Lirycorum Polskich. Księgi Trzecie. Pieśń XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWarde bronią Zapory/ Do lubej wniść komory Kędy skarb jest schowany NIeoszacowany. Już Slosarskie wytrychy Macają ząmek cichy Już odbić chcę zawiasy W ciemne nocne czasy. Już i pod przyciesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydra żywa Leć Baba zazdrościwa Zniebaczka się ozowie Ej stójcie Panowie. Niemógł tak nigdy wściekle Zaszczeknąć Cerber w piekle Pilnując złajnik brony Czarnej Persefony. Jako ona zakrzyczy Przestrzegając zdobyczy Mniemając rzeczą snadną Ze samę ukradną. Woła Rata/ złodzieje Przecz mi się ten gwałt dzieje Czem po nocnej poświecie Tak
Lyricorum Polskich. Kśięgi Trzećie. PIESN XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWárde bronią Zapory/ Do lubey wniść komory Kędy skarb iest schowány NIeoszácowány. Iuż Slosárskie wytrychy Mácáią ząmek ćichy Iuż odbić chcę zawiásy W ćiemne nocne czásy. Iuż y pod przyćiesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydrá żywá Leć Bábá zazdrośćiwa Zniebaczká się ozowie Ey stoyćie Pánowie. Niemogł ták nigdy wśćiekle Zásczeknąć Cerber w piekle Pilnuiąc złáynik brony Czarney Persephony. Iáko oná zákrzyczy Przestrzegáiąc zdobyczy Mniemáiąc rzeczą snádną Ze sámę vkrádną. Woła Rátá/ złodźieie Przecz mi się ten gwałt dźieie Czem po nocney poświećie Ták
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 195
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
2. roży czerwonej pułtory drag: olejku pigwowego mirtowego po pół łota: wosku trochę/ i wszytko zmieszać na maść. O Przypadkach Brzemiennych. P. z Z. B. Czyachowskiego, O Przypadkach Brzemiennych. P. z Z. B. Czyachowskiego, ROZDZIAŁ XI. O wodzie wyciekającej z matki Brzemiennych.
MIedzy błony/ które amnion (babki miejsca) zową/ płód będąc w nie obwiniony/ i chorion błonki/ które urynkę płodową zatrzymawają/ aż potym przy rodzeniu donoszony amnion przerywa się od dziecięcia w żywocie już dorosłego/ i żywność obfitszej potrzebującego/ w tym urynka wskok płodu dochodzi/ i tak go gryzie/ niewczas czyni/ aż
2. roży czerwoney pułtory drág: oleyku pigwowego mirthowego po puł łotá: wosku trochę/ y wszytko zmieszáć ná máść. O Przypadkách Brzemiennych. P. z Z. B. Cziachowskiego, O Przypadkách Brzemiennych. P. z Z. B. Cziachowskiego, ROZDZIAŁ XI. O wodźie wyćiekáiącey z mátki Brzemiennych.
MIedzy błony/ ktore amnion (bábki mieyscá) zową/ płod będąc w nie obwiniony/ y chorion błonki/ ktore vrynkę płodową zátrzymawáią/ áż potym przy rodzeniu donoszony amnion przerywa się od dźiećięćia w żywoćie iuż dorosłego/ y żywność obfitszey potrzebuiącego/ w tym vrynká wskok płodu dochodźi/ y ták go gryźie/ niewczás czyni/ áż
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: E3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
. Mnie jeszcze wnątrze boli od wielkiego strachu, Uciekłem był na rynnę, zrucili mię z dachu. Jeszcze mię któryś zdrajca postrzelił kamieniem, Nie mogę szyją ruszyć, ni żadnym ramieniem.
Ledwiem nie złamał szyje z tak ciężkiej przygody, A to wniwecz, co w domu naczynili szkody: Piece wniwecz, potłukli błony, ławy, stoły, Czego psować nie chcieli, to nieśli do szkoły. Wino poobcinali, roztoczyli piwo, Płótna, przędze pobrali, nawet i przędziwo. Nie lada tam odnieśli korzyść albo łupy, Czapką sobie mierzyli tatarczane krupy. Księgi, ile ich było, wszytki popalili, I ty cośmy każdy dzień z
. Mnie jeszcze wnątrze boli od wielkiego strachu, Uciekłem był na rynnę, zrucili mię z dachu. Jeszcze mię któryś zdrajca postrzelił kamieniem, Nie mogę szyją ruszyć, ni żadnym ramieniem.
Ledwiem nie złamał szyje z tak ciężkiej przygody, A to wniwecz, co w domu naczynili szkody: Piece wniwecz, potłukli błony, ławy, stoły, Czego psować nie chcieli, to nieśli do szkoły. Wino poobcinali, roztoczyli piwo, Płótna, przędze pobrali, nawet i przędziwo. Nie leda tam odnieśli korzyść albo łupy, Czapką sobie mierzyli tatarczane krupy. Księgi, ile ich było, wszytki popalili, I ty cośmy każdy dzień z
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 205
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968