— rzekę, I choć mi nie do śmiechu, śmiejąc się wywlekę Niemca za łeb z piwnice; a ten: „Mości panie, Nie tak piją Polacy, jak naszy Gdańszczanie; Żeś mnie Waszmość nie przestrzegł, i wina, i szkoda Waszmości” — i tak doszła między nami zgoda. Więc na owo błazeństwo znowu wino winem, Zwyczajnie, klin wczorajszy wybijamy klinem. A czejadce, na cyfer wczorajszych rachunki, Piweczko z gorzałeczką, barzo dobre trunki. 350 (N). PRESENTO POLITYK. CHUDY A PYSZNY
Gdy spełna kompaniją pod chorągiew złącza, Zaprosił nas do Grabia przeszły rotmistrz z Sącza. Kołnierz a łapki rysie mając przy
— rzekę, I choć mi nie do śmiechu, śmiejąc się wywlekę Niemca za łeb z piwnice; a ten: „Mości panie, Nie tak piją Polacy, jak naszy Gdańszczanie; Żeś mnie Waszmość nie przestrzegł, i wina, i szkoda Waszmości” — i tak doszła między nami zgoda. Więc na owo błazeństwo znowu wino winem, Zwyczajnie, klin wczorajszy wybijamy klinem. A czeiadce, na cyfer wczorajszych rachunki, Piweczko z gorzałeczką, barzo dobre trunki. 350 (N). PRESENTO POLITYK. CHUDY A PYSZNY
Gdy spełna kompaniją pod chorągiew złącza, Zaprosił nas do Grabia przeszły rotmistrz z Sącza. Kołnierz a łapki rysie mając przy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 149
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jest/ a wielkie nie trwałe bywa. Imienie/ dostojeństwo/ i zdrowie ciała/ ani złe rzeczy/ ani dobre są. Tak i żony i na złym i na dobrym dokonaniu zależą. Początek zbawienia jest grzechów poznanie/ a o śmierci rozmyślanie. Troskać się nie da kto naucza bez grzechu żyć. Wielki nazbyt gniew błazeństwo przynasza. Godowanie/ z niewiastami obcowanie/ i inne rzeczy ku godom przynależące/ wesela żywotowi nie przynoszą: ale uczciwe rozmowy/ i skromne na godziech w jadle i piciu używanie. Księgi pierwsze
TIMON obaczywszy jednego/ że się każdej rzeczy dziwował/ tak rzekł do niego: Taką rzeczą i temu byś się miał dziwować
iest/ á wielkie nie trwáłe bywa. Imienie/ dostoieństwo/ y zdrowie ćiáłá/ áni złe rzecży/ áni dobre są. Ták y żony y ná złym y ná dobrym dokonániu zależą. Pocżątek zbáwienia iest grzechow poznánie/ á o śmierći rozmyślánie. Troskáć się nie da kto náucża bez grzechu żyć. Wielki názbyt gniew błazeństwo przynasza. Godowánie/ z niewiástámi obcowánie/ y inne rzecży ku godom przynależące/ wesela żywotowi nie przynoszą: ále vcżćiwe rozmowy/ y skromne ná godźiech w iadle y pićiu vżywánie. Kśięgi pierwsze
TIMON obacżywszy iednego/ że się káżdey rzecży dźiwował/ ták rzekł do niego: Táką rzecżą y temu byś się miał dźiwowáć
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 77
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana zwalić. Klęknie, cóż po tym? na wiatr sama gęba gada, A myśl i serce lada błazeństwo obada; Chyba że ich strach, żal, ból do tego przywodzą, Tedy się na krótki czas z swoim ciałem zgodzą. Ale cóż, biedna pacierz przeszkodzi im mucha I rozerwie do nieba tążącego ducha; Dlategoć to zamykać Pan każe komorę, Zebrać myśli, jako psy rozbieżane w sforę. A ja radzę i oczy
Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana zwalić. Klęknie, cóż po tym? na wiatr sama gęba gada, A myśl i serce leda błazeństwo obada; Chyba że ich strach, żal, ból do tego przywodzą, Tedy się na krótki czas z swoim ciałem zgodzą. Ale cóż, biedna pacierz przeszkodzi im mucha I rozerwie do nieba tążącego ducha; Dlategoć to zamykać Pan każe komorę, Zebrać myśli, jako psy rozbieżane w sforę. A ja radzę i oczy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 578
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Tem zamknę, że kto sobie miłość tak smakuje, Że się w niej i starzeje, nie rzekę, obucha, Ale godzien przynamniej kluzy i łańcucha.
