ławki Nie mając żacy szkolni, łbem się na dół z góry Jeden śmiałek spuściwszy wybierał je z dziury. Drugi za obie nogi trzymając go pyta, Jeśli mu też da kawkę, skoro ich nachwyta. A kiedy tamten zdrajca odmówi podziału, Puści go, że spadł na łeb z muru niżej wału. Toż z błotnej po pas w górę pojrzawszy sadzawki: „Zjesz — rzecze — diabła za to, złodzieju, nie kawki! Alećby ich i sam był nie do końca zażył, Strąciwszy karki, co tak barzo na nie ważył. 158. JAJE NIŻ OKO JAJE NIŻ OKO LEPSZE
Student z okna na Żyda idącego woła. Ten pójźry
ławki Nie mając żacy szkolni, łbem się na dół z góry Jeden śmiałek spuściwszy wybierał je z dziury. Drugi za obie nogi trzymając go pyta, Jeśli mu też da kawkę, skoro ich nachwyta. A kiedy tamten zdrajca odmówi podziału, Puści go, że spadł na łeb z muru niżej wału. Toż z błotnej po pas w górę pojźrawszy sadzawki: „Zjesz — rzecze — diabła za to, złodzieju, nie kawki! Alećby ich i sam był nie do końca zażył, Strąciwszy karki, co tak barzo na nie ważył. 158. JAJE NIŻ OKO JAJE NIŻ OKO LEPSZE
Student z okna na Żyda idącego woła. Ten pójźry
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 268
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zawarty W tej wielkości. Która niż kolej ich obeszła. Wszytka w-tym do czynienia okazja przeszła, I czas próżno upłynął: owo nic pretszego. Nic nie pierwej od wszytkich nie uważonego Stanąć mogło. Zameczek tam był murowany, Pilawcami, od Rzeki Pilawki nazwany; Acz szczupłym i leniwym nurtem swym płynącej, Jednak błotnej, i przeto nie podobnie lgnącej. Której oba, po naszych mając pilne Szpiegi Gdzie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam ten sobie, a drugi z-tej tu od nas strony Przeciw zaraz Zamkowi, wroninie przestrony Dawszy Krzywonosowi, naszym prócz zostawił Góry same i doły: Czymby ich przyprawił O szwanki nieobaczne, karków łamanie
záwárty W tey wielkośći. Ktora niż koley ich obeszła. Wszytka w-tym do czynienia okazya przeszłá, I czas prożno upłynął: owo nic pretszego. Nic nie pierwey od wszytkich nie uważonego Stanąć mogło. Zameczek tam był murowány, Pilawcami, od Rzeki Pilawki nazwany; Acz sczupłym i leniwym nurtem swym płynącey, Iednak błotney, i przeto nie podobnie lgnącey. Ktorey oba, po naszych maiąc pilne Szpiegi Gdźie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam ten sobie, á drugi z-tey tu od nas strony Przećiw zaraz Zamkowi, wroninie przestrony Dawszy Krzywonosowi, nászym procz zostawił Gory same i doły: Czymby ich przypráwił O szwanki nieobaczne, karkow łamánie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 27
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
widząc słabą, skąd by potem ruina mogła być, te urzędy trzy zjadą, uznawszy spólnie szkodę albo sól błotną, mają złożyć łój i indzi stanie dać, a jeśli się urzędy nie zgodzą, to włożą na p. żupnika cale jako na pana, który przygląda skarbu j. k. mci, bo łatwiej soli błotnej pofolgować, niźliby jej piecem szukać daleko.
