siarczany/ tedy jest siarczana/ i ciepła. ale barzo wiele się takowych rzeczy i wód najduje na świecie/ które zapachu są siarczanego/ a przedsię nie mają w sobie siarki: jako to ropa/ (po łacinie zową bitumen) także na wielu miejscach kędy się wody zaśmierdzą/ tedy trącą więc siarką/ jako na błotnych miejscach/ w studniach/ których wiatr nie przewiewa. Nawet i te materie/ które w ziemi kopają/ gdy ich palą tedy siarką śmierdzą/ jako Aurypigment/ Sandaracha. Nuż piorun abo jako zowią piorunowe strzałki/ i wszytkie rzeczy od piorunu uderzone zawsze śmierdzą siarką/ przetoż nie zaraz trzeba rozumieć/ aby ta siarka
śiárcżány/ tedy iest śiárcżána/ y ćiepła. ále bárzo wiele się tákowych rzecży y wod náyduie ná świećie/ ktore zapáchu są śiárcżánego/ á przedśię nie máią w sobie śiarki: iáko to ropá/ (po łáćinie zową bitumen) tákże ná wielu mieyscách kędy się wody záśmierdzą/ tedy trącą więc śiárką/ iáko ná błotnych mieyscách/ w studniách/ ktorych wiátr nie przewiewa. Náwet y te máterie/ ktore w źiemi kopaią/ gdy ich palą tedy śiárką śmierdzą/ iáko Auripigment/ Sándáráchá. Nuż piorun ábo iáko zowią piorunowe strzałki/ y wszytkie rzecży od piorunu vderzone záwsze śmierdzą śiárką/ przetoż nie záraz trzebá rozumieć/ áby tá śiárká
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 91.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
domu: lub też doma mieszkając przywożono mu ją/ i doma ją pił/ już niechaj zaniecha nietylko wody/ ale ledwie nie wszytkich lekarstw: a wszytek się do tego niech obróci/ aby dietę jak naprzystojniejszą zachował. A ta iż na sześci rzecżach należy/ tych przestrzegać potrzeba. Powietrze niech będzie zdrowe nie na błotnych miejscach/ ani na mglistych. Zabawki potrzeba mieć wdzięczne i ucieszne/ i prace pomierne: bo jako próżnowanie i gnuśność/ do prac człowieka nikczemnym czyni/ i zdrowia go zbawia; tak tez i prace zbytnie i gwałtowne zdrowie ludzkie psują i targają. Potrawy potym niechaj takowe jada/ któreby i prędko mogły być strawione
domu: lub też domá mieszkáiąc przywożono mu ią/ y domá ią pił/ iuż niechay zániecha nietylko wody/ ále ledwie nie wszytkich lekarstw: á wszytek się do tego niech obroći/ áby dietę iák náprzystoynieyszą záchował. A tá iż ná sześći rzecźách należy/ tych przestrzegáć potrzebá. Powietrze niech będźie zdrowe nie ná błotnych mieyscách/ áni ná mglistych. Zabáwki potrzebá mieć wdźięcżne y vćieszne/ y prace pomierne: bo iáko prożnowánie y gnusność/ do prac cżłowieká nikcżemnym cżyni/ y zdrowia go zbawia; ták tez y prace zbytnie y gwałtowne zdrowie ludzkie psuią y tárgáią. Potrawy potym niechay tákowe iada/ ktoreby y prędko mogły bydź strawione
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 181.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Gal: 5. OBARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ
A jeśli po przyjętem Chrżcie, i wierze Bogu Poślubionej, powrócim do grzechów nałogu, Jako ów pies obrzydły, który okarmiony Będąc, znowu połyka womit wyrzucony: To przyjdzie co powiedział Chrystus, wiekuisty Pan: Gdy (pry) duch z człowieka wynidzie nieczysty, Chodzi po miejscach błotnych pragnąc odpoczynku, A nieznalazszy mówi: pójdę do budynku Mego, z któregom wyszedł: i tak powrócony Znajduje pięknie miotłą z brudu omieciony, I chędogi, lecz próżny, i nikczemny prawie, I gnuśny w danych sobie łask Bożych wyprawie, Który będąc w Anielskiej zostawion ozdobie Przez Chrzest, żadnej ozdoby cnot nie przydał
Gal: 5. OBARLAAMIE Y IOZAFAĆIE ŚŚ
A ieśli po przyiętem Chrżćie, y wierze Bogu Poślubioney, powroćim do grzechow nałogu, Iáko ow pies obrzydły, ktory okarmiony Będąc, znowu połyka womit wyrzucony: To przyidźie co powiedźiał Chrystus, wiekuisty Pan: Gdy (pry) duch z człowieká wynidźie nieczysty, Chodźi po mieyscách błotnych prágnąc odpoczynku, A nieználazszy mowi: poydę do budynku Mego, z ktoregom wyszedł: y ták powrocony Znáyduie pieknie miotłą z brudu omiećiony, Y chędogi, lecz prozny, y nikczemny práwie, Y gnusny w dánych sobie łask Bożych wypráwie, Ktory będąc w Anyelskiey zostáwion ozdobie Przez Chrzest, żadney ozdoby cnot nie przydał
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 75
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jeden wyjechawszy/ ściął śmiałkaonego/ i do wojsja się wrócił. co obaczywszy ten/ który dla bojaźni zastanowił się był/ uciekać począł/ i nowinę nieszczęśliwą opowiedział. Nazajutrz on ścięty był naleziony/ i głowa w padole gdzie wojska widziane były/ sladu zaś ani ludzkiego/ ani końskiego żadnego nie znaleziono/ tylko na miejscach błotnych slad ptaszy pokazał się. Był nadto malarz jeden przy kościele naszym Kolumbańskim/ trojaką chorobą złożony. Barwę abowiem na sobie miał podobniejszą umarłemu/ niż żywemu/ głuchy był z wielkiej części/ i barzo bełkotliwy. O których jego chorobach/ gdym słyszał/ ze mu niżej pisze/ od tegoż malarza słyszałem.