III.
Ale mi rzecze który: „Czemu nas strofujesz Z tego grzechu, a sam się inaczej sprawujesz ?” Tak powiadam, że i ja widzę swe błazeństwo, Kiedy mię na jaki czas opuści szaleństwo, I staram się i tuszę, że tej prędko zbędę Choroby i na pierwszy rozum się zdobędę; Ale ten wrzód tak prędko nie schodzi, bo ciało Już się prawie do samych kości zepsowało.
IV.
Jużeście to słyszeli, jako nieszczęśliwy Grabia zmysłów pozbywszy, wielkie czynił
; Tem zamknę, że kto sobie miłość tak smakuje, Że się w niej i starzeje, nie rzekę, obucha, Ale godzien przynamniej kluzy i łańcucha.
III.
Ale mi rzecze który: „Czemu nas strofujesz Z tego grzechu, a sam się inaczej sprawujesz ?” Tak powiadam, że i ja widzę swe błazeństwo, Kiedy mię na jaki czas opuści szaleństwo, I staram się i tuszę, że tej prędko zbędę Choroby i na pierwszy rozum się zdobędę; Ale ten wrzód tak prędko nie schodzi, bo ciało Już się prawie do samych kości zepsowało.
IV.
Jużeście to słyszeli, jako nieszczęśliwy Grabia zmysłów pozbywszy, wielkie czynił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 231
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Pilnuj koni, stangrecie, pachołcy łogosza.” Jadę, skaczą od ziemie na pół łokcia koła Po korzeniach, kamieniach; co raz koniom czoła Przecierać każę, kiedy na dębowy korzeń Padszy, łomie żelazny u karety sworzeń. Nim drewniany ustrużą, aż wieczór. Uporniem Kazał jechać; aż pójdzie rozwora za sworniem. Błazeństwo, rzekę. Aż noc, aż deszcz, jako z kadzi, Że na tym, gdzie zastała, miejscu mię osadzi. Słuchać mi było dziada: głodu ani pluty Nie zażyłbym, daremnej z czeladzią pokuty; Aż ja ledwie tam, gdzie się za godzinę kładę, Za cały dzień jutrzejszy na drągu dojadę
Pilnuj koni, stangrecie, pachołcy łogosza.” Jadę, skaczą od ziemie na pół łokcia koła Po korzeniach, kamieniach; co raz koniom czoła Przecierać każę, kiedy na dębowy korzeń Padszy, łomie żelazny u karety sworzeń. Nim drewniany ustrużą, aż wieczór. Uporniem Kazał jechać; aż pójdzie rozwora za sworniem. Błazeństwo, rzekę. Aż noc, aż deszcz, jako z kadzi, Że na tym, gdzie zastała, miejscu mię osadzi. Słuchać mi było dziada: głodu ani pluty Nie zażyłbym, daremnej z czeladzią pokuty; Aż ja ledwie tam, gdzie się za godzinę kładę, Za cały dzień jutrzejszy na drągu dojadę
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 257
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobą do obiadu. Wszytko z francuska, wszytko net, wszytko do ładu. Siędziem, ze srebrnej ręce umywszy nalewki. Aż gliniana miseczka; patrz, że mi polewki Albo kaszki naleją. Czemuż nie talerza, Bo mój żołądek dawno na pieczenią zmierza. Dadzą potem kapłona, dadzą mięsa sztukę; Pewnie ja to błazeństwo, krając nożem, stłukę: Chłopcze, szukaj talerza z drzewa albo z cyny. Niech z pisanej jadają położnice gliny. 487. NA UTRACJUSZA
Brwi spuścił, nos powiesił, stracił wszytkie zmysły, Oczy słupem stanęły, wąsy mu obwisły; O czymże, panie Janie? Jużeż to po czesie Frasować się, kiedy
