ziemi chodzi Błazen — rzecze — niźli ja i cieszę się z tego, Bom rozumiał, że nad mię już nie masz większego.” „On to czynił dla dziwu naszego” — odpowie. A błazen: „Toście wszyscy z nim wespół błaznowie.
Większać rzecz, niż do liny nogi przysposobić, Tysiąc błaznów jednemu błaznowi urobić; A w jednego głupiego, niechaj się założą Ze mną, że tysiąc mędrców rozumu nie włożą.” 271. TACE SWARLIWEJ ŻENIE
Ustawne wiodąc z żoną szlachcic jeden swary, Kupił jej na jarmarku szklanych tac trzy pary. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa
ziemi chodzi Błazen — rzecze — niźli ja i cieszę się z tego, Bom rozumiał, że nad mię już nie masz większego.” „On to czynił dla dziwu naszego” — odpowie. A błazen: „Toście wszyscy z nim wespół błaznowie.
Większać rzecz, niż do liny nogi przysposobić, Tysiąc błaznów jednemu błaznowi urobić; A w jednego głupiego, niechaj się założą Ze mną, że tysiąc mędrców rozumu nie włożą.” 271. TACE SWARLIWEJ ŻENIE
Ustawne wiodąc z żoną szlachcic jeden swary, Kupił jej na jarmarku szklanych tac trzy pary. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim. Łaje swarliwa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne
drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Póki nowa, przyrównał do angielskiej cyny: Niechże na nią aby raz sztukę mięsa włoży, Jak żywo się jej kucharz już nie dochędoży; Niechaj ją wiechciem w nocy, niech szoruje we dnie, Co dalej, to cieńczeje, co dalej, to blednie. 408. WIELKI, WIĘKSZY, NAJWIĘKSZY BŁAZEN
Siła błaznów na świecie. Pierwszy Kserkses, który, Żeby z drogi stąpiła, słał posłów do góry. Drugi po nim w regiestrze Amfistydes chodzi, Co nie wiedział, ociec czy matka dzieci rodzi. 409. OMYŁKA
Jeden wielkiego pana mając gościa w domu, Kiedy mu się zszeptuje z żoną po kryjomu, Rzekomo uśnie pijany,
, Póki nowa, przyrównał do angielskiej cyny: Niechże na nię aby raz sztukę mięsa włoży, Jak żywo się jej kucharz już nie dochędoży; Niechaj ją wiechciem w nocy, niech szoruje we dnie, Co dalej, to cieńczeje, co dalej, to blednie. 408. WIELKI, WIĘKSZY, NAJWIĘKSZY BŁAZEN
Siła błaznów na świecie. Pierwszy Kserkses, który, Żeby z drogi stąpiła, słał posłów do góry. Drugi po nim w regiestrze Amfistydes chodzi, Co nie wiedział, ociec czy matka dzieci rodzi. 409. OMYŁKA
Jeden wielkiego pana mając gościa w domu, Kiedy mu się zszeptuje z żoną po kryjomu, Rzekomo uśnie pijany,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 361
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i krojów przeciwnych naturze, ułożeniu, miejscu i stopniowi swojemu narodów, naśladując małpy, sidła się nieuważnie w kosztowne długi, w szacowne ekspensa, w słuszne cenzury i błazeństwa u ludzi, wychodząc z znacznych dziedzictw, fortun, z skarbów i własności domu i imienia swojego. Albo bierze na siebie postać i figurę onych komedyjonalnych błaznów i trefnisiów, którzy urodziwszy się w naturalnym kroju do sposobności we wszytkim przyrodzonej przerabiają się i układają w różne manijery i kroje obcych na pocieszną patrzającym zabawę. A jakoż się przebóg do woli i rozpuku nie śmiać, kiedy rzecz sama podaje się ogromnie do tego przez ucieszną nieproporcyją kroju do kibici, kibici do stroju
i krojów przeciwnych naturze, ułożeniu, miejscu i stopniowi swojemu narodów, naśladując małpy, sidła się nieuważnie w kosztowne długi, w szacowne ekspensa, w słuszne cenzury i błazeństwa u ludzi, wychodząc z znacznych dziedzictw, fortun, z skarbów i własności domu i imienia swojego. Albo bierze na siebie postać i figurę onych komedyjonalnych błaznów i trefnisiów, którzy urodziwszy się w naturalnym kroju do sposobności we wszytkim przyrodzonej przerabiają się i układają w różne manijery i kroje obcych na pocieszną patrzającym zabawę. A jakoż się przebóg do woli i rozpuku nie śmiać, kiedy rzecz sama podaje się ogromnie do tego przez ucieszną nieproporcyją kroju do kibici, kibici do stroju
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 287