Parobcy na działach robiący mają dawać dźwiganie, co płacą mistrz połowie, a parobek w połowie. A z tego mają starejsi zakładać księdzu na ołtarz gr 10, stądże też odprawić brackie, kolacyją na Gody i na Boże Ciało, gdzie mają dać kopaczowi każdemu świecę w kościele
widząc słabą, skąd by potem ruina mogła być, te urzędy trzy zjadą, uznawszy spólnie szkodę albo sól błotną, mają złożyć łój i indzi stanie dać, a jeśli się urzędy nie zgodzą, to włożą na p. żupnika cale jako na pana, który przygląda skarbu j. k. mci, bo łatwiej soli błotnej pofolgować, niźliby jej piecem szukać daleko.
Parobcy na działach robiący mają dawać dźwiganie, co płacą mistrz połowie, a parobek w połowie. A z tego mają starejsi zakładać księdzu na ołtarz gr 10, stądże też odprawić brackie, kolacyją na Gody i na Boże Ciało, gdzie mają dać kopaczowi każdemu świecę w kościele
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 22
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
, a ten skoro minie, Iże już swój czas skończył, i sam z czasem ginie. Nie tak człowiek, któremu nieba rozkazują; Tym kwoli żyw, te jemu inakszy gotują, Żywot on nieskończony a żywot prawdziwy, Który przyzna dobremu sędzia sprawiedliwy. To twój żywot człowiecze, ten cię niech zabawi, A błoto błotnej ziemie niechaj cię nie bawi. A jako lekką nogą zawady przenosi Ten co bieży w zawodzie i tylko podnosi Do celu podanego oczy swe z żądości, I ty wszytkim wzgardziwszy trzymaj się słuszności. Niech się za dobrym mieniem inszy uganiają, Niech zacność i rozkoszy szczęściem poczytają: Ten co Bogu w pokoju winną chwałę dawa A
, a ten skoro minie, Iże już swoj czas skończył, i sam z czasem ginie. Nie tak człowiek, ktoremu nieba rozkazują; Tym kwoli żyw, te jemu inakszy gotują, Żywot on nieskończony a żywot prawdziwy, Ktory przyzna dobremu sędzia sprawiedliwy. To twoj żywot człowiecze, ten cię niech zabawi, A błoto błotnej ziemie niechaj cię nie bawi. A jako lekką nogą zawady przenosi Ten co bieży w zawodzie i tylko podnosi Do celu podanego oczy swe z żądości, I ty wszytkim wzgardziwszy trzymaj się słuszności. Niech się za dobrym mieniem inszy uganiają, Niech zacność i rozkoszy szczęściem poczytają: Ten co Bogu w pokoju winną chwałę dawa A
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 287
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ateńskim/ i dowcipy Floreńtskie z Ateńskimi. Nad Atenami jest Maratona/ sławne dla zwycięstwa Milciadesowego. Atica kończy się na dwie Kapita abo rogi/ jeden zwano Sunio/ a drugi Cinosura, a dziś je zowią Caput Columnarum/ i Caput Sidro. A stąd przebywszy rzekę Asop/ wjeżdża się do Beocji/ Prowincji wilgotnej i błotnej/ ale jednak tłustej/ i żyznej. Lecz miedzy górami/ z których wychodzi wiele rzek/ i jezior/ i błot/ które czynią miąższe powietrze/ i dla tegoż ludzie tam są materialni/ i grubi. Jednak przecię tu się porodzili Epaminondas, i Pelopidas, ludzie (jakich się nie wiele znajdowało) wielcy