sobą do obiadu. Wszytko z francuska, wszytko net, wszytko do ładu. Siędziem, ze srebrnej ręce umywszy nalewki. Aż gliniana miseczka; patrz, że mi polewki Albo kaszki naleją. Czemuż nie talerza, Bo mój żołądek dawno na pieczenią zmierza. Dadzą potem kapłona, dadzą mięsa sztukę; Pewnie ja to błazeństwo, krając nożem, stłukę: Chłopcze, szukaj talerza z drzewa albo z cyny. Niech z pisanej jadają położnice gliny. 487. NA UTRACJUSZA
Brwi spuścił, nos powiesił, stracił wszytkie zmysły, Oczy słupem stanęły, wąsy mu obwisły; O czymże, panie Janie? Jużeż to po czesie Frasować się, kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 475
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
był płony? Liriopa błękitna; czasów ją nie dawnych/ W swych był wodach Caefysus strefnił cichopławnych. Po nim nadobna Nimfa synaczka powiła/ Co zaraz mógł być lubion/ Narcyssem go krzciła. O którego pytany/ jeśliby dosiedział Lat sędziwych/ dordzałych? prorok odpoiwedział: Byle sam się nie zaznał. szło to za błazeństwo: Aż dał znać skutek/ i śmierć/ i nowe szaleństwo. Bo po dwudziestym roku/ gdy pierwszy zachodził/ A być się pacholęciem/ i młodzianem godził; Wiele panien/ młodzieńców ważyło nań wiele. Lecz taka w młodym/ była napuszystość/ ciele/ Zaden młodzieniec/ Panna żadna go nie znała. Raz
był płony? Lyriopá błękitna; czásow ią nie dawnych/ W swych był wodách Caephysus strefnił cichopławnych. Po nim nadobna Nymphá synaczká powiłá/ Co záraz mogł być lubion/ Nárcyssem go krzćiłá. O ktorego pytány/ ieśliby dośiedźiał Lat sędźiwych/ dordzáłych? prorok odpoiwedźiał: Byle sam się nie zaznał. szło to zá błazeństwo: Aż dał znáć skutek/ y śmierć/ y nowe szaleństwo. Bo po dwudźiestym roku/ gdy pierwszy záchodźił/ A być się pácholęćiem/ y młodźiánem godźił; Wiele pánien/ młodźieńcow ważyło nań wiele. Lecz taka w młodym/ byłá nápuszystośc/ ćiele/ Zaden młodźieniec/ Pánná żadna go nie znałá. Raz
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 65
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Sejmach nie ujmiemy/ a żeby wiele rządziło niezabronimy/ ani karności złego/ ani nadzieje lepszego nigdy niebędzie/ Plewiarza obcego uchowaj Panie Boże. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział Wtóry. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział Trzeci. Poprawej obyczajów Polskich, Rozdział III Filisofia cnoty uczy.
NIe dziw że Filozofią za błazeństwo/ Filozofy za błazny u tych/ którym dobrzy ludzie widzą się błaznowie/ a Cnoty błazeństwa. Królowa jedną inaczej głupiego Dworzanina nie zwala/ jedno dobrym człowiekiem. O dusze tcze nieba/ a pełne ziemie jako Persius was nazywa. Powedzcie mi naprzód/ wiecieli/ co jest Filozofia: i czego uczy: A jeśli
Seymách nie vymiemy/ á żeby wiele rządźiło niezábronimy/ áni kárnośći złego/ áni nádźieie lepszego nigdy niebędźie/ Plewiarzá obcego vchoway Pánie Boże. Popráwey obyczáiow Polskich, Rozdźiał Wtory. Popráwey obyczáiow Polskich, Rozdźiał Trzeći. Popráwey obyczáiow Polskich, ROZDZIAL III Philisophia cnoty vczy.