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
„Skądże to wiesz?” — pytam go. „Panońku, prysiehu, Że majet bolszą niźli kamień w żarnoch ksiehu.” „A cóż w tej księdze czyta?” „Boh me, że nie znaju; Popże sam znaje, bo ją przeczytał do kraju.” „Znamże ja siłę błaznów, choć bibliotekę, Nie jednę księgę mają, i twój pop nim” — rzekę. 171 (N). FORTEL NA ZRZĘDNĄ ŻONĘ
Grzeczny jeden ziemianin publiką się bawił. Że kilkadziesiąt złotych co raz w drodze strawił, Niemiło było żenie, a miał też zrzędziochę: „Stracisz Waszeć dzieciom tej substancyjej trochę. Sejmiki
„Skądże to wiesz?” — pytam go. „Panońku, prysiehu, Że majet bolszą niźli kamień w żarnoch ksiehu.” „A cóż w tej księdze czyta?” „Boh me, że nie znaju; Popże sam znaje, bo ją przeczytał do kraju.” „Znamże ja siłę błaznów, choć biblijotekę, Nie jednę księgę mają, i twój pop nim” — rzekę. 171 (N). FORTEL NA ZRZĘDNĄ ŻONĘ
Grzeczny jeden ziemianin publiką się bawił. Że kilkadziesiąt złotych co raz w drodze strawił, Niemiło było żenie, a miał też zrzędziochę: „Stracisz Waszeć dzieciom tej substancyjej trochę. Sejmiki
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 619
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się małych bazenków barzo wiele rodzi; Nie wiemy gdzie i z czego, i kędy ich sieją, A jednak się nam godnym we wszem równać śmieją. Jedni trzęsą lubaski, drudzy siedzą w grochu, Wiele się namnożyło takiego motłochu. A ci się gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem, już widzę, pełno błaznów wszędy. Przetoć wam ten przywilej podajemy nowy, Żeby każdy miał konsens, jak co starszej głowy, Który nosząc przy sobie, sprawy swe bezpiecznie Mógł odprawiać, i każdy ma to mieć koniecznie, Aby mu nie zadano, iżeś nie cechowy, A trudno się wymówić, gdy kto słabej głowy. Ukazawszy przywilej
sie małych bazenkow barzo wiele rodzi; Nie wiemy gdzie i z czego, i kędy ich sieją, A jednak sie nam godnym we wszem rownać śmieją. Jedni trzęsą lubaski, drudzy siedzą w grochu, Wiele sie namnożyło takiego motłochu. A ci sie gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem, już widzę, pełno błaznow wszędy. Przetoć wam ten przywilej podajemy nowy, Żeby każdy miał konsens, jak co starszej głowy, Ktory nosząc przy sobie, sprawy swe bezpiecznie Mogł odprawiać, i każdy ma to mieć koniecznie, Aby mu nie zadano, iżeś nie cechowy, A trudno sie wymowić, gdy kto słabej głowy. Ukazawszy przywilej
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 5
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
.
KTo tu lepszy/ i która wolniejsza natura? Złego/ od ciemny gwiazdy ukąsił Mazura/ Wąż w nogę: zniej łakomie gdy się krwie opije/ Wąż zdycha od posoki. Mazur przecię żyje. Księgi Pierwsze. Świat.
I to też niepoślednia/ lub powszednia Gadka/ Co jest świat? nic inszego jeno błaznów klatka. Do Gościa.
GOściu przy stole moim/ chciej być dobry woli/ Przed progiem wszytko zostaw/ co cię kolwiek boli. Zapomniej uraz/ i much/ mąźli jakie zgoła/ Spuść chmurę z twarzy/ siedząc u mojego stoła. Porzuć Melancholią/ bądź wesołej Cery/ Czarną zołć zostaw w domu/ i zbytniość
.
KTo tu lepszy/ y ktora wolnieysza náturá? Złego/ od ćięmny gwiazdy vkąśił Mázurá/ Wąż w nogę: zniey łákomie gdy się krwie opiie/ Wąż zdycha od posoki. Mázur przećię żyie. Kśięgi Pierẃsze. Swiát.
Y to tesz niepoślednia/ lub powszednia Gadká/ Co iest świat? nic inszego ieno błaznow klatká. Do Gośćiá.
GOśćiu przy stole moim/ chćiey bydź dobry woli/ Przed progiem wszytko zostaw/ co ćię kolwiek boli. Zápomniey vraz/ y much/ mąźli iákie zgołá/ Spuść chmurę z twarzy/ śiedząc v moiego stołá. Porzuć Meláncholią/ bądź wesołey Cery/ Czarną zołć zostaw w domu/ y zbytniość
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 23
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki powiewał, a morze W najspokojniejszej stało czasu tego porze; Bo, by namniejsza była wstała niepogoda, Połknęłaby nędznika grabię pewnie woda.
