. DWAJ BŁAZNOWIE
Jechał do wojewody kasztelan krakowski. Tu Cygan był za błazna, a tam Słowikowski. Toż Słowikowski pyta: „A tyś kto?” Cygana. Cygan: „Błazen, lecz tylko — rzecze — swego pana.” A ów, stojąc za krzesłem wojewodzie z tyłu: „Nie znam błazna Cygana, złodziejów znam siłu.” Na to Cyś jako z bicza: „Umie zadrwić ładnie — Odpowie — panie bracie, kto kształtnie ukradnie. W tobie się to natura odmieniła nicem, Boś i błaznem, jak widzę, oraz i szlachcicem.” „Jakoż to wiesz, żem szlachcic?”
. DWAJ BŁAZNOWIE
Jechał do wojewody kasztelan krakowski. Tu Cygan był za błazna, a tam Słowikowski. Toż Słowikowski pyta: „A tyś kto?” Cygana. Cygan: „Błazen, lecz tylko — rzecze — swego pana.” A ów, stojąc za krzesłem wojewodzie z tyłu: „Nie znam błazna Cygana, złodziejów znam siłu.” Na to Cyś jako z bicza: „Umie zadrwić ładnie — Odpowie — panie bracie, kto kształtnie ukradnie. W tobie się to natura odmieniła nicem, Boś i błaznem, jak widzę, oraz i szlachcicem.” „Jakoż to wiesz, żem szlachcic?”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 83
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wynużeni do psiarnie nie zajdą o głodzie.” „Tylko mi go wymyjcie, gdy tak nieporządny Ten pan” — rzekę; który już wycierpiał dzień sądny: Słysząc one dyskursy, pocił się jak w łaźni Niesłychanego wstydu, okrutnej bojaźni; A nas ani z ogary, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się
Wynużeni do psiarnie nie zajdą o głodzie.” „Tylko mi go wymyjcie, gdy tak nieporządny Ten pan” — rzekę; który już wycierpiał dzień sądny: Słysząc one dyskursy, pocił się jak w łaźni Niesłychanego wstydu, okrutnej bojaźni; A nas ani z ogary, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nauki wybrano. Pieniądze są przyczyną kłopotu. To pierwsze dobro/ kto przy swym zostać żąda. Jeśliże za służbę swą zapłaty nie żądamy/ sami siebie okłamywamy. Coś to dziwnego jest/ jeśliże ten który cię zna tobą gardzi/ a ten cię miłuje/ który cię nie zna. Ku przyjacielstwu i ku wierze błazna nie przyjmuj. Żadnemu się w towarzystwo wielkie nie wdawaj/ ani też zbytnia osobność użyteczna jest/ bo jeślibyśmy też barzo osobnymi byli/ nie moglibyśmy zarówno wszystkiego cierpieć/ mniejszymi gardząc/ a więtsze w nienawiści mając/ takież z równemi nie moglibyśmy się zgodzić.
VARRO MARCUS Wymowca Rzymski/ Był
náuki wybrano. Pieniądze są przycżyną kłopotu. To pierwsze dobro/ kto przy swym zostáć żąda. Ieśliże zá służbę swą zapłáty nie żądamy/ sámi śiebie okłámywamy. Coś to dźiwnego iest/ ieśliże ten ktory ćię zna tobą gárdźi/ á ten ćię miłuie/ ktory ćię nie zna. Ku przyiaćielstwu y ku wierze błazná nie przyimuy. Zadnemu sie w towárzystwo wielkie nie wdaway/ áni też zbytnia osobność vżytecżna iest/ bo ieślibysmy też bárzo osobnymi byli/ nie moglibysmy zárowno wszystkiego ćierpieć/ mnieyszymi gárdząc/ á więtsze w nienawiśći máiąc/ tákież z rownemi nie moglibysmy się zgodźić.
