, Którą sobie mieszkaniem ze wszystkiego świata Feniks obrał, co żyje nieprzetrwane lata, Aż przyjechał do wody, która zatopiła Faraona i z jego ręki wyzwoliła Uchodzące z niewolej izraelskie plemię; Potem wjechał na piękną bohatyrów ziemię.
XL.
Nad rzeką Trojanową jedzie na swem koniu, Co sobie równia nie ma na świecie, po błoniu, Który tak lekki i tak żartki jest, że znaku W piasku jego kopyta nie znać ani szlaku. Traw i śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI.
Ten to koń, któremu beł
, Którą sobie mieszkaniem ze wszystkiego świata Feniks obrał, co żyje nieprzetrwane lata, Aż przyjechał do wody, która zatopiła Faraona i z jego ręki wyzwoliła Uchodzące z niewolej izraelskie plemię; Potem wjechał na piękną bohatyrów ziemię.
XL.
Nad rzeką Trojanową jedzie na swem koniu, Co sobie równia nie ma na świecie, po błoniu, Który tak lekki i tak żartki jest, że znaku W piasku jego kopyta nie znać ani szlaku. Traw i śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI.
Ten to koń, któremu beł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 340
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obudwu, oblicznie przed sobą stojących, na lepszy, kto z nich winniejszy jest, świadków zstawić nakazał, po których zstawieniu i wysłuchaniu inquizycji, wyrozumiawszy, że aktorki żadnej przyczyny pozwanej nie dały, a od niej słowy wspomnienia niegodnymi zelzone są, nakazuje, aby pozwana ze dwiema sąmsiadami obiedwie aktorki w domu ich własnym na Błoniu przeprosiła, ze zas niepowsciągliwy język na sławę aktorek nie tylko przed tym ale i teraz podczas ustępu i słuchania inquizycji wyuzdała, aby do konwentu grzyw. 2, urzędowi także grzyw. 2, do konwentu we 3 dniach, urzędowi zaś nieodchodząc, zapłaciła, i wiezienie, przez 3 dni nie wychodząc z niego
obudwu, oblicznie przed sobą stoiących, na lepszy, kto z nich winnieyszy iest, swiadkow zstawic nakazał, po ktorych zstawieniu y wysłuchaniu inquizycyi, wyrozumiawszy, że aktorki żadney przyczyny pozwaney nie dały, a od niey słowy wspomnienia niegodnymi zelzone są, nakazuie, aby pozwana ze dwiema sąmsiadami obiedwie aktorki w domu ich własnym na Błoniu przeprosiła, ze zas niepowsciągliwy ięzyk na sławę aktorek nie tylko przed tym ale y teraz podczas ustępu y słuchania inquizycyi wyuzdała, aby do konwentu grzyw. 2, urzędowi także grzyw. 2, do konwentu we 3 dniach, urzędowi zaś nieodchodząc, zapłaciła, y wiezienie, przez 3 dni nie wychodząc z niego
Skrót tekstu: KsKrowUl_3
Strona: 646
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1701 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, Korwinie mój, zorze.
KORWINBiegałeś, przyznam, lecz niezbedna Parka, pomykający niejako zegarka, siekierę ostrą na kark mój zrzuciła, która mię z ostrwi zielonej spłoszyła –
nic to, chociaż mię, ach, bodaj przepadła, by tylko ciebie, Pegazie, nie zjadła. Siła jest zawad na światowym błoniu, przeto ostrożnie hasając, mój Koniu, biegaj zdrów w cyrklu, któryć zostawuję na znak miłości i że cię miłuję.
Tu koniec zwady, jeśli się zwać godzi zwadą świadectwo, które miłość wwodzi. Jużem chciał milczeć, ale Sława rzecze: "Słuchaj, Kabalin póki z gór pociecze, dokąd i cytry,
, Korwinie mój, zorze.