XV.
Ale szczęście, co błaznów z głupiemi pilnuje, Zmordowanego na brzeg piaszczysty wymuje, Tak daleko od murów, gdzie Setta leżała, Jak dwakroć z łuku niesie wypuszczona strzała. Tam spoczynąwszy trochę, znowu dnia drugiego Ku wschodowi obracał lot biegu swojego, Aż na ostatek przypadł, gdzie po brzegach onych Wojsko szło chrześcijańskie z mężów doświadczonych.
XVI.
Niech
wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki powiewał, a morze W najspokojniejszej stało czasu tego porze; Bo, by namniejsza była wstała niepogoda, Połknęłaby nędznika grabię pewnie woda.
XV.
Ale szczęście, co błaznów z głupiemi pilnuje, Zmordowanego na brzeg piaszczysty wymuje, Tak daleko od murów, gdzie Setta leżała, Jak dwakroć z łuku niesie wypuszczona strzała. Tam spoczynąwszy trochę, znowu dnia drugiego Ku wschodowi obracał lot biegu swojego, Aż na ostatek przypadł, gdzie po brzegach onych Wojsko szło chrześcijańskie z mężów doświadczonych.
XVI.
Niech
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 407
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w roku 1545. Nie zażył jednak Franciszek wszelkiej onej pilności/ której było potrzeba zażyć/ dla wymiecienia i wyczyszczenia tego złego z królestwa: abowiem otrzymawszy od Leona X. Nominacją Opatów i Biskupów/ miasto tego coby miał był podawać i opatrować ludzie godne i dostateczne na te urzędy; to on za przyczynami białychgłowek i błaznów/ sadzał na te miejsca żołdaty/ rotmistrze/ i jeszcze gorsze ludzie: którzy ustępując tytułu lada książkowi/ sobie brali intraty: abo też przedawali onę łaskę i dar królewski/ komu się im upodobało/ i kto im więcej dał. To złe za czasem rosło niepohamowanie: abowiem Henryk II. syn Franciszków/ zacząwszy wielkie
w roku 1545. Nie záżył iednák Fránćiszek wszelkiey oney pilnośći/ ktorey było potrzebá záżyć/ dla wymiećienia y wyczysczenia tego złego z krolestwa: ábowiem otrzymawszy od Leoná X. Nominátią Opátow y Biskupow/ miásto tego coby miał był podáwáć y opátrowáć ludźie godne y dostáteczne ná te vrzędy; to on zá przyczynámi białychgłowek y błaznow/ sadzał ná te mieyscá żołdaty/ rotmistrze/ y iescze gorsze ludźie: ktorzy vstępuiąc titułu ládá kśiążkowi/ sobie bráli intraty: ábo też przedawáli onę łáskę y dar krolewski/ komu się im vpodobáło/ y kto im więcey dał. To złe zá czásem rosło niepohámowánie: ábowiem Henrik II. syn Fránćiszkow/ zácząwszy wielkie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 91
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
; piękny kłosek nieznaczniej się śnieci; Nie czyni dym półmisków, gumno urodzaju, Sajdak Strzelca; nie w każdym lągnie kurczę jaju; Ul miodu, beczka piwa nie czyni, naczynie Rzemieślnika: widzieć go, jeśli umie, czy nie. Siłu nosi perukę, choć słówka, przysięgę, Nie rzecze po francusku, siłu błaznów — księgę. Wszytko to cienie, wszytko pozwierzchowne znaki: Zginą te, wtenczas się da widzieć, kto był jaki. Tam tchórzów, nie żołnierzów, spod lamparciej skóry Kondysów we pstrej sierci obaczyć z natury. To sądzą, co po wierzchu ludzkie widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy
; piękny kłosek nieznaczniej się śnieci; Nie czyni dym półmisków, gumno urodzaju, Sajdak Strzelca; nie w każdym lągnie kurczę jaju; Ul miodu, beczka piwa nie czyni, naczynie Rzemieślnika: widzieć go, jeśli umie, czy nie. Siłu nosi perukę, choć słówka, przysięgę, Nie rzecze po francusku, siłu błaznów — księgę. Wszytko to cienie, wszytko pozwierzchowne znaki: Zginą te, wtenczas się da widzieć, kto był jaki. Tam tchórzów, nie żołnierzów, spod lamparciej skóry Kondysów we pstrej sierci obaczyć z natury. To sądzą, co po wierzchu ludzkie widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 39
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987