VARRO MARCVS Wymowcá Rzymski/ Był
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 80
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się twą bierzesz: wszak nie tego uczysz. Wszak cię jeszcze nie łapają/Nie wiążą/ nie popychają Nie wiodą cię jak łotra jeszcze do Anasza/Do Piłata/ Heroda/ ani do Kaifasza. I w twarz ci jeszcze nie plują/Nie biją/ nie policzkują. Jeszcze nie szydzą z ciebie/ jak z błazna jakiego/Ieszcze cię być i śmierci nie sądzą godnego. Katowie cię nie biczują/Ani cierniem koronują/ Sześć tysięcy/ sześć set sześćdziesiąt/ sześć nie dająPlag: ani rąk ndo krzyża nie przykowywają: W głowę zranioną nie biją/Z pięśćmi nie stoją nad szyją/ Od wierzchu głowy do stop ran ci nie zadają
śię twą bierzesz: wszák nie tego vczysz. Wszak ćię ieszcze nie łápaią/Nie wiążą/ nie popycháią Nie wiodą ćię iák łotrá ieszcze do Anaszá/Do Piłatá/ Herodá/ áni do Káiphaszá. Y w twárz ći ieszcze nie pluią/Nie biią/ nie policzkuią. Ieszcze nie szydzą z ćiebie/ iák z błazna iákiego/Ieszcze ćię być y śmierći nie sądzą godnego. Kátowie ćię nie biczuią/Ani cierniem koronuią/ Sześć tyśięcy/ sześć set sześćdźieśiąt/ sześć nie dáiąPlag: áni rąk ndo krzyżá nie przykowywáią: W głowę zránioną nie biią/Z pięśćmi nie stoią nád szyią/ Od wierzchu głowy do stop ran ci nie zádáią
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 265
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, Nie kocha; niech przy wyższym gniazdo lepi stropie Ani tak, choć ma nogi, jako człowiek chodzi — Duchem lata z anioły, jako ci apodzi. 102. A TOŻ TOBIE, BYSIU, MAZJA
Przedawszy parę wołów chłopek na Kleparzu: „Przynieś co najlepszego trunku, gospodarzu!” Postrzegszy frant gospodarz u błazna pieniędzy, Skosztować małmazyjej poda mu czym prędzej. Rozumiał ów, że piwo, jakie pijał doma; Że słodsze, będzie groszem abo droższe dwoma, Ani będzie od mazi droższa małmazyja. Dobywszy z torby kukle, gryzie, a popija. Aż skoro trzeci garniec zawróci mu głowę, Nie wie, że już pieniędzy zostawił
, Nie kocha; niech przy wyższym gniazdo lepi stropie Ani tak, choć ma nogi, jako człowiek chodzi — Duchem lata z anioły, jako ci apodzi. 102. A TOŻ TOBIE, BYSIU, MAZJA
Przedawszy parę wołów chłopek na Kleparzu: „Przynieś co najlepszego trunku, gospodarzu!” Postrzegszy frant gospodarz u błazna pieniędzy, Skosztować małmazyjej poda mu czym prędzej. Rozumiał ów, że piwo, jakie pijał doma; Że słodsze, będzie groszem abo droższe dwoma, Ani będzie od mazi droższa małmazyja. Dobywszy z torby kukle, gryzie, a popija. Aż skoro trzeci garniec zawróci mu głowę, Nie wie, że już pieniędzy zostawił
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 64
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjmować nie mogli". Pewnej się tedy z nimi na wiosnę wojny spodziewać potrzeba, kiedy pokoju szanować nie chcemy i nie umiemy. Listy pieczętuj Wć moja panno, bo ich otwierają i czytają. Ostatniego pakietu aż trochę nadpalono, snadź rozgrzewając wosk, bo cale na dwóch miejscach pieczęci znać nie było. O tego małego błazna nie wiem czemu się Wć moje serce turbujesz. Jeśli tylko tak będzie zły jak ojciec, toby był nader dobry. Piszesz, co z nim każę czynić; nie wiem cale, jako to rozumieć mam. Że papkę jeść poczyna, bardzo to dobrze; ale mu trzeba było wpuścić trochę wina w usta, kiedy
przyjmować nie mogli". Pewnej się tedy z nimi na wiosnę wojny spodziewać potrzeba, kiedy pokoju szanować nie chcemy i nie umiemy. Listy pieczętuj Wć moja panno, bo ich otwierają i czytają. Ostatniego pakietu aż trochę nadpalono, snadź rozgrzewając wosk, bo cale na dwóch miejscach pieczęci znać nie było. O tego małego błazna nie wiem czemu się Wć moje serce turbujesz. Jeśli tylko tak będzie zły jak ojciec, toby był nader dobry. Piszesz, co z nim każę czynić; nie wiem cale, jako to rozumieć mam. Że papkę jeść poczyna, bardzo to dobrze; ale mu trzeba było wpuścić trochę wina w usta, kiedy
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 247
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w Tureckim języku niby Domowstwo/ albo społeczność/ i toż imię uchodzi miedzy wojskowemi/ jako naprzykład Spahi Ozdziaki, znaczy społeczność wszytkich Spahów. Jenczery Ozdziaki, społeczność Janczarów/ i tak o inszych co spolne Ody, to jest Izby/ mają. Księga Trzecia. O Delich.
Słówko Deli, znaczy w Tureckim języku Błazna/ a przecię się tym przezwiskiem zowie Gwardia Wezyra wielkiego. Bywa ich zwyczajnie od sta/ od czterech set/ podług wspaniałości i animuszu Wezyra. Żołd codzienny biorą od dwunastu aż do piętnastu aspr. Wszyscy są z Bossniej, albo z Albaniej. Strój mają foremny/ od którego podobno przezwiska nabyli. Wybierają do tej posługi
w Tureckim ięzyku niby Domowstwo/ álbo społeczność/ y toż imie vchodźi miedzy woyskowemi/ iáko náprzykład Spahi Ozdźiaki, znáczy społeczność wszytkich Spahow. Ienczeri Ozdźiaki, społeczność Iánczarow/ y ták o inszych co spolne Ody, to iest Izby/ máią. Xięgá Trzećiá. O Delich.
