda. Lecz ci, ktorzy są dystyngwowani Urodzeniem, albo godnością, poniżaią siebie samych, kiedy się chcą udawać za ludzie żartobliwych, y podawayą się w pogardę ludzi, którzy ich słuchaią: Urząd to iest bardzo podły drugich do śmiechu pobudzać, chyba żeby
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 125
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
O tym myśli i mówi, o tym we śnie marzy, A im usilniej pragnie, rzedzej mu się darzy. Jeden pan w Polsce, kwoli poczesnej osobie, Że go obiorą królem, w głowie ubrda sobie; I był, co go z Warszawy, gdzie i podobieństwa Nie było, w tym upewnił tylko dla błazeństwa. Cieszy się, głaszcząc brodę, i tym wierzy prędzej, Im bardziej życzył; ani ochrania pieniędzy. „Dawno też na to grzmiało, że z długiego gromu Jakubowi dziś królem być z Gawronów domu.” Do krewnych i przyjaciół z tym rozsyła listy, Gwardią w płaszcze stroi, kędy herb ojczysty W orle koronnym
O tym myśli i mówi, o tym we śnie marzy, A im usilniej pragnie, rzedzej mu się darzy. Jeden pan w Polszcze, kwoli poczesnej osobie, Że go obiorą królem, w głowie ubrda sobie; I był, co go z Warszawy, gdzie i podobieństwa Nie było, w tym upewnił tylko dla błazeństwa. Cieszy się, głaszcząc brodę, i tym wierzy prędzej, Im bardziej życzył; ani ochrania pieniędzy. „Dawno też na to grzmiało, że z długiego gromu Jakubowi dziś królem być z Gawronów domu.” Do krewnych i przyjaciół z tym rozsyła listy, Gwardyją w płaszcze stroi, kędy herb ojczysty W orle koronnym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 161
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go, pytał o autora, Na ktosia powiedano o tym czesie wczora. Aboż nie gorzej kradnie od koni, od kobył, Skoro się do lamusa cudzej cnoty dobył?” 6. ŚMIECH BEZ ŚMIECHU
Kiedy co trefnego nasz towarzysz powiada, Śmiechu, co niepodobna rzecz było, dokłada, Choć słuchając prostego kaw ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!o śmiechu ruszy. 7. ROŻNE OKOLICZNOŚCI W MAŁŻEŃSTWACH
Zmowa wprzód, po zmowie ślub bywa u szlachcica, Toż wesele małżeńskie, na końcu łożnica, Gdzie jako ćwiekiem przybił
go, pytał o autora, Na ktosia powiedano o tym czesie wczora. Aboż nie gorzej kradnie od koni, od kobył, Skoro się do lamusa cudzej cnoty dobył?” 6. ŚMIECH BEZ ŚMIECHU
Kiedy co trefnego nasz towarzysz powiada, Śmiechu, co niepodobna rzecz było, dokłada, Choć słuchając prostego kaw ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!o śmiechu ruszy. 7. ROŻNE OKOLICZNOŚCI W MAŁŻEŃSTWACH
Zmowa wprzód, po zmowie ślub bywa u szlachcica, Toż wesele małżeńskie, na końcu łożnica, Gdzie jako ćwiekiem przybił
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 357
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szczegolny pozostał: Drżąc od strachu: zlękłego/ i otrętwiałego Naporząd/ a przy duszy ledwie będącego/ Sam Bóg krzesi/ rzecz do mnie taką udziaławszy: Nie bój się: daj do Diej. AGdzie z nim zajechawszy/ Wdałem się weń/ i od tąd zrządzam mu ofiary. Rzekł Penteus: słyszałem błazeństwa bez miary; Żeby gniew mogła zwłoka przerobić przezdzięki. Pacholcy/ weźmcie go stąd: a najsroższe męki Zadajcie mu/ aż będzie na on świat oddany. Z trzaskiem od sług Tyreński Acetes porwany: wepchniony do ciemnice: z tegoż poruczenia Gdy sposobią miecz/ ogień/ narzędzie tracenia/ Drzwi same zdobradziwów (tak twierdzą
szczegolny pozostał: Drżąc od stráchu: zlękłego/ y otrętwiáłego Naporząd/ á przy duszy ledwie będącego/ Sam Bog krześi/ rzecz do mnie táką vdźiáławszy: Nie boy się: day do Dyey. AGdźie z nim záiechawszy/ Wdałem się weń/ y od tąd zrządzam mu ofiáry. Rzekł Penteus: słyszałem błazeństwá bez miáry; Zeby gniew mogłá zwłoká przerobić przezdźięki. Pácholcy/ weźmćie go stąd: á naysroższe męki Zádayćie mu/ áż będźie ná on świát oddány. Z trzaskiem od sług Tyreński Acetes porwány: wepchniony do ćiemnice: z tegoż poruczenia Gdy sposobią miecz/ ogień/ nárzędźie trácenia/ Drźwi sáme zdobrádźiwow (ták twierdzą
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 76
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
lepszego nigdy niebędzie/ Plewiarza obcego uchowaj Panie Boże. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział Wtóry. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział Trzeci. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział III Filisofia cnoty uczy.
NIe dziw że Filozofią za błazeństwo/ Filozofy za błazny u tych/ którym dobrzy ludzie widzą się błaznowie/ a Cnoty błazeństwa. Królowa jedną inaczej głupiego Dworzanina nie zwala/ jedno dobrym człowiekiem. O dusze tcze nieba/ a pełne ziemie jako Persius was nazywa. Powedzcie mi naprzód/ wiecieli/ co jest Filozofia: i czego uczy: A jeśli nie wiecie: Czemuż jakobyście wiedzieli do błaznów ją odsyłacie: Wiedzciesz: Ze Filozofia
lepszego nigdy niebędźie/ Plewiarzá obcego vchoway Pánie Boże. Popráwey obyczáiow Polskich, Rozdźiał Wtory. Popráwey obyczáiow Polskich, Rozdźiał Trzeći. Popráwey obyczáiow Polskich, ROZDZIAL III Philisophia cnoty vczy.
NIe dźiw że Philosophią zá błazeństwo/ Philosophy zá błazny v tych/ ktorym dobrzy ludźie widzą się błaznowie/ á Cnoty błazeństwá. Krolowa iedną ináczey głupiego Dworzániná nie zwálá/ iedno dobrym człowiekiem. O dusze tcze niebá/ á pełne źiemie iáko Persius was názywa. Powedzćie mi naprzod/ wiećieli/ co iest Philosophia: y czego vczy: A iesli nie wiećie: Czemuż iákobyście wiedźieli do błaznow ią odsyłáćie: Wiedzciesz: Ze Philosophia
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 10
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625