KORWINBiegałeś, przyznam, lecz niezbedna Parka, pomykający niejako zegarka, siekierę ostrą na kark mój zrzuciła, która mię z ostrwi zielonej spłoszyła –
nic to, chociaż mię, ach, bodaj przepadła, by tylko ciebie, Pegazie, nie zjadła. Siła jest zawad na światowym błoniu, przeto ostrożnie hasając, mój Koniu, biegaj zdrów w cyrklu, któryć zostawuję na znak miłości i że cię miłuję.
Tu koniec zwady, jeśli się zwać godzi zwadą świadectwo, które miłość wwodzi. Jużem chciał milczeć, ale Sława rzecze: "Słuchaj, Kabalin póki z gór pociecze, dokąd i cytry,
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 60
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Przypłaca nieostrożny. Nie mądrego słowa: „Nie mnimiałem”, - rozmyślna ma być jego mowa. XXXIII. Rada zdrowa żywota przedłuża. O ŻABACH.
Dwie żabie towarzystwo między sobą miały I nie barzo daleko od siebie mieszkały. Jedna mieszkała w stawku, trochę na ustroniu, A druga zaś przy drodze, na wilgotnym błoniu.
A gdy się raz tak lato gorące trafiło, Że błota i bagniska wszystkie wysuszyło, Ta, co w stawku mieszkała, owę namawiała, By stamtąd się wyniósszy, z nią wespół mieszkała. Rzekła jej na to tamta: „Wolę wszystkie znosić
Niewczasy i frasunki, niż się stąd przenosić, Bom się tu
Przypłaca nieostrożny. Nie mądrego słowa: „Nie mnimiałem”, - rozmyślna ma być jego mowa. XXXIII. Rada zdrowa żywota przedłuża. O ŻABACH.
Dwie żabie towarzystwo między sobą miały I nie barzo daleko od siebie mieszkały. Jedna mieszkała w stawku, trochę na ustroniu, A druga zaś przy drodze, na wilgotnym błoniu.
A gdy się raz tak lato gorące trafiło, Że błota i bagniska wszystkie wysuszyło, Ta, co w stawku mieszkała, owę namawiała, By stamtąd się wyniósszy, z nią wespół mieszkała. Rzekła jej na to tamta: „Wolę wszystkie znosić
Niewczasy i frasunki, niż się stąd przenosić, Bom się tu
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 34
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
lubo wodze przestrone mu puścił Na pierwszym wstępie Jezus dobrowolnie I nosić mu się raz, drugi dopuścił Z miejsca na miejsce dając się powolnie, Ze wstydem jednak potem Go opuścił, Gdy postępując z Nim sobie swowolnie Żadną Go zdradą kuszenia swojego Nie mógł zwieść jako Adama pierwszego. 45
Tak więc mastalerz. gdy urodziwego Konia na błoniu zgonić usiłuje, Co zbył munsztuka z siebie pienistego, Stąd koło niego i stąd zaskakuje, Koń przerywa bieg i że w ręce jego Sam się chce podać, rzkomo pokazuje, Ale gdy go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem
lubo wodze przestrone mu puścił Na pierwszym wstępie Jezus dobrowolnie I nosić mu się raz, drugi dopuścił Z miejsca na miejsce dając się powolnie, Ze wstydem jednak potem Go opuścił, Gdy postępując z Nim sobie swowolnie Żadną Go zdradą kuszenia swojego Nie mógł zwieść jako Adama pierwszego. 45
Tak więc mastalerz. gdy urodziwego Konia na błoniu zgonić usiłuje, Co zbył munsztuka z siebie pienistego, Stąd koło niego i stąd zaskakuje, Koń przerywa bieg i że w ręce jego Sam się chce podać, rzkomo pokazuje, Ale gdy go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem
Skrót tekstu: OdymWŚwiatBar_I
Strona: 823
Tytuł:
Świata naprawionego od Jezusa Chrystusa ...