Słowko Deli, znáczy w Tureckim ięzyku Błázna/ á przećię się tym przezwiskiem zowie Gwárdia Wezyra wielkiego. Bywa ich zwyczaynie od sta/ od czterech set/ podług wspániáłośći y ánimuszu Wezyrá. Zołd codźienny biorą od dwunastu áż do piętnastu áspr. Wszyscy są z Bossniey, álbo z Albaniey. Stroy máią foremny/ od ktorego podobno przezwiska nábyli. Wybieráią do tey posługi
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 236
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
więc ich oddam tani. Jeszcze nie dosyć dla Merkuriusza Chce wiedzieć drogość swojego bałwana Zbliska przystąpi, ręką nogą rusza, Rzecze: czemu ta sztuka zaniedbana? I coby za nią chciał rzemieślnik złota? Sądząc że w cenie wielka zajdzie kwota. Opaczną słyszy odpowiedź wte tropy Ze gdyby kupiec dziś przybył strafunku Za tego błazna niechciałbym i kopy, Lecz bym go przydał z chęcią wpodarunku, Bylem się pozbył spraw cudzych cenzora Kasj złodziejów, a Bożków faktóra. Nie wsmak to było Merkuremu słuchać Bo mu inaczej obiecała pycha
Ze pod nos śmiele miał każdemu dmuchać, Teraz go na łeb, ambicja spycha, Mówiąc
więc ich oddám tani. Jeszcze nie dosyć dla Merkuryusza Chce wiedzieć drogość swoiego báłwana Zbliska przystąpi, ręką nogą rusza, Rzecze: czemu ta sztuká zániedbana? Y coby zá nią chciał rzemieślnik złota? Sądząc że w cenie wielka záydzie kwota. Opáczną słyszy odpowiedź wte tropy Ze gdyby kupiec dziś przybył ztráfunku Zá tego błazna niechciałbym y kopy, Lecz bym go przydał z chęcią wpodárunku, Bylem się pozbył spráw cudzych censora Kassy złodzieiow, á Bożkow faktora. Nie wsmak to było Merkuremu słuchać Bo mu ináczey obiecała pycha
Ze pod nos śmiele miał każdemu dmuchać, Teraz go ná łeb, ambicya spycha, Mowiąc
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 349
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Fama vires acquirit eundo. Semper et auditis aliquid nouus adiicit auctor. Ouidius. Maro. Naso. 100 Centuria Decina octaua. PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA OCTAVA.
ZLe nabyte/ nie bywa dobrze pożyte. Malè parta, malè dilabuntur. Złe położenie/ dobrego psuje. Occasio facit furem. Żadna biesiada nie może być bez błazna. Etiam in lautissimo conuiuio reperiuntur, qui minus lautè tractantur. Zaskoczomu mu od spasi. Zdybiem się u soli. Ze złego targu/ z uszyma do domu. Z pustej stodoły/ albo sowa/ albo Diabeł wyleci. Zbierajcie sieci/ bo już ptacy nie lecą. Zona a śmierć/ przeznaczone rzeczy od Boga.
Fama vires acquirit eundo. Semper et auditis aliquid nouus adiicit auctor. Ouidius. Maro. Naso. 100 Centuria Decina octaua. PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA OCTAVA.
ZLe nábyte/ nie bywa dobrze pożyte. Malè parta, malè dilabuntur. Złe położenie/ dobrego psuie. Occasio facit furem. Zadna bieśiádá nie może być bez błazná. Etiam in lautissimo conuiuio reperiuntur, qui minus lautè tractantur. Záskocżomu mu od spáśi. Zdybiem się v soli. Ze złego tárgu/ z vszymá do domu. Z pustey stodoły/ álbo sowá/ álbo Diabeł wyleći. Zbierayćie śieći/ bo iuż ptacy nie lecą. Zoná á śmierć/ przeznácżone rzecży od Bogá.
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K3
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
przemieszkują skale,
Żeby w swoich konceptach nie miały mieć ale. Świadkiem wielki Homerus, świadkiem tego Nazo: Gdzież srebro bez ołowiu, bez żużlu żelazo? Nie samę żołądź, rodzą i czcze gałki dęby, Przy piwie bywa cienkusz, przy mące otręby, Pospolicie się miecą w bujne pole perze, I bez błazna chorągwie nie mieli żołnierze. Kędyż drzewo bez sęku, bez przepłochu kłosy, Pszenica bez kąkolu, żyto bez stokłosy? Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w
przemieszkują skale,
Żeby w swoich konceptach nie miały mieć ale. Świadkiem wielki Homerus, świadkiem tego Nazo: Gdzież srebro bez ołowiu, bez żużlu żelazo? Nie samę żołądź, rodzą i czcze gałki dęby, Przy piwie bywa cienkusz, przy mące otręby, Pospolicie się miecą w bujne pole perze, I bez błazna chorągwie nie mieli żołnierze. Kędyż drzewo bez sęku, bez przepłochu kłosy, Pszenica bez kąkolu, żyto bez stokłosy? Rzadki cug bez kaleki, rzadki piec bez dymu. I mojego niechaj nikt stąd nie gani rymu. Do rzeczym li statecznych żart gdzie przytknął z boku, Wżdy i miesiąc na nowiu wichrzy, marzec w
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 281
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987