NIe dźiw że Philosophią zá błazeństwo/ Philosophy zá błazny v tych/ ktorym dobrzy ludźie widzą się błaznowie/ á Cnoty błazeństwá. Krolowa iedną ináczey głupiego Dworzániná nie zwálá/ iedno dobrym człowiekiem. O dusze tcze niebá/ á pełne źiemie iáko Persius was názywa. Powedzćie mi naprzod/ wiećieli/ co iest Philosophia: y czego vczy: A iesli
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 10
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
? Dopiero swoje grozy ujźrzysz jak na ledzie, Skoro cię, czarta, piekło w triumfie powiedzie!
(Tu Śmierć, w grób zajźrawszy, ciśnie kosę i rzecze:) Śmierć
A cóż mi już po tobie, nikczemne oręże, Kiedy znowu ożyje, chociaż nim kto lęże! Lepiej mnie było w takie nie wdawać błazeństwo. Więc kiedy się człowieku tak nieposłuszeństwo Przepiecze, którego się był dopuścił Adam, I ja, i ja dziś Bogu służbę wypowiadam. Wiem, że będzie potrzebny jeszcze do wieczora, Ale ze mnie nie może mieć egzekutora.
Chorus Chwała Tobie, Jezu Chryste, Panie, Za chwalebne twoje zmartwychwstanie I że przez świętej krwie
? Dopiero swoje grozy ujźrysz jak na ledzie, Skoro cię, czarta, piekło w tryumfie powiedzie!
(Tu Śmierć, w grób zajźrawszy, ciśnie kosę i rzecze:) Śmierć
A cóż mi już po tobie, nikczemne oręże, Kiedy znowu ożyje, chociaż nim kto lęże! Lepiej mnie było w takie nie wdawać błazeństwo. Więc kiedy się człowieku tak nieposłuszeństwo Przepiecze, którego się był dopuścił Adam, I ja, i ja dziś Bogu służbę wypowiadam. Wiem, że będzie potrzebny jeszcze do wieczora, Ale ze mnie nie może mieć egzekutora.
Chorus Chwała Tobie, Jezu Chryste, Panie, Za chwalebne twoje zmartwychwstanie I że przez świętej krwie
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 638
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a przyjąć uniją. Choćby im na każdy rok postąpić pobory, Byle się w cale nasze osiedziały zbory. A cóż się oni boją naszego patrona? Nas jako psów nawalą, a on siedzi doma. Jeśliby też dlatego, by nas uczył wiary, Wszak już wiemy Testament i Nowy i Stary. Nie wdajmy się w błazeństwo, niech się z nas nie śmieją, Mówiąc, że się my ludzką cieszemy nadzieją. A toż ja tak wotuję: przedarować żaki, Dawać im na czas pewny morawskie giermaki. Gdy ci będą kontenci, będzie z każdym zgoda, Inaczej nas nie zbroni i sam wojewoda! Kontrakt z nimi uczynić, co by
a przyjąć uniją. Choćby im na każdy rok postąpić pobory, Byle sie w cale nasze osiedziały zbory. A cóż sie oni boją naszego patrona? Nas jako psów nawalą, a on siedzi doma. Jeśliby też dlatego, by nas uczył wiary, Wszak już wiemy Testament i Nowy i Stary. Nie wdajmy sie w błazeństwo, niech się z nas nie śmieją, Mówiąc, że sie my ludzką cieszemy nadzieją. A toż ja tak wotuję: przedarować żaki, Dawać im na czas pewny morawskie giermaki. Gdy ci będą kontenci, będzie z każdym zgoda, Inaczej nas nie zbroni i sam wojewoda! Kontrakt z nimi uczynić, co by
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 212
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968