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nieznajomy, ale przecię Grecki Zbliżał: czyli wojenny, czyli też kupiecki. W tym dalej postępują, jako gdy spiknieni Pod noc zimną dwaj wilcy; a lubo zmorzeni Sami głodem, i szczeniąt odeszli zmorzonych, Cicho jednak chylą się; aby postrzeżonych Złajnik jaki nie wydał. I ci wolnym krokiem Przy wzajemnych rozmowach po błoniu szerokiem, Ku Miastu się od portu zbliżają potrosze. Gdy pierwszy Diomedes. Jakim teraz proszę Rzecz zaczniemy sposobem? Bowiem dawno o tem Myślę, po coś te surmy, bębenki, i złotem Tkane stroje, więc dzidy bluszczem omajone: W różnych miastach pokupił? Temiż niezwalczone Achillesa mężnego członki uzbrojemy? Na to z
nieznáiomy, ále przećię Grecki Zbliżał: czyli woienny, czyli też kupiecki. W tym dáley postępuią, iáko gdy spiknieni Pod noc źimną dwáy wilcy; á lubo zmorzeni Sámi głodem, y szczeniąt odeszli zmorzonych, Cicho iednák chylą się; áby postrzeżonych Złáynik iáki nie wydał. Y ći wolnym krokiem Przy wzáiemnych rozmowách po błoniu szerokiem, Ku Miástu się od portu zbliżáią potrosze. Gdy pierwszy Diomedes. Iákim teraz prosze Rzecz záczniemy sposobem? Bowiem dawno o tem Myślę, po coś te surmy, bębenki, y złotem Tkáne stroie, więc dźidy bluszczem omáione: W rożnych miástách pokupił? Temiż niezwalczone Achillesa mężnego członki uzbroiemy? Ná to z
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 139
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
coś za włokę, ileby ich w onym imieniu było, przyjaciele dać mieli, a nowy małżonek od gruntu miał odpadać. To wszytko król ułatwić chciał i słowem swym królewskim to jej obiecował, lecz ona przecie na tej obietnicy żadnym sposobem przestać nie chciała. Ostatniego tedy dnia, gdy król odjachać miał (a w Błoniu miał być nocleg, jakoż i był) czynił jako mógł nawiętsze król staranie, nie chcąc odjachać, ażby się to skończyło; królowa też Bona z swej strony czyniła, co mogła. Namawiał i ks. biskup poznański Czarnkowski, lecz nic żaden sprawić nie mógł. A iż tak gorące namowy od wszytkich były,
coś za włokę, ileby ich w onym imieniu było, przyjaciele dać mieli, a nowy małżonek od gruntu miał odpadać. To wszytko król ułatwić chciał i słowem swym królewskim to jej obiecował, lecz ona przecie na tej obietnicy żadnym sposobem przestać nie chciała. Ostatniego tedy dnia, gdy król odjachać miał (a w Błoniu miał być nocleg, jakoż i był) czynił jako mógł nawiętsze król staranie, nie chcąc odjachać, ażby się to skończyło; królowa téż Bona z swej strony czyniła, co mogła. Namawiał i ks. biskup poznański Czarnkowski, lecz nic żaden sprawić nie mógł. A iż tak gorące namowy od wszytkich były,
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 218
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Hetman Polny nasz obaczy/ Kazał by piesze roty i Kozacy/ w Krwawej potrzebie ich posiłkowali: Ale się wszyscy Moskwie umykali.
Aż kiedy druga piechota z Kozaki: Inszą przybędzie stroną/ a swe gdaki w Bok Moskwie złoży: toż i przez most oni/ z Trzech szańców bieżą/ prędko wypuszczoni.
I tak po błoniu/ gdzie się umykali Naszy/ ci goniąc ich/ aż podpadali Pod wojsko/ gdzie stał tego prawie czasu/ Pan Wojewoda Smoleński u lasu.
Ku tym dwie rocie Usarskich wypadnie/ Pana Hetmana Litewskiego/ snadnie Do ucieczki ich/ jako niespodziane Przymuszą: goniąc w niwecz rossipanie.
Tamże Chorągwie Rajtarskie dwie były/ Które do
Hetman Polny nász obácży/ Kazał by piesze roty y Kozácy/ w Krwáwey potrzebie ich posiłkowáli: Ale się wszyscy Moskwie umykáli.
Aż kiedy druga piechota z Kozáki: Inszą przybędźie stroną/ á swe gdáki w Bok Moskwie złozy: toż y przez most oni/ z Trzech szańcow biezą/ prędko wypuszcżoni.