Atheńskim/ y dowćipy Floreńtskie z Atheńskimi. Nád Athenámi iest Márátoná/ sławne dla zwyćięstwá Milciádesowego. Atticá kończy się ná dwie Cápitá ábo rogi/ ieden zwáno Sunio/ á drugi Cinosura, á dźiś ie zowią Caput Columnarum/ y Caput Sidro. A ztąd przebywszy rzekę Asop/ wieżdża się do Beotiey/ Prouinciey wilgotney y błotney/ ále iednák tłustey/ y żyzney. Lecz miedzy gorámi/ z ktorych wychodźi wiele rzek/ y ieźior/ y błot/ ktore czynią miąższe powietrze/ y dla tegoż ludźie tám są máteriálni/ y grubi. Iednák przećię tu się porodźili Epaminondas, y Pelopidas, ludźie (iákich się nie wiele znáydowáło) wielcy
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 141
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
mści się zakochała, i przyindzie za czasem podobno nie pogardzić tą jej przyjażnią Wmści, ale tym czasem czym się będzie zabawić wola Wmści. B. Idę na ucztę do miłego Przyjaciela, gdzie będą wyśmienite naroki z siarczystego Smoka, będzie Bazyliszek naśpikowany z Francuska, będzie i pasztet z pary padalców, jaszczurki błotnej, i kilku jadowitych Niedźwiadków, miedzi innemi przysmakami papinkowatemi. T. Wierę, na bankiet Weźmij Wmść prezerwatywę jaką, ja radzę wprzód bo inaczej pod najlepszą dobrą myśl przyndzie się Wmści rozpuknąc, tam do nieszczęścia. Co za wino będzie po tych potrawach? B. Kosztownego wina, trzy kufy począć dla mnie rozkażę
mśći się zákocháłá, y przyindźie zá czásem podobno nie pogárdźić tą iey przyiáżnią Wmśći, ále tym czásem czym się będźie zábáwić wola Wmśći. B. Idę ná vcztę do miłego Przyiaćielá, gdźie będą wyśmienite naroki z śiárczystego Smoká, będźie Bázyliszek náśpikowány z Fráncuská, będźie y pásztet z pary pádálcow, iászczurki błotney, y kilku iádowitych Niedźwiadkow, miedźy innemi przysmákámi pápinkowátemi. T. Wierę, ná bánkiet Weźmiy Wmść prezerwátywę iáką, ia rádzę wprzod bo ináczey pod naylepszą dobrą myśl przyndźie się Wmśći rospuknąc, tám do nieszczęśćia. Co zá wino będźie po tych potráwách? B. Kosztownego winá, trzy kufy począć dla mnie roskażę
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 46
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
z przyrodzenia chciwe: Jednę rozkoszą/ wtórą nazywają Swawolą/ trzecią za rozpustę mają. Miłości Bożej.
XXI. Muzyka taniec/ dobramyśl i śmiechy/ Biesiady/ żarty/ i bezpieczne grzechy/ Barzo to dobrze na pamięć umieją/ Wesołe zawsze/ a wszystko się śmieją. Zbytek u wszystkich za Ochmistrza służy/ Obżarstwo z błotnej wygląda kałuży: A wszeteczeństwo tuż za nimi idzie/ Rozpusty na piąć ani nie odydzie.
XXII. Wszystkie pokusy do kupy się zbiegły/ I drugie do nich co gorsze przybiegły: Potymże sobie skryte Hasło dały/ Jako mię zwalczyć/ i pokonać miały. Widzę że dojdzie koniecznie potrzeba/ Myślę co czynić/ jeśli
z przyrodzenia chćiwe: Iednę rozkoszą/ wtorą názywaią Swawolą/ trzećią zá rospustę maią. Miłośći Bożey.
XXI. Muzyká taniec/ dobramyśl y śmiechy/ Bieśiady/ żárty/ y bespieczne grzechy/ Bárzo to dobrze ná pámięć vmieią/ Wesołe záwsze/ á wszystko sie śmieią. Zbytek v wszystkich zá Ochmistrzá służy/ Obżárstwo z błotney wygląda kałuży: A wszeteczenstwo tuż zá nimi idzie/ Rospusty ná piąć áni nie odydzie.
XXII. Wszystkie pokusy do kupy sie zbiegły/ Y drugie do nich co gorsze przybiegły: Potymże sobie skryte Hásło dały/ Iáko mię zwalczyć/ y pokonáć miały. Widzę że doydzie koniecznie potrzebá/ Myślę co czynić/ ieśli
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: C2
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628