ieden wyiechawszy/ śćiął śmiáłkáonego/ y do woysjá sie wroćił. co obaczywszy ten/ ktory dla boiáźni zástánowił sie był/ vćiekáć począł/ y nowinę niesczęśliwą opowiedźiał. Názáiutrz on ścięty był náleźiony/ y głowá w padole gdźie woyská widźiáne były/ sládu záś áni ludzkiego/ áni końskiego żadnego nie ználeźiono/ tylko ná mieyscách błotnych slad ptászy pokazał sie. Był nádto málarz ieden przy kościele nászym Kolumbáńskim/ troiáką chorobą złożony. Bárwę ábowiem ná sobie miał podobnieyszą vmárłemu/ niż żywemu/ głuchy był z wielkiey cżęści/ y bárzo bełkotliwy. O ktorych iego chorobách/ gdym słyszał/ ze mu niżey pisze/ od tegoż málárzá słyszałem.
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 294
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
twarzy, gdy stanął przedemną, A jako cichy wietrzyk mówił zemną: Izaliż kiedy człek porównać może W sprawiedliwości z tobą, wielki Boże! Oto, którzy ci w Niebie i na ziemi Służą, nie mogą być doskonałemi, Albowiem chociaż wzniósł ich tak wysoko, W Aniołach błędu twepostrzegło oko. Dopieroż w błotnych co się domach krzepią, I fundamenta z gliny sobie lepią, Któż się z nich oprzeć twej zacności zdole? Bo gdy rozkażesz? roztoczą ich mole. Żaden z nich przeciw mocy twej nie wskóra, Możesz od rana zgnieść ich do wieczora, A jeśli chybią do pokuty czasu, Dno im wiecznego naznaczysz tarasu.
twarzy, gdy stanął przedemną, A iáko ćichy wietrzyk mowił zemną: Izaliż kiedy człek porownáć może W sprawiedliwośći z tobą, wielki BOZE! Oto, ktorzy ći w Niebie i ná źiemi Służą, nie mogą bydź doskonałemi, Albowiem choćiaż wzniosł ich ták wysoko, W Aniołach błędu twepostrzegło oko. Dopieroż w błotnych co się domách krzepią, I fundamentá z gliny sobie lepią, Ktoż się z nich oprzeć twey zacnośći zdole? Bo gdy rozkażesz? rostoczą ich mole. Żaden z nich przećiw mocy twey nie wskora, Możesz od rána zgnieść ich do wieczorá, A ieśli chybią do pokuty czásu, Dno im wiecznego naznaczysz tarasu.
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 22
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
się z Sędzimirem Wrzeszcz wybiegać, którzy Postrzelani leżeli przez długi czas chorzy. Rannych kęs więcej było; pachołków z szeregu Kilkanaście wiecznego poszło do noclegu. Koni koło trzydziestu, choć mniej, chociaż więcej. Turków z Ufaim baszą sześć padło tysięcy, Okrom co w nocy wzięto, jako się wspomniało, I co trupów po błotnych gęstwinach zostało. Cóż rozumieć o rannych, co o postrzelonych, Którzy padli na naszych dobrze uzbrojonych Tak gęsto, że i ślepy Turka nie mógł chybić? Bo kto strzela do okna, musi szybę wybić. CZĘŚĆ SZÓSTA
Siódmy to był dzień września, który boży kościół Od początku ku świętu jutrzejszemu pościł, Na cześć Pannie
się z Sędzimirem Wrzeszcz wybiegać, którzy Postrzelani leżeli przez długi czas chorzy. Rannych kęs więcej było; pachołków z szeregu Kilkanaście wiecznego poszło do noclegu. Koni koło trzydziestu, choć mniej, chociaż więcej. Turków z Ufaim baszą sześć padło tysięcy, Okrom co w nocy wzięto, jako się wspomniało, I co trupów po błotnych gęstwinach zostało. Cóż rozumieć o rannych, co o postrzelonych, Którzy padli na naszych dobrze uzbrojonych Tak gęsto, że i ślepy Turka nie mógł chybić? Bo kto strzela do okna, musi szybę wybić. CZĘŚĆ SZÓSTA
Siódmy to był dzień września, który boży kościół Od początku ku świętu jutrzejszemu pościł, Na cześć Pannie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 200
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924