Y ták po bloniu/ gdźie się umykáli Nászy/ ći goniąc ich/ áż podpadáli Pod woisko/ gdźie stał tego práwie cżásu/ Pan Woiewoda Smolenski u lásu.
Ku tym dwie roćie Vsarskich wypádnie/ Páná Hetmána Lithewskiego/ snádnie Do ućieczki ich/ iáko niespodźiáne Przymuszą: goniąc w niwecż rosśypánie.
Támże Chorągwie Ráytarskie dwie były/ Ktore do
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: C3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
zajrzał. Szczęściem wielkim a przezornością im. dobrodzieja stało się, że imp. podskarbiego nadw. kor. z wojskiem tu sprowadził, który tegoż dnia rano we Lwowie stanął. Undecima praesentis, w piątek, barzo rano ruszyli Ta¬
tarowie do Zboisk i stanęli jedni wielkim szykiem na dole przeciw szlakowi od Żółkwi idącemu na błoniu, a tłum wszystek na górze, ciągnąc się od Zboisk aż do Hołoska; kosz zaś substitit na tamtej stronie Zboisk od Grzybowic. Przedmieścia ea divisione wojska asekurował imp. dobrodziej: w samym przedmieściu na szlaku nad mostem imp. podskarbi z partyją imp. Brzuchowskiego postawiony miał w sekundzie imp. Zahorowskiego z okopowymi eliarami,
zajrzał. Szczęściem wielkim a przezornością jm. dobrodzieja stało się, że jmp. podskarbiego nadw. kor. z wojskiem tu sprowadził, który tegoż dnia rano we Lwowie stanął. Undecima praesentis, w piątek, barzo rano ruszyli Ta¬
tarowie do Zboisk i stanęli jedni wielkim szykiem na dole przeciw szlakowi od Żółkwi idącemu na błoniu, a tłum wszystek na górze, ciągnąc się od Zboisk aż do Hołoska; kosz zaś substitit na tamtej stronie Zboisk od Grzybowic. Przedmieścia ea divisione wojska asekurował jmp. dobrodziej: w samym przedmieściu na szlaku nad mostem jmp. podskarbi z partyją jmp. Brzuchowskiego postawiony miał w sekundzie jmp. Zahorowskiego z okopowymi eliarami,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 371
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
przebijać się przyszło im. dobrodziejowi ku teatynom. W uliczce ku Bramie Krakowskiej idącej obróciły się chorągwie, gdy już miały securitatem tyłu. Ci Tatarowie, którzy przy murowanym moście w prawej ręce im. dobrodzieja wtargnęli w przedmieście, zastąpili imp. Zahorowskiego wprzód się retyrującemu, a potem imp. podskarbiemu, którzy zaś Tatarowie na błoniu pod Zboiskami stali, postrzegszy, że nas przełomano, prosto na most i szlak żółkiewski uderzyli. Gdzie widząc imp. podskarbi zewsząd się już ogarnionego rezolutnie skoczył na ordę, która go od im. dobrodzieja oderżnęła, i przebił się generose, robore, dextre przez nieprzyjaciela. Szczęście, że manaster ormiański przeciwko teatynom był otwarty
przebijać się przyszło jm. dobrodziejowi ku teatynom. W uliczce ku Bramie Krakowskiej idącej obróciły się chorągwie, gdy już miały securitatem tyłu. Ci Tatarowie, którzy przy murowanym moście w prawej ręce jm. dobrodzieja wtargnęli w przedmieście, zastąpili jmp. Zahorowskiego wprzód się retyrującemu, a potem jmp. podskarbiemu, którzy zaś Tatarowie na błoniu pod Zboiskami stali, postrzegszy, że nas przełomano, prosto na most i szlak żółkiewski uderzyli. Gdzie widząc jmp. podskarbi zewsząd się już ogarnionego rezolutnie skoczył na ordę, która go od jm. dobrodzieja oderżnęła, i przebił się generose, robore, dextre przez nieprzyjaciela. Szczęście, że manaster ormieński przeciwko teatynom był otwarty
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 371
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958